Achilles, grecki heros, miał potężną posturę, ale jego twarz była tak delikatna, że prawie dziewczęcą. Piękność jego ciała dokładnym przeciwieństwem jego ducha, który należał do wyjątkowo brzydkich. Zatrzymajmy się na jego ciele. Achilles został obdarzony nadludzką siłą. Dzięki temu darowi losu został okrzyknięty mianem najdzielniejszego wojownika greckiego. Wszyscy Trojanie bali się go jak ognia. W "Iliady" Homer, opisując Achillesa, użył następującego porównania: jego zdaniem ten piękny i waleczny wojownik do orła, dlatego że tak samo jak ten skrzydlaty drapieżnik, spadał na swoje ofiary znienacka i zabijał bez mrugnięcia okiem. Tylko na pozór mogłoby się wydawać, że nie ma żadnych ludzkich uczuć, ale to były tylko pozory. Kiedy Patroklos zginął, zabity zamiast niego przez Hektora, obudziły się w nim ludzkie uczucia. Zapałał taką żądzą zemsty, że nie było innego wyjścia, jak tylko zamordować Hektora (to z kolei jest mało ludzkie, ale można usprawiedliwić Achaja wielką miłością do przyjaciela, co wówczas nie było takie dziwne - każdy rycerz musiał mieć przyjaciela, inaczej nie można było go nazwać rycerzem). Więc kiedy Achilles stracił przyjaciela, opuściły go wszelkie hamulce moralne i zaczął się zachowywać jak zwierzę, które chce jednego: mordować. Na tym polegała słabość Achillesa po śmierci Patroklosa, że użył swojej nadludzkiej siły fizycznej w niewłaściwy sposób, czyli do zniszczenia tych, którzy w żaden sposób nie mogli mu zagrozić. Na dodatek posłużył się podstępem w walce z Hektorem, tym, który zabił Patroklosa. To było nieuczciwe, nawet niegodne wojownika, który w każdym momencie swojego życia powinien pamiętać o tym, że obowiązuje go kodeks honorowy. Achilles pozwolił sobie na więcej, niż jakikolwiek rycerz może. Splamił swój honor. To był wynik wielkiego bólu po śmierci ukochanego przyjaciela. Nie tylko chodzi o to, że po tym, jak dowiedział się o tym, co się stało, zachował się jak szaleniec (nikt przy zdrowych zmysłach nie rzuca się na ziemie, nie wrzeszczy i nie wyje), ale raczej o to, że nie chciał oddać Priamowi, ojcu Hektora ciała syna, które wcześniej tak sponiewierał, że trzeba się było dobrze natrudzić, żeby przywrócić go do jako takiego porządku. Najbardziej nieuczciwie (czyli ten największy przejaw słabości Achillesa) było to, że ruszył do woalki wiedząc, że jemu nikt nic nie może zrobić (chodzi o to, ze kiedy Achilles był niemowlęciem, jego matka, Tetyda, wykąpała go w Styksie, dzięki czemu był nieczuły na ból; miał tylko jedne słaby punkt: piętę, ale o tym długo nikt nie wiedział).

Hektor natomiast był zwykłym królewiczem, którego każdy, kto tylko lepiej niż on znał sztukę walki, mógł zabić lub zranić. Swoją droga nie było to łatwe, ponieważ Hektor był idealnym rycerzem, czyli takim, który świetnie walczył. Ale na tym nie kończył się zestaw cech pozytywnych Hektora (bo właściwie to samo można było powiedzieć o Achillesie). Różnica między nimi polegała na tym, że Hektor był honorowy, nie unosił się pychą ani gniewem, znał swoje prawa i obowiązki. Był uczciwy i odważny. Tym bardziej trzeba go podziwiać, że wiedział doskonale o wyrokach losu, które nad nim zawisły i przed którymi nie był w stanie uciec. Hektor poszedł na śmierć z podniesioną głową, w pełnym słońcu, jak prawdziwy bohater. Potrafił przełamać lęk i wygrać moralnie ten pojedynek z maszyną do zabijania, jaka niewątpliwie był Achilles. I to jego powinniśmy nazywać prawdziwym zwycięzcą tej walki.