Izabela Łęcka jest główną postacią arystokratycznego środowiska kobiecego. Izabela to dwudziestopięcioletnia córka Tomasza Łęckiego, kobieta "niepospolicie piękna", o jasnych włosach. "Wszystko w niej było oryginalne i doskonałe. Wzrost więcej niż średni, bardzo kształtna figura, bujne włosy blond z odcieniem popielatym, nosek prosty, usta trochę odchylone, żeby perłowe, ręce i stopy modelowe. Szczególne wrażenie robiły jej oczy, niekiedy ciemne i rozmarzone, niekiedy pełne iskier wesołości, czasem jasnoniebieskie i zimne jak lód." Osobowość Łęckiej ukształtował świat arystokracji, w nim się wychowała i przejęła jego najgorsze cechy. Wychowała się w bogactwie i pragnęła żyć w luksusie. Dama wyniosła, zimna i wyrachowana w uczuciach, wszystkich traktowała z pogardą. Życie upływało jej na salonach, prowadziła pasożytniczy tryb życia, pogardzała pracą. Chciała błyszczeć w towarzystwie, utrzymywać znajomości, do roli "ozdoby towarzystwa" była przygotowywana od wczesnego dzieciństwa. Rozmarzona, nie znała realnego życia i nie chciała znać, beztrosko żyła. Na wiadomość, że znany tragik włoski, Rosii przyjechał na występy do Warszawy, była wzruszona. Przed kilku laty Izabela kochała się w Rossim, artysta wiedział o tym. Tymczasem Rosii nie odwiedził jej. "A tak dziś była piękną. Ubrała się umyślnie dla niego, w jedwabną sukienkę kremowej barwy (z daleka wyglądało to jak zmięte płótno), miała brylantowe kolczyki (nie większe od ziarn grochu) w uszach i pasową różę na ramieniu. I tyle. Ale niech żałuje Rossi, że jej nie widział!

Po czterogodzinnym oczekiwaniu wróciła do domu oburzona. Mimo jednak gniewu wzięła do rąk egzemplarz Romea i Julii i przeglądając go myślała :

,,Gdyby też nagle wszedł tu Rossi?"

Nawet byłoby lepiej tu niż u hrabiny. Bez świadków mógłby jej szepnąć jakieś gorętsze słówko; przekonałby się, że ona szanuje jego pamiątki, a nade wszystko - przekonałby się (o czym tak głośno mówi duże lustro), że w tej sukni, z tą różą i na tym błękitnym fotelu wygląda jak bóstwo."

Łęcka nie rozumiała przyczyn upadku swojej rodziny, chciała żyć w luksusach, za pieniądze była do kupienia. Pochodzenie z arystokratycznego rodu było dla niej podstawowym kryterium oceny ludzi. Z powodu ruiny finansowej ojca, małżeństwo jest dla niej rodzajem transakcji, by nadal beztrosko i próżniaczo żyć. By nie wypaść z dobrego towarzystwa, dla życia w bogactwie Izabela przyjmuje oświadczyny Wokulskiego, a przecież najpierw traktowała go z pogardą i z wyrachowaniem. Jest skłonna zmienić zdanie. "Galanteryjny kupiec po Rossim, którego podziwiał cały świat, wydał jej się tak śmiesznym, że po prostu ogarnęła ją litość. Gdyby Wokulski w tej chwili znalazł się u jej nóg, ona może nawet wsunęłaby mu palce we włosy i bawiąc się nim jak wielkim psem czytałaby tę oto skargę Romea przed Laurentym:

"Niebo jest tu, gdzie mieszka Julia. Lada pies, kot, lada mysz marna żyje w niebie, może patrzeć na nią; tylko - Romeo nie może! Mdła mucha więcej ma mocy, więcej czci i szczęścia aniżeli Romeo. Jej wolno dotykać drogiej ręki Julii i z płonących ust kraść nieśmiertelne zbawienie. Mucha ma tę wolność, ale Romeo nie ma, bo on wygnany!... O księże, złe duchy wyją, gdy w piekle usłyszą ten wyraz; maszże ty serce, ty, święty spowiednik i przyjaciel, drzeć ze mnie pasy tym strasznym słowem - wygnanie..."

Łęcka jest próżna, za wartości człowieka uznaje pieniądze i dobre urodzenie. Czas wypełniają jej wizyty w teatrze, podróże i miłostki. Nie docenia oddania Wokulskiego, miłości nie traktuje poważnie. Bankructwo ojca i brak warunków do życia w majątku i prowadzenie próżniaczego życia jest dla niej katastrofą. Za pieniądze Łęcka jest do kupienia, tylko z własnej wygody i wyrachowania zmienia nastawienie do Wokulskiego. Wcześniej bawiła się jego uczuciami i nie dopuszczała do siebie myśli o uczuciu Wokulskiego. "Panna Izabela wstrząsnęła się. Kochać go bez nadziei- to dosyć... Kochać i czasami porozmawiać z kim o tej tragicznej miłości... Możeby z panną Florentyną. Nie, ona nie ma dosyć uczucia. Daleko lepiej nadawałby się do tego Wokulski. Patrzyłby jej w oczy, cierpiałby za siebie i za nią, ona opowiadałaby mu bolejąc nad własnym i nad jego cierpieniem i w taki sposób bardzo przyjemnie upływałyby im godziny. Kupiec galanteryjny w roli powiernika!... Można by zresztą zapomnieć o tym kupiectwie."

