Balzak swoje dzieło życia oparł o zamiar stworzenia wielkiej panoramy jego czasów, czyli społeczeństwa francuskiego pierwszej połowy dziewiętnastego wieku. Chciał by jego pisarstwo odbierano jako realistyczny, ściśle oparty na prawdopodobieństwie "ludzki dokument". Jego fabuły były budowane w ścisłym oparciu o prowadzone obserwacje wydarzeń i zachowań ludzkich. Sam pisarz gromadził fakty, i posługiwał się nimi niczym materiałem przyrodniczym, w tym tez rozumieniu nazywał siebie "przyrodoznawcą". W myśl rozumienia literatury realistycznej starał się ją budować w duchu typowości, tak by postaci przez niego budowane, zachowując autonomię mogły się jednocześnie wpisać w całość epoki i być reprezentantami zachowań całych klas społecznych. Można tutaj dodać warty zapamiętania sąd jemu współczesnych myślicieli, że ""Człowiek nie myśli sam, lecz w zespole społecznych: źródłem jego myśli jest środowisko społeczne, w którym żyje".

Balzak, pamiętając wielkie dzieło Dantego noszące tytuł "boska komedia" postanowił odwrócić tę perspektywę i spojrzeć na świat ziemski poprzez ludzi w nim bytujących. Tak jak renesansowy mistrz patrzył na zaświaty poprzez duchy w nim rozmieszczone. Nazwał cykl swoich powieści, liczących kilkadziesiąt pozycji "Komedia ludzką" i podzielił go na pomniejsze grupy, określane nazwami "Studiów obyczajów", "Studiów filozoficznych" i "Studiów analitycznych". W ten sposób oddał z wielką prawda całą ówczesną panoramę społeczeństwa. W jego powieściach odnajdujemy obrazy życia najwyższej arystokracji, następnie burżuazji, szlachty, miejskich robotników, mieszczan, by w końcu zapoznać się z sytuacją ówczesnego chłopa, i najbiedniejszych Francuzów, nędzy miejskiej, żyjącej w rozpadających się barakach, oraz złodziei i innych środowisk przestępczych, posiadających swoją hierarchię, podobnie jak wszystkie wyższe od nich klasy w społeczeństwie. Wiele z tytułów powieści określa również środowisko, dzielą je na miejskie i wiejskie, stąd "sceny z życia prowincji", czy "sceny z życia paryskiego".

"Ojciec Goriot: do dzisiaj chyba najpopularniejsza powieść Balzaka dzieje się w Paryżu, którego główną siła sprawczą, w każdej decyzji podejmowanej przez bohaterów i wyznaczającej ich los powoli staje się pieniądz, zdolny tworzyć i niszczyć całe światy. To także obraz upadku obyczajów w "wyższych sferach" powoli psujących się i gnijących wewnętrznie. Mieszczaństwo zaś określał poprzez jego stosunek do pieniędzy, które podnosiło swoją ważkość socjalną wraz z każdym zarobionym, czy wyłudzonym, bo i taka sytuacja nie była jednostkową, frankiem. Rywalizacja o dochody, nieustający wyścig, który w czasach nam współczesnych nazywamy "szczurzym" powodowały też pogłębianie się przepaści socjalnej oddzielającej ludzi biednych, nie posiadających majątku od bogatych. Co charakterystyczne im ktoś miał więcej pieniędzy tym mniej interesował się biedniejszymi i tym szybciej się bogacił, zaś osoby niemajętne coraz łatwiej wpadały w skrajną nędze, jako słabsze i nie odnajdujące się w nowych ekonomicznych warunkach. To bowiem pieniądz i władza, jaką on sobą niósł stały się jedynym i niepodważalnym miernikiem wartości człowieka w społeczeństwie francuskim, opisanym z kronikarską wręcz dociekliwości i znajomością przez Balzaka. Tylko on pozwalał na wzniesienie się o każdy kolejny szczebel w drabinie społecznej.

