Bolesław Prus w swojej powieści noszącej wieloznaczny tytuł "Lalka" przedstawił miłość jako siłę napędzającą życie jej głównego bohatera Stanisława Wokulskiego. To ona wszak spowodowała, że znalazł on chęć i siłę, by wyrwać się z własnej klasy i dzięki silnej pracy, by zdobyć majątek, móc zbliżyć się do arystokracji, do której należała Izabela Łęcka, jego obiekt pożądania. Wokulski dzięki miłości dostrzegł sens, by pracować więcej i mocniej niż chciałby naprawiać świat, co ciekawe właśnie dla Izabeli. Jest w powieści scena, gdy przechadza się on po nabrzeżu Wisły, w tamtych czasach siedlisku nędzy, i myśli jak kiedyś to wszystko zdoła naprawić, uszlachetnić, by to wszystko już odmienione pokazać swojej ukochanej. Wokulski nie może właśnie być nazywany pozytywista, bo każda jego zasługa nie jest czyniona wyłącznie z myślą o dobru społecznym, lecz jest powiązana z Izabelą. Choć nawet on sam miał poczucie jak bardzo jego natura jest nieuporządkowana, gdy tak myślał o sobie: "Zdobyłem majątek dla niej! (...) Handel...ja i handel! ...I to ja zgromadziłem przeszło pół miliona rubli w ciągu dwu lat, ja zmieszałem się z ekonomicznymi szulerami i stawiałem na kartę pracę i życie, no...i wygrałem... Ja idealista, ja uczony, ja który przecie rozumiem, że pół miliona rubli człowiek nie mógłby wypracować przez całe życie, nawet przez trzy życia. Mam dla jej skrzydeł opuszczać swoją norę i innych robaków? To są moi - ci, którzy leżą tam na śmietniku i może dlatego są nędzni i będą jeszcze nędzniejsi, że ja chcę wydawać po trzydzieści tysięcy rubli na zabawę w motyla. Głupi handlarzu, podły człowieku!". Urodził się w zbiedniałej rodzinie szlacheckiej, przez co od najwcześniejszych swoich lat musiał walczyć twardo o swój byt. Znamienna jest scena, w której ostatni raz wychodzi ze sklepu. Ktoś zabrał mu drabinę z piwnicy i musi się z niej wydostać sam, o własnych siłach. Takie też było jego późniejsze życie ciężkie i co krok czymś grożące. Dzięki kontaktom ze studentami mógł jednak mieć Wokulski dostęp do podręczników akademickich, które zgłębiał na tyle usilnie ze bez problemu dostał się na wydział biologiczny w Szkole Głównej. W młodości zawierzył romantycznym ideałom walki zbrojnej i wziął udział w powstaniu styczniowym, a co został zesłany na Sybir. "Gotował wraz z innymi piwo, które do dziś dnia pijemy, i sam w rezultacie oparł się aż gdzieś koło Irkucka". Jednak po powrocie nie popadł w marazm, lecz zabrał się do ciężkiej pracy. Trochę wyrachowanie pojął za żonę Minclową, właścicielkę sklepu, by po jej śmierci stać się jego właścicielem. W międzyczasie zarobił wielkie sumy pieniędzy na wojnie Rosji z Turcją i mógł stać się naprawdę bogatym i znaczącym kupcem.

Jest "Lalka", mimo masy wątków mało romansowych, wielką powieścią o miłości. I to nie tylko tej erotycznej, o uczuciu mężczyzny i kobiety, lecz także w szerszym kontekście o umiłowaniu pewnych wartości, marzeń, o zakochaniu się w idei, jak to ma miejsce u paru innych bohaterów powieści Prusa. Ważne są tez w tej powieści wyrażone watki społeczne. W swoim majątku Stanisław Wokulski widział możliwość pomocy setkom osób. "Na kilkumorgowej przestrzeni wznosił się tu pagórek najobrzydliwszych śmieci, cuchnących, nieomal ruszających się pod słońcem, a o kilkadziesiąt kroków dalej leżały zbiorniki wody, którą piła Warszawa.< O, tutaj - myślał - jest ognisko wszelkiej zarazy. Co człowiek dziś wyrzuci ze swego mieszkania, jutro wypije; później przenosi się na Powązki i z drugiej znowu strony miasta razi bliźnich pozostałych przy życiu. Bulwar tutaj, kanały i woda źródlana na górze i - można by ocalić rokrocznie kilka tysięcy ludzi od śmierci, a kilkadziesiąt tysięcy od chorób... Niewielka praca, a zysk nieobliczony; natura umie wynagradzać". Kiedy widzi w czasie wielkanocnej kwesty w kościele prostytutkę szczerze modlącą się pod krzyżem, umieszcza ją w rodzinie swojego pracownika i znajduje dla niej prace krawcowej. Innego człowieka, Węgiełka podnosi z nędzy, co później pozwoliłoby jego brat uratował go spod szyn pociągu.

