Gospodarka w Królestwie Polskim nie zapowiadała się najlepiej w 1830 roku. Małę zbiory wywołały drożyznę, w znaczny sposób zmalał eksport i nastąpił też spadek produkcji górniczo- hutniczej Wzrost bezrobocia oraz ciągły wzrost cen towarów ,stał się przyczyną chaosu pośród biedoty z Warszawy. W tym samym roku, na koniec lipca, doszło do wybuchu rewolucji w Paryżu, co spowodowało usunięcie starej linii dynastii Burbonów. W sierpniu natomiast Belgowie wystąpili przeciwko Holendrom. Wiadomości te, które napływały zza granicy, niczym magnes, przyciągały Polaków. Ich nadzieje były tym większe, że blisko był wybuch kolejnych zamieszek w Europie.Car Rosji - Mikołaj I przygotowywał nawet wojsko, aby na wypadek gdyby Francja zechciała na nowo podjąć walki rewolucyjne w kierunku Belgii i Włoch. W szeregach wojska interwencyjnego miały się znaleźć także oddziały polskich żołnierzy. Wywołało to obawy środowiska spiskowców z Warszawy, które nie zamierzało brać udziału w tłumieniu zachodnich rewolucji. Doskonale zdawali sobie sprawę z tego, iż wraz z wymarszem polskiego wojska z terenu Królestwa Polskiego, znajdzie się ono pod całkowitą zależnością od cara, a ostatni gwarant niezależności wobec caratu - przestanie istnieć. W takiej sytuacji, działania konspiracyjne rozwinęła grupa Wysockiego , w skład której wchodzili oficerowie z jednostek warszawskiego garnizonu, ale też cywile i studenci. W ostatnim momencie zdecydowano się na namówienie do udziału w spisku rzemieślników ze Starego Miasta, chociaż na początku nie planowano użyć ludności Warszawy w bezpośrednich walkach ulicznych. Liczono za to na wsparcie ze strony "autorytetów", takich jak ród Czartoryskich albo generał Józef Chłopicki- ale bezskutecznie ,albowiem ludzie ci, prezentując poglądy konserwatywne, kategorycznie odrzucali pomysł wywołania powstania. Cieszący się dużą popularnością wśród młodych ludzi Joachim Lelewel, ówczesny poseł na sejm, sugerował grupie spiskowców, kiedy odwiedzali go - szukając porady, iż otrzymają wsparcie ze strony narodu, o ile rozpoczną działania powstańcze. W zaistniałej sytuacji uwaga spiskowców skoncentrowała się tylko na przejęciu samej stołecznej Warszawy. Bezskuteczne były ostrzeżenia, które formułował Maurycy Mochnacki, iż trzeba też powołać rząd, sformułować program, a także skonkretyzować późniejszy plan działań. Od połowy listopada carska policja wpadła na trop konspiracyjnej działalności studentów, co wkrótce wywołało falę licznych aresztowań. Po kilku dniach ogłoszona została w gazecie informacja o mobilizacji polskiego wojska. Działającym w spisku mężczyznom groziło wykrycie oraz rozkaz wymarszu w kierunku Zachodu , toteż zadecydowali oni o natychmiastowym wybuchu powstania. Pod wieczór, w dniu 29 listopada część spiskowców- cywili miała dokonać napadu na Belweder oraz wziąć jako zakładnika wielkiego księcia Konstantego. Równocześnie kadra oficerska miała skierować swoje jednostki, aby te uderzyły na wojska cara (w stolicy przebywało 9800 wojsk polskich oraz 6500 rosyjskich ). Plany w pierwszej wersji niestety nie został zrealizowany. Spiskowcy cywilni dostali się do wnętrza Belwederu, lecz Konstanty zdołał się ukryć i dzięki temu ocalał. Z kolei oficerowie nie mieli możliwości wyprowadzenia swych podwładnych na ulice miasta. Zdanie generalicji w kwestii powstania było kategorycznie negatywne. Część dowódców wyższych rangą , którzy byli lojalni wobec cara , poniosło śmierć tej nocy, do której przyczynili się podkomendni powstańcy. Reakcją burżuazji na powstanie było zamykanie się w domach, nie mówiąc już o jakimkolwiek udziale w tym ruchu. Wszystko wskazywało na to, iż powstanie zostanie stłumione rękami oddanych rządowi carskiemu polskich oddziałów. Działania