Doktor Judym został okrzyknięty kluczową postacią powieści S. Żeromskiego: "Ludzie bezdomni". Jest to bohater o wieloskładnikowej i złożonej osobowości. Mówi się o nim, jako o: zaprzepaszczonym pozytywiście, romantycznym idealiście, ale i stwierdzenie niefortunnego ideowca, czy romantyka pozytywistycznego można by do niego zastosować. W jego postaci jest tak wiele różnorakich składników, że wszelakie mieszanie pojęć, definicji go określających, staje się możliwe.
Na pewno Tomasz Judym kwalifikuje się do uznania go za przedstawiciela myśli i ducha romantycznego. Jawi się jako jednostka zbuntowana przeciwko światu, nie posiadająca własnego adresu, swojego prawdziwego miejsca zamieszkania, nie umiejąca zaakceptować otocznia, które wyzbyte jest aury miłości i szczęścia. Czuje się osamotniony, zabłąkany, nie potrafi się odnaleźć. Udało mu się zdobyć niezłe, jak na ówczesne możliwości, wychowanie, i postanowił spróbować odszukać swojego celu życiowego poświęcając się praktyce zawodowej. Zdecydował się na pracę we francuskiej stolicy. Możemy teraz spekulować, na ile to postanowienie było właściwe, jak potoczyłoby się jego życie, gdyby tak nie uczynił. Z pewnością wyglądałoby zupełnie inaczej, ale czy i tak sprostałoby wymaganiom ambitnego Tomasza? Czy stałoby się takim, jakim go pragnął? Ludzka egzystencja ma wiele cech ruletki, gry losowej, i tylko w niewielkim zakresie zależy od człowieka. My możemy tylko odpowiednio prowadzić nasze działania, na drodze, która obraliśmy. Rzadko los daje nam szansę drugiej gry, powtórnej próby wyboru odpowiedniej dla nas drogi.
Doktor Judym wybrał drogę chwalebną, zapragnął przetrawić życie na pomocy innym, chciał wspierać tych, którzy naprawdę tego potrzebowali. Jego wybór miał możliwość na sukces. Tkwił w nim potężny potencjał, ogień, pasja, które na pewno mogły pomóc w realizacji jego ideałów. Był gotowy na największe poświęcenia w imię szczytnego celu, był zdolny odrzucić prywatne szczęście, miłość do ukochanej, żeby móc bez przeszkód spełniać się zawodowo- społecznie. Tym radykalizmem przypominał wielkie postacie romantyczne, które ku czci i chwale wielkich zasad, wartości dedykowały osobiste spełnienie (na przykład mickiewiczowski Konrad Wallenrod). Judymowi szczęściło się na początku kariery, miał sposobność zyskania aprobaty i szacunku wśród innych lekarzy, czym mógłby zjednać sobie licznych "klientów". Miał szansę na rozwinięcie idei sprawiedliwej, obiektywnej pomocy najuboższym. Miał wiele rozmaitych koncepcji, które mogłyby usprawnić bezinteresowną opiekę nad niemajętnymi chorymi, wiele inicjatyw, które przy pomocy innych lekarzy na prawdę mogły przynieść powodzenie. Na początku praktyk w Cisach, wiele jego projektów zostało przyjętych z powszechną aprobatą, Judym mógł to wykorzystać i realizować kolejne zamysły. Niestety w pewnym momencie jego postępowanie wymknęło się mu spod kontroli, sparaliżowała go jego samoistność w działaniu. Nie umiał przystanąć na moment i zastanowić się nad swoją strategią. Nie umiał zauważyć błędów w projekcie, który wywodził się ze szlachetnych pobudek, jednak wykonanie zawiodło. Częściowym napędem, motywacją jego nieprzemyślanego działania, było ubolewanie nad niespełnionym uczuciem do Natalii Orszańskiej. By odrzucić od siebie jej wspomnienie zaangażował cały swój wigor w pracę. Stał się szermierzem własnego losu, który rzuca śmiałe wyzwanie światu, jego chybionej konstrukcji. Pilnie wykonywał swoją pracę, rzetelnie przybliżał się do zamierzonego celu, bronił się przed pokusami, które mogłyby nakłonić go do zejścia z obranej drogi. Nieustannie poszukiwał nowych rozwiązań, konceptów, próbował uzupełnić swoje braki wyprawami, które miałyby dostarczyć mu coraz to nowszych odpowiedzi (czym przypominał postać Kordiana).
