Stosunki Kościół - Państwo w roku 1945

Przebieg i decyzje podjęte na Konferencji Jałtańskiej, utrwalone potem i potwierdzone w Poczdamie w 1945 roku sprawiły że Polska znalazła się  w sowieckiej strefie wpływów przez następne kilka dziesięcioleci. Zwierzchnikami "nowych władców Polski" stali się członkowie PPR oraz funkcjonariusze UB. Nowa władza reprezentowała totalitarny, ateistyczny reżim, który prędzej czy później musiał rozpocząć walkę z nieprzystającym do niego Kościołem oraz katolickim społeczeństwem polskim, które od lat było wychowywane w duchu religijnym.

Początkowo doszło do zerwania w 1945 roku konkordatu zawartego między II RP, a Watykanem, to był początek ścierania się władz państwowych z Kościołem. Najbardziej można było odczuć represje Kościoła oraz osób wierzących na Dolnym  Śląsku i na Opolszczyźnie. Na tych terenach Polscy katolicy mieli od zawsze silną pozycję. Po wojnie, na skutek przesiedleń, repatriacji i eksterminacji ludności żydowskiej odsetek ludności rzymskokatolickiej wzrósł  z sześćdziesięciu kilku do ok. 90%. Wynikało z tego faktu, że Śląsk znalazł się w granicach Polski natomiast odpadły od nas kresy wschodnie. Warto tu wspomnieć, że atak władz komunistycznych na kościół z pewnością wiązałby się z protestami ludności i przeszkadzałby w ugruntowaniu władzy komunistów. Ci najpierw musieli się jednak uporać z opozycją wojskową reprezentowaną przez wojskowe organizacje wyrosłe z AK, takie jak WiN i polityczną - PSL, SD. Na Ziemiach Odzyskanych władze były wręcz skazane na współpracę z Kościołem. Polacy przesiedlani z Kresów Wschodnich zgadzali się zamieszkiwać na obcych im ziemiach, tylko jeśli w danej miejscowości będzie obecny ksiądz. Utworzenie na tych ziemiach struktur kościelnych stało się więc koniecznością i przebiegło stosunkowo szybko. Powracający do Polski po wojnie prymas August Hlond został w tym celu zaopatrzony w specjalne pełnomocnictwo papieskie. Jak głosi jeden z punktów tego dokumentu Hlond mógł mianować biskupów rezydencjalnych na ziemiach polskich. Było to bardzo istotne, bowiem w teorii administracją kościelną na Ziemiach Odzyskanych wciąż posiadali niemieccy biskupi - Splett, Bertmann i Breitinger. Dzięki temu w archidiecezji wrocławskiej powstały trzy dotąd nie istniejące jednostki administracyjne w Opolu, Gorzowie i we Wrocławiu. Zmierzały one do następujących celów. Pierwszym z nich było jak najszybsze stworzenie możliwości pracy duszpasterskiej. Drugim natomiast było zacieranie przeszłości niemieckiej, która była ukształtowana na tych terenach. Następnie duchowieństwo dążyło do zintegrowania ziem zachodnich i północnych. Działalność kościelna w 1945 r. nie była znacznie piętnowana przez władze PZPR.  Najbardziej można było odczuć akcenty antykościelne w prasie komunistycznej, która oskarżała duchowieństwo o antypolskie praktyki i naciskała Watykan na odwołanie kapłanów z ich funkcji. Na to papież nie mógł się zgodzić.  Prawo papieskie nie zakładało możliwości odwoływania biskupów, urząd ten był pełniony dożywotnio i nie było tu miejsca na precedensy. Dekret dawał polskiemu prymasowi możliwość ominięcia tego problemu. Mianowani "na mocy szczególniejszych uprawnień ze strony Stolicy Św." polscy biskupi rezydencjalni przejęli wkrótce pełnię władzy kościelnej na Śląsku i Pomorzu.

Komunistyczne władze nie przeszkadzały w rozwoju kościelnej administracji, tak jak wcześniej nie sprzeciwiły się reaktywacji Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, który na dopiero co wyzwolonych przez Rosjan ziemiach zaczął działać już pod koniec 1944 roku. Nie zabraniano również powstawaniu wielu pism i organizacji katolickich.