rewolucyjne uratowali wtedy mieszkańcy Warszawy, którzy w spontaniczny sposób skierowali się w stronę Arsenału, zabrali broń i wspierając polskie oddziały, w przeciągu jednej nocy zajęli śródmieście. Konstanty nie podjął decyzji o szturmie na miasto i w następnym dniu wycofał oddaną sobie armię do Wierzbna. Stolica mogła cieszyć się wolnością, ale siły rewolucyjne nie wybrały władzy. Ta znalazła się w posiadaniu partii konserwatywnej, która wybuch powstania przyjęła jako największe nieszczęście Polaków. Już w czasie nocnych narad Lubeckiego z Czartoryskim uzgodniono o powołaniu do Rady Administracyjnej nowych ludzi, posiadających znane nazwiska. Pod taką zasłoną legalna władza zamierzała położyć kres rewolucji. Wkrótce potem doszło do utworzenia straży bezpieczeństwa, w skład której weszła bogata burżuazja, podejmując jednocześnie akcję odbierania broni wyłącznie uzbrojonej ludności. W opozycji do przymiarek kontrrewolucyjnych, Maurycy Mochnacki utworzył klub patriotyczny, w którym skupiała się inteligencja, rzemieślnicy, wyrobnicy oraz służba. Podzczas tłumnego zebrania klubu jego założyciel domagał się tego, aby utworzyć nowy rząd, zerwać z wielkim księciem Konstantym oraz rozszerzyć powstanie na wszystkie ziemie polskie. Demonstracje na ulicy wymusiły na Radzie Administracyjnej podjęcie negocjacji z czterema reprezentantami klubu. Aby pozostać przy władzy prawica musiała ustąpić na rzecz ruchu rewolucyjnego. Wyrazem tego było utworzenie Rządu Tymczasowego, w którym władzę dyktatorską otrzymał generał Józef Chłopicki. Ów generał był odważnym żołnierzem wiernym Napoleonowi, a popularności przysporzył mu osobisty konflikt z Konstantym. Potępiał natomiast środki rewolucyjne, a także próby zerwania z carem i jego zwierzchnictwem. W związku z tym skierował Lubeckiego na rozmowy do Petersburga w celu załagodzenia konfliktu. Sam nie przyjmował proponowanych mu planów działań ofensywnych w stronę ziem litewskich, hamował, jak to tylko było realne, zdolności do zbrojenia, gasił ruchy chłopskie, gdyż wieś z powodu informacji o wydarzeniach warszawskich nie wypełniała zobowiązań pańszczyźnianych, nie udało mu się jednak potrzymać wzrostu patriotycznej atmosfery wśród większości Polaków. W połowie stycznia 1831roku, z Petersburga napłynęła riposta na pomysł generała Chłopickiego. Car Mikołaj I zażądał od Polaków, aby ci powierzyli swój los w jego ręce, a także słał groźby ukarania powstańców. W tej sytuacji dyktator powstania - generał Chłopicki zrezygnował z pełnionej funkcji , co oznaczało jego polityczną kompromitację. Lewica zyskała na swoim oddziaływaniu. Klub ponownie się narodził , teraz przybierając nazwę Towarzystwo Patriotyczne. Członkowie tego towarzystwa zadecydowali o wywarciu presji na sejmie, aby ten "spalił mosty za sobą" oraz otwarcie udzielił poparcia powstańcom. Mimowolnie, będąc pod patriotycznym naciskiem, grupa rządząca przystąpiła do walki niepodległościowej. Jej zadanie miało polegać na kierowaniu tymi działaniami z troską o to, aby nie przekształciły się one w rewolucję o charakterze społecznym. W imię tejże idei władza naczelna została tak zorganizowana, aby w obozie rządzącym panowało jak najwięcej sprzecznych poglądów, co nie mogło pozostać bez echa w prowadzonych działaniach zbrojnych. Pierwsze udane starcie kawalerzystów przeprowadził generał Dwernicki pod Stoczkiem. Polskie oddziały liczące 80 tys. przeszkolonych żołnierzy nie zapobiegły natomiast przedostaniu się oddziałów Ivana Dybicza, złożonych ze 115 tys. Żołnierzy, w okolice Warszawy. Generał Józef Chłopicki stoczył bitwę pod Grochowcem mając nadzieję , iż klęska - choć honorowa - umożliwi mu kapitulację. W przeciągu całego dnia trwały zacięte i krwawe walki