Początek dziejów narodu żydowskiego, nacji wybranej przez Boga, został udokumentowany w księgach biblijnych. Izraelici, jako naród uprzywilejowany i umiłowany przez Boga, wydali z siebie wszystkich proroków. Mojżesz, którego stwórca wybrał na pośrednika pomiędzy sobą, a narodem wybranym, stał się też jego przywódcą, który miał za zadanie wyprowadzić rodaków z niewoli w ziemi egipskiej, a doprowadzić ich do Ziemi Obiecanej. Jednakże wybawicielem narodu żydowskiego jest sam Bóg, który poprzez swojego wybrańca kieruje narodem wybranym. To z polecenia Boga każdy wierzący Żyd oznaczył krwią zabitego baranka drzwi swego domu, by Anioł, który nawiedzał gospodarstwa, zsyłając jedną z plag, nie pozbawił życia pierworodnego syna. Dopiero po tym ciosie, faraon decyduje się na uwolnienie Izraelitów, choć niedługo potem zmienia zdanie i rozpoczyna pościg. Jednakże Bóg nie opuszcza swych ludzi, trwa w opiece nad nimi. To on sprawia, że przed uciekającymi przed armią faraona Izraelitami rozstępuje się Morze Czerwone, umożliwiając im ujście wojskom egipskim, które, ścigając uciekinierów, zostały zatopione przez zamykające się fale. Podczas wędrówki Izraelitów do ich Ziemi Obiecanej, Bóg zawiera z nimi przymierze, na Górze Synaj, dając swemu narodowi kamienne tablice z dziesięcioma przykazaniami. To właśnie dekalog jest istotą zawartego przymierza, to on określa najważniejsze wytyczne postępowania tych, którzy wierzą w Boga. Stwórca wielokrotnie ratował Izraelitów z opresji, zsyłając im mannę z nieba, sprawiając, że woda wytrysnęła ze skały, a także lecząc ich z choroby. Mimo tych, tak wyraźnych aktów pomocy, mimo nieustannej obecności (za dnia Żydów prowadzi ku ziemi słup dymu, w nocy zaś słup ognia), Boga, część przedstawicieli narodu wybranego odwraca się od swego największego dobroczyńcy, co osiąga szczyt, gdy oddają oni cześć złotemu cielcowi. Ma to miejsce wówczas, kiedy Mojżesz zawiera przymierze z Bogiem, odbierając od niego tablice z przykazaniami. Bóg surowo karze bałwochwalców. Pod koniec podróży do ziemi obiecanej, tuż przed przekroczeniem jej granic, umiera Mojżesz, któremu przepowiedziano, że do ziemi tej nie wejdzie. W obiecane miejsce wprowadza Izraelitów następca Mojżesza, Jozue.
Bóg wielokrotnie daje znaki narodowi wybranemu, że ma w stosunku do niego szczególne plany i zamiary, że to dzięki nim dokona się zbawienie. I tak też się staje, gdy pochodząca z dawidowego rodu Maria wydaje na świat Syna Bożego, Zbawiciela Jezusa Chrystusa. Niestety, Żydzi nie zaakceptowali urodzonego w stajence mesjasza, który miał ich poprowadzić do królestwa bożego, licząc na to, że prawdziwy mesjasz pojawi się w znacznie bardziej spektakularny sposób i że wyzwoli ich przede wszystkim nie od grzechu i nie od potępienia, ale od rzymskiej okupacji. I choć Chrystus jest przez nas, chrześcijan, uważany za prawdziwego mesjasza, to starotestamentowi Żydzi wciąż czekają na nadejście Zbawiciela.
