Ludzie zawsze wędrowali. Można powiedzieć, iż przemieszczanie się z miejsca na miejsce leży w naturze naszego gatunku. Oczywiście, różne bywają przyczyny wyruszenia w drogę czy w podróż, różne bywają także jej cele. Możemy po prostu iść do pracy, jechać na wakacje, wybrać się z przyjaciółmi do pubu, ale również wkroczyć na ścieżkę, która wiedzie przez meandry naszej duszy, lub też prowadzi do dorosłości i dojrzałości. Używając zatem słów "wędrowanie", "wędrówka", mamy czasem bardzo różne wyobrażenia tego, do czego się one odnoszą. Podobnie jest w literaturze. Możemy wędrować z bohaterem jakiejś powieści po świecie przedstawionym, który ma być odbiciem naszego, a ruch, który on wykonuje przemieszczając się powiedzmy pomiędzy Warszawą a Rzymem, jest analogiczny do tego, który musielibyśmy wykonać, gdybyśmy rzeczywiście chcieli odbyć podróż z jednego z tych miast do drugiego. Ale w świecie literatury opisywane są również podróże, które symbolizują takie bądź inne przemiany we wnętrzu bohatera, tak na przykład Kordian wojażując po Europie odbywa podróż, która jest inicjacją w dorosłość, lub też są swego rodzaju wyprawą do innej rzeczywistości, tu nasuwa się przykład Dantego i jego "Boskiej komedii". Przyjrzyjmy się zatem jak motyw wędrowania funkcjonował w literaturze różnych wieków.
Człowieka zawsze interesowało, co się z nim dzieje po śmierci, stąd tak wiele opisów podróży do zaświatów. Jeden z nich zawiera się micie o Orfeuszu i Eurydyce. Orfeusz był trackim śpiewakiem i muzykiem. Jego ojcem miał być jakoby Apollon, po którym nasz bohater odziedziczył uzdolnienia artystyczne. Wszyscy, którzy mieli szansę słuchać jego śpiewu i gry, byli nimi oczarowani. Nigdy jeszcze ziemia nie nosiła tej miary muzyka i śpiewaka, nawet sam Apollon, ów mistrz liry, chętnie przystawał, aby posłuchać swego syna. Nasz bohater miał żonę. Miała ona na imię Eurydyka i była nimfą. Oboje bardzo się kochali i właściwie nie wyobrażali sobie życia bez siebie, zatem gdy Eurydyka umarła w wyniku ukąszenia przez węża, Orfeusz pogrążył się we wielkiej rozpaczy. Nie widząc innego wyjścia powziął postanowienie, iż uda się do Hadesu i tam u władcy podziemi wybłaga powrót swej zony na ziemie. Co postanowił, to i uczynił. Rozpoczęła się wielka wędrówka Orfeusza w zaświaty. Zapuszczając się w głąb piekielnych otchłani najsampierw natknął na Cerbera, psa o trzech głowach, który strzegł bramy prowadzącej do państwa umarłych. Naszemu bohaterowi jakoś udało się go obejść. Następnie Orfeuszowi zagrodziła drogę wielka rzeka. Był to Styks. Nikt poza umarłymi nie mógł przekroczyć jego wód, a dbał o to przewoźnik, Charon. Nasz bohater jednakże tak pięknie zaczął grać na swej lirze, iż serce Charona zmiękło i przewiózł on Orfeusza na drugi brzeg. Koniec końców małżonek Eurydyki dotarł do siedziby Hadesa i Persefony. Aby przekonać władcę podziemi do tego, aby zwrócił mu żonę, zaczął grać na swej lirze. W muzyce, która z niej wydobył zawarty był potężny ładunek emocjonalny: ból po stracie ukochanej, tęsknota za nią, żal, że to właśnie ich spotkało takie nieszczęście. Wzruszony Hades zgodził się na to, aby Eurydyka wróciła z nim do świata żywych, jednakże postawił jeden warunek - podczas wędrówki prze jego włości Orfeusz nie może ani razu spojrzeć na Eurydykę, jeśli zaś nasz bohater złamie zakaz, umowa pomiędzy nimi będzie nieważna. Śpiewak dzielni dotrzymywał danego słowa Hadesowi. W trakcie długiej podróży powrotnej przez państwo umarłych ani razu nie spojrzał na żonę, ale tuż przed wejściem prowadzącym na powierzchnie tęsknota wzięła górę nad rozsądkiem. Obejrzał się i zobaczył niknącą w mroku Hadesu twarz swojej żony. Można zatem powiedzieć, iż wędrówka Orfeusza jest swego rodzaju symbolem najwyższej gotowości do poświęcenia się w imię miłości, wszakże nie każdy z nas jest gotów dla niej przekroczyć bramy śmierci.
