Przez cały XVII wiek, z krótkimi tylko latami pokoju, Polskę gnębiły najazdy sąsiadów czyli Rosji, Szwecji i Turcji. Wszystkie owe konflikty wymagały potwornego wysiłku państwa. Toczące się wojny doprowadziły do dużego spustoszenia oraz wyludnienia kraju, do kryzysu państwa a także upadku znaczenia Polski na europejskiej arenie. Rzeczpospolita nie potrafiła wystawić przeciwko nieprzyjaciołom wystarczająco licznej oraz na tyle silnej armii. Kwarciane wojsko było zbyt małe, aby bronić skutecznie południowo- wschodnich granic państwa. Natomiast szlachta się nie godziła na utworzenie i finansowanie dodatkowych oddziałów, bowiem nie chciała ponosić zbytnich obciążeń podatkowych. Takiego samego zdania była też magnateria, która podejrzewała, że król dzięki armii zamierza wzmocnić swą władzę. Z powodu braku środków finansowych na wojsko liczne świetne polskie zwycięstwa nie były do końca wykorzystane pod względem politycznym lub też były wręcz zmarnowane.

Przez kilkadziesiąt lat toczyły się wojny ze Szwedami. Początek dał im konflikt o Estonię, która leżała w części północnej Inflant, a Zygmunt III ofiarował ją Polsce po stracie szwedzkiego tronu. We wszystkich polsko-szwedzkich konfliktach atakującą stroną byli Szwedzi. Chcieli oni nie tylko odzyskać Estonię, ale też opanować należące do Rzeczypospolitej wybrzeża Morza Bałtyckiego - począwszy od Rygi aż po Gdańsk.

Z początkiem września 1605 roku trzy szwedzkie armie złączyły się w całość a następnie przystąpiły do oblegania Rygi. Dowodzący polską armią Jan Karol Chodkiewicz zdecydował się podjąć działanie. Nie miał zamiaru bowiem patrzeć bezczynnie jak Szwedzi opanowują Rygę. W związku z tym zarządził szybki marsz armii polskiej w kierunku Rygi. W ten sposób 25.IX.1605 roku Chodkiewicz wraz ze swą armią doszedł w pobliże niewielkiej osady Kircholm. Znajdowała się ona 14 kilometrów na wschód od Rygi. Tymczasem w obozie nieprzyjaciela toczyła się narada, w wyniku której zdecydowano się wyruszyć przeciw polskiej armii. Szwedzi nie zamierzali ukrywać stanu liczebnego swojej armii. Przeciwnie, sądzili, że gdy J. K. Chodkiewicz zda sobie sprawę z faktu jak ogromną ma przeciwko sobie przewagę, rozkaże odwrót. Okazało się jednak, że Chodkiewicz doskonale od dawna już wiedział o przemarszu szwedzkiej armii, a także o ich ogromnej przewadze liczebnej. Mimo tego, jednak zdecydował się stoczyć ze Szwedami bitwę, tym samym zaś uwolnić od oblężenia Rygę. Wojska szwedzkie liczyły 14 tysięcy żołnierzy (11tys. z tego stanowiła piechota, a jazda 3tys.), a także 11 dział. Szwedzka armia była ustawiona w 2 liniach. Pierwsza składała się z 6 regimentów piechoty i 8 szwadronów rajtarii. Z kolei druga linia z 5 regimentów piechoty. Natomiast odwód złożony był z jazdy, około 1tysiąca żołnierzy. Jeżeli chodzi o armię polską to liczyła ona około 4 tys. żołnierzy (1300 piechoty i 2500 jazdy) oraz 6 dział. Dzieliła się na trzy pułki, które stanowiły husaria, rajtarzy, jak również piechota na czele z rotmistrzem Woyną. Lewym skrzydłem zaś dowodził niejaki rotmistrz