Często rodzice w dobrej wierze usiłują wpłynąć na życie swych dzieci, chcą przestrzec ich przed własnymi błędami, przekazać wartości, które dla nich stanowią sens życia. Niestety, rodziców i dzieci dzieli przepaść pokoleniowa, a o tym wielu rodziców zapomina. Młodzi żyją zawsze już w innych czasach, choć oczywiście są pewne stałe wartości ponadczasowe, to zmieniają się warunki życia. Ich zmiana oznacza także inny światopogląd, inne możliwości. Dzieci często buntują się, bo same chcą o sobie decydować, dokonywać wyborów, nawet popełniać błędy, ale już na własny rachunek. Modelowy przykład konfliktu pokoleń opisała Orzeszkowa na przykładzie spory Zygmunta Korczyńskiego z matką.

Ojcem Zygmunta był bohater rodu Korczyńskich Andrzej brat Benedykta, który zginął w powstaniu, walcząc wraz z innymi grupami społecznymi o niepodległość. Za życia szanował chłopów, dbał o dobre stosunki z nimi. Po śmierci spoczął we wspólnej Mogile z ojcem Janka Bohatyrowicza. We wszystkich działaniach wspierała go żona, która po jego śmierci kultywowała tradycje patriotyczne, w tej atmosferze wychowywała syna. Chciała wzbudzić w nim szacunek dla poległego w styczniowych walkach powstańczych ojca. Realizowała też hasło pracy u podstaw, kształcąc ubogie wiejskie dzieci.

Andrzejowa zachowała też żałobę po mężu, zawsze na znak żałoby ubrana była na czarno. Jej czas jakby zatrzymał się, wtedy gdy trzymając na rękach małego syna żegnała męża idącego do walki. Dlatego kiedy Andrzej zginął w powstaniu pielęgnowała idee, które niegdyś ich łączyły, a za główny cel postawiła sobie wychowanie jedynego syna. Dbała o jego wykształcenie, pielęgnowała jedynaka, ale jednocześnie nadmiernie go rozpieszczała, izolowała od wszelkich przeciwności losu. Stworzyła mu idealny świat. Dlatego dorosły już Zygmunt był przekonany, że wszystko może wymusić na matce. Wiedział, iż jest dla niej najważniejszy i ona niczego mu nie odmówi. Niestety, Zygmunt w żaden sposób nie pasował do obrazu syna, jaki wymarzyła sobie matka. Wychowała zimnego egoistę i rozgrymaszonego cynika, który na dodatek przekonany był o swej niezwykłości i talencie. Jego kochanką była Justyna Orzelska, ale on traktował to uczucie jako dobrą zabawę. Zygmunt kształcił się w stolicach europejskich i podczas jednego z wyjazdów poznał swą żonę. Piękna i dystyngowana żona kochała go, ale raczej nie mogła liczyć na odwzajemnienie uczuć. Ona też była dla Zygmunta jedynie chwilowym kaprysem, który znudził mu się jak każda zabawka. Dlatego po przyjeździe do Korczyna Zygmunt przypomniał sobie o Justynie i znowu chciał nawiązać z nią kontakt. Mimo starannego wychowania matki i wpajania istotnych wartości patriotyzm był dla Zygmunta pustym frazesem. Nic go nie obchodziły losy rodzinnego majątku ani tym bardziej ojczyzny, bo on uważał się za światowca. Jedyne co posiadał to wrażliwość na piękno, ale tylko pod warunkiem, że było to piękno Zachodnie. Dlatego Zygmunt jako malarz gardził rodzimymi krajobrazami i natchnienia szukał we Francji czy we Włoszech. Podróże te mocno nadużywały budżet matki, bo Zygmunt wydawał pieniądze, ale nie pracował.

Andrzejowa chciała, by jej syn był kimś nieprzeciętnym. Wierzyła, że wychowała prawdziwą indywidualność, człowieka o bogatej osobowości. Częste rozmowy z synem, które szybko przeradzały się w kłótnie, przekonały ją jaki naprawdę jest jej syn. Jednak choć krzyczał na nią i wyśmiewał jej świat wartości, to przecież wciąż pozostawał jej synem. Konflikty te jednak coraz bardziej ją bolały, chciała usłyszeć od syna co innego. Tym czasem wychowała egoistę i cynika. Mężczyznę nieodpowiedzialnego, lekkoducha i kobieciarza. Trudno jej było zrozumieć, gdzie popełniła błąd. Czuła się też winna wobec zmarłego męża, bo nawet dla jego pamięci Zygmunt nie miał szacunku. Wyrzuty sumienia Andrzejowej wynikały tez z tego, iż Zygmunt nie pamiętał ojca, zatem matka była jedyna pośredniczką, źródłem wiedzy o ojcu. Niestety, nie zdołała wpoić synowi ani ideałów, którymi kierował się jego poległy w powstaniu ojciec, ani samej pamięci o nim. Było to jej największą porażką życiową.

Co na to wszystko Zygmunt? Pozostawał obojętny na lamenty matki. Wyśmiewał patriotyzm jako relikt przeszłości. Nie szanował własnej matki, więc tym bardziej własne żona i inne kobiety były dla niego jedynie przedmiotami, ozdobami, zabawkami, które często zmieniał i znudzony jak mały chłopczyk rzucał w kąt. Czyn powstańczy ojca uważał za objaw szaleństwa. Nie krył pogardy dla samej idei powstania i gardził wspomnieniem ojca. Matka kultywująca pamięć o ojcu wydawała mu się śmieszna i zacofana.

Konflikt matki i syna przyniósł jedynie wiele niepotrzebnego bólu Andrzejowej. Zygmunt nic sobie z tego nie robił i nie przebierał w słowach, kiedy atakował matkę, bo wiedział, że i tak jest dla niej jedynym synem, a ona ślepo go kocha i wybaczy mu największą obelgę. Andrzejowa zrozumiała, że na wychowanie dorosłego już Zygmunta jest stanowczo za późno. Uznała swą wychowawczą porażkę i zwróciła się w stronę synowej, dostrzegając jej ciężki los u boku zaniedbującego ją Zygmunta.