Dzisiaj po upływie tylu lat od czasu II wojny światowej, aż trudno nam uwierzyć w rzeczywistość przedstawioną w prozie i poezji tamtych lat. Starannie nakreślony obraz ówczesnych okrucieństw może porażać i budzić uzasadniony niepokój. Z pewnością my młodzi mamy szczęście, że nie musieliśmy uczestniczy w tym koszmarze. Opisane w licznych opowiadaniach męczarnie tysięcy niewinnych ludzi wywierają ogromne wrażenie na naszej psychice. Nasi przodkowie musieli żyć w świecie pełnym wszechogarniającego zła, wielkiego cierpienia i nienawiści. Wtedy człowiek okazał się człowiekowi wilkiem. System totalitarny wyniszczał psychiczne i fizyczne poszczególne jednostki zaliczone do grupy "podludzi". Tali niesprawiedliwy podział dał zezwolenie na straszliwe zbrodnie, z których trudno było się otrząsnąć nawet po upływie wielu lat. Kto nie doświadczył tego, nie może w pełni zrozumieć ówczesny dramat ludzi zniewolonych przez nazistowski reżim.
Wtedy na znaczną skalę zastosowano obozy koncentracyjne z komorami gazowymi, łagry. Właśnie w takich miejscach panoszyła się śmierć. Człowiek poniżony, upodlony na wiele sposobów stopniowo przywykał do ogromu nieszczęścia. Przystosowywał się do zmienionych okoliczności i z dala od rodziny, bliskich prowadził nędzną wegetację. Właśnie o tym między innymi pisze Tadeusz Borowski. w tekście "U nas w Auschwitzu...". Już tytuł opowiadania jest znaczący, bo pokazuje zadomowienie w tym nieludzkim świecie. Nawet nad zbrodniami przechodzi się do porządku dziennego i nikt nimi się nie przeraża. Ale ta kwestia przyzwyczajenia budzi nasz uzasadniony niepokój. Czy człowiek przywyknąć do wszystkiego? Trudno jednoznacznie odpowiedzieć, ale z całą pewnością wojna zmieniła wiele w sposobie myślenia o świecie. Pojawia się nawet bezgraniczny lęk o jutro rodzaju ludzkiego. Skoro okropne rzeczy miały miejsce całkiem niedawno, to czy mogą się one jeszcze powtórzyć? Nie można wierzyć w człowieka, bo dopuścił się straszliwych rzeczy.
Więźniowie w Auschwitzu byli zniewoleni, nieszczęśliwi, ale jednak stanowili specyficzną wspólnotę. Chociaż pochodzili z różnych narodów, ale byli połączeni wspólnym położeniem. Wykorzystywani nieludzko, eksploatowani do granic możliwości rzadko się buntowali. Wynikało to z tego, że jakakolwiek forma sprzeciwu nie miała żadnego znaczenia, co najwyżej mogła przyczynić się do skrócenia życia. Zwłaszcza trudna była sytuacja kobiet, które poddawano strasznym eksperymentom. Katowane, degradowane do roli obiektu eksperymentów pseudonaukowych przechodziły przez prawdziwe piekło. Poddawane sztucznemu zapłodnieniu, żyjące z wszczepionymi chorobami nawet jeśli przeżyły wojnę musiały do końca swych dni przeżywać traumę. Katowano, torturowano wszystkich bez wyjątku. Wiele takich obrazów utrwalono w literaturze. W pamięci zapadła mi scena z mężczyznami, którym po gorącej kąpieli kazano czołgać się po żelaznej podłodze. Musieli także godzinami czołgać się po ziemi, czy robić wiele przysiadów. Wprost trudno wyliczyć wszystkie sposoby dręczenia. Jednak nie chodzi by tutaj właśnie na nich się skupiać. Równie istotne było pokazanie codziennej walki o przetrwanie. Dla zdobycia dodatkowej porcji pożywienia więźniowie mogli zrobić wszystko, łącznie z przekreśleniem norm moralnych. Postawienie w takich skrajnych warunkach nie mieli skrupułów, kiedy wykorzystywali towarzyszy, zadawali im cierpienie. Właśnie przenoszenie tych brutalnych metod postępowania budzi prawdziwe przerażenie i rodzi zwątpienie we wszelkie hierarchie wartości oraz dobro jednostki. Zło rozprzestrzeniało się bardzo szybko i wprost nie sposób go było zatrzymać. Oczywiście zawsze znajdowali się ludzi obdarzeni silnym charakterem, którzy bez wahania podejmowali trudne zadania, ryzykowne działania, byle zachować poczucie własnej godności czy wspomóż bliźniego. Jednak oni byli raczej wyjątkami.
