Syzyf to jedna z tragicznych postaci mitologicznych. Możny król Koryntu za zdradzenie boskiej tajemnicy został strącony do Tartaru. Dzięki pomysłowości i sprytowi udało mu się stamtąd wydostać. Na ziemi uwięził bożka śmierci Tanatosa i zapewnił ziemianom nieśmiertelność. Niestety, na krótko. Musiał wrócić pod ziemię, a tam zgotowano mu straszliwą karę - wtaczał na stromą górę wielki głaz, który tuż pod szczytem wymykał mu się z rąk i trzeba było tę daremną pracę zaczynać od nowa.
Kim jest Syzyf naszych czasów? Czy my sami doświadczyliśmy kiedyś uczuć Syzyfa, kiedy po kolejnym nieudanym przedsięwzięciu zabieraliśmy się do powtórzenia całej pracy, albo kiedy wykonywana przez nas praca wydawała nam się bezsensowna, niepotrzebna, daremna? z pewnością wielu z nas można to uczucie. Każdy z nas wie, jak musiał czuć się Syzyf, bo każdy z nas miał przynajmniej raz w życiu poczucie bezsilności, bezradności, kiedy podjęte zadanie nie powiodło się, trzeba je powtórzyć, a nie ma nadziei na powodzenie. Jedno z nas mają kłopoty w nauce i poczucie, że choćby nie wiem jak się starali i tak nic się nie zmieni. Inni mają kłopoty osobiste i choć starają się je pokonać, nie udaje im się to. Wtedy pewnie też czują się jak Syzyf, który kolejny raz tuż pod szczytem wypuścił z rąk ciężki głaz.
Myślę, że podobnie mogą się także czuć ludzie w ciężkim położeniu, na przykład bez pracy, dla których każdy dzień staje się trudnym szlakiem pod górę, z ciężkim kamieniem - lękiem przed upokorzeniem, kolejną odmową. Myślę, że jak Syzyf czuje się każdy człowiek, który stracił nadzieję, a musi pokonywać kolejne dni. Wtedy bardzo się męczy, a ma poczucie, że jest to trud daremny.
Zupełnie inna jest historia biblijnego Hioba. Ten nie cierpiał za karę, doświadczył cierpienia, które Bóg zesłał mu, by pokazać inny wymiar świata. Hiob żył w dostatku, miał szczęśliwą kochającą się rodzinę. Pewnego dnia szczęście się od niego odwróciło - stracił dom w pożarze, jego dzieci zmarły, a on sam ciężko zachorował. Nie rozumiał, dlaczego tyle nieszczęścia spotkało jego - który był pobożnym, bogobojnym człowiekiem. Wydawało mu się, że nic złego nie może go spotkać, bo Bóg się nim opiekuje. Tymczasem stało się inaczej. Hiob wiedział, że cierpi niewinnie. Bóg tymczasem założył się z szatanem, że człowiek kocha Go bezinteresownie, bez względu na dary, jakie są mu dane. Hiob swoją niezłomną wiarą i miłością do Boga potwierdził to. Okazał tym samy, że człowiek to istota godna zaufania samego Boga.
Jak wyglądają dzisiejsi Hiobowie? Czy są w ogóle tacy ludzie? Myślę, że jest ich bardzo wielu. Można ich zobaczyć proszących o wsparcie pod kościołami, na ulicach naszych miast, w domach opieki, szpitalach. Wydają się samotni, w nędzy, cierpiący straszliwe męki fizyczne bądź psychiczne. Są podobni do Hioba w swojej ufności, że Bóg chce ich dobra, że ich kocha i że ich nie opuszcza. To ludzie, którzy rozumieją, że cierpienie jest konieczne, że ich cierpienie ma głęboki sens, że warto je znosić.
Czego uczą nas losy tych dwóch bohaterów: Syzyfa i Hioba? Przede wszystkim niezłomności i odwagi, których wymaga od nas życie. Dzięki tym zaletom łatwiej nam będzie pokonać życiowe przeciwności, które na swojej drodze spotkamy na pewno. Hiob to postać, która uczy też, jak zachować się w sytuacji, kiedy doświadczamy cierpienia.