1 VI 1915 roku przyszedł na świat w Warszawie jeden z najbardziej znanych duchownych-poetów, ksiądz Jan Twardowski. Jako 18-letni młodzieniec objął redakcję literackiej części "Kuźni Młodych" - pisma gimnazjalnego i sprawował te obowiązki do 1935 roku. Tam nauczył się odpowiedzialności za słowo, które będzie cenił i stawiał na piedestał, ciesząc się, że dzięki niemu może wyrazić zachwyt dla tego, co go otacza. Na łamach owej gazety stawiał swoje pierwsze kroki jako artysta pióra. W 1936 zdał maturę, kończąc tym samym szkołę gimnazjalną o profilu matematyczno-przyrodniczym im. Czackiego w Warszawie. Rok później zaczął edukacje językową na kierunku polonistyki Uniwersytetu Warszawskiego, a pierwszym owocem nowego etapu życia stał się tomik wierszy, zatytułowany "Powrót Andersena". Dopiero co wschodzącą gwiazdą polskiej poezji zainteresował się wówczas Józef Czechowicz, który stwierdził, że "w całym tomiku słowa płyną niby beznamiętnie, niby poza dobrem i złem, a przecież wszystko to pozór. Wiersze są dobrze obwarowane, niepodobna z nich odgadnąć na pewno, jaki smutek dręczy poetę, ale jest to smutek w szacie uciszenia [...]" / J. Twardowski, Wiersze o nadziei, miłości i wierze, wybór i posłowie Waldemar Smaszcz, Białystok 2000, s. 574/. I rzeczywiście widać ów smutek w jednym z wierszy poety: "Leśniczówka" - "...ja nie byłem nigdy poetą, nie lubiłem poezji jak snów/ tylko lek swój przed śmiercią składałem w skamieniałe naręcza słów...". Już w początkowych lirykach jego pisanie jawi się jako sposób obrony przed okrucieństwem świata.
Potem przyszła wojna i pióro zostało zastąpione karabinem. Twardowski jako żołnierz AK uczestniczył w powstaniu warszawskim (1944). Trafił na front jako dopiero wchodzący w dorosłość młody człowiek, jak wielu wtedy. Był niemalże rówieśnikiem Baczyńskiego, na szczęście nie podzielił losu Kolumbów. Przetrwał, aby ciągle obdarowywać nas nadzieją i niewzruszoną pewnością, że kłopoty to tylko rzecz przemijająca. W 1947 powrócił do swoich wcześniejszych zajęć i ukończył polonistykę. Chociaż posiadał niewątpliwy talent poetycki, postanowił oddać się na służbę Bogu i w 1948 roku przyjął święcenia kapłańskie. Nie przeszkodziło mu to w wypełnianiu powołania poetyckiego, równie ważnego w jego życiu, jak życie kapłańskie.
Poezja pozostała jego wielką miłością. Nie ma w jego poezji napuszonej retoryki religijnych deklaracji. Daleki był od izolowania się od laickiej części społeczeństwa, co było dosyć częstą praktyką duchowieństwa i do dzisiaj często tak jest. Do 1954 roku publikował w różnych czasopismach, m. in. w "Tygodniku Powszechnym" i "Odrze", podpisując się Antoni Derkacz. Z wiadomych względów cenzuralnych tak było dla niego bezpieczniej.
Okres 1948-1952, to czas pracy w parafii w Żbikowie pod Warszawą, jako wikariusz oraz prefekt w Państwowej Szkole Specjalnej, zajmujący się nauczaniem katechezy dzieci niepełnosprawne. Lata spędzone z małymi podopiecznymi zaowocowały licznymi notatkami, z których wyłoniły się późniejsze tomiki: "Patyki i patyczki", "Zeszyt w kratkę", "Nowy zeszyt w kratkę". Wtedy powstały, kojarzone często z Twardowskim utwory: "Pożegnanie wiejskiej parafii" i "Do moich uczniów" (prawdopodobnie najbardziej wstrząsający utwór księdza-poety). Ze szkolnego przebywania z małymi chłopcami powstały znaki rozpoznawcze poezji Twardowskiego: dziecięca ufność i "wiara malutka". Tam nie było miejsca na naukowe tłumaczenie dziejących się zjawisk, ponieważ nikt tego nie rozumiał. Należało się schylić nad pokrzywdzonymi przez los dziećmi i dać im choć odrobinę nadziei. Wzięły swój początek z tłumaczenia świata na język dziecięcy: prosty i szczery. Oprócz tych jakże prostolinijnych utworów można spotkać wśród liryków Księdza akcenty ironiczne, one pozwalały wydobyć na światło dzienne najważniejsze problemy, trapiące ciągle i niezmiennie ludzi wszystkich epoki czasów.