Żydzi nigdy nie byli najbardziej lubianą nacją, zamieszkującą Europę. Działo się tak zapewne z powodu hermetyczności ich kultury, a także z ciągnącej się za nimi opinii bogobójców. Naród ten w swej historii pobytu na naszym kontynencie, wielokrotnie doświadczał prześladowań. Jednakże był kraj, który przyjął ich z otwartymi rękami, który zaakceptował ich, tolerował i pozwolił żyć na swym terytorium. Było to państwo polskie, słynące podówczas z niezwykłej wprost tolerancji religijnej. Prawo do osiedlania się na ziemiach polskich nadano Żydom w roku 1558. Zachęceni tą otwartością, napływają do Polski, by tutaj odnaleźć swoją drugą ojczyznę, by tutaj osiąść i wniknąć w krajobraz polskiej kultury. Choć Żydzi, z racji swej niezwykle silnej tożsamości religijno - kulturowej, nigdy nie zasymilowali się do końca z rdzennymi mieszkańcami tych ziem, choć nigdy do końca się nie spolszczyli, to z pewnością można uznać, że znaczna ich część, poprzez wielopokoleniowy pobyt w Polsce, stała się "dwunarodowa" - czuli się Ci spośród Żydów i Żydami i Polakami jednocześnie, choć cały czas zachowywali, rzecz jasna, swą tradycję, swe wierzenia i swą kulturę. Niestety, antysemityzm miał swe niechlubne "zasługi" również na naszych ziemiach, część społeczeństwa polskiego odrzucała Żydów z powodu ich odrębności.
Największą tragedią narodu żydowskiego był holocaust, piekło zagłady rozpętane przez Adolfa Hitlera i rządzone przez niego nazistowskie Niemcy. Ambicją wodza III Rzeszy było całkowite unicestwienie Żydów, wymazanie ich z listy narodów świata. Te kilka lat obozów zagłady, masowej śmierci i nienawiści, były największą chyba katastrofą w dziejach narodu wybranego.
Kiedy po wojnie zapanował w Polsce nowy, internacjonalny, zdawałoby się, komunistyczny ustrój, zdawało się, że dla ludności pochodzenia Żydowskiego przyszły lepsze czasy. Niestety, szybko okazało się, że była to nadzieja krótkotrwała. Już zmiana na stanowisku pierwszego sekretarza KC PZPR na Władysława Gomułkę zaowocowała zapoczątkowaniem wdrażania polityki państwa jednorodnego etnicznie. Propagandzie tej idei służyły hasła nacjonalistyczne, takie jak niesławne "Polska dla Polaków". Szczyt politycznego antysemityzmu nastąpił w 1968 roku, kiedy zmuszono obywateli polskich pochodzenia żydowskiego do opuszczenia granic Rzeczypospolitej Ludowej.
Dopiero zmiany roku 1989, objęcie władzy przez ludzi związanych z opozycyjnym, demokratycznym obozem "Solidarności" umożliwiła unormowanie stosunków z utworzonym w 1948 roku państwem Izrael.
Ponieważ Żydzi bardzo mocno wrośli w krajobraz polskiej kultury, nierozerwalnie związali się z obrazem polskiego społeczeństwa, nie może dziwić, że postaci bohaterów żydowskich bardzo często pojawiają się na kartach literatury polskiej.
Obraz Żyda - Polaka, patrioty przedstawił najwybitniejszy polski poeta, nasz narodowy wieszcz, Adam Mickiewicz w "Panu Tadeuszu". Przedstawiony w epopei Jankiel jest najprawdziwszym patriotą, który, choć kultywuje tradycje swej religii, jest bardzo silnie związany także z Polską, którą uważa za swą ojczyznę. Bliskie sercu Jankiela są sprawy narodu polskiego, przeżywa on zarówno radości, sukcesy, jak i niepowodzenia i klęski przybranych rodaków. Miłość Jankiela do Polski widać najbardziej w słynnej scenie koncertu na cymbałach, podczas którego Jankiel, wirtuozersko operując instrumentem, za pomocą muzyki opowiada dramatyczne, zarówno chwalebne, jak i tragiczne, zdarzenia z historii Rzeczypospolitej. Jankiel świetnie zna polską historię, co znajduje odzwierciedlenie w jego utworze. Stary Żyd jest karczmarzem, zaś jego karczma wskazuje na pochodzenie swego właściciela: "Z przodu jak karczma", "Z tyłu jak świątynia", "…z daleka karczma chwiejąca się, krzywa, podobna do Żyda, gdy się modląc kiwa".