Autor obarczając go mentalnością romantyczną oddał cześć minionej epoce ustępującej nowemu porządkowi, ale z drugiej strony uzbrajając go w pewne wartości tego nowego czasu, przekreślił definitywnie ideały romantyczne, nie znoszące kompromisów.
Tą postać można także określić mianem niespełnionego ideowca. Posiadając tak wielkie możliwości, kolejne ewentualności spełnienia swoich aspiracji, Judym nie potrafił ich wprowadzić w życie. Nie umiał zaakceptować nawet najmniejszych ustępstw, które umożliwiłyby mu wdrożenie swych chwalebnych projektów w życie. Los mu sprzyjał, ale on tego nie dostrzegał. Pojawienie się na jego drodze Joasi, nie musiało być przeszkodą w realizacji jego ideałów, przeciwnie, ona mogłaby służyć mu pomocą. To, że uzyskał posadę w Cisach, że udało mu się dojść do zaszczytnych stanowisk, pomimo ubogiego pochodzenia, świadczyło o niezrównanej determinacji i uporze w wdrażaniu swoich intencji.
S. Żeromski nie dał odbiorcy jednoznacznej odpowiedzi, nie ukazał, jak zakończył się żywot Judyma. Nie wiemy czy skupił się wyłącznie na swej pracy, czy też zupełnie zagubił w swoich aspiracjach, doprowadzając się do ostatecznej klęski. Tego już się nie nigdy nie dowiemy, ale przecież to właśnie jego dualistyczna osobowość stała się symbolem jego potęgi. Pierwiastki pozytywistyczne podpowiadały mu konieczne udoskonalenia, poprawy sytuacji socjalnej (zwłaszcza potrzeba pewnych modyfikacji w sprawach higieny). Dzielność, śmiałość niemalże tytanizm Judyma w pogoni za urzeczywistnieniem swoich ideałów, narodziły się w jego wnętrzu, w jego chęci bycia dobrym i dzielenia się tym dobrem z tymi, którzy tego potrzebują. Pewne porażki, złe wybory, których dokonał, zostały przez społeczność niewłaściwie zinterpretowane, przydzielono im status wad, którymi w rzeczywistości nie były.
Judym był buntownikiem, który należał do takiej grupy ludzi, którzy chcą osobiście wymodelować sobie świat, samodzielnie go urządzić i nim żyć, gdyż tam czują się najpewniej. Tomasz sprzeciwiał się zasadom, które rządziły światem, oponował przeciwko upadającej moralności, materializmowi i kapitalizmowi, które osaczały bezbronnego człowieka niczym sępy. Według niego tylko kult pracy był właściwy, ponieważ dzięki niej można było stawić czoło nielogicznej i nonsensownej rzeczywistości. Judym chciał zaprzęgnąć do swoich projektów arystokrację, grupę, która mogłaby faktycznie wspomóc jego działanie. Czy był impulsywny, porywczy? Nawet, jeżeli tak, to nie można tego odczytać za negatywny rys na jego osobowości, gdyż jego popędliwość stanowiła podstawę jego dążenia, parcia do upragnionego celu. Był osoba bezinteresowną, chcącą czynić dobro, bez względu na wszystko i na wszystkich. Kwestia społecznej użyteczności zaczęła stanowić sens jego życia, a mnogość idei rodzących się w jego umyśle często przekraczała granice zdrowego rozsądku i od czasu do czasu eksplodowała.
