Nigdy bym się nie spodziewała, że do mojego domu zawitają tak znakomite osobistości, a tymczasem... Nie wiem sama jak to się stało, ale kiedy się obudziłam mieszkanie przypominało grecką świątynię. Czy jestem u siebie - przemknęło mi przez myśl. Zaraz potem jednak przypomniałam sobie, że przecież wraz z przyjaciółmi poprzedniego wieczoru sami nieco zmieniliśmy wystrój mieszkania na potrzeby mającego się odbyć dzisiejszego dnia spektaklu opartego na greckich mitach. Muszę wstawać - za jakieś dwie godziny próba generalna - pomyślałam, ale wciąż nie chciało mi się opuszczać ciepłego łóżka.

Nagle usłyszałam dziwne głosy, a słowa, które zaczęły układać się w zdania, zaparły mi dech w piersiach:

- No idź do niej...

- Ale panie, to nikt z naszych, zjawiła się nie wiadomo skąd, nie jest nimfą, nie stworzył jej żaden z nas, nie wiem, jak z nią rozmawiać...

- Przecież umiesz sobie zawsze i wszędzie poradzić, skoro jako niemowlę potrafiłeś kraść, to i teraz uda ci się porozumieć...

- Kraść to co innego, a witać obcą to co innego; a jeśli rzuci na mnie urok!?

- Jaki urok?! Hermesie przestań wydziwiać, to ty ją znalazłeś, ty ją tu przyniosłeś, ruszaj i dowiedz się czegoś o niej.

"Kto jest tu w końcu u kogo?!" - pytałam sama siebie. - "Hermes! Przecież to niemożliwe!". A jednak... Kiedy wchodził, zamknęłam oczy, bo się strasznie wystraszyłam. Ale Hermes okazał się sympatyczny. On sam bał się chyba nie mniej niż ja.

- skąd się tu wziąłeś? - zapytałam.

- Jak to skąd ja się tu wziąłem, przecież to ty spadłaś nam z nieba.

- Nie, nie, chwileczkę, ja jestem u siebie, to jest moje łóżko, moje okno, moja półka z książkami, teraz okryta białą tkaniną, która "udaje" grecką kolumnę. Bo wiesz, będziemy wystawiać historię, w której i ty będziesz występował...

- Jaką historię?! Jak to wystawiać?! - zakrzyknął Hermes - przecież to Olimp, jesteś w pałacu Zeusa, za drzwiami zgromadzili się już wszyscy ważniacy i zaraz wejdą, żeby cię zobaczyć. Kim ty jesteś?

Zabrakło mi słów. No nie, śnię, albo to jakiś cud. To nie może być Olimp, to nie może być Hermes! Zresztą, co ja wiem o Hermesie, w dodatku na twarzy ma maskę, więc nawet nie wiem, jak wygląda. A może wcale nie wygląda? Cóż ja wiem o naturze greckich bogów, powinien mieć normalne ciało, jak człowiek, ale może założył maskę, nie chcąc mi ukazać prawdziwego oblicza?

- Dobra, dłużej nie będziemy czekać, skoro już tu jesteś, czas abyśmy cię mogli dokładnie obejrzeć. Jakaś dziwna z ciebie ziemianka.

- Hermesie, czy zanim tu wejdziecie, mogłabym opuścić łóżko i przebrać się? - zapytałam ostrożnie. W końcu nie będę się spotykała z bogami greckimi w negliżu. Z jakimi bogami! Zwariowałam.

Kiedy po kilkudziesięciu minutach weszli do pokoju, po raz kolejny dech mi zaparło. Byli odziani w powłóczyste szaty, nosili maski, ich głosy były dziwne, nieco przytłumione. Spoglądali na mnie i wreszcie Zeus zapytał:

- Po co tu przybyłaś, jesteś z przeszłości, czy z przyszłości?

- Szlachetny Zeusie, nie wiem sama, co ci odpowiedzieć. Według mnie to wy jesteście u mnie, a nie ja u was. Spójrz, przecież to moje mieszkanie.

- Mówiłem panie, że coś tu jest nie tak - wtrącił Hermes.

- Masz śliczną bluzeczkę, co się tam tak świeci? - zapytała, jak się domyślam, Afrodyta.

- Opowiedz o swoim świecie - poprosiła Atena.

- O rodzajach broni - zaproponował Ares

- O wyrobach ze stali szlachetnej - wtrącił Hefajstos

- O nowych rozwiązaniach w kuchni - dorzuciła Hestia

- O tym, czy kobiety wreszcie sięgnęły po władzę - wtrąciła Hera.

- Dość już, dość! - krzyknęłam. - Ja nie wiem, co mam wam powiedzieć, nie wiem, jak to się stało, że tu jesteście, w ogóle mam już tego dosyć.

Byłam przerażona, miałam prawie łzy w oczach. Bez sensu! Gdzie jestem, czy to mi się śni?

- Nie wiesz? A to jest bardzo proste - usłyszałam łagodny głos, bez trudu rozpoznając głos mojego kolegi, Darka. Wychylił się zza grupy pękających ze śmiechu greckich bogów, którymi okazali się pozostali aktorzy, mającego się odbyć przedstawienia.

- Co wy wyprawiacie, ale mnie nastraszyliście, przez chwilę naprawdę uwierzyłam! - wołałam śmiejąc się sama z siebie.

- Wiedzieliśmy, że jeśli z kimś wyjdzie ten numer to tylko z tobą. Jesteś maksymalnie zakręcona - stwierdziła Dorota.

I tak to gościłam u siebie przez chwilę greckich bogów. Śmiechu było potem co niemiara i teraz, jeśli ktoś opowiada jakieś fantastyczne historie, to zaraz mruga w moją stronę porozumiewawczo. Ale już się więcej nie dam nabrać.