Także na terenie reszty kraju Kościół wracał do sił. Prężnie działało kilkanaście pism katolickich, pomoc potrzebującym dawały zaś liczne katolickie organizacje dobroczynne na czele z Caritas. Jej założyciel - ks. kard. Adam Stefan Sapieha cieszył się ogromnym autorytetem nie tylko w Polsce ale i zagranicą. 

Stosunki Kościół - Państwo w 1948 r.

Sytuacja odwróciła się w roku 1948 - do tego czasu zgasły już walki władz  z antykomunistyczną partyzantką, a polityczna opozycja w postaci PSL pozbawiona została wpływu na władzę, dzięki sfałszowanym wyborom i wewnętrznemu rozbiciu.

Doktryna komunistów zakładała likwidację wszystkich niezależnych organizacji, tak by pełnia władzy na każdym polu spoczywała w ich rękach. Kierując się tą zasadą podjęto próbę "upaństwowienia" Kościoła. Pierwszym krokiem w nowej polityce było przejmowanie kościołów na ziemiach zachodnich, argumentowane "nieregulowanym statusem prawnym" świątyń z powodu nie posiadania przez księży ich aktów własności. W ten sposób chciano szantażować księży oraz zmusić ich do uległości władzom komunistycznym. Rozpoczęły się też zwłaszcza na zachodzie Polski masowe aresztowania księży. Oskarżano ich najczęściej o udział, bądź namawianie do organizacji wrogich panującemu ustrojowi. Wydawane na księżach najczęściej przez Wojskowe Sądy Rejonowe wyroki sięgały od kilku lat więzienia do kary śmierci.

Stosunek Kościół - Państwo w 1949 r.

Politycznym atakiem był dekret z dnia 5 VIII 1949 ograniczający swobody zakonów, kongregacji duchownych i stowarzyszeń katolickich. Jednocześnie podjęto próbę rozmontowania władz kościelnych od wewnątrz, organizując Komisję Księży przy Związku Bojowników o Wolność i Demokrację we IX 1949 roku. Związek ten najszybciej zaczął funkcjonować na Dolnym Śląsku bo już w maju 1949 r. Ten ruch nazywany ruchem księży patriotów, inspirowany przez UB, miał w zamierzeniu wyprzeć hierarchię kościelną. Duchowni skłaniani do współpracy groźbą i przemocą, bądź obietnicą zysku w przeważającej większości odrzucili propozycję współpracy z Komisją. W szczytowym momencie w 1954 roku należało do komunistycznej organizacji tylko 10% księży. Kościół był silny nie tylko w wierze, ale i finansowo. Postanowiono z tym skończyć. Sytuacja stała się bardzo napięta, gdy decyzją władz z 21 X 1949 roku zaczęto przejmować szpitale kościelne i zakonne, a po marcu 1950 roku nieruchomości ziemskie kościoła rzymskokatolickiego.

W 1949 r. doszło także do procesów sądowych, w których oskarżano księży. Przykładem na to była sprawa księdza Tadeusza Sapeta, który został skazany 17 października 1949 r. na karę dwóch lat więzienia. Ksiądz Tadeusz miał wówczas 73 lata, swą karę odbywał we Wrocławskim więzieniu, w którym zmarł w niewyjaśnionych okolicznościach 1 marca 1950 r. Dowody jakie komuniści przedstawili przeciwko temu księdzu, które szkodziły interesom Polski były następujące: „Kurier Ilustrowany” z 1943 r. w którym znajdowały się zdjęcia Katynia, kroniki parafii lipowieckiej i stubiańskiej, wiersz „czerwona zaraza”, dokumenty do przedstawicieli władz państwowych i Urzędu Bezpieczeństwa, w których ksiądz Tadeusz domaga się szacunku dla Kościoła ze strony państwa.