o Olszynkę Gochowską, która aż kilka razy była odbijana na bagnetach mocniejszemu przeciwnikowi przez piechotę 4. pułku . Generał Chłopicki został ciężko ranny w czasie starć, toteż opuścił pole walki. Siły polskie odwróciły się w stronę stolicy, natomiast Ivan Dybicz, powodu dotkliwych strat na skutek stoczonych bitew, odłożył decyzję o szturmie na Warszawę do momentu pojawienia się posiłków. Na prośbę generalicji oraz przy poparciu Czartoryskiego na nowego wodza obrano Jana Skrzyneckiego, który wyróżniał się męstwem podczas ubiegłych walk, ale nie posiadał większych zdolności i (podobnie jak przeważająca liczba generałów) nie był przekonany o zwycięskim, dla Polaków, rozstrzygnięciu walk powstańczych. Z najistotniejsze uważał oszczędzanie wojska, niezbędnego w przypadku ingerencji państw z Europy , a także utrzymanie porządku wewnątrz państwa.
Z końcem marca Ivan Dybicz ,wraz z głównymi siłami, przesunął się w kierunku południowym. Polskie oddziały, zgodnie z planem Ignacego Prądzyńskiego, wyruszyła z przedmieść Warszawy i pokonała znajdujący z się na szosie brzeskiej korpus Rozena, co rozegrało się w trzech zakończonych sukcesem odsłonach. To zwycięstwo nie zostało należycie wykorzystane. Generał Jan Skrzynecki wstrzymał ofensywę, potem wycofał armię w okolice Warszawy. Następny miesiąc upłynął pod znakiem całkowicie biernej postawy strony polskiej. W maju, z niemałymi problemami, Ignacy Prądzyński zdołał narzucić wodzowi sił powstańczych nowy plan: mówiący o uderzeniu na wyborowy korpus gwardii carskiej, który stacjonował samotnie pomiędzy Łomżą a Ostrołęką. Generał Skrzynecki powziął decyzję o realizacji tego planu, ale z pewnym opóźnieniem , zaś samo jego wykonanie pozostawiało wiele do życzenia. Pościg za korpusem gwardzistów pozbawiony był energicznych działań, dlatego zdążył on uciec w kierunku Białegostoku. Z odsieczą pośpieszyły mu oddziały dowodzone przez Ivana Dybicza.Podczas odwrotu Skrzynecki przyjął w dniu 26 maja bitwę pod Ostrołęką.Bitwa ta została przez niego tak niefortunnie przeprowadzona, iż doprowadził do poważnych strat, zaś armia w rozproszeniu cofała się na przedpola stolicy. Wśród żołnierzy - powstańców, którzy do tej pory na zasadzie walk zaczepnych przeciwstawiała się mocniejszemu wrogowi, pojawiło się nagle uczucie zwątpienia oraz coraz mniejsza wiara w swoich przełożonych. Wraz z zakończeniem tej bitwy, rozpoczął się kryzysowy okres powstania. Działania wojenne prowadziły do topnięcia rezerw skarbowych, zaś grupa posiadaczy ziemskich nie była chętna, składać swego życia w ofierze. Zgodnie z decyzją rządu, nastąpiło rozbudowanie wytwórni broni oraz amunicji, ale pomimo tych zabiegów przemysł polski był pogrążony w stagnacji. Z najróżniejszych środowisk płynęły zarzuty pod adresem metod stosowanych w prowadzeniu działań zbrojnych. W związku z tym do głosu zaczęły dochodzić kręgi reakcyjne, które gromadziły się w pobliżu naczelnego przywódcy i dążyły do przeprowadzenia kapitulacji. Skrzynecki w dalszym ciągu z pełną świadomością utrzymywał oddziały w biernej postawie, zaś jego zwolennicy zgłosili w sejmie wniosek mówiący o wprowadzeniu rządów dyktatorskich, które byłyby w stanie zniszczyć opozycję lewicową i wyswobodzić swoje ręce , aby układać się z wrogami. Lewica nie pozostałą bierna na te działania, toteż wywołała burzliwa namowę przeciwko głównemu wodzowi. Projektu dotyczącego reformy w rządzie nie przyjęto. Opierając się na swoim sukces środowisko lewicowe upominało się teraz o zmianę charakteru działań zbrojnych. Swoistym hasło stanowiło "pospolite ruszenie". Dotyczący tego wniosek, który stawiał za warunek, iż "włościanie pozyskują własność gruntową bez naruszenia własności prywatnej"; wywołał ogromny