Zupełnie inaczej żydowską mniejszość w Polsce postrzegał Zygmunt Krasiński, czego wyraz dał w "Nie - boskiej komedii". Żydzi określani są przez autora dramatu jako przechrzty, którzy wraz z robotnikami i chłopami rozpętują rewolucję. Krasiński uważa ich za nację pozbawioną ideałów, której motorem napędowym jest jedynie żądza zemsty, odwetu za wieloletnie upokorzenia, biedę i złe traktowanie. Prawdziwym celem przechrztów, dla jakiego przyłączają się do rewolucji, jest utworzenie ich własnego państwa, Izraela. "Nie - boska komedia" wyraźnie ukazuje mocno antysemickie nastawienie Krasińskiego.
Antysemityzm był w owym czasie bardzo silnie podsycany w polskim społeczeństwie przez agenturę moskiewską, co było dość istotnym elementem polityki caratu. Moskwa chciała w taki sposób zantagonizować wewnętrznie polską społeczność, odwrócić nienawiść do Rosji w stronę wewnętrznego wroga, odwrócić uwagę od rzeczywistych problemów politycznych. Sytuacja ta trwała przez cały okres, kiedy ziemie polskie znajdowały się pod zaborami. Świadomi tej polityki światli ludzie, szczególnie w okresie pozytywizmu, szczególnie mocno starali się przeciwdziałać propagandzie zaborcy, występując przeciwko wywoływanym i utrwalanym w niewykształconych masach ludowych tendencjom antysemickim. W obronie Żydów stanęła miedzy innymi Eliza Orzeszkowa, która w swym felietonie zatytułowanym "O Żydach i kwestii żydowskiej" dawała wyraz swego ubolewania i niezadowolenia z powodu nasilającej się dyskryminacji ludności żydowskiej. Orzeszkowa starała się zwrócić uwagę na fakt, iż kultura żydowska, od wieków obecna w obrębie kultury polskiej, wzbogaciła ją, miała olbrzymi wkład w jej rozwój, a także, że Żydzi polscy, pomimo swej odrębności religijnej, uważali się w równym stopniu za Polaków. Pozytywistyczna pisarka - działaczka starała się także propagować ideę tolerancji wyznaniowej. Kwestię nietolerancji i antysemityzmu poruszała także Maria Konopnicka, jak na przykład w noweli "Mendel Gdański", opowiadającej tragiczną historie Żyda, którego rodzina od pokoleń żyła w Gdańsku, uważając się w jednakowym stopniu za Żydów, jak i za Polaków. Mendel miał też nadzieję na to, że i jego dzieci będą żyć w tym mieście, które ukochał. Niestety, narastają w społeczeństwie, głównie wśród proletariackiej ciemnoty, tendencje antysemickie i nacjonalistyczne. Mimo, iż Mendel jest uczciwym, patriotycznie nastawionym obywatelem, pada on ofiarą prześladowań. Zostaje poniżony, zaś jego poczucie bezpieczeństwa i spokoju zniszczone. To wszystko sprawia, że umiera w nim miłość do miasta, w którym żył, że musi zacząć obawiać się o życie swoje i swojego potomstwa. Wprawdzie w obronie Mendla staje student, symbolizujący wyedukowanego obywatela przyszłości, jednakże nie zmienia to okrutnego oblicza antysemityzmu. Margines społeczny, podatny na manipulację, był doskonałym narzędziem w rękach tych, którym zależało na wewnętrznych konfliktach narodu polskiego.