Poza skazanym księdzem Tadeuszem Sapetą pod sąd poddano więcej księży, których skazywały Wojskowe Sądy Rejonowe, które znajdowały się w siedemnastu miastach wojewódzkich. Pierwszym duchownym, który stanął przed sądem we Wrocławiu był ksiądz Pyclik. Poza nim skazano również m.in.: franciszkanina ojca Andrzeja Deptucha, księdza Władysława Lorka ze Świebodzic, księdza Jana Dybiec z Jeleniej Góry, księdza Dominika Milewskiego a także księdza Józefa Śmietanę. Najczęstszą przyczyną tych wyroków był udział lub namawianie innych osób do tworzenia instytucji wymierzonych w państwo. Skazanym wydawano wyroki od kilku lat więzienia do dożywocia. Oczywiście skazywano także na karę śmierci jak choćby w przypadku księdza Jana Dybiec, ale takie kary stosowano rzadziej. Ojciec Deptuch tak opisuje swoje przesłuchanie przez władze komunistyczne. Był on oskarżony o przechowywanie skrzynki kontaktowej dla WiN-u. W celu wyciągnięcia od duchownego nazwisk wykorzystywano bicie oraz znęcanie się psychiczne. Morzyli go głodem, w nocy dochodziło do przesłuchań w wyniku czego nie pozwalali mu zasnąć. Tak torturowano ojca Deptucha przez 10 dni, po których miał zwidy, lecz nikogo nie wydał. Został zwolniony po ponad 5 latach więzienia. Kiedy opuszczał więzienie komuniści przypominali duchownemu jak powinien postępować. Władze państwowe podczas przesłuchać stosowali również inne metody. Jedną z nich był tzw. Koń Andersa. Kazano aby więzień siadł na stołku ale nie na czterech nogach ale na jednej, następnie kazano wyciągnąć ręce i nogi następnie bito więźnia w ten sposób aby utrzymywał on równowagę. Uderzano wyciorem w pięty oraz szablą po plecach.

 Komuniści wyroki wydawali nie tylko na duchownych, lecz także na żołnierzy Armii Krajowej, działaczy politycznych, chłopów, osoby śmiejące się z władz komunistycznych wyśmiewając je w kawałach. W sumie Wojskowe Sądy Rejonowe w latach 1946-1955 skazały na karę śmierci 5 tysięcy osób. Na samym Dolnym Śląsku wydano 11 tysięcy wyroków, z których około 4 tysiące miało podłoże polityczne. Natomiast tylko we Wrocławiu skazano na karę śmierci 300 osób, ale ostatecznie wykonano jedynie 133.

Stosunek Kościół - Państwo w 1950 r.

W styczniu 1950 roku zmarł kardynał Sapieha. Władze wytoczyły mu w 1953 roku pośmiertny proces, w którym udowodniono kardynałowi zdradę Polski, szpiegostwo oraz malwersacje finansowe. Na podstawie domniemania słuszności tego ostatniego zarzutu, już w roku 1950 władze objęły komisaryczny zarząd nad bardzo dużym w tym czasie majątkiem "Caritas". W ten sposób władze komunistyczne upaństwowiły Caritas. To działanie w mediach było przedstawione tak, że władze kościelne popierały w tym względzie władze państwowe.

Kroki te miały doprowadzić do wymuszenia uległości na władzach Kościoła wobec władz państwa. Kościół pragnął porozumienia. Jego przedstawiciele spotkali się z wysłannikami rządu w kwietniu 1950 roku. Doszło do wzajemnych zobowiązań, wedle których Episkopat obiecał nie ingerować się w sprawy państwa, uznając na wszystkich polach władzę tzw. bloku demokratycznego. W zamian otrzymano obietnicę pozostawienia nauki religii w szkołach, zachowania szkół katolickich, prawa katolików do zrzeszania się, własnej prasy i wydawnictw jak i swobody kultu i pielgrzymek. Porozumienie miało krótkotrwały charakter, władze PRL jeszcze w tym samym miesiącu utworzyły Urząd do Spraw Wyznań, który miał być w zamyśle furtką do przejęcia kontroli nad działalnością Kościoła, jak i głównym organem do walki z tą instytucją. Jednym z zadań nowego Urzędu było szukanie sposobów na kompromitowanie księży, podrzucano im materiały, które ośmieszały duchowieństwo. Organizowano próby przekupstwa, podsyłano do księży piękne kobiety, wreszcie organizowano zbrojne napaści, porwania, dopuszczano się także szantażu. Celem komunistów było również zdobycie jak największej liczby informacji odnośnie funkcjonowania Kościoła. Do swych celów urząd rozbudował wielki aparat agentury - podsyłano szpiegów do poszczególnych seminariów i kurii, starano się wpływać na obsadę stanowisk kościelnych, wydalać za ich pośrednictwem księży-aktywistów z ważnych diecezji, którzy organizowali wiece i demonstracje. Urząd był bezpośrednio podległy UB.

