Nie da się ukryć - jesteśmy inni, niż nasi rodzice i wcześniejsze pokolenia. Słychać to szczególnie w rozmowach pomiędzy ludźmi starszymi - bezustannie narzekają na świat, kraj i wszystko, co im się nie podoba. Nie pozwalają także młodszym zapomnieć, że uważają ich za gorszych. To chyba cecha narodowa Polaków - reagowanie na wszelkie trudności oraz niedoskonałości świata narzekaniem lub negacją i brakiem zrozumienia. Rzadko zdarza się, by ktoś zareagował inaczej - sprzeciwił się lub wyraził chęć pomocy w dokonaniu zmian. Podobnie słynne "ach, ta dzisiejsza młodzież" powtarzane do znudzenia jak swoista litania. Trudno spodziewać się, by taki pogląd budował w oczach młodych pozytywny obraz starszych. Prawdziwe jest to także w drugą stronę - chamskie, chuligańskie zachowania wielu młodych nie mogą budować dobrej reputacji młodzieży jako takiej. Oczywiście przyczynia się do tego także prasa czy telewizja - lepszym tematem jest trzynastolatek atakujący kolegę nożem, niż inny - wygrywający konkurs pianistyczny. Zresztą media już skazały Polskę na słabość i upadek - na scenie europejskiej, w gospodarce, w kulturze. Młodzi dziś ludzie, którzy kiedyś przejmą kierownictwo państwa nie umieją bronić swojej tożsamości narodowej (lub bronią jej zbyt zaciekle), porzucają wartości chrześcijańskie (lub czynią z nich jedyny schemat, co jest jeszcze gorszym rozwiązaniem), nie wiedzą nawet, co zrobić z samymi sobą.

Jaki jest najpopularniejszy społecznie obraz młodych ludzi? Oczywiście taki, jaki promują różnorakie media. "Gadające głowy" wciąż powtarzają, że dla młodych najważniejszy jest "wyścig szczurów", nie pamiętają o ofiarności, chęci podania innemu pomocnej dłoni, chęci rozwijania swej duchowości czy cech także istotnych jak wyrozumiałość czy współczucie. Mówi się, że świat jest okrutny, a życie niedoskonałe - ale to cechy ludzi. Ludzie starsi też są mało wyrozumiali, mało wrażliwi na problemy innych, nie starają się poszukiwać i odkrywać nowych, lepszych rozwiązań. Sami nie wiedzą, kim chcą być, więc jak niby mieliby nauczyć tego młodych? Z drugiej strony starsi zwykle mówią, uczą i przestrzegają, bardzo rzadko natomiast dają przykład własnym postępowaniem.

Po tomik poezji z pewnością nie sięgną ludzie śniący po nocach o pełnym portfelu i drogim samochodzie. Poezja jest najtrudniejszą lekturą, wymaga od czytelnika skupienia oraz wysokiego poziomu wrażliwości, często o wiele wyższego, niż takiego, jak u przeciętnego człowieka. Właśnie wśród ludzi młodych jest najwięcej miłośników poezji. Oczywiście można tłumaczyć to faktem, że młodzi ludzie mają więcej wolnego czasu, lecz to nie najważniejsze. Dorosły świat nie zaoferował młodym ważnych porad (choć nieważnych dał aż zbyt wiele) ani poparcia w obliczu przeciwności. Nikt nie wziął odpowiedzialności za młodych ani nikt nie nauczył ich brać odpowiedzialności za siebie. I to my mamy tworzyć przyszłość. Dlaczego więc nie poszukać odpowiedzi w poezji? Może to będzie właśnie drogowskaz na dobrej drodze, którą, nie da się ukryć, trudno utrzymać?

Wiele wartości, jakie niesie ze sobą poezja odnaleźć można w wierszu Zbigniewa Herberta "Przesłanie Pana Cogito". Poeta prezentuje w nim swój manifest etyczny reprezentowany przez "postawę wyprostowaną". Przekazuje także, w jaki sposób należy żyć, żeby osiągnąć pełnię człowieczeństwa i dołączyć do "zimnych czaszek" - Gilgamesza, Rolada czy Hektora - postaci pomnikowych. Monolog podmiotu skierowany jest bezpośrednio do czytelnika - mówi "idź" - kontakt z nadawcy z adresatem jest więc bardzo bliski. Autor doradza człowiekowi, żeby ten mimo wszystko starał się zachować swą godność i honor, uważa, że człowiek jest niezniszczalny, a jego podstawowym zadaniem jest świadczenie na rzecz prawdy. Poważnym błędem człowieka jest zezwalanie na wzrost cech takich jak pycha czy wręcz buta - winno się zastąpić je raczej pokorą i odwagą, istotne są także duchowa wrażliwość i pamięć o człowieku jako spadkobiercy kultury. Oto najważniejsze dla podmiotu, a więc i autora, prawdy tyczące się życia. Ukazuje się tu kolejna zaleta poezji - dobrowolnie, nie w sposób przymusowy, daje dobre rady tyczące się właściwego postępowania w życiu oraz opisuje które cechy człowieka wpływają na jego życie i postępowanie. Jednak w porównaniu do "rad" otrzymywanych od ludzi - poezja nie jest obligatoryjna. Jeśli nie podoba się nam coś, o czym mowa w wierszu, to wiersz nie obrazi się na nas i nie nazwie głupcami. Jednak jeśli nawet wybierzemy jakąś drogę, zawsze możemy poczytać innego autora i znaleźć inne rozwiązanie problemu.