Wiele jest powodów, aby odczuwać wzburzenie i gniew, kiedy się czyta o zachowaniach nazistów. Właściwie oni byli bezwolnymi narzędziami w rękach swoich zwierzchników, którzy potrafili wprowadzać w życie najbardziej brutalne polecenia i nakazy płynące z góry. Bez jakiegokolwiek powodu wyzywali się na przypadkowych ludziach. Właściwie wszystko im było wolno. Zwłaszcza w obozach byli pozbawieni nadzoru. Zdumiewa perfidia Niemców. Wymowny pod tym względne jest napis nad oświęcimską bramą: "Arbeit macht frei". Przecież teza "praca czyni wolnym" była podszyta tragiczną ironią. Morderczy wysiłek więźniów co najwyżej służył faszystom do realizacji ich celów. Uczyniono z niego instrument zniewolenia, wykańczania ludzi. Borowski przy tym zauważa, że tak samo działo się wiele wieków wcześniej, kiedy budowano egipskie piramidy. Wtedy też wykorzystywano niewolników do pracy ponad siły. Dzisiaj o tym się nie pamięta, a turyści zwiedzający tamte rejony co najwyżej podziwiają wielkość piramid. Nie mają świadomości, jakie ludzkie dramaty kryją się za ich powstaniem. Jak pokazuje historia człowiek potrafił z wielkim okrucieństwem podchodzić do swoich ziomków. Najbardziej mnie zastanawia fakt, że w stosunkowo krótkim czasie Hitler i jego zwolennicy zdołali zawojować prawie cały świat. Ideologia nazistowska dotarła do różnych zakątków ziemi i wszędzie siła spustoszenie w ludzkich duszach. Do końca nie wiadomo, jak hitlerowcy potrafili zniewolić tak wiele milionów ludzi. Co więcej ofiary, zwłaszcza pochodzenia żydowskiego bez słowa protestu, bez oporu podążały do obozów na przygotowaną im śmierć. Budzi zdumienie również to, że w plan zagłady wprowadzali w życie tzw. zwykli Niemcy. Oni wcześniej posiadali rodziny, byli dobrymi mężami, ojcami, czy synami, a później mogli ze spokojem patrzeć na niewinną krew dzieci. Jak to jest możliwe? Jest wiele tego typu pytań, na które trudno znaleźć odpowiedź.
Z kolei w opowiadaniu Borowskiego "Proszę państwa do gazu" przedstawione zostały różne aspekty obozowego życia, ale najokrutniejsze i najbardziej przejmujące są sceny transportu do gazowych komór. W nich widać najwyraźniej ogrom ludzkiego cierpienia. Właściwie nieszczęście jest na wyciagnięcie ręki, ale nie sposób z nim walczyć. Jednak pomimo nikłych szans na przeżycie niektórzy do końca starają się walczyć. Ukrywają się, chowają, ale właściwie widmo śmierci ciągle nad nimi krąży. Kolejne transporty bez przerwy napływają, a wraz nimi przybywa zbiór walizek, plecaków i osobistych rzeczy pozostawionych przez więźniów. Ranni, chorzy są układani razem ze zmarłymi. Głodzeni, pozbawieni nawet łyka wody ginęli w transportach zanim jeszcze dotarli na miejsce przeznaczenia. Aby przetrwać selekcję, kobiety wyrzekały się swoich pociech. Inaczej zginęłyby wraz z dziećmi w komorze. W ten sposób instynkt macierzyński przegrywa z wolą życia. Kiedy uświadomimy sobie, że los najmłodszych był straszny, to wtedy budzi się przygnębienie, pojawia się poczucie smutku. Dlaczego tak małe istoty, które jeszcze niewiele doświadczyły, musiały płonąć w ogniu. Jak to można pogodzić z cywilizacyjnym rozwojem ludzkości. Wiele opisów budzi melancholię. Niepokoi także to, że karetkami Czerwonego Krzyża dostarczano trujący, śmiertelny gaz i dowożono ofiary do krematoriów. Tak więc gwałcono wszelkie normy, oddawano się w niewolę zła. Pogardzani ludzie z trudem zachowywali godność.
W przypadku "Medalionów" Zofii Nałkowskiej duże wrażenie robi fakt, że autorka odwołała się do faktów przekazanych jej przez ocalonych z hitlerowskich obozów. Uczestnicy i świadków poznali najlepiej tamte zdarzenia. Pisarka pracując w Międzynarodowej Komisji do Badania Zbrodni Hitlerowskich zdobyła możność poznania wiarygodnych relacji na temat przeżyć obozowych. Później skorzystała z tych historycznych źródeł przy pisaniu książki. Ukazuje obóz od zewnątrz, ale wysłuchane wspomnienia o faszystowskim terrorze pozwoliły jej ująć całą prawdę o tym, co minęło. Wstrząsające się szczegóły o wręcz niewyobrażalnych rozmiarach zbrodni, czy opisy ludzkiego cierpienia.
Niezależnie od tego, z jakim dziełem literackim traktującym o wojnie mamy do czynienia wszędzie pojawia się obraz więźnia będącego przedmiotem wymyślnych tortur. W obozie groza była dojmująca i nie można było od niej się uwolnić. Świadkowie masowej zagłady musieli ukrywać swoje przeżycia, tłumić lęk, rozpacz, bo inaczej szybko by ich życie się skończyło. Tylko pogodzenie się z tragicznym losem dawało nadzieję na przetrwanie tego koszmaru. W stosunku do transportowanych więźniów nie kierowano się żadnymi normami. Byli oni traktowani gorzej niż zwierzęta, przewożeni w spiekocie, daremnie wołali o krople wody, czy haust świeżego powietrza. Wstrząsają poszczególne epizody masowej zagłady ludności pochodzenia żydowskiego. Na podziw zasługują ci wszyscy, którzy woleli wybrać śmierć z bronią w ręce niż w piecu krematoryjnym.
Tak więc niezależnie od tego, jak wiele książek o czasach wojny czy okupacji przeczytamy, one zawsze muszą budzić nasz niepokój. Zawarto bowiem w nich wiele faktów historycznych o zbrodniach nazistów. Bezwzględność reguł rządzących obozowym światem poraża każdego czytelnika i wywołuje przygnębienie. Tragiczne zbrodnie na trwale zapadają w pamięć. W serca wkrada się niepokój, czy jest możliwe zapobieżenie podobnych zdarzeniom w przyszłości. Oby udało się wyciągnąć wnioski z bolesnej przeszłości i nigdy już więcej ludzie nie musieli uczestniczyć w takim koszmarze.