Dąbrowa. Na prawym skrzydle natomiast rozmieszczona była husaria, którą z kolei dowodził Sapieha. Około 280 husarzy pozostawionych było w rezerwie pod wodzą Lackiego. Dnia 27.IX. 1605 roku bitwa pod Kircholmem się rozpoczęła. Atakującą stroną była polska armia. Atak skierowany był w centrum bitewnego pola, tam rotmistrz Woyna z 200 husarzami zaatakował szwedzką piechotę. Zadaniem jego bowiem było zatrzymanie wroga do momentu, w którym się wyjaśni sytuacja na obu skrzydłach. Ostatecznie lewe polskie skrzydło podzielił rotmistrz Dąbrowa na 2 części. Pierwszą stanowiła jazda lekka z przodu, zaś drugą z tyłu husaria. W taki sposób poprzez oskrzydlenie lekka jazda zmusiła przeciwnika do tego, aby rozciągnął się na swej linii, to zaś pozwoliło husarii uderzyć a następnie rozbić szwedzką rajtarię. Bardziej skomplikowana była sytuacja na prawym polskim skrzydle, dowodzonym przez hetmana wielkiego litewskiego Lwa Sapiehę (1557-1633). Bowiem tam Szwedzi zaatakowali jako pierwsi. Polskiej armii jednak udało się odeprzeć te ataki za pomocą kilku oddziałów husarii. Do bitwy po niedługim czasie przystąpił, dotąd obserwujący tylko pole bitwy, J. K. Chodkiewicz. Hetman uderzył husarią Lackiego na rozciągniętą szwedzką rajtarię, zmiażdżył ją i zepchnął ku utrzymującym się nadal czworobokom piechoty. Było to wielkim ciosem, którego już odeprzeć nie zdołał Karol IX Sudermański. W tym czasie do natarcia przeszedł Sapieha, skierował husarię w kierunku styku piechoty oraz rozpadającej się już rajtarii. Z kolei rotmistrz Woyna frontalnie uderzył w centrum, w rozpadającą się również szwedzką piechotę. Równocześnie Dąbrowa przerzucił swe oddziały husarii na tyły obydwu linii przeciwnika. Karol IX Sudermański przerażony tą sytuacją postanowił zjednoczyć część swej jazdy. Niestety wkrótce również ten oddział rozbity został przez husarię. Stoczona dnia 27.IX.1605 roku bitwa pod Kircholmem, zakończyła się, w wyniku umiejętnej taktyki hetmana Chodkiewicza, a także walorów bojowych husarii zdecydowanym sukcesem Polski. Na skutek bitwy Polacy utracili ok. 200 żołnierzy, przejęli 10 armat i 62 sztandary. Natomiast Szwedzi utracili 2/3 swojej armii (to jest ok. 9,5 tys. żołnierzy), odstąpili także od oblężenia Rygi. Odniesione zwycięstwo pod Kircholmem, stało się jednym z najświetniejszych i największych w dziejach polskiego oręża. Osiągnięte zostało pomimo przytłaczającej szwedzkiej przewagi nad polskimi wojskami. Zwycięstwo to również przyniosło ogromną sławę hetmanowi Chodkiewiczowi, który zaliczany jest do najwybitniejszych polskich wodzów XVII wieku. Swoją sławę zawdzięcza głównie własnej niezwykłej osobowości. Bowiem był on surowym człowiekiem, potrafiącym trzymać podporządkowane mu wojsko w bardzo ostrej dyscyplinie. Miał także wyjątkowy organizatorski talent, a także umiejętność przewidywania zamiarów nieprzyjaciela. Potrafił uderzać błyskawicznie, w niespodziewanych momentach i w taki sposób niszczył wroga. Bohaterskie czyny hetmana J. K. Chodkiewicza na zawsze zostały zapisane w polskiej historii.

