"Prawa i obowiązki" Tadeusza Różewicza i dzieło Ernesta Brylla mają ze sobą coś wspólnego. Dotyczą mianowicie tego samego tematu jakim jest słynny mit o Ikarze i Dedalu, a ściślej mówiąc jego fragment mówiący o upadku syna, który została namalowany przez Breugla. Obydwu twórców poruszyła ta historia, obaj przedstawili ją także w inny sposób. Każdy z nich także dodał coś od siebie - stworzył swoją własną interpretację problemu.
Osoba wypowiadająca się w "Prawach i obowiązkach" Różewicza konfrontuje swoje dwa spojrzenia na sprawę. Kiedyś podmiot liryczny myślał, że ludzie z obrazu Breugla, którzy nie zauważają spadającego Ikara popełniają błąd, że ich reakcja jest niewłaściwa. Straszna dla niego była obojętność osób, które nie przejęły się dramatem, który rozegrał się tuż pod ich nosem. Nie przerwali swoich obowiązków, nie zainteresowali się chłopcem. Co więcej, stali odwróceni plecami do niego. Jednak teraz podmiot liryczny myśli zupełnie inaczej. Teraz stara się nas przekonać, że każdy w sowim życiu powinien dbać o własne marzenia i sprawy, a do tego nie interesować się sprawami innych ludzi. Zmiana postawy wynikła z przekonania, że wszystko co nas spotyka w życiu jest nam przeznaczone i nie można nic zrobić aby temu przeciwdziałać. I tutaj moim zdaniem podmiot liryczny popełnia błąd - nie można być obojętnym na ludzkie cierpienie. Przecież to pozbawia nas człowieczeństwa! Owszem, zdarzają się sytuacje, w których nasze działanie jest daremne ponieważ i tak niczego nie zmienia. Taka sytuacja spotkała właśnie upadającego Ikara. Jednak to co mnie poraża i z czym nie mogę się zgodzić to straszliwa obojętność uczestników tego wydarzenia. Stoją oni odwróceni plecami, nic ich nie obchodzi. Za ich plecami rozgrywa się tragedia, a oni nie reagują. Nie pojmuję także, dlatego autor zmienił swoją postawę. Przecież tragedia, której nie można zapobiec jest może nawet bardziej wstrząsająca niż taka kiedy możemy komuś pomóc. Bezsilność to przecież straszne uczucie. W przeciętnym człowieku przecież czyjaś śmierć wywołałby uczucia. Stąd też uważam, że nawet niewielka pomoc należy się każdemu człowiekowi ponieważ może się okazać, że zmieni to jego życie. Dlatego nie mogę zgodzić się z postawą Różewicza.
Drugi autor - Ernest Bryll - położył z kolei nacisk na ojca (Dedala) ukazując go jako symbol rozsądku i kierowanie się w życiu rozumem. Autor nie może przeboleć, że jego imię zostało zapomniane choć to przecież on po pierwsze wymyślił fortel ze skrzydłami, a po drugie doleciał na miejsce. Niestety wszyscy pamiętają młodego Ikara - marzyciela i estetę. Do historii nie przeszedł genialny konstruktor i zwycięzca. Zauważa to z całą jaskrawością sam autor kiedy mówi: " Wciąż o Ikarach głoszą - choć doleciał Dedal". W kolejnej zwrotce Bryll wspomina obraz Breugla, w którym: "Breugel, co osiwiał pojmując ludzi, oczy im odwracał od podniebnych dramatów". Zacytowany tutaj fragment odnosi się do słynnego obrazu zatytułowanego "Upadek Ikara". Na pierwszym planie tegoż obrazu widzimy rolnika karczującego swoje pole, a na następnych zwykłych ludzi zajętych swoimi własnymi sprawami. Dopiero gdy przypatrzymy się uważnie w prawym dolnym rogu zauważamy mała nogę wystającą z morza. To Ikar, którego upadek nie zwrócił niczyjej uwagi. Bryll kończy swój utwór słowami: "Nie gapić trzeba się nam w Ikary, nie upadkiem smucić - choćby najwyższy ... A swoje ucapić. Czy Dedal, by ratować Ikara, powrócił ?". W końcówce autor okazuje się być wielkim kpiarzem, a postawione przez niego pytanie retoryczne uświadamia nam smutną prawdę - każdy z nas jest egoistą. Nawet ojciec nie wrócił po własnego syna.
Podsumowując moje rozważania dochodzę do wniosku, że ona mają smutne choć prawdziwe przesłanie. Nasz dzisiejszy świat jest pełen egoistów i ludzi obojętnych na cudzą krzywdę. Mam tylko nadzieję na to, że jeśli kiedyś mnie spotka jakieś nieszczęście trafię na ludzi szczerych i pomocnych, którzy z chęcią zaoferują mi swoja pomoc.