"Teraz kiedy zostaliśmy sami możemy porozmawiać książę jak mężczyzna z mężczyzną" - takimi słowy rozpoczyna Zbigniew Herbert swój utwór "Tren Fortynbrasa" będący lirycznym monologiem funeralnym wypowiadanym nad zwłokami tytułowego bohatera dramatu Williama Szekspira przez królewicza norweskiego - Fortynbrasa.
Sam Fortynbras pojawia się w utworze Szekspira na krótko i tylko dwa razy, jakkolwiek pełni w całym dramacie dużo większą rolę niż mogłoby się to z pozoru wydawać. Zdecydowany i wojowniczy Norweg jest w dużym stopniu antytezą Hamleta, który objawia się w utworze, jako filozof i moralista, bardziej człowiek myśli niż czynu. Porównując swoje poczynania z działaniami Fortynbrasa Hamlet coraz ostrzej zaczyna dostrzegać swoją własną słabość i małość oraz nieumiejętność podejmowania decyzji i wykonania swojej powinności. To Fortynbrasa w swojej ostatniej woli namaszcza na nowego władcę Danii. Dla kraju, który stracił wszystkich pretendentów do tronu to właśnie Fortynbras jest ostatnią iskrą nadziei i szansą na jakąkolwiek przyszłość po ogromnej ilości zła i wielu tragicznych wypadkach, jakie wydarzyły się na zamku w Elsynorze.
Herbert w swoim utworze zderza hamletowski idealizm z prostym i codziennym racjonalizmem Fortynbrasa, zaś liryczne równanie, które tworzy rozwiązuje na korzyść tytułowego bohatera swojego wiersza. Już na początku Fortynbras zaznacza swój dobry i wręcz serdeczny stosunek do martwego Hamleta: "nie umiałem myśleć o twoich dłoniach bez uśmiechu" - mówi królewicz norweski nad zwłokami, człowieka, który nigdy nie miał możliwości by zostać jego przyjacielem. Herbert ukazuje Fortynbrasa, jako człowieka pełnego zrozumienia dla postawy Hamleta, będącej przeciwieństwem jego własnych wyborów, jakkolwiek bardzo pewnego słuszności obranej przez siebie drogi. Fortynbras mówi wyraźnie: "to co po mnie zostanie, nie będzie przedmiotem tragedii". Być może nie filozofując i nie żyjąc w ciągłym rozdarciu i ambiwalencji Fortynbras utracił bardzo wiele i wie o tym, jakkolwiek pewien jest także tego, co zyskał. Hamlet staje się przy Fortynbrasie marnym idealistą, który zamiast w glinę ludzką wierzył w kryształowe pojęcia i oddaje tutaj Herbert bardzo dobrze ducha szekspirowskiego dramatu.
Mnie samego bardzo przekonuje postawa Fortynbrasa - człowieka, który postępował racjonalnie, zaś ster życia trzymał w swoich rękach. Przemawia do mnie autentycznie współczująca nutka jego wypowiedzi, którą eksponuje Herbert, zrozumienie. Zrozumienie, którego Hamlet nie doznał w życiu - ani od rodziców, ani od kochanki, przychodzi ze strony człowieka, który był jego wrogiem. Hamlet świadom był tego zrozumienia, dlatego właśnie umierając przekazał tron duński Fortynbrasowi. "Wybrałeś część łatwiejszą - efektowny sztych" - mówi Fortynbras i zgadzam się z nim. Czasem dużo trudniej jest zostać niż odejść, perspektywa doczesna wieczności Fortynbrasa "z zimnym jabłkiem w dłoni na wysokim krześle z widokiem na mrowisko i tarcze zegara" jest jeszcze bardziej przerażająca niż gwałtowne życie i śmierć królewicza duńskiego.