Na kilka lat przerwano działania wojenne. Szwedzi ów czas wykorzystali na udoskonalenie sposobów walk oraz na reorganizację armii, jaka wówczas stała się najnowocześniejszym europejskim wojskiem, zaś z wzorców jej korzystały też inne państwa.

Szwedzka flota przez lato 1627 roku blokowała Zatokę Gdańską (tam rozegrała się bitwa pod Oliwą). Jesienią większość okrętów szwedzkich odpłynęła do swojej ojczyzny. Z pozostawionych 12 jednostek 6 stacjonowało w Pilawie, pozostałe zaś blokowały Gdańsk pod dowództwem admirała Stjernskjölda. W skład owej eskadry wchodziło 5 galeonów oraz pinasa, posiadały one łącznie około 140 dział. Natomiast polska flota, przebywająca przez całe lato w pobliżu twierdzy w Wisłoujściu, złożona była z 10 jednostek, lecz tylko 4 galeony uzbrojeniem i wielkością dorównywały szwedzkim okrętom. Strona polska dysponowała 170 działami, większość z nich miała zdecydowanie lżejszy kaliber. Można więc uznać, że siły obu stron były wyrównane. 23 listopada 1627 roku Komisja Okrętów Królewskich zadecydowała o wyjściu polskiej floty oraz przełamaniu blokady. Dowódcą floty mianowany został, mieszkający w Gdańsku kupiec i żeglarz holenderski, kapitan Arend Dickman. Okrętem flagowym został "Święty Jerzy". Na wiceadmirała wybrano kpt. Hermana Wittea, dowodzącego galeonem "Wodnik", zaś kontradmirałem kpt. Jakuba Murreja na "Królu Dawidzie". Żołnierzami piechoty zaokrętowanymi dowodził Jan Storch. Począwszy od 26 listopada polskie okręty starały się wypłynąć na Zatokę Gdańską, jednak podczas opuszczaniu portu zatrzymane zostały przez ogień szwedzkich jednostek artylerii, na dodatek "Święty Jerzy" wpadł na mieliznę. W związku z tym polskie okręty zawróciły, Szwedzi zaś popłynęli pod Hel. Kolejnego dnia polska flota, podczas przeciwnego wiatru, zatrzymała się na redzie będąc holowaną przez łodzie. Szwedzka eskadra 28 listopada skierowała się pod Gdański port, nie spodziewając się spotkania z polskimi jednostkami. Jak dotąd Polacy unikali podjęcia otwartej walki z przeciwnikiem, dlatego też widok wypływających a następnie przygotowujących swe siły do walki polskich okrętów bardzo zaskoczył Szwedów. Polska flota podzielona była na 2 eskadry, na ich czele stały "Święty Jerzy" oraz "Wodnik". Stiernsköld nie będąc dostatecznie przygotowanym do bitwy, postanowił zawrócić. W zgodzie z taktycznymi zasadami na czoło polskiej floty wysunął się "Święty Jerzy", który następnie przystąpił do boju, ostrzeliwując okręt admiralski przeciwnika "Tigern". Po krótko trwałej wymianie burtowych salw okręty zostały szczepione burtami. Na obydwu pokładach rozgorzała walka wręcz, którą wspomagał ogień z relingowych działek oraz muszkietów. W trakcie tej walki zginął sam admirał Stiernsköld, a ciężko rannym został kapitan "Tigerna", Stewart. W momencie kiedy "Panna Wodna" pospieszyła na pomoc szala zwycięstwa przechylać się zaczęła na polską stronę. Wkrótce potem poddał się "Tigern". W ostatnim momencie abordażu zginął od zabłąkanego pocisku admirał Dickmann. Podczas, gdy "Święty Jerzy" oraz "Tiger" toczyli pojedynek, "Wodnik" został przez wiceadmirała Wittea skierowany na "Solena". Zanim jeszcze miał miejsce abordaż "Wodnik" oddał 2 lub 3 burtowe salwy w kierunku przeciwnika. "Solen" był to okręt znacznie większy oraz dużo lepiej uzbrojony, podczas pierwszej fazy walki zadał spore straty przeciwnikowi poprzez różnego rodzaju pociski zapalające i granaty rzucane z marsów a także nadbówek. Wówczas Wedeman, kapitan "Wodnika" zaczął na pomoc wzywać "Króla Dawida", jednak ten zwlekał z jej udzieleniem. Widząc zaistniałą sytuację dowódca "Białego Lwa" postanowił sam pospieszyć na pomoc "Wodnikowi". Jeszcze przed tym jak okręt doszedł do burty "Solena", wydarzyła się olbrzymia eksplozja. To jeden ze szwedzkich oficerów "Solena" zauważywszy, że ich okręt znalazł się w pułapce rozkazał podłożyć ogień do komór z prochem. Było to ostatnim etapem bitwy. Pozostałe polskie okręty kontynuowały jeszcze pościg za wycofującymi się szwedzkimi jednostkami, jednak nie dało to rezultatu.

Szwedzi stracili dwa okręty oraz około 350 ludzi, z czego 67 znalazło się w niewoli. Po polskiej stronie śmierć poniosło około 47 ludzi. Rozegrana, zwycięska bitwa posiadała głównie znaczenie propagandowe oraz udowodniła, iż Polacy pod względem wyszkolenia i sprawności swych załóg w niczym Szwedom nie ustępują.

Pomimo ogromnego militarnego wysiłku, a także pewnych wojskowych sukcesów nie potrafiono wyprzeć Szwedów z opanowanych obszarów oraz odblokować Gdańska. Szwedzi dopiero w 1635 roku, w wyniku przygotowań polskiego króla Władysława IV do kolejnej wojny, podpisali w Sztumskiej Wsi rozejm z Rzeczpospolitą. Wycofali się oni z pruskich miast, a także zrezygnowali z ceł gdańskich, natomiast zachowali swoje zdobycze na terenie Inflant.