Stosunki Kościół - Państwo w 1951 r.

Na początku 1951 roku rząd powołał na miejsce administratorów apostolskich na Ziemiach Odzyskanych wikariuszy kapitulnych z grona księży patriotów. Był to spory cios w Episkopat, podważający jego kompetencje. Ta sytuacja była sprzeczna z  kodeksem prawa kanonicznego. Argumentem komunistów było twierdzenie, że tak Pius XII jak i władze polskiego Kościoła sprzyjają rzekomo niemieckim rewizjonistom oraz imperialistom zachodnim odmawiając powołania stałych biskupów, na miejsce urzędujących w teorii, wspomnianych wcześniej Niemców. Władze komunistyczne zmieniając administratorów w obrębie Kościoła dążyli następnie do tego by mogli nominować biskupów w diecezjach. Tych księży, których usunięto z funkcji administratorów internowano do Rywałdu Królewskiego. Przykładem na to może być choćby przypadek wrocławskiego księdza Karola Milika oraz kardynał tysiąclecia Stefan Wyszyński.

Kościół nie uległ presji i nie godził się na ustępstwa względem księży patriotów. By zgasić opór zaczęto usuwać księży siłą ze stanowisk, część z nich aresztowano. Omal nie doszło do schizmy, którą zażegnała decyzja Prymasa Wyszyńskiego akceptującego wybór wikariuszy. Prymas otrzymał od papieża dekret dzięki, któremu mógł mianować duszpasterzy na biskupów rezydencjalnych jednak komuniści nie zgodzili się na aby oni objęli funkcje w diecezji.

Stosunek Kościół  - państwo w 1952 r.

W listopadzie 1952 r. doszło do aresztowania wysokich rangą przedstawicieli Kościoła w Polsce. Urząd Bezpieczeństwa uwięził księży Lolitę i Szymonka, następnie w krótkim czasie ten sam los spotkał księży Pochopienia i Brzyckiego. Doszło wtedy także do przeszukania kurii czego konsekwencją było grudniowe aresztowanie krakowskiego metropolitę księdza arcybiskupa Eugeniusza Baziaka oraz księdza biskupa Stefana Rosponda. Aresztowano także urzędników pracujących w kurii księży Tadeusza Kurowskiego, Bolesława Przybyszewskiego, Rudolfa Schmidta. Poza księżmi władze komunistyczne zatrzymały również byłych żołnierzy NOW, a także członków Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży Męskiej wśród których znaleźli się: Edward Chachlica i Michał Kowalik. Ten sam los spotkał Stefanię Rospond, która należała do Kongregacji Żywego Różańca Dziewcząt. Kolejne trzy osoby były podstawione przez komunistów mieli oni za cel przyznać się do szpiegostwa aby cały proces na zewnątrz wyglądał wiarygodnie. Dzięki apelacjom kardynała Stefana Wyszyńskiego najwyżsi przedstawiciele Kościoła nie stanęli przed sądem ale zostali usunięci poza diecezję. Śledztwo przeciwko kurii krakowskiej była zbliżona do radzieckich procesów pokazowych. Osoby oskarżone pobite stawały przed sądem i przyznawały się do zarzutów im stawianych. Natomiast osoby obecne na tej farsie, które były dobierane przez komunistów ostentacyjnie pokazywała swój gniew i niezadowolenie wobec oskarżonych. Całe to przedstawienie było transmitowane przez radio natomiast prasa przez wiele dni opisywała ten proces krytykując duchowieństwo w Polsce. Ukazywały się takie artykuły jak: „Afera szpiegowska w krakowskiej kurii arcybiskupiej", „Kanalie zwerbowani do szpiegowskiej roboty" oraz "księża-agenci wywiadu amerykańskiego". Poza duchowieństwem w Polsce wadze komunistyczne zarzuciły Watykanowi, że został wciągnięty w amerykański imperializm, ponieważ błogosławi tym, którzy szykują się do nowej wojny. Ponadto dąży do rewizjonizmu niemieckiego chcą utworzyć nowy Wehrmacht a także bierze udział w przedsięwzięciach skierowanych przeciwko władzom państwowym Polski. W ten sposób komuniści przedstawili działalność Stolicy Apostolskiej.

