Nie czytaj żadnych książek historycznych,
A tylko biografie,
Gdyż tam znajdziesz życie, nie teorie.
(Disraeli)
Jedną z moich ulubionych pisarek jest Virginia Woolf. Życie osobiste pisarki miało duży wpływ na jej twórczość. Urodziła się w Londynie w rodzinie, która należała do wyższej warstwy klasy średniej, dwudziestego piątego stycznia 1882 roku. Miała starszą o trzy lata siostrę Vanessę i starszego o dwa lata brata Thoby'iego. Rok po narodzinach Virginii, przyszedł na świat jej młodszy brat Adrian. Rodzeństwo było bardzo zżyte ze sobą. Spędzili razem szczęśliwe dzieciństwo. Świetnie rozumieli się także w dorosłym życiu. Ojciec Virginii sir Leslie Stephen był historykiem literatury, to on zaszczepił w Virginii miłość do książek i do pisania.
Rodzice Virginii byli wdowcami i posiadali także potomstwo z poprzednich małżeństw. Matka - Julia - z domu Jackson, była żoną Herberta Duckwortha, z którym miała dwóch synów - Georga i Geralta oraz córkę Stellę. Sir Leslie Stephen miał upośledzoną psychicznie córkę Laurę z poprzedniego małżeństwa. Rodzice Virginii pobrali się w 1878 roku i zamieszkali w domu przy Hyde Park Gate 22 w Londynie, gdzie przyszły na świat ich dzieci.
Już od najmłodszych lat siostry Virginia i Vanessa, wiedziały co będą robiły kiedy dorosną. Vanessa chciała być malarką, a Virginia pisarką. Oprócz zabawy, siostry tak organizowały sobie czas, aby móc ćwiczyć się w swoich ulubionych zajęciach. Vanessa siadała w swoim pokoju i godzinami wykonywała ćwiczenia z podręcznika malarstwa, natomiast Virginia wydawała domową gazetkę: The Hyde Park Gate News i pisała dziennik, który był ozdabiany od czasu do czasu rysunkami starszej siostry. Jane Dunn, autorka biografii przyszłej pisarki pt.: Virginia Woolf i Vanessa Bell. Sekretny układ, opisuje reakcje Virginii na "krytykę" pisma ze strony rodziców: Zawartość pisma była w większości dziełem Virginii. Od najmłodszych lat pragnęła zwrócić na siebie uwagę i wzbudzić podziw, a dzięki tej zabawnej, barwnej gazetce mogła już zaistnieć "publicznie": poczuciem humoru i talentem literackim. Najistotniejszy był dla niej zawsze odbiór rodziców i ich opinia o najnowszym wydaniu. Vanessa wspominała, jak w porze gdy rodzice jedli kolację kładła pisemko na stoliku matki w salonie, po czym obie dziewczynki udawały się do swojego sanktuarium, czekając na ostateczny werdykt.
Vanessa i Virginia rywalizowały o względy starszego brata Thoby'iego. Rywalizację tę podsycał ojciec. Dzieci były bardzo związane uczuciowo z matką, która troskliwie się nimi opiekowała.
Virginia była ulubienicą taty. Uważał, że jest do niego bardzo podobna, zachwycał się jej inteligencją oraz umiejętnością wysławiania się. Bardzo dbał o to aby Virginia dużo czytała. Podsuwał jej starannie dobrane lektury, o których z nią rozmawiał, jak na historyka literatury przystało. Ojciec dostrzegał jej zdolności i talenty. Bardzo często zabierał dzieci na wycieczki do muzeów i do parków, uczył je także historii i fizyki. Pewnego razu na wycieczce w parku Virginii przytrafiła się przykra lecz jednocześnie zabawna historia. Pękła jej gumka od pantalonów, które spadły nieoczekiwanie. Speszona Virginia zupełnie nie wiedziała co zrobić, bała się poruszyć aby nikt tego faktu nie zauważył. Od tej pory rodzeństwo zaczęło nazywać ją kozą (z ang.: goat).
