Renesans i barok… Dwie epoki następujące po sobie. Jakże różne epoki. Dzielą je bowiem diametralne różnice. Odrodzenie jest antropocentryczne, podczas gdy w baroku najważniejszy jest Bóg. Można by się zastanowić, czy występują w nich jakieś cechy wspólne, ale nie to jest tematem tej wypowiedzi. Ludzie żyjący w tych epokach w pewien sposób byli od siebie zależni. Dla mnie, osoby żyjącej w XXI wieku, zdecydowanie bliżsi i bardziej ciekawsi są ci z okresu renesansu. Ktoś zapyta: dlaczego akurat oni? To trudne pytanie, ale postaram się to udowodnić.

Odrodzenie było epoką poprzedzoną średniowieczem - okresem mroku, jak się go później zwykło nazywać. Do tej pory najważniejszy był Bóg i wszystko, co się z nim wiązało (teocentryzm). Człowiek był jednostką anonimową, małą, nieistotną. Renesans przyniósł zmianę. Umieścił człowieka w centrum zainteresowania. Teraz to on był najważniejszy. Ludzie "szukali" samych siebie, próbowali siebie zrozumieć. Dopiero wtedy odnajdywali w sobie Boga (proszę nie myśleć, że całkowicie go wykluczali, bo tak nie było). W kolejnej epoce, baroku, człowiek znowu uchylał się w cień, był wewnętrznie rozdarty, zawieszony między nicością a nieskończonością (filozofia Pascala): "Człowiek jest tylko trzciną najwątlejszą w przyrodzie, ale jest trzciną myślącą". Wszędzie można odczuć niepokój i zwątpienie, jakie towarzyszyły ówczesnym ludziom. Wątpiono przede wszystkim w doczesne wartości, ciągle rozważano o rzeczach ostatecznych. I jak tu być szczęśliwym? Z tego też powodu zdecydowanie wolę okres wcześniejszy, który charakteryzował się niezwykłą ciekawością świata, odkrywaniem licznych nowości itp. Tutaj naprawdę wiele się działo.

Ludzie renesansu, postępując w myśl słów starożytnego rzymskiego komediopisarza Terencjusza (II w. p.n.e.): "Homo sum et nihil humanum a me alienum esse puto" ("Człowiekiem jestem i nic, co ludzkie, nie jest mi obce"), żyli pełnią życia, wyzwoleni od strachu przed szatanem. Boga traktowali jako swojego przyjaciela. W tym okresie wiele rzeczy się zmieniło, odnowiło i odrodziło. Porzucono średniowieczny ideał ascezy, a zaczęto podkreślać godność osoby ludzkiej i wartość jej ziemskiego życia. Na XV i XVI wiek przypadają również wielkie odkrycia geograficzne. Człowiek zaczął odkrywać nowe światy. Ważną rolę odgrywał także rozwój sztuki i nauki. Obok sztuk znanych od dawna pojawiały się nowe, jak np. sztuka drukarska. W 1455 roku Johann Gutenberg wynalazł druk, co było przełomowym wydarzeniem i prawdziwą rewolucją w dziedzinie przekazu informacji. Od tej pory książki tanieją i stają się przedmiotem handlu. Przyczynia się do także do szybszej wymiany myśli i idei. Ale renesans to przede wszystkim odrodzenie się starożytności: antycznej kultury i sztuki, architektury, starożytnych kanonów piękna, literatury.

W tym czasie żyje wiele wybitnych osobowości, ludzi wszechstronnie wykształconych, którzy nie boją się głosić swoich poglądów i którzy przez swoje dokonania, na zawsze pozostali w pamięci potomnych, wybudowali sobie pomnik trwalszy niż ze spiżu (przywołując słowa Horacego). Wspomnijmy chociażby Erazma z Rotterdamu, czy Giovaniego Boccaccia i jego "Dekameron". Wszyscy znamy Mikołaja Kopernika, wybitnego polskiego astronoma. Na przekór ówczesnemu przekonaniu obalił on teorię geocentryzmu. Udowodnił, że to Ziemia kręci się wokół Słońca, a nie odwrotnie.

Z kolei Mikołaj Rej i Jan Kochanowski (ojciec poezji polskiej) przyczynili się do wprowadzenia języka ojczystego do literatury. Tego ostatniego uznaje się za najwybitniejszego polskiego humanistę. Był bardzo dobrze wykształcony, dużo podróżował w celu pogłębienia zdobywanej wiedzy. Świadomie tworzył dzieła w dwóch językach: łacińskim i polskim. Jego utwory utrzymane były na europejskim poziomie. Udało mu się także przenieść wiele gatunków literackich i stylów liryki na polski grunt.

To wszystko nie oznacza wcale, że w baroku nic się nie działo, bo to nieprawda. Po prostu dla mnie epoka ta jest zbyt filozofująca, przedumana. Nie można przez cały czas rozważać kwestii metafizycznych. Człowiek baroku, poważny, smutny, uważający siebie za kruszynę w kosmosie nie przemawia do mnie. Jest mi go żal, ale mnie nie zachwyca.

Tak samo jest ze sztuką. Jestem osobą, która lubi ład i harmonię, dlatego też sztuka klasyczna dużo bardziej mi odpowiada niż barokowa ze swoim przepychem. Na arcydzieła Michała Anioła (Pieta Watykańska, Dawid, Mojżesz, freski w Kaplicy Sykstyńskiej), Leonarda da Vinci (Mona Lisa, Dama z łasiczką, Madonna w grocie skalnej) i Rafaela Santi (Szkoła ateńska, Wygnanie Heliodora ze świątyni) mogę patrzeć godzinami, gdyż robią na mnie ogromne wrażenie swoją symetrią, powagą i techniką wykonania. I tak jest za każdym razem, gdy je oglądam. Sztuka baroku też jest piękna. Jest to przede wszystkim sztuka ruchu. Charakterystyczne jest operowanie efektami światła i cienia. Malarstwo nie jest wtedy jednolite. Obok zafascynowanego brzydotą Caravaggia, tworzy intelektualista Rembrandt i figlarny Rubens.

Kwestia tego, co jest komu bliskie, jest kwestią bardzo subiektywną. Każdemu podoba się coś innego. Ja osobiście zdecydowanie wolę renesans, dlatego też ludzie żyjący w tej epoce są mi bliżsi, gdyż są dla mnie bardziej interesujący przez to, co robią i jak patrzą na świat, przez ich poglądy i przekonania. I gdybym miał wybierać, w których czasach chciałbym żyć, to odpowiedź jest prosta.