sprzeciw ziemiaństwa. Mając na uwadze zdanie opinii, doszło do uchwalenia pospolitego ruszenia, ale o ograniczonym charakterze, przy jednoczesnym założeniu iż chłopi wzięci pod broń będą podlegać rozkazom szlachciców , a także surowym regułom panującym w wojsku. Porzucono także pomysł o jakichkolwiek przyrzeczeniach obniżenia powinności chłopskich albo też przyznania im ziemi na własność. Taki kształt pospolitego ruszenia wywołał odwrotny efekt od planowanego. Rekrutów pochodzących ze wsi było niewielu. Chłopi nie kryli się ,mówiąc: "Przeczytajcie nam, że pańskiego nie będziemy robić, to pójdziemy wszyscy - i młodzi i starzy". Długtrwała stagnacja oddziałów polskich zaowocowała w końcu w fatalny sposób. Z końcem czerwca dowódca carski - Dybicz zmarł na cholerę, a jego miejsce w armii carskiej zajął nowy dowódca naczelny - Paskiewicz. Skierował on główne oddziały przez województwo płockie w kierunku dolnej Wisły, którą później przebył. Wrogie wojska zagrażały w tym momencie stolicy od strony zachodniej, a więc ze strony, której nie chroniła już szeroka linia Wisły. W tej sytuacji Skrzynecki nie podjął żadnych działań. Oinia publiczna otworzyła w końcu szeroko oczy. W stołecznej Warszawie w końcu ożywiły się nastroje. Tłum żądał ukarania zdrajców i z ogromnymi problemami udało się załagodzić całą sytuację. Dopiero w sytuacji, kiedy Paskiewicz zdecydował się zająć Łowicz, sejm podjął decyzję o odebraniu dowództwa generałowi Skrzyneckiemu. Na pełniącego jego obowiązki ,tymczasowo wybrano generała Dembinskiego, który był dobry i waleczny żołnierzem, ale o konserwatywnych poglądach, który nie zamierzał ulegać presji "ulicy". Jego pierwszy rozkaz dotyczył cofnięcia armii do Warszawy, mając na uwadze poskromienie buntującej się ludności. W taki sposób nastąpiły zamieszki w mieście. Tłum udał się pod zamek i dostał się do , komnaty w której pod strażą znajdowała się grupa generałów, którym zarzucano zdradę. Wobec nich został zastosowany samosąd, chociaż ich wina nie miłą solidnych podstaw . W czasie kolejnej nocy z więzień uwolniono, później powieszono na latarniach grupę ludzi szpiegujących na rzecz Konstantego i Nowosilcowa, którym władze do tego czasu nie zdążyły zorganizować procesu. Te działania można uznać za przykład gwałtownej zemsty ludu. Kierownictwo Towarzystwa Patriotycznego nie potrafiło nad nim zapanować. Jeszcze następnego dnia toczyły się dyskusje w tym Towarzystwie na temat dalszych działań. Zdaniem Maurycego Mochnackiego najlepszym rozwiązaniem byłaby dyktatura, z kolei zdaniem innych lepszy byłby pięcioosobowy dyrektoriat. Obrady zakończyły się na wiadomość o o wkroczeniu armii do Warszawy. Kontrrewolucja zwyciężała nad "ulicą". W sejmie pojawiła się nowa kandydatura . Tym człowiekiem okazał się generał Krukowiecki - będący sprytnym politykiem o wielkich ambicjach, który od dawna nosił się z zamiarem objęcia rządów , kreując się patriotę oraz męża opatrznościowego. W sposób ostentacyjny występował przeciw Osobie Skrzyneckiego. W ten sposób uzyskał poparcie części kręgów opozycyjnych, w tym Maurycego Mochnackiego.Został on mianowany na prezesa rządu i wyposażony został w pełnomocnictwa o bardo szerokim spectrum. Pratycznie posiadał więc uprawnienia dyktatora. Krukowiecki dokonał rozwiązania Towarzystwa Patriotycznego, zadecydował też o aresztowaniu wielu jego członków, nakazał rozstrzelanie czterech osób, które uczestniczyły w ulicznym wieszaniu zdrajców. W przeddzień szturmu nowa władza skupiła się na rozbrojeniu mieszkańców Warszawy. Powstanie listopadowe trwało przez przeszło 10 miesięcy, zaś jego uczestnicy zmierzyli się z największą ówcześnie potęgą militarną w Europie. Polacy wyposażyli w broń blisko 140 tys. ludzi, i prowadzili