Ciekawie jest w powieści przedstawiona druga strona tego przez długi czas dość dziwnego związku, a mianowicie panna Izabela. Świat jest dla niej wspaniale uformowany i skupiający się głównie wokół niej i dla niej: "Woalka chroniła ją od wiatru, kareta od deszczu, sobole od zimna, parasolka i rękawiczki od słońca. I tak żyła z dnia na dzień, z miesiąca na miesiąc, z roku na rok, wyższa nad ludzi, a nawet nad prawa natury. Ten świat wiecznej wiosny, gdzie szeleściły jedwabie, rosły tylko rzeźbione drzewa, a glina pokrywała się artystycznymi malowidłami, ten świat miał swoją specjalną ludność. Właściwymi jego mieszkańcami były księżniczki i książęta, hrabianki i hrabiowie tudzież bardzo stara i majętna szlachta obojej płci. Znajdowały się tam jeszcze damy zamężne i panowie żonaci w charakterze gospodarzy domów, matrony strzegące wykwintnego obejścia i dobrych obyczajów".

Od pierwszego momentu poznania, traktuje ona niezwykle wyniośle, z góry Wokulskiego. Nie dostrzega jego wielkiego uczucia, a gdy już nawet zaczyna zdawać sobie z tego sprawę może zdobyć się tylko na kpiny i złośliwości za jego plecami. Panna Łęcka nie jest jednak postacią, jak się to często uważa głupią i pustą. Owszem jest lalką, porcelanową, kruchą, ale raczej w ujęciu lalek Rzeckiego, które bezwolnie poruszają się, nie widząc żadnych innych perspektyw poza staniem na wystawie. Łęcka jest tak silnie spętana przez swoja grupę społeczna - arystokrację, przez konwenans, że nie jest na siłach wyrwać się z tych jedwabnych pęt. Zresztą może nawet i gdyby chciała nie potrafiłaby. Nie znała ona przecież poza rautami, balami, salonami, innego świata, bez tego wszystkiego, tak jak lalka bez nakręconej sprężynki pokryłaby się kurzem i skazała na zniszczenie. Wokulski był siłą dla niej z gruntu przeciwną, już w samym zestawieniu ich dłoni (co czyni jedna z postaci powieści) ręce Izabeli są białe i gładkie, zaś Wokulskiego wielki i "czerwone", co tez mu w głębi ducha Izabela zarzuca. Po prostu nie było chyba możliwe w tamtych czasach połączenie dwóch tak odrębnych światów, wielkiej etykiety i prostoty serca i ducha.

Jednak ten początkowy brak uczucia Izabeli do Wokulskiego, nie może być uważany za jej winę, tragizm tej postaci rozpoczyna się w momencie, gdy wyraża ona zgodę na ślub. Wokulski sprzedaje sklep, likwiduje interesy, by nie razić ukochanej handlem, lecz Izabela nagle znajduje się na rozdrożu. Nie może wejść jakby naturalnie w nowy etap życia, a do starego nie ma powrotu. Wszak jest już jak na tamte czasy w dość poważnym wieku, nie posiada poza tytułem żadnego posagu, wiec z czysto finansowych powodów nie może cofnąć swojej decyzji. Co ciekawe w momencie, kiedy Wokulski przestaje być finansista, Izabela wchodzi na drogę wyrachowania, oczywiście głęboko skrywanego pod warstwą ówczesnego pudru. Panna Łęcka zaczyna się gubić w nowym stanie i czy to z teraz dopiero objawionej wyraźnie głupoty przeżywa również skrzętnie skrywany romans ze Starskim. Niestety Wokulski o wszystkim się dowiaduje, z nieświadomych ust samej Izabeli. Która wspomina to wszystko z "kuzynem", po angielsku, nie wiedząc, że biedny Stach nauczył się tego języka dla niej samej, by jej zaimponować. Wszystko się rozpada, cały świat przedstawiony w Lalce legnie w gruzach. Porzucona Izabela wstępuje do zakonu, "Rzecki umiera weteranem - jak śpiewał Jacek Karczmarski - Wokulski znika pod ruiną". Symbole zaprzepaszczonych marzeń, staje się wysadzony zamek. Przyjaciel Wokulskiego - doktor Szuman tak go określa: "Romantycy muszą wyginąć (...), dzisiejszy świat nie dla nich (...) Powszechna jawność sprawia, że już nie wierzymy w anielskość kobiet, ani w możliwość ideałów, kto tego nie rozumie musi zginąć, albo dobrowolnie ustąpić".