Losy Żydów, którzy pragną się zasymilować ze społeczeństwem polskim, lecz wobec jego oporu i odrzucenia, wracają do swojej dawnej religii i tradycji, powracają do kręgów żydowskich, przedstawił Bolesław Prus w "Lalce". Ludźmi takimi w jego powieści są doktor Szuman i M. Szlangbaum. Szuman, uważany przez wszystkich za ekscentryka, dziwaka, był lekarzem, który leczył ludzi za darmo, jeśli tylko przynosiło to korzyść dla prowadzonych przezeń badań etnograficznych. Młodość tragicznie go doświadczyła, kiedy zakochał się w chrześcijance, gotów był się nawet przechrzcić, jednakże jego ukochana zmarła. Był to dla niego olbrzymi cios, próbował nawet popełnić samobójstwo, od którego uratował go przyjaciel. Po jakimś czasie kończy praktykę lekarską, poświęcając się… badaniu włosów. Pod wpływem znajomości ze Szlangbaumem, zmienia swoje podejście do Żydów, nabiera przekonania o niezwykłych przymiotach tej nacji, które zapewniają je sukces: "Weź pan Meinnego, Börszego, Lussale, Murksa, (...) a poznasz nowe drogi świata". Żydzi wprawdzie podlegają prześladowaniom, ale dzięki swej cierpliwości i wytrwałości, dzięki genialnym predyspozycjom, pchają wciąż do przodu rozwój cywilizacji. Szuman postanawia zająć się tym, z czym Żydzi kojarzeni są najmocniej - interesami, jednakże zostaje oszukany przez młodego Szlangbauma, co znów wpływa na jego pogląd odnośnie rasy, z której pochodzi: "Genialna rasa te żydzi, ale cóż to za bajki".
Drugim przedstawionym Żydem jest Henryk Szlangbaum, niegdysiejszy powstaniec styczniowy, który po klęsce zrywu został zesłany na Sybir. Kiedy powrócił, chciał wniknąć w polskie społeczeństwo, zasymilować się z nim, jednakże został odrzucony. Sprawia to, ze powraca do swej pierwszej religii i kultury, powraca do swego pierwszego miejsca zamieszkania i staje się człowiekiem zgorzkniałym, podejrzliwym.
W korzystnym świetle Żydów ukazuje najsłynniejsza powieść Marii Dąbrowskiej, nosząca tytuł "Noce i dnie". Jedna z postaci, Żydówka Arkuszowa, niegdyś była dożywiana w ciężkich czasach przez Ostrzeńską. W ramach spłacenia tego długu wdzięczności, ostrzega ją przed zamiarami Kalickiego, chcącego sprzedać Serbinów. Arkuszowa pozostaje lojalna wobec swej dobrodziejki. Inną postacią jest Szymszel z Korzy, biedny, ale uczciwy i pracowity handlarz obwoźny. Zajmuje się handlem rzeczami, które większość ludzi uważa za całkowicie niepotrzebne i zbędne. Jako rolnik, jest wyjątkowo nieudolny. Kiedy Bogumił podarowuje mu owies do obsiania pola, marnuje ziarno. Ale, mimo to, pamięta gest Bogumiła, zaś dług spłaca po latach, kiedy pomaga owdowiałej już Barbarze wydostać się z oblężonego miasta. Żyje z pomocy ludziom, pragnącym uciec z miasta. Jest świadomy ich tragicznego losu, stwierdza, ze wolałby nie widzieć i nie mieć zarobionych pieniędzy, że nie chciałby oglądać tego wielkiego, ludzkiego nieszczęścia.
Postacią niezwykłą na literackiej mapie Polski, postacią wyrosłą z kultury żydowskiej był genialny prozaik, Bruno Schulz. Pochodził on z żydowskiej rodziny, zaś żył w małym, kresowym miasteczku, gdzie kultura żydowska przenikała się z chrześcijańską. Świat żydowskich wierzeń, mitów i filozofii możemy odnaleźć w jego przepełnionych magią opowiadaniach, w których małe, żydowskie miasteczka zdają się być miejscami wręcz "po drugiej stronie lustra" - magicznymi, tajemniczymi, surrealistycznymi. Schulz był wybitnym pisarzem, niestety, wojna nie pozwoliła mu stworzyć więcej arcydzieł. Zginął zastrzelony przez gestapowca w getcie.
