Kiedy człowiek wchodzi w końcowy odcinek swojego życia zaczyna zastanawiać się nad swoją egzystencją. Zadaje sobie kluczowe pytania dotyczące bytu ludzkiego w ogóle, a także szczegółowo analizuje osobisty żywot. Próbuje zrobić bilans swoich sukcesów i porażek. Wspomina chwile radosne, szczęśliwe, z których jest dumny i zastanawia się skąd brały się niepowodzenia, czy można ich było uniknąć. Teraz, gdy jest się bogatszym o całe życie, wiedzę, której nie miało się wcześniej, wartości, która przedtem nie były jeszcze wykrystalizowane, można gdybać, jak by się wówczas postąpiło, jaki sposób obrało, co zmieniło. Gdyby człowiek od razu był takie mądry?! Ale na tym właśnie polega specyfika ludzkiego życia, z biegiem lat stajemy się rozważniejsi, czujniejsi i ostrożniejsi. Gdyby taką wiedzę i umiejętności, jaką mają ludzie w sędziwym wieku, posiadali młodzieńcy, świat byłby niemalże idealny!

Nad znaczeniem swoich działań rozmyślał również bohater powieści B. Prusa- "Lalka", Ignacy Rzecki. Był on subiektem w galanterii Stanisława Wokluskiego i od dwudziestu pięciu lat wszystko w jego życiu wyglądało tak samo. Cały czas ten sam harmonogram dnia, to samo skromnie urządzone mieszkanko tuż na sklepem, te same godziny wstawania i kładzenia się spać. Lata mijały a w jego życiu wszystko trwało niezmienione, ciągle to samo miejsce, przestrzeń. Tylko właściciele owej galanterii się zmieniali, a on trwał dzielnie na swym posterunku.

Nie był żonaty, dlatego całe życie martwił się o sowich przyjaciół, znajomych, o otaczające otoczenie. Zastanawiał się, co można by uczynić, żeby galanteria przynosiła większe zyski, nieustannie troszczył się o swojego pupila- Wokulskiego, próbując nawet znaleźć mu kandydatkę na żonę. O sklep troszczył się może nawet więcej niż owładnięty ślepym uczuciem Wokulski, a gdy wszystko szło zgodnie z zamysłem Rzeckiego uśmiechał się i wyglądał na zadowolonego i spełnionego człowieka, chętnie biorąc do ręki leciwą, jak on sam, gitarę.

Gdy późnymi popołudniami zamykał galanterię, zostawał w niej całkiem sam, wychodziła z niego dziecięca osobowość. Zachwycał się automatycznymi cackami, figurkami, które po nakręceniu wykonywały różnorakie ruchy i czynności. Często zdarzało mu się wygłaszać w ich kierunku różnorakie monologi, w których zapytywał je, dokąd zmierzają, czemu powtarzają wciąż te same manewry. Zadziwiony ich jednostajnym tokiem, uzmysławiał sobie, że turbinki w tych figurkach mogą ulec zniszczeniu, popsuć się i wówczas odrzucał je zirytowany, wykrzykując, że życie to głupstwo. Takie myśli irytowały go, drażniły.

W życiu Rzeckiego bywały dni smutne, kiedy ogarniały go jakieś niewypowiedziane tęsknoty, żale, specyficzna nostalgia z powodu bliżej nieokreślonego bólu istnienia. Wtedy wszystko wydawało mu się bzdurą, nic nieznaczącą drobnostką, bagatelą. Wówczas bezsensowny był biznes i interes, wyprawa do Turcji, polityka i gospodarka a nawet życie, którego sensu nie znamy, nie wiemy skąd się wzięło i co będzie później. W pewnych chwilach wszystko traciło dla Rzeckiego znaczenie, był wówczas samotny, zbuntowany. Możemy się domyślać, że gdyby posiadał jakiś krewnych, osoby bliskie, być może jego życie wyglądałoby dużo inaczej, miałby inne podejście do świata, inny tok rozumowania. Nie byłby samotny. Kiedy nachodziła go taka melancholia myślał o podróżach do dalekich krajów, o przestrzeniach, które są mu obce i nieznane. Wspominał lata dzieciństwa przepędzone wśród zielonych pachnących łąk, tajemniczych, gęstych lasów, marzył o przeszłości, o cudownych pejzażach, które zapamiętał i które w nim pulsowały. Pragnął jeszcze raz gdzieś pojechać, odwiedzić inny świat, chciał, by jego rojenie się spełniło.

Czym jest nasze życie, kiedy się kończy? Jaką ma wartość? Czas dany nam do przeżycia nie jest naszym wyborem, żyjemy tyle ile zostało nam przeznaczone. Człowiek nie ma na to wpływu. Doceniamy kruchość bytu dopiero na jego mecie, wtedy jesteśmy pełni wigoru i siły, chcielibyśmy żyć dalej.

Człowiek to aktor, pacynka, kukiełka, która ma swoją kwestię do wypowiedzenia. Kiedy skończy się akt, w którym występuje, schodzi ze sceny życia, ustępując miejsce kolejnym aktorom. A wszystkie nasze osiągnięcia, zrealizowane marzenia, sukcesy i porażki pozostają, lub odchodzą razem z nami.

Rzecki pytał także, gdzie jest prawda, być może nie poznał jej poprzez swoją romantyczną, samotniczą duszę, przez to, że nie miał żony, dzieci.

Na odwieczne pytanie, czym jest sens życia, chyba żaden człowiek nie potrafi udzielić wyczerpującej i słusznej odpowiedzi.