Poza tym ośmieszano katolickie organizacje. Zarzucano męskiemu Katolickiemu Stowarzyszeniu Młodzieży a także żeńskiej organizacji Kongregacji Żywego Różańca, pod przykrywką organizacji kościelnych organizowano bandy. Komuniści twierdzili, że te grupy dopuszczały się morderstw na tle politycznym oraz napadów o charakterze rabunkowym. W celu uwierzytelnienia swoich dowodów przeciwko tym młodym ludziom tworzono im nowe życiorysy. Kowalik np. usłyszał na ławie oskarżonych, że należał od 1940 r. do faszystowskiej komórki zwanej NOW, w wyniku czego zaczął współpracę z gestapo. Tam właśnie zaczął działać z Lelito i Janem Szponderem. Na podstawie tych zarzutów oskarżono go o współpracę z obcym wywiadem, zdradę oraz o nienawiść do Polski.

Największym ciosem dla Kościoła w Polsce okazały się oskarżenia samych duchownych, którzy kolaborowali z komunistami.

Związek Literatów Polskich w Krakowie także negatywnie wypowiadał się na temat przedstawicieli kościelnych. Zaczęły pojawić się artykuły w prasie, w których choćby Sławomir Mrożek określał duchowieństwo jako zdrajców, którzy sprowadzają młodzież na złą drogę, nadużywają oni uczucia ludzi wierzących, są złodziejami zajmującymi się matactwami giełdowymi. Literaci dodali oliwy do ognia w procesie przeciwko kurii krakowskiej.

Stosunek Kościół-państwo w 1953 r.

W styczniu 1953 roku rozegrał się głośny proces Kurii Krakowskiej. Odbył się on wedle sowieckich zasad - na oskarżonych torturami wymuszono złożenie kompromitujących zeznań. Ostatecznie 27 stycznia 1953 roku skazano ks. Józefa Lelitę, Michała Kowalika i Edwarda Chachlicę na karę śmierci, ks. Franciszka Szymonka na dożywocie, a ks. Wita Brzyckiego, ks. Jana Pochopienia i Stefanię Rospond na długoletnie kary więzienia. Właśnie wtedy skazano też pośmiertnie wspominanego wcześniej kardynała Sapiehę. Nie był to jedyny taki proces, a w prasie mnożyły się kłamliwe artykuły o szpiegach w sutannach i współpracy księży z Niemcami. Największy kryzys przyszedł jednak w lutym, gdy Rada Państwa przyjęła Dekret o Obsadzaniu Stanowisk Kościelnych. Na podstawie dokumentu obsadzanie każdego stanowiska duchownego miało być uzależnione od decyzji władz. Dekret łamał nie tylko wcześniejsze porozumienia z Kościołem, prawo kanoniczne, ale nawet uchwaloną pół roku wcześniej konstytucję PRL gwarantującą obywatelom "wolność sumienia i wyznania" i jednocześnie rozdział między Kościołem, a państwem. By omówić sprawę zagrożenia suwerenności Kościoła w Krakowie zaczęła obrady Konferencja Plenarna Episkopatu Polski. Przewodniczący jej kardynał Stefan Wyszyński postanowił twardo sprzeciwić się stronie rządowej. Wystosowano do I Sekretarza KC PZPR Bolesława Bieruta list, głośny "Non possumus". Wspomniano w nim o wszystkich krzywdzących decyzjach władz, aresztowaniach, likwidowaniu instytucji kościelnych, szantażowaniu, pobiciach duchownych i o szeregu innych szkodliwych działań. List zakończono dramatycznie i stanowczo, broniąc swych praw do obsadzania kościelnych stanowisk w ten sposób. W przypadku, kiedy czynniki niezależne doprowadziły do tego, że na stanowiska duszpasterskie zabroniono by mianować osoby kompetentne i przygotowane do tej funkcji, wówczas władze kościelne nie obsadzą stanowisk takich w ogóle. Prymas wówczas stwierdził, że ważniejsze tutaj jest dobro społeczne narodu polskiego. Natomiast jeśliby ktoś zdecydował się przyjąć te stanowisko wyznaczone przez władzę państwową musi sobie zdawać sprawę, że wtedy zostanie poddany klątwie kościelnej zwaną ekskomuniką. W przypadku gdyby Kościół stał przed wyborem poddania swej władzy państwu lub osobista ofiara, przedstawiciele duchowieństwa nie będą się wahać. Takie postępowanie wypływało z powołania kapłańskiego i apostolskiego, gdyż prześladowanie i cierpienie to jest za sprawę Chrystusa i Chrystusowego Kościoła. Kardynał Wyszyński na końcu powiedział, że spraw Bożych nie można przedkładać nad sprawy ziemskie. Swą wypowiedź zakończył słynnym zwrotem „Non possumus” co znaczy nie pozwalam.