Tragiczne losy Żydówki, która przeszła przez koszmar Holocaustu, przedstawiła Zofia Nałkowska w "Medalionach", w opowiadaniu "Dwojra Zielona". Bohaterka opowiada swe tragiczne losy, jakich doświadczyła w czasie II wojny światowej. Męża straciła już w 1943 roku, kiedy przebywała w getcie. Podczas prowadzonej przez Niemców akcji, chowała się na strychu jednego z domów, czasami nie wychodząc z niego przez ponad cztery tygodnie, żywiąc się garstką kaszy i cebulą, gdyż tylko tym dysponowała. W sylwestrową noc, kiedy Niemcy dla zabawy zaczęli strzelać do Żydów, straciła oko. Była wówczas świadkiem śmierci ponad sześćdziesięciu osób. Czuła się zastraszona i osaczona, traktowano ją gorzej niż zwierze. Chęć, by przeżyć, żywiła w sobie jedynie po to, aby móc kiedyś opowiedzieć o tych straszliwych dniach, by dać świadectwo tragedii. Była przekonana, że przeżyła jako jedyna spośród całego narodu żydowskiego. Poczucie moralnej odpowiedzialności za prawdę nakazywało jej walczyć o życie, pomimo utraty ukochanego męża i pomimo kalectwa. Chce być jedynie świadkiem, nie oskarżycielem, nie sędzią. Jej emocjonalność została całkowicie wypalona przez grozę dni zagłady, o swych przeżyciach opowiada rzeczowo, niemal beznamiętnie, bez egzaltacji, bez wybuchów rozpaczy. Jedynie dłonie, którymi czasami zakrywa twarz, wskazują na wciąż nie zagojone, bolesne rany w jej duszy, na traumę lęku i upodlenia, jakiej doświadczyła i jakiej była świadkiem.
O piekle obozów koncentracyjnych i obozów zagłady, najprawdziwszych fabryk śmierci, zbudowanych w celu wyniszczenia narodu żydowskiego, mówią opowiadania Tadeusza Borowskiego. Borowski jednakowo opisuje bezwzględna machinę śmierci, jak i poniżające warunki, które powodowały w ludziach zanik wyższych uczuć, które upadlały ich wewnętrznie, czyniąc emocjonalnymi kalekami. Pisarz opisuje przypadki przystosowania, które polegało na wyzwoleniu w sobie niewyobrażalnego cynizmu, zaniechaniu wszelkiej moralności. Borowski opisuje postać Żyda, który chełpił się wymyślonym przez siebie sposobem wydajniejszego palenia zwłok zagazowanych ludzi, przy wykorzystaniu ciał dzieci, które należało odpowiednio ułożyć. Borowski opisuje też postać starego żyda Bekera, którego amoralne warunki obozowe doprowadziły do stanu całkowitego zezwierzęcenia, zabiły w nim ludzkie uczucia. Beker gotów zabić każdego człowieka, nie wahał się nawet zamordować swego syna, najbliższego mu człowieka, gdyż ten ukradł chleb. "Mój syn kradł, to go ci zabiłem" - w ten sposób Beker beznamiętnie tłumaczy swoje postępowanie. Opowiadanie "Pożegnanie z Marią" przywołuje też postać starej Żydówki, która po ucieczce z getta, nie doczekawszy się na swoją córkę i zięcia, postanawia tam dobrowolnie wrócić, by wraz ze swoja rodziną "umrzeć po ludzku" z rąk hitlerowców.
