Drodzy mieszkańcy Teb!

Wyrok na mnie już zapadł, zostanę zamurowana w jaskini by tam umrzeć w samotności, powolną o okrutna śmiercią. Dlaczego? Ponieważ nie mogłam patrzeć jak zwłoki mego kochanego brata, Polinejkesa są bezczeszczone, jak ptaki i psy rozszarpują szczątki tego, którego kochałam. Króla nasz uznał go za zdrajcę i taką wymierzył mu karę, zakazał go grzebać, by jego dusza nigdy nie trafiła do krainy zmarłych. Nie wiem, czy Polinejkes był zdrajca, ale na pewno był moim bratem i jako człowiek zasługuje na to, by jego szczątki godnie złożyć do grobu. Nie ludzką jest rzeczą sądzić zmarłych. Nawet królowie nie mają takiej mocy, bowiem tylko bogowie mogą decydować o tym, jako los spotka duszę ludzką. Kto łamie boską wolę, naraża się na gniew bogów. Wole ponieść karę z rąk ludzkich, niż żyć w niełasce u bogów. Odwieczne to prawo, by zmarłych pogrzebać, talk nakazali nam bogowie, i tak postępowaliśmy zawsze.

Jestem winna! Złamałam zakaz, wiedziałam, że król zagroził śmiercią, temu, kto odważy się pochować ciało Polinejkesa. Ale król nie może się sprzeciwiać bogom i tradycji. Niech bogowie rozsądzą, czy miałam racje. Postąpiłam tak, bo kochałam mego brata. Kreon nie potrafi okazać nawet litości, nie miał jej dla Polinejkesa, nie ma jej dla mnie. Bogowie nie będą jej mieli dla niego.

Król winien być pierwszym w oboczności, bowiem gniew bogów, skierowany na niego, dosięgnąć może całego państwa. Bądźcie wierni bogom, postępujcie zgodnie z własnym sumieniem, nawet, jeśli przyjdzie wam za to zapłacić najwyższa cenę. Miejcie litość dla siebie i dla innych. Współkochać przyszłam, nie współnienawidzić! Ja odchodzę, lecz zostawiam wam to przesłanie.