Głównym tematem opowiadania Stefana Żeromskiego "Rozdziobią nas kruki, wrony..." jest brutalne morderstwo jednego z powstańców - Szymona Winrycha - przez Moskali. Bohater utworu stał się symbolem narodu, który do końca się broni przed zaborcami. Po śmierci mężczyzny stado kruków i wron rozrywa jego ciało, a jeden z ptaków przebija czaszkę i wydziobuje mózg. Mózg Winrycha zostaje nazwany "ostatnią fortecą polskiego powstania". Żerujące ptaki symbolizują zaborców. Potem pojawia się chłop, który dodatkowo bezcześci zwłoki - zabiera ubranie i zdziera skórę z martwego konia. Ciało Winrycha i zwłoki konia wrzuca do jednego dołu. Chłop cieszy się z okazji zdobycia łupu, nie widzi niczego niestosownego w swoim zachowaniu, gdyż obojętne mu są sprawy narodowe. Jego czyny są dyktowane przez instynkt samozachowawczy, gdyż chce przeżyć biedę. To szlachta jest obwiniana przez autora o nędzę i nieświadomość polityczną wsi. Jednocześnie autor oskarża zachowanie tych ludzi, którzy za wszelką cenę chcieli ugody z carem - przede wszystkim grupę Stańczyków, których nazywa "metafizykami reakcji i prorokami ciemnoty". Motto opowiadania zaczerpnięte z "Irydiona" Zygmunta Krasińskiego podkreśla obowiązek uświadomienia niższych warstw, które kiedyś będą pełnoprawnymi członkami wolnego narodu. Sposób przedstawiania zdarzeń w opowiadaniu jest naturalistyczny. Ekspresyjny język nosi styl charakterystyczny dla przedstawiciela inteligencji z końca XIX wieku. Prezentowanym wydarzeniom towarzyszy nastrój deszczowego, jesiennego poranka.