Epikurejczycy twierdzili, że życie człowieka winno opierać się przede wszystkim na rozwadze - w poszukiwaniu przyjemności, w poszukiwaniu szczęścia. Szczęście umiarkowane osiągnąć może człowiek, który kieruje się w życiu cnotą, mądrością, sprawiedliwością i rozwagą. Nie należy przejmować się trudnościami, bo są przejściowe, ani martwić się na zapas śmiercią, cierpieniem czy gniewem bogów.

Sokrates inaczej określił cele ludzkiego życia. Najważniejsza w jego opinii była nauka, z niej z kolei wynikała mądrość. Dopiero człowiek mądry mógł żyć szczęśliwie i z godnością. Także z mądrości wynikał system moralny - który to z kolei prowadził do cnoty, czyli wartości ostatecznej zapewniającej człowiekowi szczęście.

Ideologia określająca cnotę jako wartość najwyższą pojawiła się oczywiście także w poezji. Już Jan Kochanowski, pierwszy wybitny poeta polski jest jej miłośnikiem. Jednak i on przeżywa kryzys - w Trenie XI rozprawia się z dotychczasowymi poglądami na ten temat. Co więcej, inny tytuł tego utworu brzmi "Fraszka cnota". Ta oto najważniejsza z wartości starożytnych, które dotąd tak szanował, okazała się bezwartościowa. Zresztą nie tylko ona - nieważne okazało się wszystko, co otacza człowieka ("Fraszka, kto się przypatrzy, fraszka z każdej strony!"). Dalej rozprawia się z wiarą, mówi: "Kogo kiedy pobożność jego ratowała?", oraz dobrocią człowieka wobec innych mówiąc: "Kogo dobroć przypadku złego uchowała?". Dochodzi dalej do wniosku, że to zło włada światem i nie uchroni przed nim nic, nawet praworządność i cnota: "Nieznajomy wróg jakiś miesza ludzkie rzeczy / Nie mając ani dobrych, ani złych na pieczy. / Kędy jego duch wienie, żaden nie ulęże; / Praw-li, krzyw-li, bez braku każdego dosięże." Dawne przekonania poety - stoicyzm i wykształcenie - nie dają mu oparcia: "A my rozumy swoje przedsię udać chcemy: / Hardzi miedzy prostaki, że nic nie umiemy, (…)". Człowiek nie raz stawia sobie podobne pytania, w końcu zawsze może wydarzyć się coś, co zburzy nasz światopogląd. Zastanawiamy się wtedy podobnie jak Jan z Czarnolasu - czy to, w co wierzyliśmy, było błędem? Czy należało postępować inaczej? Czy nieszczęście zniszczy wszystkie nasze zasady? Poeta jednak opanował gniew i porzucił niepewność. Odkrył, że poddawanie się emocjom nie prowadzi do niczego dobrego, wręcz przeciwnie - może zniszczyć człowieka. nie pochwala także swojego wcześniejszego poprzestawania na pretensjach i narzekaniach - one również nic dobrego nie przynoszą.

Wcześniej Kochanowskiego charakteryzował podziw i zachwyt dla Boga. Bóg w pojęciu poety był stwórcą doskonale uporządkowanego i harmonijnego świata. Po "Trenach" się to zmieniło, ale na krótko. Najwspanialszy wyraz zaufania i miłości do Boga w twórczości Jana Kochanowskiego to oczywiście hymn "Czego chcesz od nas, Panie". Poeta zaczyna od odwołania do boskiej potęgi. Pisze: "Kościół Cię nie ogarnie, wszędy pełno Ciebie, / I w otchłaniach, i w morzu, na ziemi, na niebie.". później następuje przypomnienie stworzenia świata: "Tyś pan wszystkiego świata, Tyś niebo zbudował / I złotymi gwiazdami ślicznieś uhaftował; / Tyś fundament założył nieobeszłej ziemi / I przykryłeś jej nagość zioły rozlicznemi. / Za twoim rozkazaniem w brzegach morze stoi, / A zamierzonych granic przeskoczyć się boi; / Rzeki wód nieprzebranych wielką hojność mają. / Biały dzień a noc ciemna swoje czasy znają.". te oto słowa są jednym z najpiękniejszych polskich wersów wychwalających dzieło boże. Świat ukazany jest jako piękny i harmonijny, a zarazem w pełni posłuszny swemu Stwórcy. Pan i Architekt świata ma już wszystko, więc poeta nie wie, czym może Mu podziękować za wszystkie wspaniałości. Wiersz kończy się strofą pochwalną i wyrażeniem pogodzenia się z Jego wolą: "Chowaj nas, póki raczysz, na tej niskiej ziemi;", którą to wolę tak gorąco przeklinał będzie poeta w późniejszych "Trenach". Wiersz to tekst o charakterze przede wszystkim religijnym, lecz wyraża też filozofię życiową autora - poszanowanie porządku, pragnienie harmonii oraz wiarę w dobry los. Hymn wskazuje także, że to dobro jest w świecie dominującą siłą.