Virginia nigdy nie chodziła do szkoły. Nauki pobierała w domu. Przede wszystkim o jej edukację dbał ojciec. Później przychodziły do niej guwernantki, które uczyły ją także języka greckiego. Virginia bardzo nie lubiła przedmiotów ścisłych i historii. Uwielbiała za to literaturę i grekę. W każde wakacje rodzice zabierali dzieci do ST Ives, dokąd jechali pociągiem prawie przez cały dzień. Wynajmowali tam dom nad morzem - The Talland House. Była to malownicza okolica. Jane dunn pisze: Szczęśliwe lata w St Ives wypełnione były nieustającą zabawą; dzieci uwielbiały wdrapywać się na skały, uganiać się za motylami (w ciągu dnia) i ćmami (wieczorem), wspinać się po drzewach i grywać w krykieta. Ojciec skarżył się, że kiedy są w St Ives, nigdy nie można ich znaleźć. Zawsze jednak z dużą wrażliwością traktował dziecięce zabawy i radości podczas owych beztroskich dni w Talland House, gdzie cała rodzina z przyjaciółmi oddawała się wspólnym rozrywkom (...) Dzieci cieszyły się swoboda nie tylko w tym sensie, że wolno im było bezkarnie dokazywać poza domem. Życie w St Ives z konieczności miało też charakter niezobowiązujący, w letnim domu, na wsi, nie dało się przestrzegać reguł czy konwenansów: pokoje o odrapanych ścianach umeblowane były bardzo skromnie, a poza tym wciąż wyjeżdżali i przyjeżdżali nowi goście. Drzwi nigdy się nie zamykały. Światło, świeże powietrze i odgłos fal docierały wszędzie. Dzieci miały całą przestrzeń dla siebie, podczas gdy w domu przy Hyde Park Gate ich radość istnienia ograniczały ciężkie, nieprzyjazne sprzęty, pozamykane drzwi, ledwie widoczny horyzont za oknem czy wreszcie - oczekiwania rodziców. W St Ives z oczywistych względów nie narzucano dzieciom żadnych zasad: nie było tam przecież dostojnych ciotek, które bez przerwy pouczały, co wolno, a czego nie wolno robić w porze podwieczorku. Wspomnienia z wakacji zapadły w pamięć pisarce. Odtworzyła je później w powieści Do latarni morskiej (To The Lighthouse).
Ważnym wydarzeniem w życiu sióstr było pójście do szkoły ich starszego brata Thoby'iego. Zwłaszcza Virginia była zazdrosna o wiedzę, którą przynosił do domu jej brat. Zaczęła więc intensywnie czytać mitologię i literaturę aby mu dorównać. W tamtych czasach kobiety nie mogły uczęszczać do szkoły. Virginia przez całe życie walczyła z kompleksami, wywołanymi u niej z tego powodu.
Kiedy Virginia miała trzynaście lat straciła matkę. Julia Stephen zmarła 5 maja 1895 roku. Nagła śmierć matki była ogromnym ciosem dla całej rodziny. Najstarsza Vanessa musiała przejąć większość obowiązków pani domu i zmagać się z humorami ojca, który w podeszłym wieku stał się bardzo kapryśny. Śmierć matki zbliżyła do siebie siostry. Córka Julii Stephen z pierwszego małżeństwa - Stella - jako najstarsza opiekowała się całą rodziną. Jednak dwa lata później umarła także i ona. Był to ogromny cios zarówno dla Virginii jak i dla Vanessy. Teraz one musiały całkowicie przejąć obowiązki domowe. Virginia, w swoim pamiętniku tak opisała ten okres: Jej śmierć była najgorszym nieszczęściem, jakie się mogło wydarzyć.
Vanessa zaczęła studiować w Royal Academy Schools, gdzie spędzała poranki ucząc się rysunku. Virginia w tym czasie przesiadywała w domowej bibliotece. W tym okresie także bardzo zżyła się ze swoim młodszym bratem Adrianem.
W 1904 roku umarł sir Leslie Stephen. Powodem śmierci był rak jelita. Jego śmierć była dla Virginii niewyobrażalnym ciosem. W tym czasie przeżyła pierwsze załamanie nerwowe, z którym w późniejszych latach walczyła wielokrotnie. Została umieszczona w zakładzie psychiatrycznym.