Do tragedii zagłady getta warszawskiego, jednego z najtragiczniejszych momentów II wojny na ziemiach polskich, nawiązuje także w swym wierszu "Campo di Fiori" Czesław Miłosz. Poeta na zasadzie kontrastu zestawia ze sobą obraz niszczonej, opanowanej śmiercią i pożogą dzielnicy żydowskiej z wesołą zabawą dzieci na karuzeli, która znajdowała się tuż za murem getta: "salwy za murem getta głuszyła skoczna melodia". Miłosz przywołuje scenę spalenia na stosie Giordano Bruna, pokazując, że zarówno wtedy, jak i teraz, ludzka tragedia wynikająca ze zła i podłości, rozgrywa się gdzieś w tle, nie interesując sobą i nie poruszając ludzkich serc. Ginący w getcie ludzie byli mieszkańcom Warszawy obcy, gdyż wyznawali inną religię i mówili w innym języku. Poeta nawołuje innych twórców do stanowczego protestu przeciwko takiej sytuacji, do budzenia ludzkiej świadomości i współczucia.
O niewyobrażalnej tragedii mieszkańców getta opowiada też Hanna Krall w swej rozmowie z Markiem Edelmanem - jedynym ocalałym przywódcą powstania w getcie. Książka zatytułowana "Zdążyć przed panem bogiem" jest wstrząsającym dokumentem zagłady, jaka miała miejsce w tamtych dniach. Edelman opowiada reporterce, w jaki sposób Niemcy wabili ludzi do pociągów do Treblinki, obiecując każdemu pracę i dając na wstępie chleb i marmoladę. Ludzie, zdesperowani głodem, jaki panował w getcie, wierzyli, że jadą do pracy. Sprawiało to, że z chęcią opuszczali getto i wsiadali do niemieckich pociągów. Wprawdzie wywiad żydowski szybko ustalił prawdziwe przeznaczenie tych transportów, jednakże nikt nie chciał wierzyć w tak potworne rewelacje. Mieszkańcy getta zbyt byli bowiem załamani, zrozpaczeni tym, co działo się w samym getcie, myśleli, że nie może być już gorzej. Niemcy oszukiwali Żydów, wprowadzając "numerki na życie", które miały zagwarantować ocalenie, rozpuszczali też plotki, że przeżyje każdy, kto zna się na jakimś przydatnym rzemiośle. Wszystko to było, oczywiście, kłamstwem, zaś Niemcy nie planowali oszczędzić nikogo. Największy koszmar wybuchł, gdy Niemcy postanowili ostatecznie zlikwidować getto, podpalając metodycznie wszystkie domy. Żydzi postanowili, pomimo druzgocącej przewagi militarnej hitlerowców, walczyć z nimi. Zdarzało się, że wiele rodzin nie czekało na śmierć z ręki Niemców, popełniając zbiorowe samobójstwa. Czasami dokonywały tego nawet całe rodziny. Edelmanowi udało się przeżyć, ale wspomnienia te zostawiły niemożliwe do zagojenia rany w jego duszy. Po wojnie podjął studia medyczne, by chociaż w taki sposób móc ratować ludzkie życie. Będąc lekarzem, chce dać ludziom szansę, na życie, lub przynajmniej godną śmierć. Jego działalność to wyścig, jaki prowadzi ze śmiercią, robi wszystko, by "zdążyć przed Panem Bogiem", przedłużyć czyjeś istnienie choćby o chwilę.