Na podstawie ewolucji światopoglądowej Jana Kochanowskiego można się wiele nauczyć o każdym człowieku - jego kryzysach, uczuciach i trapiących go wątpliwościach. Poeta pisał dokładnie, zrozumiale a przy tym bezpośrednio. Jego przeżycia są odbierane jako równie autentyczne, jak nasze własne. Po raz kolejny pokazuje się tu odwaga twórcza autora potęgowana jeszcze przez epokę, w której żył - renesans. O Kochanowskim z całą odpowiedzialnością można powiedzieć, że "człowiekiem był i nic, co ludzkie nie było mu obce".

Rozpacz i niepewność poety jest naturalnie zrozumiała. Właśnie stracił ukochaną córkę i nie potrafi sobie z tym poradzić dysponując zdobywanymi przez lata doświadczeniami i wiedzą. Nie trudno się domyśleć. Że efektem może być odejście od tychże zasad. Poezja Kochanowskiego daje czytelnikowi znakomity wgląd w serce i duszę poety oraz szansę na utożsamienie się z nim, jego radościami i smutkami. Oczywiście umożliwia także dokonanie przeglądu własnego systemu wartości. Pod wpływem tego rodzaju przeżyć podmiotu lirycznego, czytelnik może nauczyć się nowego podejścia do siebie, świata i drugiego człowieka - zrozumienia siebie, komunikacji z innymi oraz umiejętności oceny okoliczności. Kochanowski tworzył z jednej strony wiersze proste i zabawne, a zarazem mądre i intelektualne (jak fraszki), z drugiej natomiast wiersze nastawione przede wszystkim na uczucia (treny) oraz religijne (hymny). Z poezji Kochanowskiego wydobyć można więc strawę dla mózgu, serca i duszy. Dlatego właśnie Jan Kochanowski jest uważany za ojca - założyciela polskiej poezji, poza tym - przez wieki był najlepszy i do dziś nie odstaje od czołówki.

Oczywiście nie jeden poeta został wystawiony przez świat na próbę. Szczególnym świadectwem człowieczeństwa była poezja wojenno - okupacyjna, ze szczególnym naciskiem na dzieła Krzysztofa Kamila Baczyńskiego oraz Tadeusza Gajcego. Z jednej strony wiersze były dla nich swego rodzaju azylem w świecie ogarniętym szaleństwem. Z drugiej - w swych wierszach potrafili wydobyć to, co nawet w tak odrażającym świecie piękne (na przykład w wierszach Baczyńskiego do żony).

Jest najpewniej tyle poetyckich spojrzeń na świat, ilu było poetów. Jan Kasprowicz pisze o świecie w utworze noszącym tytuł "Nie ma tu nic szczególnego". Jego świat jest wspaniały i olśniewający, ale i prosty i spokojny. Strumyk płynie, słońce zachodzi - w tym czasie człowiek staje się piękniejszy, lepszy i bardziej czysty - nie zawraca sobie głowy grzeszeniem. To świat podobny do wizji Kochanowskiego, będący wcieleniem porządku i harmonii przekazanej swemu dziełu przez Boga.

Świat może być jednak inny - jak w hymnie "Dies Irae". W tym utworze Kasprowicz skupia się na innej stronie świata - jego gwałtowności i chaosowi. A kiedy widać te cechy lepiej, niż w chwili końca świata? Apokalipsa to dzień bożego gniewu - dźwięki trąb przenikają powietrze, krew płynie korytami rzek a węże zjadają trupy niedawnych mieszkańców ziemi. To inny hymn, niż dzieło Kochanowskiego, zupełnie pesymistyczny i brutalnie mówiący "świat jest nieważny, bo w końcu się skończy".

Z zaledwie kilku przykładów można wysnuć wniosek, że lektura poezji to czynność wartościowa. W żaden inny sposób nie nauczymy się o sobie tak wiele, jak pod wpływem "słowa rymowanego". To w końcu poeci najlepiej poznali tajemnice ludzkiej duszy i oni właśnie pokazali je przyszłym pokoleniom. Poezja nie grozi, nie karze, lecz daje wiele dobrych rad.