W 1959 roku ks. Twardowski objął urząd rektora kościoła sióstr Wizytek w Warszawie, który sprawuje do dzisiaj. W tym samym roku wyszedł pierwszy po wojnie zbiór wierszy poety codzienności, pod zwyczajnym tytułem "Wiersze". Dopiero po jedenastu latach wydano kolejny tom: "Znaki ufności", co związane było z układem politycznym, panującym w ówczesnej Polsce. Krytycy bardzo pozytywnie odnieśli się do kolejnych utworów poety, które w niedługim czasie przełożono na język niemiecki i wydano w Szwajcarii. Dziewięć lat później zostały opublikowane "Poezje wybrane" (1979). Natomiast lata osiemdziesiąte to liczniejsze już wydania. Oddawanych kolejno do druku: "Rachunku dla dorosłych", "Który stwarzasz jagody", "Nie przyszedłem pana nawracać". Następne 10-lecie to już oczywisty triumf wydawniczy i czytelniczy księdza Jana. Dzisiaj można szacować, że całkowity nakład jego poezji zbliża się miliona egzemplarzy. W tych niepoetyckich czasach, poezja skromnego księdza cały czas zyskuje na popularności i są wydawane w pięknej oprawie, ilustrowane przez Piotra Cieślika. Szczególne zainteresowanie skupia się wokół "Niecodziennika wtórego" (1995). 1997 rok przyniósł wydanie "Najnowszego zeszytu w kratkę" a 2000. - "Niecodziennika całego".
Całościowy kształt utworów Twardowskiego jest związany z wiarą i religijnością. To one nadają swoje piętno każdemu utworowi, nawet temu, traktującemu o rzeczach świeckich, codziennych. Nie brakuje też humorystycznych wstawek, ale zawsze wyrażonych w jak najprostszy sposób. Zazwyczaj poważnie roztrząsane problemy teologiczne są traktowane z pewna dozą humoru, emocji. Poeta podkreśla znaczenie niedoskonałości w dziele stworzenia. Jest to poezja nadziei, spodziewania się tego, że świat zacznie inaczej funkcjonować - zgodnie z zasadami bezpieczeństwa i zgodnego "współbytowania" wszystkich stworzeń. Twardowski stawia na najważniejsze i najpotrzebniejsze człowiekowi sprawy, dlatego odnosi sukces na całej linii. Interesują go materialne zagadnienia, dlatego próbuje "dotknąć" rzeczywistość i określić jej formę. Niczym niezakłócone, głębokie przeżywanie wiary nie jest wypowiedzią w imieniu instytucji Kościoła, ale ożywia skamieniałe dogmaty i nakłania do obcowania z tajemnicami Boga poprzez to, co zmysłowe. Pozwala zwykłym ludziom przystąpić do celebrowania dotychczas zasłoniętych przed ich oczami tajemnic. W franciszkańskim duchu potrafi zachwycać się najdrobniejszymi szczegółami Stworzenia.
Autor "Niecodziennika" bardzo ceni sobie humor i w jego duchu opisuje codzienne sprawy - boskie i ludzkie. Nie uwzniośla niepotrzebnie spraw, które powinny być człowiekowi bliskie. Ważne są dla niego przede wszystkim uczucia, które niejako kształtują nasze życie. Przeżycia związane z pożegnaniem, świadomością niedoskonałości, czy nieodwracalnego przemijania czasu. On pragnie zrozumieć ludzkie cierpienie i ból, żeby dotrzeć do istoty ludzkiego bytowania, zamierzonego przez Boga. Fascynuje się niezwykłym faktem istnienia wszystkiego i wszystkich. Nie jest dla niego tak zwyczajne i naturalne, że w ogóle żyjemy, Poczytuje to za szczególną łaskę i przywilej. Cieszy się, że Bóg zechciał człowieka, trawę, pliszkę itp.
"Ten od głupich dzieci", jak o sobie pisał, był wielokrotnie nagradzany: 1980 - nagroda literacka Polskiego PEN-Clubu, IKAR 2000 - główna nagroda Sezonu Wydawniczo-Księgarskiego, tytuł Doktora Honoris Causa - KUL - 1999 r. Z pewnością jednak największą nagrodą jest dla niego fakt, że czytają go wszystkie pokolenia; nie tylko wierzących, ale także tych, którzy z różnych powodów odeszli od Kościoła.
Wszystkie jego utwory traktują o miłości, wierze i nadziei, dlatego stanowią punkt odniesienia w czasach pogardy dla tych wartości. Są jasnym punktem w świecie brutalnych rozgrywek biznesowych i politycznych. Nie zbliżają się ani na krok do materialnego podejścia do życia. Główną wartością, którą wychwalają jest ufność Bogu, który na pewno wie, co dla nas najlepsze. Twardowski walczy o każdego człowieka specyficzną bronią poezji, która ma to do siebie, że nie pozostawia wobec siebie nikogo obojętnym. Wywołuje konkretne reakcje, które przeradzają się w postawy życiowe.