W tym przypadku należy rozważyć problem, czy rzeczywiście szybkie bogacenie się, wszelakimi dostępnymi w danej chwili człowiekowi środkami i dążenie do tego celu nie licząc się z użytymi środkami jest rzeczywiście odpowiednie? Owszem każdy może powiedzieć, że to właśnie zdobyty majątek jest jakimś wyznacznikiem spełnienia się człowieka, potwierdzenia jego wartości i siły, oraz mówię też o spełnieniu się powziętych zamiarów. Najważniejszym celem, zrzucającym odpowiedzialność i myśl o drugim człowieku, z obywatela, jest posiadanie pieniądza. To Vautrin, ukrywający się w pensjonacie herszt przestępców paryskich, kierujący się swoistym kodeksem moralności objaśnia mechanizmy społeczeństwa paryskiego, nieopierzonemu jeszcze i nieznającemu jego praw Eugeniuszowi Rastignac: "Nie ma zasad, są tylko wypadki, nie ma praw, są tylko okoliczności: człowiek wyższy chwyta prawa i okoliczności, aby nimi kierować". Jest on głosem świata, kosmopolitą znającym: "okręty, morze, Francję, zagranicę, interesy, ludzi, wypadki, prawo, hotele i więzienia".

Z kolei bogata kuzynka młodzieńca, pani de Beauseant przypomina mu, że coraz ważniejsze od urodzenia i wspaniałych przodków jest zasobność portfela. Mówi mu, że klasa osobista to równie sprzedajny towar, co bułki, albo się ją ma od urodzenia, albo nietrudno przy odpowiednim nakładzie finansowym kupić ją. Vautrin w pieniądzu widzi motor napędzający cały znany mu świat. Przedstawia on Rastignacowi wielkie kariery i drogi zdobywania pieniędzy przez elity Paryża. Mówi mu: "Tajemnicą wielkich fortun jest zawsze jakaś zbrodnia, zapomniana, bo wykonano ją schludnie". Cel, jakim jest uzyskanie majątku według niego niweluje wszelkie zbrodnie, przestępstwa i pomniejsze występki, jakich dopuszcza się na tej drodze człowiek. Na początku, dopiero wkraczając w świat Paryża, Rastigniac jest jeszcze naiwnym i w sumie niewinnym młodzieńcem. Jednak to, co obserwuje i co wynosi z nauk swoich rozmówców powoli czyni z niego cyniczna i twardą jednostkę. Zaczyna przychylać się do sądów Vautrina, takich jak na przykład: "Paryż jest śmietnikiem. Ci, co paćkają się w nim w powozie to uczciwi ludzie, ci, co paćkają się pieszo to łajdaki. Niech ci się zdarzy nieszczęście zwędzić cokolwiek, będą cię pokazywali po sądach jako osobliwość. Ukradnij milion, będziesz figurował w salonach jako cnota". Poznajemy go jeszcze w chwili, gdy przyjeżdża z prowincji do stolicy, aby studiować prawo. Sytuacja jego rodziny, tworzącej drobna szlachtę, jest na tyle niewesoła, że sam musi szukać środków na życie, pomoc, jedynie pozwalająca mu na wstąpienie w lepsze sfery znajdując u dalekiej krewne, de Beauséant. Wraz z każdym dniem opada niestety z niego moralność i wyniesione z domu nauki, nie łudzi się co do otaczającego go świata. Nie na darmo zresztą druga powieść dotycząca jego postaci nosi tytuł "Stracone złudzenia".

Elegancka hrabina niewiele różni się swoimi poglądami od przestępcy, twierdząc na przykład, że "im kto zimniej będzie obliczał, tym dalej zajdzie". Uświadamia mu główne prawo stolicy: "w Paryżu powodzenie jest wszystkim, to klucz do władzy". Naprowadził go na drogę przyszłej kariery, swoją osobą firmując jego działania, dając "swoje nazwisko jak nić Ariadny". Wszystko w tym świecie jest wyrachowane i obliczone na zysk w pozycji. Nawet kochanka jest dla młodego człowieka konieczna w polepszeniu swojej pozycji, stąd powinna ona być: "młoda, bogata i wytworna". Rastigniac nie ma już skrupułów by prosić swoja matkę i kochające go siostry o ostatnie ich pieniądze tylko po to by mógł się ładnie ubrać i wyglądać na tyle właściwie by starać się o alkowę, bo w końcu nie rękę, delfiny baronowej de Nuncingen.

