W utworze Stanisława Wyspiańskiego pt. "Wesele" przedstawiono relacje panujące w społeczeństwie polskim w okresie zaborów. Pod jednym, symbolicznym, bronowickim dachem zebrał autor przedstawicieli wszystkich stanów społecznych, a więc inteligencji i chłopstwa, aby na ich zderzeniu rozpatrywać alternatywy rozwoju działań wyzwoleńczych.
W jednym z fragmentów tekstu przedstawia nam Wyspiański dialog Pana Młodego z Gospodarzem, którzy są inteligentami ożenionymi z kobietami ze wsi. Dyskutują obaj o możliwościach i barierach współpracy tych obu klas. Po pierwsze inteligenci nie kryją się ze swą pogardą dla chłopów, są także pełni wyższości i patrzą na nich z politowaniem, a z drugiej strony nie ukrywają podskórnego strachu przed tak potężną i nieobliczalną siłą społeczną. Inteligenckie warstwy są oczarowane jedynie powierzchownością, egzotyką chłopstwa, fizyczna czerstwością i wiejskim temperamentem, są także zadowoleni z prostego trybu życia, które służy zdrowiu. Swe obawy zaś wyrażają słowami:
"tylko im zabłysnąć nożem
a zapomną o imieniu Bożem"
Wszyscy mają przecież świeżo w pamięci okres niedawnej i jeszcze nie wygasłej rabacji galicyjskiej, gdzie przelano inteligencka krew ich przodków:
Pan Młody:
"Mego dziada piłą rżnęli...
Myśmy wszystko zapomnieli"
Gospodarz:
"mego ojca gdzieś zadźgali,
gdzieś zatłukli, spopychali;
kijakami motykami
krwawiącego przez lud gnali..
Myśmy wszystko zapomnieli"
I choć obaj na zakończenie padają deklaracje o zapomnieniu krzywd, jest to tylko pozór, bo przecież inaczej mężczyźni nie wspominali by o tych krwawych wydarzeniach po raz kolejny. Obydwaj także drżą przed ewentualna możliwością powtórki historycznej:
"To co było może przyjść"
To, że inteligencja i chłopi kontaktują się, czy nawet bratają razem, jest tylko pozorem i sztucznością. Choć wszyscy chcą odrzucić przeszłość raz na zawsze i budować nowe, solidarne układy, w sercach pozostaje nadal uraz do chłopów, których dziadowie i ojcowie wyrznęli szlacheckich przodków.
Aby dodatkowo wzbogacić portrety swych postaci i dosadniej ukazać ich poglądy i głębię , autor sięgnął po przywołanie pewnych figur symbolicznych, które działają na zasadzie wizualizacji podświadomości każdego z nich. A służy to także temu, by spróbować znaleźć odpowiedź i receptę na pytanie o możliwość zjednoczenia się obu klas w narodowowyzwoleńczym celu.
I tak Poeta, typowy dekadent, odczuwając rozterki duchowe i wątpliwości o przydatności jego poezji rozmienia się na drobne i odchodzi od celu nadrzędnego, aktywnego. Objawiające się mu widmo Rycerza jest nawoływaniem do aktywnego czynu zamiast popadania w puste, bierne zadumy. Rycerz zarzuca iż poezja dekadencka zamiast pobudzać ducha walki - zabija go i usypia pesymistycznymi, apokaliptycznymi wizjami o pustce i beznadziei istnienia świata i jakiegokolwiek czynu.
Gospodarz, brat Poety, pomimo inteligenckiego pochodzenia ściśle współżyje z chłopami od lat. Jest to jednak także sztafaż - tzw. postawa "chłopomanii" - czyli mitologizowania chłopów do idealistycznych obrazów chłopa - Piasta:
"A bo chłop ma coś z Piasta"
Pozorność tej chłopskiej apoteozy wyjawia się, gdy Gospodarzowi pojawia się Wernyhora, legendarny dziad-wizjoner, symbolizujący ścisłą współpracę pomiędzy klasami. Gospodarz jednak nie rozpoznaje go. Nie ma ochoty toczyć z wieszcząca postacią dyskusji o porozumieniu ponad podziałami w imię dobra narodu, przede wszystkim zaś koncentruje się na poczęstunku gościa napitkiem i jadłem.
"Lepiej gwarzy się przy szklenie,
że to z drogi, tyle błoto ;
lepiej gada się przy wenie".
Gdy Wernyhora odchodzi , pozostawia rozkaz stawienia się o świcie do walki , a jako symbol tego przekazuje Złoty Róg, którego dźwięk ma zerwać wszystkich do działania. Gospodarz oddaje Róg Jaśkowi, ten ma zaś zebrać ludzi po okolicy. Sam zaś zasypia upojony alkoholem, a rankiem nie pamięta nic z rozmowy. Nie jest zupełnie gotowy do walki o wolność, bardziej bowiem absorbują go potrzeby doczesne, przyziemne. Z inteligencją jest problem taki, że owszem, wciąż ma na ustach krągłe hasła, ale brak jej umiejętności do pokierowania chłopską masą. Zresztą podstawowym błędem jest niepoważne traktowanie chłopów nie jako realnej i prawdziwie potężnej siły, lecz jako egzotycznej ciekawostki i źródła pstrokatego folkloru. Co do chłopów zaś, to są widoczne dwa obozy: młodsi interesują się wydarzeniami na świecie i przyszłością kraju, zgodni są też z tym, że to inteligencja powinna ich prowadzić. Starsi jednak czują dystans dyktowany pamięcią o krwawych wydarzeniach galicyjskich. Czepiec chciałby na ten przykład brać udział w politycznym życiu, Jasiek zaś ochoczo wyrusza z wiciami po okolicy. Ale Czepiec nie ma na tyle wiedzy, a Jasiek gubi po drodze Róg gdy schyla się po zgubioną czapkę z piór. Oznacza to, że i młode pokolenie chłopów nie jest gotowe i nie dojrzało jeszcze do powstania, za mało bowiem, umie i jest także zbyt łase na przyziemne pokusy życia.
Ksiądz i Żyd natomiast to bierni obserwatorzy o bardzo bliskich poglądach. Żyd demaskuje wprost inteligencję, iż nie jest zainteresowana chłopami jako takimi, ile wyimaginowanym wizerunkiem ich. Ostateczną przyczyną niepowodzenia akcji powstańczej jest więc obustronny brak zaufania, szacunku i ciągłe pielęgnowanie dawnych niesnasek, oraz obojętność kościoła i polskich Żydów. Wyspiański stara się powiedzieć, iż do odzyskania niepodległości konieczne jest prawdziwe dojście do porozumienia, nie zaś tylko powierzchowne okazywanie sobie tolerancji. Inteligenci powinni zaufać moralnej i psychicznej sile tkwiącej w chłopstwie, a chłopi przestać traktować inteligencję jako ciągłe, historycznie zakorzenione zagrożenie i opozycję.
A więc Wyspiański widzi rzecz bardzo pesymistycznie - wszelkie wysiłki narodowowyzwoleńcze kończą się pustymi dysputami i chocholim tańcem bierności...