Reakcją rządu zszokowanego takim oporem było aresztowanie Prymasa Wyszyńskiego jak i innych nieugiętych biskupów. Pozostali zaś, obawiając się  o obalenie ich siłą i zastąpienie posłusznymi księżmi patriotami złożyli przysięgę na wierność Polsce Ludowej.

Stosunek Kościół - Państwo w 1954 r.

 Uderzenie w Kościół, tak ceniony przez społeczeństwo podłamało autorytet władz. Dalsza walka z  władzami duchownymi musiała przebiegać dyskretniej - od 1954 r. wrocławski UB rozpoczął przeprowadzanie długofalowej, tajnej operacji, mającej na celu obsadzenie kluczowych urzędów w Kurii urzędów przez swoich agentów. Akcja była na tyle tajna, że nie wiedział o niej nawet I sekretarz KP. Podczas tej akcji fotografowano i sprawdzano wszystkie osoby, które posiadały jakiekolwiek kontakty z kurią. W tym samym roku władze komunistyczne zadały kolejny wielki cios kościołowi. Tym razem zaczęto prześladować zakony. Funkcjonariusze Urzędu Bezpieczeństwa wraz z dygnitarzami PZPR zaczęli wywozić autobusami z napisem „wycieczka” siostry i braci zakonnych do obozów pracy. Wielu z nich zostało osadzonych w takich miejscach jak: Gostyń, Kobylno, Bojanów i w wielu innych.

Komuniści także przeciwko tym miejscom, gdzie kształcono młodych kapłanów czyli seminariom. Funkcjonariusze UB szczególnie zainteresowali się kadrą w seminariach. Zbierali oni dowody aby oskarżyć profesorów i wykładowców, jednym z nich był rektor wrocławskiego seminarium ksiądz Marcinkowski. Natomiast kleryków przymuszano do pracy fizycznej w gospodarstwach rolnych np. w Wojcieszycach. Na tym nie zostawiono w spokoju przyszłych księży, następnie władze państwowe wydały dekret w 1959 roku, w którym klerycy musieli odbyć czynną służbę wojskową. W wojsku byli przydzielani do wielu jednostek, kiedy jednak wywierali duży wpływ na resztę żołnierzy powstały trzy kompanie składające się wyłącznie z alumnów. Rekrutowane one były w Bartoszycach, Brzegu i w Szczecinie. Z czasem odziały te zostały przekształcone w bataliony, do których władze komunistyczne dobierały specjalnie dobranych dowódców i podoficerów. W ten sposób kleryków zawsze trzymano na oku. Namawiano ich na opuszczenie seminarium proponując im w zamian zwolnienie ze służby wojskowej, możliwość rozpoczęcia studiów oraz stypendium. Dodatkowo specjalnie wydawano klerykom przepustki w czasie kiedy w okolicy nie odbywały się msze święte, natomiast w piątki przyrządzano im potrawy mięsne. Zmuszano ich także do szkoleń politycznych, na których obrażano Kościół i atakowano go oraz ich przedstawicieli.

Stosunek Kościół - Państwo w 1956 r.

  Prymas uwolniony został dopiero w październiku 1956 roku na skutek przemian politycznych w PRL. Rok 1956 wiązał się bowiem z szeregiem przemian, które były następstwem śmierci Józefa Stalina trzy lata wcześniej i wystąpienia Chruszczowa  podczas XX Zjazdu KPZR.  Nowe władze własnie w październiku  1956 porozumiały się z Episkopatem i przywróciły zasady współżycia państwa i Kościoła ustalone w pierwszych latach PRL-u. Od tego czasu władze czasowo nie ingerowały w kompetencje Kościoła, jakkolwiek nie zaprzestały szerzenia antykościelnej propagandy poprzez prasę i ciągłe inwigilowania Kurii. Ten stan rzeczy nie okazał się jednak trwały czego dowodem były działania władzy wobec kościoła w następnych latach.