Od wieków poeci sami piszą o sobie i własnej twórczości. Kim jawią się nam, czytelnikom ich wierszy? Czy postrzegamy ich jako geniuszy czy szaleńców? Czy zdają się nam czasem zbyt zarozumiali i dumni, czy też po prostu znają swoją wartość? Pragnę dowieść za pomocą analizy wybranych wierszy, że poeci, nawet ci wielcy, są i byli takimi samymi jak my, zwykłymi ludźmi, którzy żyją na takim samym świecie.

Przyjrzyjmy się na początek Horacemu, jednemu z najsłynniejszych rzymskich poetów. Zdawał sobie on sprawę z wielkości i wyjątkowości swojej twórczości. Był świadomy, jak wspaniała jest jego poezja. Dał wyraz temu przekonaniu w utworze Exegi monumentum (Zbudowałem pomnik). Wiersz pisany jest w pierwszej osobie liczby pojedynczej i należy do osobistej, bezpośredniej liryki. Pomnikiem, który zbudował sobie poeta jest jego własna twórczość. Taki pomnik jest według poety większy i bardziej niezniszczalny od egipskich piramid, mocniejszy i trwalszy od spiżu. Nie poddaje się upływowi czasu i nie ulega zniszczeniu. Nie straszne mu burze, wichry i deszcze, gdyż jest uniwersalny i ponadczasowy. Ponad to zapewnia on poecie nieśmiertelność, bo będzie on tak długo, jak długo ludzie będą czytać jego wiersze. Dlatego też Horacy kończy swój utwór przekonaniem "nie wszystek umrę", non omnis moriar. Słuszne było jego przeświadczenie, bo choć zmarł on sam, wiecznie żywa pozostała jego doskonała poezja. Sam poeta pochodził z niskiego stanu, gdyż jego ojciec był wyzwoleńcem, mimo to sięgnął w życiu wyżyny. Był przyjacielem Mecenasa, który wprowadził go na dwór Oktawiana Augusta. Jako powód do dumy poczytywał sobie poeta przeniesienie na grunt rzymskiej poezji greckich systemów wersyfikacyjnych. Uważa, że należy mu się za to delficki laur sławy, dlatego prosi o niego muzę Melpomenę w ostatniej strofie wspomnianego utworu. Horacy ma więc świadomość swojego talentu. Nie pomylił się w swojej ocenie, a ludzkości przechowuje jego wiersze już przez dwa tysiące lat i nieodmiennie podziwia jego kunszt.

W ślady Horacego poszedł wybitny poeta polski doby renesansu, Jan Kochanowski. Jego Pieśń XXIV zaczynająca się od słów ,,Niezwykłym i nie lada piórem opatrzony…" stanowi parafrazę omówionego wcześniej utworu Horacego o tej samej tematyce. Tutaj Kochanowski nazywa się człowiekiem mającym dwa oblicza: jedno śmiertelne, a drugie nieśmiertelne, wieczne. Śmierć poety niczego nie kończy, przeciwnie pozwala jego poezji ożyć i trwać przez wieki w narodowej pamięci, dlatego poeta napomina, by nie opłakiwać jego śmierci. W pieśni tej starość i postępująca za nią śmierć opisane są jako przemiana w poświęconego muzom ptaka, jakim jest łabędź. Ptak ten niesie na swych skrzydłach unieśmiertelnioną poezję do najdalszych krańców świata: "O mnie Moskwa i będą wiedzieć tatarowie i różnego mieszkańcy świata (...)". Nie przypadkowe jest odwołanie do tego właśnie utworu Horacego, gdyż Kochanowski, podobnie jak rzymski poeta, przeczuwał wielkość i nieśmiertelność własnej poezji.