Kilka miesięcy później Virginia i Vanessa postanowiły przeprowadzić się do własnego mieszkania na Gordon Square. Dom przy Hyde Park Gate stał się nieprzyjemny, uważano go za przyczynę depresji u Virginii. Wiosną 1805 roku siostry zaczęły organizować Wieczory Czwartkowe, na których pojawiali się przyjaciele ze studiów w Cambridge, gdzie studiował Thoby. Z tych spotkań zawiązała się grupa, która później została nazwana Bloomsbury. Była to grupa literacko - artystyczna, która sprzeciwiała się zasadom panującej dotychczas moralności epoki wiktoriańskiej. W spotkaniach uczestniczyli: Vanessa, Virginia, Thoby i Adrian Stephenowie, a także Lytton Strachey, Leonard Woolf, Clive Bell, Roger Fry, Duncan Grant. Traktowali się jak rodzina, łączyły ich długie rozmowy na temat sztuki oraz poczucie niezależności. Ich swobodne zachowanie się gorszyło wszystkie ciotki sióstr Stephen. Nie dość, że siostry same prowadziły dom, to jeszcze w każdy czwartek, zapraszały do siebie młodych mężczyzn i przesiadywały z nimi do późnej nocy.
W 1906 roku siostry pojechały w podróż do Grecji. W tym samym czasie umarł ich ukochany brat Thoby. W tym roku Vanessa zdecydowała się wyjść za mąż za Cliva Bella. Virginia w owym czasie bardzo dużo pracowała. Podjęła współpracę z The Times Literatury Supplement, gdzie pisywała recenzje. Od tej pory jej talentem zachwycali się zatem nie tylko najbliżsi. Virginia starała się w tamtym okresie wspierać organizacje kobiece, które zaczęły się wtedy formować. W 1910 roku jej nauczycielka greki, zapalona działaczka na rzecz praw kobiet - Janet Case - zachęciła pisarkę do współpracy. Virginia, przez kilka miesięcy adresowała koperty oraz pozyskiwała mówców dla organizacji. Później, kiedy była już żoną Leonarda, organizowała spotkania - odczyty kobiet w swoim domu w Hogarth House.
Virginia wyszła za mąż bardzo późno jak na tamte czasy, bo dopiero w wieku trzydziestu lat. Jej wybrankiem był Leonard Woolf, pisarz, urzędnik służby cywilnej i teoretyk polityczny. W liście do przyjaciółki Virginia napisała: Muszę Ci coś wyznać. Wychodzę za mąż za Leonarda Wolfa. To Żyd, bez grosza przy duszy. Jestem szczęśliwsza niż w ogóle można to sobie wyobrazić - ale nalegam, byś i Ty także go polubiła. W podróż poślubną udali się do Francji, Włoszech i Hiszpanii.
W 1917 roku państwo Woolf założyli wydawnictwo Hogarth Press, gdzie pisarka publikowała nie tylko swoje, lecz także książki autorstwa Maksyma Gorkiego, Stephena Spendera, Williama Empsona, C. Day Lewisa czy T. S. Eliota.. Jednak pierwszą jej powieścią była starannie dopracowana i pisana przez wiele lat książka The Voyage Out, wydana w 1915 roku, a zatem wcześniej niż powstało słynne wydawnictwo. Praca w oficynie Hogarth Press sprawiła, że Virginia stała się chyba jedyną kobietą w Anglii, w tamtym czasie, która mogła pisać jak jej się podobało.
Vanessa była autorką ilustracji i okładek do większości książek siostry, wydanych w Hogarth Press. Virginia Woolf dużo pracowała. Sam proces pisania książek był bardzo dokładnie przez autorkę zaplanowany. Układała ona plan dnia i starała się co do minuty go wypełniać. Była to także forma terapii w chorobie nerwowej, na jaką cierpiała pisarka. Wstawała więc o ósmej rano, szła do kuchni po filiżankę kawy i do godziny dwunastej starała się skupić na pisaniu. Potem pomagała mężowi w pracy drukarskiej. Po południu był obiad, do zjedzenia którego Virginia zmuszała się, gdyż w chorobie odmawiała jedzenia. Około czwartej przyjmowała gości na herbacie , a wieczorami przesiadywała z Leonardem w salonie i popijając herbatę i paląc ogromne ilości papierosów czytała książki lub słuchała muzyki.
Virginia Woolf była bardzo wrażliwa. Zdarzało się, że zbyt ostra krytyka napisanych i wydanych przez nią książek wpędzała ją w chorobę. Jane Dunn wyraziła przypuszczenie: Można by powiedzieć, że Virginia, niespełniona jako matka, traktowała swe książki jak dzieci. Pisanie nadawało jej życiu sens i cel, pragnęła zatem czy wręcz domagała się, aby jej ukochane i zrodzone w mękach "potomstwo" traktowano z największym szacunkiem. Żywiła przekonanie, że jeśli nie zdoła zaistnieć jako wybitna autorka - będzie nikim.