Jest ona jedna z córek starego Goriot, mieszkającego w podrzędnym pensjonacie razem z Rastigniaciem. Wraz z siostrą żerują one na ojcu, zmuszając go by wyprzedawał ostatnie kosztowności z kiedyś dużego majątku i w ten sposób opłacał ich drobne przyjemności. Swoim majątkiem zapewnił im wielkie posagi i wydał za arystokratów:, drugą z córek Anastazje również poślubił arystokrata, a mianowicie hrabia de Restau, zaś Delfina została baronową de Nuncingen. Dzięki ojcu weszły one w zamknięty świat wielkiej paryskiej arystokracji. Sam Goriot w pierwszych latach ich małżeństw, dzięki swojemu majątkowi, mógł spokojnie mieszkać u córek. Jednak wraz z jego topnieniem malała i miłość córek i chęć opieki nad Goriot ich mężów. W końcu zmuszony on został do znalezienia sobie mieszkania w podrzędnym pensjonacie. Co jeszcze bardziej przykre, ani ojciec nie znienawidził za takie potraktowanie swoich córek, ani one nie odcięły się od niego, sporadycznie go odwiedzając. Uważał, ze nawet rodzicielska miłość to towar, i że: "pieniądz daje wszystko, nawet dzieci". Tylko w nim pokładał nadzieję: "pieniądz to życie, pieniądz może wszystko". Dopiero przed śmiercią, gdy żadna z córek nie pojawia się przy jego łożu śmierci zdaje sobie sprawę, jak swoja niewłaściwą miłością i źle rozumianym rodzicielstwem zniszczył swoje córki i samego siebie pozbawił wszelkiej godności. Dopiero wtedy krzyczy: "Oto moja nagroda: opuszczenie! To nikczemnice, zbrodniarki: brzydzę się nimi, przeklinam je". Poniewczasie przyznaje, że "gdybym był bogaty, gdybym zachował majątek zamiast im go oddawać, byłyby tutaj", ponieważ "człowiek, który daje córkom po osiemset tysięcy, wart jest, aby się z nim liczyć". Nawet na pogrzeb wysłały one tylko karety.

Smutny świat wyłania się z kart powieści Balzaka. Jasno z niej wynika, że pieniądz już ponad sto piędzie siat lat temu miał decydujący głos w większości spraw ludzkich. Wkraczał on w najintymniejsze sfery człowieka, w uczucia, emocje, w miłość, czyniąc z ludzkich jednostek zabawki, marionetki, nieporadnie próbujące i wierzące, że są w stanie pociągać za swoje sznureczki, atak naprawdę silnie przywiązane do pieniędzy. Tylko jeden z bohaterów powieści, Bianchon, mówi słowa zawierające w sobie odrobinę optymizmu: "Szczęście (...) zawsze będzie się mieściło między naszą stopą a ciemieniem czy kosztuje rocznie milion czy sto ludwików, wrażenie jest zawsze to samo". Zwraca to uwagę, na to, że pieniądze, pozycja społeczna, majątek, którym można chwalić się przed innymi, wcale nie dają prawdziwego szczęścia, którego nie można, jak pokazuje historia miłości i rodziny Goriota, kupić nawet za największe pieniądze. Tej drugiej stronie zawsze bowiem będzie ich mało. Stary ojciec zresztą wyraźnie mówi w końcu, jakby ostrzegając wszystkich, którym przyjdzie czytać o nim: "Przynajmniej kiedy nędzarz spotyka się z miłością, pewien jest, że ktoś go naprawdę kocha".