Tematykę własnej śmierci i swojej poetyckiej spuścizny porusza Juliusz Słowacki w wierszu pod tytułem "Testament mój". Podmiot liryczny w przeczuciu zbliżającej się śmierci zdaje rachunek ze swojego życia. Ma poczucie, że godnie je przeżył, a teraz przyszedł czas, by usunął się w cień wraz z duchami. Nie pozostawił po sobie żadnego potomstwa i nie ma komu przekazać nazwiska. Jednak, jak mówi, jego imię rozbłysło na moment jak błyskawica, która pozostawia po sobie jedynie pusty, trwający przez wieki dźwięk. Słowacki wspomina o swoim patriotyzmie, mówiąc, że "dla ojczyzny sterał swoje lata młode". Współodczuwał z Polską jej ciężkie chwile i towarzyszył jej w walce. Ma pewność, że jego starania, a przede wszystkim jego twórczość będą docenione po śmierci. Ziemski pochówek nie ma dla niego wielkiego znaczenia, co potwierdzają słowa "zgodziłem się tu mieć nieopłakaną trumnę". Najważniejsza jest jego spuścizna poetycka, która zyska mu wielka sławę. Nie przydaje się ona poecie za życia, ale gdy umrze, czyni go nieśmiertelnym, dlatego mówi: "jednak zostanie po mnie ta siła fatalna, co mi żywemu na nic. . . tylko czoło zdobi".

Zagadnienie śmierci i odejścia z tego świata nie raz porusza współczesna poetka polska, Wisława Szymborska. Rodzajem swoistego epitafium jest jej wiersz "Nagrobek". Znajdują się tu typowe dla inskrypcji nagrobnej zwroty takie, jak "tu leży" i "wieczny odpoczynek raczyła dać jej ziemia". Wisława Szymborska nazywa się skromnie "autorką paru wierszy", a przecież jest laureatką Nagrody Nobla w dziedzinie literatury. Podsumowując swoją twórczość poetka stwierdza, że nie podążała za nowymi trendami literackimi, nie przynależała do żadnej z grup literackich i odrzucała awangardę na rzecz tradycji. Za ważny temat swojej twórczości uważa łopian i sowę, symbole natury i mądrości. Zauważa, że w dzisiejszym świecie brak miejsca na literaturę i sztukę, jest on jak wielki "elektronowy mózg". Poetka wyraża pragnienie, by, kiedy zabraknie jej samej, pozostawiona przez nią poezja dawała ludziom wytchnienie i pozwoliła oderwać się im od rzeczywistości i zapomnieć na chwilę o skomputeryzowanym świecie. Szymborska niezwykle subtelnie i delikatnie mówi więc o wartości swojej poezji. Inny jej wiersz, zatytułowany "Niektórzy lubią poezję" porusza temat zaniku zainteresowania poezją w dzisiejszym świecie. Nie dziwi się szkolnej młodzieży, która przymuszana do czytania poezji buntuje się przeciw niej, ale zauważa też, że paradoksalnie nie wielu poetów naprawdę lubi poezję. Osób, które lubią poezję może być najwyżej "dwie na tysiąc". Tymczasem poetka chce, by lubiono poezję jak "rosół, komplementy, stary szalik...", bo miejsce poezji jest obok tych zwykłych rzeczy. Ciężko zdefiniować, na czym polega różnica między poezją, a tymi pozostałymi, materialnymi rzeczami, jednak wszyscy czują, czym jest ta różnica w głębi swojego serca. Chociaż w swojej twórczości Wisława Szymborska dotyka często spraw zwykłych, przyziemnych, ciągłej rutyny i powtarzalności rzeczy, nabierają one dzięki jej poezji nowego wymiaru.

Na pytanie, gdzie szukać poezji stara się odpowiedzieć Bohdan Zadura w wierszu pod tytułem "Gdzie jest poezja?". Na to z pozoru trudne pytanie autor odpowiada po prostu "poezja jest tam gdzie nikt jej nie szuka". Wielu ludzi natomiast myśli o poezji jako czymś pięknym, ale rzadko zrozumiałym, czymś, do czego ma się w życiu mały dostęp. Tymczasem zdaniem Bohdana Zadury wystarczy tylko dobrze się rozglądnąć, by dostrzec elementy poezji w oglądanych codziennie "telewizyjnych audycjach" czy "listach wychodzących z Watykanu". Zagubieni ludzie nie zauważają, że poezja jest cząstką każdego zwykłego dnia.