W myśli Judyma wytwarzały się intencje, które często już jako pojedyncze mogły być kontrowersyjne, a połączone w niezliczone wątki, stawały się niemożliwe do wprowadzenia. Jego koncepcje zwalczały się nawzajem, kontaminowały lub współgrały, dlatego Tomasza Judyma można niezaprzeczalnie uznać za jednostkę wyjątkową i niepowtarzalną. Jego szczera chęć pomocy, doktryna romantycznej dobroci stanowiła początkowo pewien nieskomplikowany ideał tej postaci, cel sam w sobie. Dopiero z czasem stała się manifestacją, wcieleniem buntu i nienawiści w stosunku do bezwzględnych ludzi, kierujących się własnym zyskiem, deptających zasady moralne, humanitarne, posiadających zabezpieczenie swoich interesów. Judym powziął na swoje barki ciężar opiekuna społecznego ładu występującego przeciwko narastającym krzywdom i wyzyskom. Ale ta na wskroś romantyczna dusza, wrażliwa osobowość stanowiły także jego fatum. Nie pozwalały mu odnaleźć się w kapitalistycznej rzeczywistości, nie dopuszczały do akceptacji nowych surowych zasad rządzących społeczeństwem. Jego prawość, szczerość w relacjach międzyludzkich urosły nagle do przeszkody, uniemożliwiającej poprawne działanie w świecie pełnym fałszu, perfidii, obłudy. Cała ta sytuacja doprowadziła do tego, że skromny doktor poczuł się godny do wyrażenia opinii na temat ówczesnego świata i człowieka. Joasia, w jego mniemanie, była niegodna miana podpory tego osądu, dlatego chciał odnaleźć go w sobie, we własnym wnętrzu, własnej etyce i sumieniu.
Kto wie, pewnie gdyby nie udało mu się dojść do wysokich sfer, nie stworzyłby w swoim umyśle tak wielkich projekcji naprawy świata, zaaranżowania go na nowo. Być może byłby w szczęśliwym związku z Natalią i nie wkroczyłby na tor buntu przeciwko zasadom ogólnie przyjętym, być może byłby przeciętną jednostką nie posiadającą aż tak szerokich horyzontów, godzącą się na taką rzeczywistość, jaka ją otacza.
Postać Tomasza Judyma, jego postępowanie i życiowa doktryna nie da się jednoznacznie ocenić. Wiele aspektów składających się na jego tożsamość uniemożliwiają praktycznie prosty osąd. Jego osobowość jest niczym układanka, scalająca wiele bardzo rozmaitych elementów. To, kim Judym się stał, zawdzięczał w dużym stopniu otoczeniu, w jakim się znalazł. Jego demonstracja bezinteresowności, filantropii nie wyrastała z jego korzeni, nie stanowiła zadośćuczynienia za swoje braki, ale była wyrazem sprzeciwu wobec sposobu rozumowania ludzi w Cisach. To, że został społecznikiem mogło wynikać z długu, jaki Judym miał wobec własnego dzieciństwa, wobec ciotki, która umożliwiła mu zdobycie wykształcenia, dodatkowo nieakceptowany przez brata postanowił odpłacić go podwójnie. W sowim postępowaniu posługiwał się tylko szczerymi, autentycznymi wytycznymi. Kiedy udało mu się odnaleźć własny ideał, osobistą misję, temu wszystko podporządkował, temu całkowicie się poświęcił, stłumił w sobie własne potrzeby, zrezygnował z osobistego szczęścia. Być może nie posiadał obycia, jakie popularne było wśród arystokracji, nie znał ich zwyczajów, ale chciał coś odmienić, jego wewnętrzność krzyczała i on pragnął, by ten krzyk został usłyszany. Czy nie szlachetne idee są ważniejsze od fałszu salonowego, zakłamania, wysokiej pozycji społecznej? Ta postać była w stanie dokonać niewielkiej metamorfozy świata, podjął w tym kierunku takie kroku, na jakie było go stać, jednak świat zbuntował się przeciwko jego misji, nieustannie przeszkadzał mu wytwarzając coraz to nowsze przeszkody. Dlatego Tomasz Judym należał do nielicznej grupy buntowników, których z reguły jest w społeczeństwie tylko garstka, i nie potrafią odeprzeć naporu zdecydowanej większości.
S. Żeromski daje nam wskazówkę, krzyczy, że taki tan nie może dalej trwać, że Ci, którzy czują się na siłach, powinni wystąpić z zwartych szeregów ogółu, i podjąć walkę w imię ideałów, wartości, tradycji. Ten krzyk, może być uznany, za jedno z czołowych znaczeń "Ludzi bezdomnych"