Wojny Polski z Rosją zapoczątkowane zostały na samym początku XVII wieku, gdy kraj ów po zgonie Iwana Groźnego przeżywał bardzo poważne wewnętrzne trudności. Prawowitym następcą rosyjskiego władcy był Dymitr, jego małoletni syn. Został on zamordowany, zaś o moskiewski tron walczyć zaczęły spokrewnione z carem bardzo wpływowe bojarskie rody. W momencie gdy pojawił się w Polsce rzekomy carski syn, zwany Dymitrem Samozwańcem, uzyskał on poparcie u kilku magnatów. Przyjął on potajemnie katolicyzm a także przyrzekł, że zaprowadzi go w całej Rosji. Polskim magnatom obiecał za pomoc liczne majątki. Szybko udało się zwerbować awanturników, którzy bez większego trudu opanowali Moskwę oraz osadzili Samozwańca na tronie. Przez lata 1609 - 1611 polska armia oblegała Smoleńsk. Tym czasem został zamordowany Dymitr. Połączone rosyjsko-szwedzkie siły, które nadciągały na odsiecz Smoleńskowi 4 lipca 1610r. zostały rozbite pod Kłuszynem. Klęskę zadały im wojska polskie, którymi dowodził hetman Stanisław Żółkiewskiego. Atak husarii polskiej, którą wspomagali Kozacy zadecydował o odniesionym zwycięstwie. Żółkiewski podjął kilkukilometrowy pościg, zdobył obóz i zmusił do kapitulacji zaciężnych, zaś Moskwiczan do ucieczki. Wkroczywszy do Moskwy zawarł hetman układ z bojarami. Na jego mocy carem zostać miał polski królewicz, wówczas piętnastoletni Władysław. Królewicz przed koronowaniem miał przyjąć prawosławie, a swoje rządy sprawować osobiście. Król Zygmunt III jednak nie zatwierdził tego układu, żądał bowiem carskiego tronu dla siebie. A z kolei ta propozycja nie uzyskał aprobaty rosyjskiej magnaterii.

W 1634 roku dopiero, w Polanowie zawarty został pokój, na którego mocy Rosja zrzekała się przyznanych Polsce ziem rozejmem dywilińskim, zaś król Władysław IV rezygnował ze swoich pretensji do carskiego tronu.

Również od początku wieku XVII układy z trzecim polskim wielkim sąsiadem czyli Turcją były wyjątkowo napięte. Mołdawia oraz Wołoszczyzna będące lennem Turcji były w przyjaznych stosunkach z Polską. Ciągła wojna pomiędzy Turcją a habsburską monarchią była przyczyną braku politycznej stabilizacji w tym regionie. Skłoniło to polskich magnatów do podjęcia próby rozciągnięcia swych wpływów na obydwa te księstwa. Wojenne wyprawy hetmana Zamoyskiego ostatecznie doprowadziły do zrzucenia z tronu mołdawskiego hospodara Michała Walecznego a następnie osadzenia tam książąt wywodzących się z rodu Mohyłów. Kolejną ważną przyczyną konfliktu z Turcją stał się narastający coraz bardziej problem kozaczyzny. Kozacy na przełomie wieków XVI i XVII złupili oraz doszczętnie zniszczyli kwitnące handlowe ośrodki.

Do roku 1619 Turcy chcieli utrzymania pokoju z Polską. Jednak sytuacja uległa zmianie, gdy turecki lennik, książę siedmiogrodzki razem z czeskimi i węgierskimi powstańcami oblegał Wiedeń. Wówczas król Zygmunt III Waza pozostający w przymierzu z Habsburgami wysłał cesarzowi na pomoc oddziały lisowczyków. One to przeprowadziły akcję dywersyjną na terenie Siedmiogrodu i tym samym zmusiły księcia Gabora Bethlena oraz jego sprzymierzeńców do odwrotu spod bram Wiednia. Ta, tak zwana pierwsza odsiecz wiedeńska, nakłoniła Turcję do rozpoczęcia wojny z Polską. Nieliczne polskie wojsko, jakie podejmowało próbę stawienia czoła nieprzyjacielowi na jego terenie, w trakcie odwrotu w roku 1620 poniosło porażkę w Mołdawii, pod Cecorą. Wówczas zginął na polu bitwy jeden z najdoskonalszych polskich wodzów czyli hetman Stanisław Żółkiewski. W późniejszym czasie o wiele silniejsza już polska armia pod wodzą Jana Karola Chodkiewicza stanęła na drodze następnej tureckiej wyprawie. Zamknięta w obozie warownym pod graniczną twierdzą Chocim bohatersko przetrwała długie oblężenie przeważających tureckich sił. Pod bramami Chocimia zawarty został układ, jaki zapewnił na pewien czas pokój z Turcją.

Rzeczpospolita była "bezpieczna", jednak nie zbyt długo. Po krótkim czasie, gdyż w tym jeszcze wieku, wojny ze Szwecją, Rosją, a później także z Turcją na nowo wybuchły.