Odpowiedzią na inne ważne pytanie jest wiersz Tadeusza Różewicza pod tytułem "Kto jest poetą?". Według autora poetą jest nie tylko ten, kto pisze wiersze, ale i "ten, który wierszy nie pisze". Ma to oznaczać, że poezję tworzą wszyscy otwarci na nią ludzie, którzy wplatają ją w codzienne życie. Ich fantazje, marzenia i przede wszystkim umiejętność zauważania piękna świata czyni poetę z każdego zwykłego człowieka. Poezja rodzi się często niepostrzeżenie i poza świadomością człowieka.

Znaczeniem i sens poezji porusza wiersz "Ars poetica?" Czesława Miłosza. Poeta zauważa jej ograniczoną formę. Chciałby znaleźć inny, prostszy do zrozumienia sposób wyrażania uczuć. Chciałby móc "porozumieć się nie narażając nikogo, (...) na męki wyższego rzędu". Sam nie do końca rozumie poezję, która go nie raz zaskakuje swoim pojawianiem się bez jego udziału, dlatego uważa, iż "słusznie się mówi, że dyktuje poezję dajmonium". Poeta nie wie, skąd przychodzi natchnienie. Wie, że z wierszy da się wyczytać stan duszy poety, lecz, jak mówi, "trudno pojąć skąd się bierze ta duma poetów, jeżeli wstyd im nieraz, że widać ich słabość". Miłosz twierdzi też, że niegdyś poezja odnosiła się do konkretnych problemów, miała na celu pomaganie ludziom, była też bardziej dla nich zrozumiała. Dziś poezja stała się tak trudna i skomplikowana, że umysł przeciętnego człowieka nie może pojąć niektórych dzieł. Przyczyny tego stanu, upatruje poeta w tym, że owe dzieła częściej powstają z myślą o samych autorach niż czytelnikach. Poezja jest dla nich swoistym "dziennikiem", być może terapią. Często poeci piszą pod wewnętrznym przymusem i nie wiąże się to dla nich z przyjemnością, lecz koniecznością. Dlatego, jak stwierdza Miłosz, " wiersze wolno pisać rzadko i niechętnie".

Zagadkowy i tajemniczy proces powstawania poezji przybliża młodopolski poeta Leopold Staff w wierszu "Ars poetica". Kolejne etapy procesu twórczego przedstawione są w następujących po sobie strofach. Pierwsza zwrotka tyczy natchnienia. Jest ono ulotne jak "Echo", które trzeba szybko uchwycić nim przepadnie w mgnieniu oka. Można tu doszukać się nawiązania do horacjańskiego pouczenia "carpe diem", chwytaj dzień. Dalej Staff skupia się na celu poezji. Jest ona jak nieuchwytny, delikatny motyl. Takie są też ukazane w poezji emocje i uczucia, które ma przekazać ludziom w jak najbardziej zrozumiały sposób.

Następna strofa dotyczy pożądanego charakter poezji. Podmiot liryczny chce, by nie była ona trudna w odbiorze, lecz prosta i nieskomplikowana. Dobrze, jeśli ma wyraźny rytm, "tak jasny jak spojrzenie w oczy i prosty jak podanie ręki". Potwierdzeniem tych słów jest regularna struktura tego właśnie wiersza, który ma po jedenaście sylab na każdy wers i przeplatane, dokładne rymy. Poezja powinna być dla czytelnika czymś całkowicie naturalnym. Oczywistość i prostota poezji pomoże ludziom odczytać prawdę. Celem poezji jest dla Staffa przekazywanie doświadczeń i poglądów oraz ukazanie rozmaitych "kształtów chwil" dzięki odwołaniu się do wyobraźni odbiorców.

Po przejrzeniu szeregu poglądów poetów na ich własną twórczość, mogliśmy się przekonać, że choć byli ludźmi o wiele bardziej wrażliwymi i często nawiedzanymi przez natchnienie, które pozwalało im pisać wyjątkowe dzieła, równocześnie podobnie jak my odczuwali radość i smutek, szczęście i cierpienie, miłość i nienawiść.