Tragedię Żydów opisał w swej powieści "Początek" Andrzej Szczypiorski. Henryczek Füchelbuom po tym, jak udaje mu się uciec z getta, błąka się samotnie wśród aryjczyków, co pozwala mu naocznie przekonać się o swej odmienności. Wtedy pojmuje, że jego śmierć jest nieuchronna. Irma na czas okupacji nie przenosi się do getta, gdyż jej wygląd w ogóle nie zdradzaj jej semickiego pochodzenia. Dla bezpieczeństw zmienia trzy razy i mieszkanie, i tożsamość. Jako wdowa po profesorze, czas swój zapełnia porządkowaniem naukowej spuścizny po swym zmarłym małżonku. Jako wdowa, posługuje się nazwiskiem Marii Magdaleny Gostomskiej. Niestety, pewnego dnia spotyka donosiciela, Blutmana. Po tym spotkaniu trafia na aleję Szucha, jednakże dzięki pomocy dobrych ludzi, udaje się jej opuścić więzienie. Przyrzeka sobie, że jej stopa już nigdy nie postanie nie tylko w tym budynku, ale i na tej ulicy. Jak na ironię, po wojnie znajduje pracę właśnie w tamtym, owianym złą sławą budynku. Pracuje tam do 1968 roku, kiedy nasila się kierowana przez rząd fala antysemityzmu. Zostaje zmuszona do opuszczenia swego biura, a także do wyjazdu z Polski. Wyjechawszy, zamieszkała w Paryżu. Czuła rozgoryczenie, upokorzenie, "miała żal do kraju, któremu przecież tak wiele poświęciła". Innym, przedstawionym w książce Żydem, jest Bronek Blutman, który wprawdzie czuje się semitą, identyfikuje się ze swym narodem, jednakże, zastraszony, aby przeżyć, decyduje się wydawać swych rodaków, skazując ich tym samym na śmierć.
Losy rosyjskiego Żyda zaprezentował w "Innym świecie" Gustaw Herling - Grudziński. Mężczyzna ten znalazł się w łagrze za to, że jako szewc, sprzeciwił się rozkazowi szycia butów ze skrawków skóry. Za paragraf "szkodnictwo w przemyśle" został skazany na pobyt w "obozie resocjalizacyjnym", gdzie miał przemyśleć swoje ideologiczne błędy i poprzez ciężką pracę odpokutować winę. W znoszeniu trudnych obozowych warunków pomagała mu pamięć i duma z syna, kapitana lotnictwa w Armii Czerwonej. Niestety, kiedy powiadomiono go o tym, że jego syn musi zerwać z nim wszelki kontakt, gdyż oficer Armii Czerwonej nie może mieć ojca - przestępcy, załamał się. Grudziński przytacza także postać Żyda, którego poznał niegdyś w witebskim więzieniu, a którego spotkał wiele lat po wojnie, w Rzymie. Żyd ten pragnął od Grudzińskiego rozgrzeszenia za swój czyn, liczył na to, że Polak, który także przeszedł przez piekło łagru, zrozumie jego czyn. Człowiek ten opowiada, jak dostał się do łagru, jak przydzielono go do morderczej pracy, która omal go nie zabiła. W końcu, ze względu na wykształcenie techniczne, przydzielony został do pracy w baraku. Kiedy zagrożono mu, że zostanie z powrotem wysłany do pracy w lesie, złożył fałszywe zeznania, obciążające czwórkę niemieckich komunistów, czym skazał ich na pewną śmierć. Grudziński wysłuchał jego spowiedzi, ale nie mógł mu udzielić przebaczenia. Dla ludzi, którzy przeżyli łagier, lojalność była najwyższą cnotą, której nie wolno było niszczyć za żadną cenę.
Jak widać, motyw Żyda pojawił się w literaturze polskiej bardzo dawno, w momencie przybycia przedstawicieli tej nacji na ziemie polskie i trwa aż do czasów współczesnych. Obraz Żydów, kreowany przez literaturę, czasami był bardzo pozytywny, czasami wprost przeciwnie, wyjątkowo negatywny i zły. Żydzi na ogół przedstawiani są jako naród wiecznych tułaczy, naród bez swej ziemi, który walczy jednakże o swoje miejsce w świecie, szukający cały czas swej Ziemi Obiecanej. Pomimo ustanowienia Izraela w 1948, żydowska odyseja, której początki są opisywane w Piśmie Świętym, trwa właściwie aż do tej pory.