Pewnego słonecznego dnia, gdy siedziałam sobie w karczmie "Pod Lutym Turem", nagle ktoś wszedł do pomieszczenia. Następnie nieznajomi, (bo było ich dwóch) usiedli i przedstawili się jako Zbyszko i Maćko z Bogdańca. Mówili, że wracają z bitwy, z Litwy. Wszyscy zgromadzeni zbliżyli się do gości, opowiadali o wspaniałych mężnych rycerzach polskich. Gdy wszyscy tak się dobrze bawili, zauważyłam w oknie pachołka księżnej Anny Danuty. Kiedy wszedł do karczmy, oznajmił zgromadzonym, iż orszak wraz z panią zamku przyjdzie, aby odpocząć po podróży. Gdy nadszedł ten wspaniały moment, zobaczyłam dworki i rybałtów, rybałtów następnie (na samym końcu) księżną. Czas umilała nam piękna i młoda panienka o imieniu Danusia. Zauważyłam, że Zbyszkowi podoba się ta dziewczyna. Lecz gdy dworka potknęła się, jeden z gości rzucił się na pomoc. Złapał ją, a następnie ślubował jej wierność. Danusia zgodziła się, a chłopak pobiegł szybko do kufra, gdzie miał swoje rzeczy. Ubrał się w najładniejszy kostium i poszedł na ucztę, którą wyprawiła księżna z tego powodu.

Było bardzo śmiesznie, ale i poważnie.