Do pewnego stopnia Orfeusza przypomina główny bohater powieści Wellsa "Wehikuł czasu". Opowiada on historię mężczyzny, który po śmierci żony skonstruował maszynę pozwalającą podróżować mu w czasie. Okazuje się jednak, iż podróż to jedno, a możliwość dokonania zmian w strumieniu czasu to drugie. Nasz bohater, podobnie jak Orfeusz, nie odzyskał małżonki, ale dał świadectwo temu, iż ludzie dla miłości są wstanie zrobić wiele.
Innego rodzaju wędrowcem, jakkolwiek on odwiedza państwo umarłych, jest Eneasz, bohater eposu napisanego przez rzymskiego poetę Wergiliusza, a zatytułowanego "Eneida". Eneasz jest postacią wzorowaną na Odyseuszu, bohaterze "Odysei" Homera. Zresztą nasz bohater, tak jak i grecki heros, brał udział we wojnie trojańskiej, tyle tylko, że po przeciwnej stronie. Po upadku Ilionu Eneaszowi wraz z rodzina i przyjaciółmi udało się umknąć z płonącego grodu na statku, aby koniec końców wylądować na półwyspie Apenińskim. Droga, którą przebył była usiana licznymi niebezpieczeństwami, tym bardziej, że "ścigany [był on] zawziętym gniewem Junony". Pierwszy przystanek podczas tej długiej podróży stanowiła wyspa Delos, w której Apollon wieszczył mu, że jego przeznaczeniem jest znaleźć sobie nowy dom gdzieś daleko od zniszczonej Troi. Następnie udał się do Kartaginy, gdzie wdał się w płomienny romans z jej królową, Dydoną. Po jego wyjeździe zrozpaczona kobieta targa się na swe życie. Tymczasem nasz bohater dociera na Sycylię, konkretnie za na dwór króla Acestesa. Tutaj wydaje ucztę na cześć swego zmarłego rodziciela Anchizesa. Kolejny etap podróży Eneasza to Kuma, miejsce zamieszkiwania wieszczki Sybilli. Prowadzi go ona do świata zmarłych, gdzie nasz bohater ma szansę porozmawiać z Dydoną i swym ojcem. Ów pokazuje mu przyszłych, wielkich, synów państwa, które nasz bohater założy. Wśród nich są, m. in. Cezar, Pompejusz i Oktawian August. W końcu nasz bohater przybija do brzegów Lacjum, wie, iż tu właśnie znajduje się kres jego wędrówki. Miejscowi mieszkańcy nie s jednak zbyt zadowoleni z przybycia obcych. Rozpoczyna się tedy wojna, której punktem kulminacyjnym jest walka, jaką ze sobą toczą Eneasz oraz władca Latynów, Turnus. Nasz bohater ją wygrał. Wędrówka Eneasza może służyć za symbol życia ludzkiego, które jest swego rodzaju drogą wiodącą nas przez liczne niebezpieczeństwa i przygody, drogi, która jednakże ma swój cel i sens, oczywiście, o ile potrafimy jej takowy nadać.