nierówną walkę jak dwie równorzędne siły, odnosząc nawet przez chwilę zwycięstwa. Carat musiał zmobilizować przeciw Polakom, wszystkie dostępne posiłki i długo jego zwycięstwo nie było przesadzone. Do klęski powstania w największym stopniu przyłożyło rękę jego dowództwo. Od początku do zakończenia działań , kierownictwo było w rękach tych, którzy byli przeciwni powstaniu i nie wierzyli w jego szczęśliwe zakończenie. Stąd za wszelką cenę próbowali je zakończyć. Powstanie wywołała grupa rewolucjonistów o korzeniach szlacheckich. Rozpoczęła je pod hasłami obrony zagrożonej konstytucji, z nadzieją na pełne wywalczenie niepodległości. Grupa podchorążych oraz belwederczyków najmocniej powiązanych ze szlachcicami, nie mogli wyobrazić sobie kwestii narodowych bez kierowniczej roli szlachty, toteż sama powierzyła sprawę w ręce oponentów. Ogół ziemiaństwa pozwolił się wciągnąć do rewolucji pod presją atmosfery pełnej patriotyzmu. Ministrowie oraz generalicja, która reprezentowała ten ogół, prowadzili działania skierowane na przeciwko powstaniu. Opozycjoniści szlacheccy okazali się bezsilni względem kierownictwa. Rewolucjonistom , powstanie listopadowe posłużyło za dobrą lekcję polityki. Podejmując walkę z siłami kontrrewolucyjnymi - tj. z Józefem Chłopickim, Janem Skrzyneckimi Janem Krukowieckim - lewica dochodziła do akceptacji politycznych racji klasy posiadającej i do stworzenia swojego programu ."Lewa strona" Towarzystwa Patriotycznego prowadziła do narodzin nowej ideologii, która miała zaowocować w kolejnym dziesięcioleciu. Rząd z sejmem nie chciały, zaś opozycja złożona z lewicowych ugrupowań, nie potrafiła właściwie wykorzystać kwestii chłopskiej. Chłopi nic nie otrzymali od powstania (i kiedy chłop) żołnierz walczył za państwo polskie nie żałując krwi i potu, masy chłopskie miały do tego ambiwalentny stosunek. Dla uświadomionej części narodu z trzech zaborów powstanie listopadowe stanowiło mocne przeżycie, które tylko wzmagało patriotyzm, co w najpełniejszy sposób oddali ówcześni poeci w swoich dziełach. Francja, Belgia, Niemcy i Włochy wiedziały, iż Polacy, poprzez stawienie czoła caratowi, zapobiegli zbrojnej interwencji Rosjan, a zatem zwiększyli szanse ruchów narodowowyzwoleńczych na zachodzie Europy.Stąd też zagraniczni rewolucjoniści odnosili się z sympatią do Polski i narodu polskiego, a także cieszyli się na wieść o ich zwycięstwach. Lewica państwa francuskiego oskarżała rząd za obojętna postawę w sprawie polskiej, a znaczna liczba Francuzów oraz Niemców jako ochotnicy ,wzięli udział w walkach powstańczych po stronie polskiej (chociaż dzięki postawie Skrzyneckiwgo czy też Krukowieckiego tych okazji brakowało). Przykład Polaków wywołał przyspieszenie w tych krajach, jak również w Czechach, Słowacji, na Węgrzech, proces krystalizacji innowacyjnych i aktywniejszych świadomych stowarzyszeń oraz obozów politycznych. W państwie rosyjskim, od 1831 roku nasiliły się rozruchy o podłożu społecznym. Studenci moskiewscy i z Petersburga masowo popierali Polaków.. Taka postawa była przykładem na solidarność międzynarodową ludów przeciwstawiających się uciskowi. Walki z carem, lewica rewolucyjna ani przez moment nie uznawała za tożsamą z walką przeciwko narodowi rosyjskiemu. Było nawet na odwrót, czcząc pamięć powstania dekabrystów, patrioci z ziem polskich wyrażali nadzieję, iż naród rosyjski stanie się sojusznikiem przeciwko wspólnemu wrogowi w osobie cara. Za sprawą Joachima Lelewela,w początkowej fazie zmagań wojennych wkraczające oddziały z Rosji witano chorągiewkami, na których widniał napis: "Za naszą i waszą wolność". To wezwanie, podkreślające międzynarodowe znaczenie kwestii polskiej, zostało następnie obrane przez emigrację polistopadową.