Z wiekiem choroba psychiczna pogłębiała się. Zapędzała pisarkę w stany lękowe i depresyjne. Swoje doświadczenia przekazała jednemu z bohaterów książki Pani Dalloway, który dręczony chorobą nerwową, nabytą po pierwszej wojnie światowej, w rezultacie skacze z okna i zabija się.
Wybuch drugiej wojny światowej bardzo niekorzystnie wpłynął na stan zdrowia pisarki. Ciągłe naloty i bombardowania okupanta niemieckiego, doprowadzały ją do rozpaczy. Czuła się całkowicie zagubiona i nie widziała sensu dalszego życia. Wojna wybuchła wtedy, gdy autorka zaczęła być doceniana przez krytykę i kiedy wydawnictwo Hogarth Press zaczęło przynosić zyski. Stać było teraz Woolfów na to, aby kupić samochód, a także powiększyć swój dom o dwa pokoje.
W wyniku bombardowań wiele domów Londynu i okolic zostało zniszczonych, w tym również i dom, w którym mieściła się drukarnia. Zrównany z ziemią został także dom Virginii. Te dokumenty, listy i dzienniki, które udało się uratować wywieziono z Londynu do Sussex. Brakowało pożywienia i czystej wody. Woolfowie obawiali się wojny z tego względu, że Leonard był Żydem, natomiast Virginia, nie dość, że była jego żoną, to jeszcze cierpiała z powodu chorób psychicznych. Jak wiadomo tacy ludzie byli mordowani przez hitlerowców w obozach koncentracyjnych. Woolfowie postanowili, że jeżeli do Sussex wkroczą Niemcy, popełnią samobójstwo by uniknąć obozu koncentracyjnego.
Przed samą śmiercią Virginii państwo Woolf przenieśli się do domu pod Londynem w Rodmell. Tam w lutym i w marcu Virginia zmagała się z najpoważniejszym załamaniem nerwowym. Wszyscy obawiali się o jej zdrowie. Pisarka zaczęła wracać do przeszłości. Słyszała głosy zmarłych rodziców i brata. Bała się, że straciła talent, cierpiała z tego powodu, że nie mogła pisać. Pisanie było dla niej wszystkim, nadawało jej życiu sens. Nie mogąc tworzyć, czuła, że jest nikim. Nawet lekarka chorób psychicznych Octavia Wilberforce, która na prośbę Leonarda przybyła do Rodmell, nie potrafiła jaj pomóc. Jak pisze Jane Dunn w biografii poświęconej pisarce, Virginia podejmowała próby samobójcze na kilka dni przed śmiercią: Możliwe, że decyzję o samobójstwie powzięła już sześć dni wcześniej, 18 marca; wtedy też napisała pierwszy list pożegnalny do Leonarda. Wróciwszy do Monk's House z przechadzki, przemoczona i roztrzęsiona, oznajmiła, że wpadła do rowu.
Dwudziestego ósmego marca 1941 roku Virginia Woolf napełniła kieszenie kamieniami i popełniła samobójstwo, skacząc do rzeki Ouse i tonąc. Wcześniej zostawiła listy pożegnalne do męża oraz do siostry, w których napisała: Jestem pewna, że znów oszaleję: Czuję, że nie damy rady przejść przez te kolejne trudne chwile. I że tym razem nie wyzdrowieję. Zaczynam słyszeć głosy i nie mogę się skoncentrować. Więc robię to, co uważam za najlepsze. Dałeś mi radość największą z możliwych (…) Nie mogę dalej walczyć, wiem, że niszczę Twoje życie i że beze mnie mógłbyś pracować. Ogrodnik zadzwonił do Vanessy, że Virginia znikła i że być może się utopiła. Siostra przybyła na miejsce najszybciej jak potrafiła. Tragiczna wiadomość potwierdziła się. Pozostały tylko listy, pamiętniki i książki.