Łęcka robi wszystko na pokaz, nie potrafi się wyrzec czegokolwiek na rzecz innych. Nawet działalność filantropijna nie jest podyktowana potrzebą serca, Izabela chce jedynie błyszczeć w towarzystwie. Oddawała się działalności charytatywnej, by przy okazji kwestowania mogła oszołomić mężczyzn swoją urodą. "We wszystkich tych filantropijnych zajęciach panna Izabela przyjmowała czynny udział. Bywała na koncertach, zajmowała się wręczeniem bukietu uczonemu krakowianinowi, występowała w żywym obrazie w roli anioła litości i grała w sztuce Musseta "Nie igra się z miłością.(...) Panowie Niwiński, Malborg, Rydzewski i Pieczarkowski prawie zasypywali ją bukietami, a pan Szastalski zwierzył się kilku damom, że prawdopodobnie w tym jeszcze roku będzie musiał odebrać sobie życie."

Izabela była zadufana w sobie, wyniosła, miała bardzo wysokie mniemanie o sobie. Schlebiała jej bezkrytyczna adoracja ze strony Wokulskiego, podobał się jej Starski, bo pochodził z arystokratycznego rodu. Jednak Wokulski był dla nie tylko kupcem, nie pochodził ze środowiska arystokracji. Wolała interesować się włoskim skrzypkiem, imponował jej. "Nie mogła zasnąć, w sercu jej walczyły najsprzeczniejsze uczucia: gniew, obawa, ciekawość i jakaś tkliwość. Czasem nawet budziło się zdumienie, kiedy przypominała sobie zuchwałe czyny skrzypka. Przy pierwszych słowach powiedział, że jest najpiękniejszą kobietą, jaką zna; idąc na kolację namiętnie przytulał jej ramię i oświadczył, że ją kocha. A przy kolacji, bez względu na obecność szastalskiego i panny Rzeżuchowskiej, tak natarczywie szukał pod stołem jej ręki, że... cóż miała zrobić ?..."

Izabela była próżna, nie była zdolna do głębszych uczuć. Kierowała się arystokratyczną dumą. Była wewnętrznie pustą osobą, charakteryzowały ją elegancja i świetne maniery tylko na zewnątrz. Wszystko robiła na pokaz, była zepsuta moralnie. Ważne były dla niej pieniądze i luksus. Była nieprzystępna, odrzuciła wielu kandydatów do jej ręki, nikt nie był wystarczająco dobry by na Izabelę zasługiwać. Łęcka potrzebowała majątku i próżniaczego stylu życia. Była egoistką, myślała tylko o własnych korzyściach, nie dbała o uczucia innych. Szaleńczo zakochanego w niej Wokulskiego doprowadziła do upadku psychicznego. Prus w "Lalce" dał obraz arystokracji, którą szczegółowo opisał. Środowisko arystokracji wiedzie próżniaczy styl życia, żyje ponad stan, korzysta z różnych przyjemności, co często prowadziło do straty majątków. Arystokraci czas wypełniają podróżami, rautami, wyścigami. Nie potrafią prowadzić interesów, prowadzą beztroskie życie. W taki właśnie sposób żyje Izabela Łęcka, która przejęła najgorsze cechy swej warstwy społecznej. Wokulski nie był świadomy, że Izabela nie jest zdolna do miłości, idealizował uczucie i ukochaną kobietę. O kobietach mówił:

"W ogóle biorąc, kobiety są szlachetniejsze od mężczyzn; nie tylko mniej spełniają występków, lecz i poświęcają się nierównie częściej od nas. Jeżeli więc z trudnością znalazłby się tak podły mężczyzna, który od rana do nocy kłamałby dla pieniędzy, to czy można posądzać o coś podobnego kobietę, młodą pannę wychowaną wśród uczciwej rodziny ?"

Miłość do Izabeli była destrukcyjna. Doprowadziła Wokulskiego do próby samobójstwa. Łęcka była zepsuta moralnie, wychowana w duchu pozoru, zimna i nieczuła. Niezdolna do miłości, obłudna i cyniczna w postępowaniu. Przyjmując oświadczyny Wokulskiego kierowała się koniecznością, złą sytuacją finansową ojca. Romansowała z młodym inżynierem, chociaż w zasadzie przyjęła oświadczyny starego marszałka. Tęskniła za Wokulskim, nie wiedziała czego chce. Postanowiła opuścić kraj, spędzić życie w klasztorze. Bohaterka ponosi klęskę.