Obok miłości zmysłowej - pomiędzy ludźmi, przejawia się ona w powieści jeszcze w innych postaciach. Właśnie wspomniany Rzecki, weteran Wiosny Ludów, jest jednym z tych ludzi, którzy są zakochani, lecz nie w osobie, a w idei. Dla niego obiektem westchnień staję się ład w Europie, powrót do rządów potomków Napoleona, co w przełożeniu miało dać Polsce za tą sprawą, wolność. Rzecki "umiera weteranem" swoich marzeń, nie przystających niestety do epoki, nie znajdujących zrozumienia. Podobne niepowodzenia i rozczarowania przytrafiają się, mniej lub więcej, innym idealistą - profesorowi Geistowi czy Ochockiemu. Warta jest też przypominanie scena jego nauki w sklepie, gdyż sprawia, że lepiej rozumiemy tego poukładanego starszego pana, zdolnego jednak do śmiałych czynów: "Powiedz mi: was ist das? - pytał Mincel - co jest to? Das ist Schublade - to jest szublada. Zobacz, co jest w te szublade. Es ist Zimmt - to jest cynamon. Do czego potrzebuje się cynamon? Do zupe, do legumine potrzebuje się cynamon. Co to jest cynamon? Jest taki kora z jedne drzewo. Gdzie mieszka taki drzewo cynamon? W Indii mieszka taki drzewo. Patrz na globus - tu leży Indii. Daj mnie za dziesiątkę cynamon..."

"Lalka" jest więc opowieścią o straconych miłościach, zaprzepaszczonych szansach, w sumie bardzo pesymistyczną w wydźwięku. Nie przystaje tak łatwo do epoki pozytywizmu, kiedy to wierzono w ład, możliwość zapewnienia harmonii, kiedy uważano, że lekarstwem na wszystko może stać się praca. Uczucia w swojej warstwie są w niej bliskie wcześniejszej epoce romantyzmu, gdzie miłość pokazywana była czasem w ujęciu wampira targającego człowiekiem. Owszem miłość Wokulskiego do Izabeli, jest, "łaskawa, nie zazdrości, nie szuka poklasku", marzenia Rzeckiego są mimo ich śmieszności, czyste i szczere, lecz to uczucie, które ich wzbudza do dobrego, jednocześnie ich osłabia, czyni bezbronnym. Miłość w końcu zwraca się przeciwko nim i "znikają" oni w samotności, rozgoryczeniu, poczuciu niespełnienia. Taka miłość, fatalna, to już jednak epoka następna Młoda Polska, tak więc Prus nie dość, że czerpał (krytycznie) z epok poprzednich, to jeszcze dodatkowo wyprzedził tę sobie właściwą.

Poprzez tragiczne zakończenie pokazał, że miłość to fundament świata, jego nieodzowny budulec, jednak niezwykle kruchy i często dość niebezpieczny w stosowaniu. Miłość to nie tylko uczucie nam dane, lecz i zobowiązania, pewne wymogi, z którymi, jeśli nie chcemy zniszczyć sobie życia, jak Izabela Łęcka, musimy sobie poradzić. Miłość to czasem wyzwanie, któremu musimy sprostać, by nagle nie obudzić się, gdy już będzie za późno, jak przytrafiło się to Stanisławowi Wokulskiemu, wreszcie miłość to siła fatalna, nie mająca satysfakcjonującego końca - jak w przypadku Rzeckiego.