Nazwisko Virginii Woolf zapisało się w światowej literaturze, jako jedno z najwybitniejszych. Do dzisiaj jej twórczość zachwyca nawet największych badaczy literatury. Przypisuje się jej stworzenie nowego zabiegu literackiego, który nazywa się strumieniem świadomości (stream of consciousness). Istnieje wiele stowarzyszeń miłośników jej twórczości, do których należą najlepsi literaturoznawcy i twórcy literatury. Fascynowała malarzy i rzeźbiarzy. Jej powieści nadal są inspiracją dla pisarzy i reżyserów. Bardzo znana i doceniana jest jej powieść Pani Dalloway, na podstawie której Michael Cuningham napisał powieść Godziny (która otrzymała nagrodę Pulitzera), a Stephen Daldry nakręcił w 2002 roku film pod tym samym tytułem, w którym główne role zagrały m.in.: Niccole Kidman, Julianne Moore i Maryl Streep. Pisarka pozostawiła po sobie pamiętniki, listy oraz następujące utwory:
Powieści Virginii Woolf:
- The Voyage Out (1915)
- Night and Day (1919)
- Jacob's Room (1920)
- Pani Dalloway (1925), (Mrs. Dalloway)
- Do latarni morskiej (1927), (To the Light House)
- Fale (1931), (The Waves)
- The Years (1937)
- Between the Acts (1941)
Utwory pozostałe:
- Monday and Tuesday (1921)
- Flush: biografia (1933)
- A Haunted House and Other Stories (1943)
Eseje:
- Własny pokój (1929), (A Room Of One's Own)
- Trzy gwinee (1931), (Three Guineas)
Biografie Virginii Woolf:
- Q. Bell, Virginia Woolf, Wydawnictwo Twój Styl, Warszawa 2004
- J. Dunn, Virginia Woolf i Vanessa Bell. Sekretny układ, Wydawnictwo literackie, Kraków 2004
Biografia, jak podaje Praktyczny słownik współczesnej polszczyzny, pod redakcją Haliny Zgółkowej, jest to opis życia i działalności jakiejś osoby, zwłaszcza wybitnej i sławnej, który może mieć, w zależności od celu, charakter naukowo - historyczny, literacki, panegiryczny lub popularyzatorski.
Sama Virginia Woolf uważała, że pisanie biografii jest niedorzecznością. Niedorzeczność biografii miałaby wynikać z faktu, że: człowieka nie da się w pełni ani opisać, ani podsumować, nigdy bowiem nie żyje on jednym tylko życiem. Biografia zakłada możliwość przedstawienia w ciągłej narracji istoty opisywanego życia, tymczasem żadne życie nie da sprowadzić się do jednej, choćby najpojemniejszej formuły, a tożsamość każdego człowieka nieustannie umyka próbom definicji, pozostając tworem płynnym i niestabilnym. Twierdziła, że nic nie starzeje się w historii literatury bardziej niż biografia. W jednym ze swoich szkiców wypowiedziała się na ten temat: biografia, skazana jest na efemeryczność, gdyż w odróżnieniu od artysty, który buduje z trwałego materiału, biograf musi przyjąć to, co nietrwałe, jako swój budulec, i wpleść w tkankę swojego dzieła.
Nie do końca zgadzam się ze zdaniem autorki. Uważam, że poznawanie biografii wybitnych postaci jest bardzo ważne. Biografie są to fragmenty ludzkiego życia wpisane w historię. Dzięki nim poznajemy przebieg życia postaci, możemy wyobrazić sobie jak wyglądał jej dzień powszedni, jakie były warunki bytowe czy w jakim znajdowała się stanie psychicznym lub fizycznym. Sądzę, że wszystkie te warunki mają wpływ na twórczość wybitnego umysłu. Uważam też, że poznając okoliczności powstawania ich dzieł, łatwiej je nam zrozumieć.
Biografia przybliża czytelnikowi postać danego autora. Poznajemy nie tylko jego prywatne życie, lecz także jego zalety, talenty, wady, przyzwyczajenia. Zwykło mówić się, że czytanie biografii, to najlepsza lekcja historii, w jakiej można uczestniczyć. Zgadzam się z tym stwierdzeniem. Uważam, że poznając dokładniej życiorys sławnego człowieka, łatwiej nam zapamiętać wydarzenia historyczne, polityczne lub literackie, a także daty tych wydarzeń. Oczywiście, biograf nigdy do końca nie uchwyci zamysłów i procesu twórczego danego artysty, jednak może przybliżyć czytelnikowi jego sylwetkę, charakter, czasy w których żył. A to, moim zdaniem, jest już bardzo wiele.