Wędrówka może być także swego rodzaju podróżą edukacyjną, pozwalająca nam poznać prawdziwe oblicze świata. Dobitnie przekonuje nas o tym powiastka filozoficzna Woltera zatytułowana "Kandyd, czyli optymizm". Jej tytułowy bohater był wychowywany przez swego mentora Panglossa w przekonaniu, iż żyje na najlepszym z możliwych światów, a zatem nie powinien się kłopotać tym, iż może go tu spotkać coś złego. Pierwszą rysą na tej optymistycznej wizji świata czyni kopniak, jaki nasz bohater otrzymał od barona, swego opiekuna, za to, iż ośmielił się pocałować jego córkę Kunegundę. Dalsze jego przygody na różnych kontynentach i krajach gruntują w nim coraz bardziej przekonanie, iż Pangloss ze swą radosną filozofią raczej nie ma racji. Tak na przykład nasz bohater jest świadkiem trzęsienia ziemi w Lizbonie, które niemalże w całości niszczy to piękne miasto. Bywa oszukiwany i wykpiwany przez różnego rodzaju łotrów, ale również piękne i wydawałoby się życzliwie mu kobiety. Ma szansę stanąć oko w oko z pazernością, hipokryzją, nietolerancją ludzką, we wszystkich ich niemalże odmianach i postaciach. Ten świat, który dane mu było poznać, jest wszystkim, ale na pewno nie najlepszym z możliwych. Koniec końców nasz bohater kupuje niewielki majątek, w którym wraz ze swym najbliższymi osiada. Z pewnym pobłażaniem przyjmuje zapewnienia Panglossa, że te wszystkie złe przygody, które były ich udziałem, stanowiły tylko swego rodzaju konieczne przystanki do szczęścia, które mogą obecnie zażywać. Odpowiedzią Kandyda na to dictum jest stwierdzenie, iż "To prawda, ale trzeba uprawiać nasz ogródek", co należy sobie tłumaczyć jako zalecenie, aby każdy koncentrował się na spektrum swych najbliższych problemów i tylko od czasu do czasu wrzucał coś do "ogródka" sąsiada.
Wędrówka w świecie literatury może mieć również bardzo oniryczny i symboliczny wyraz, gdyż przedstawia ona nie analogon świata rzeczywistego, ale rzeczywistość ludzkiej jaźni, ludzkiej duszy. Taką podróż funduje nam Bruno Schulz w swej powieści zatytułowanej "Sklepy cynamonowe". Ich bohaterem jest dorastający chłopiec Józef. Pewnego razu wybrał się on ze swoimi rodzicami do teatru. Będąc na miejscu ojciec z przerażeniem skonstatował, iż zapomniał wziąć ze sobą pieniędzy, wysłał zatem Józefa do domu, aby ten przyniósł jego portfel. O ile jednak droga powrotna do domu nie nastręczyła chłopcu żadnych problemów, to ta wiodąca z powrotem do teatru okazała się być raczej jakimś przedziwnym snem. Miasto w ta noc nie wyglądało tak jak zawsze, było jakieś inne, możne by powiedzieć, iż niezwykle kuszące, wabiące swymi urokami. Józef nie potrafił się oprzeć jego zewowi. Nasz bohater postanowił, iż uda się do sklepów cynamonowych, w których znajdowały się towary z wielkiego świata, niezwykle pobudzające wyobraźnię naszego bohatera. Nie udało mu się jednak do nich dotrzeć, zamiast tego odwiedził gmach swojej szkoły. Następnie zaś wsiadł do dorożki, która powiozła go nie wiadomo gdzie. Po drodze widział wiele różnych, dziwnych rzeczy, jak choćby "grupy wędrowców, zbierających wśród mchu i krzaków opadłe i mokre od śniegu gwiazdy". W końcu koń, który był zaprzężony do jego powozu, zamienia się w drewnianą zabawkę, a nasz bohater szczęśliwy biegnie z powrotem do swego miasta. Sądzę, iż "Sklepy cynamonowe" należy interpretować jak swego rodzaju podróż po naszej jaźni, w której odnajdujemy tajemnicze miejsca i tęsknoty, których na jawie, w codziennym życiu sobie nie uświadamiamy. To właśnie tutaj może się zrealizować pełnia ludzkiej wolności.
Biorąc to wszystko pod uwagę, co zostało już powiedziane w niniejszej pracy, sądzę, iż nie bez zasadnym będzie twierdzenie, iż motyw wędrowanie stanowi jeden z najważniejszych toposów, jakie istnieją w literaturze. To wszakże dzięki niemu pisarze są w stanie oddać tak różnorodne treści, jak choćby te wyrażone w omówionych powyżej dziełach literackich, gdyby zatem go zabrakło nasze piśmiennictwo, nasz kultura, zostałyby niezwykle zubożone.