Utworzenie Księstwa Warszawskiego przez Napoleona 22 lipca 1807 roku dało Polakom nadzieję na odzyskanie pełniej niepodległości i ziem, które zabrali im zaborcy w końcówce XVIII wieku. Rzeczywistość okazała się jednak nie tak piękna, jak ją sobie w 1807 roku wyobrażano. Napoleon wykorzystywał powstałe państewko do ściągania wysokich podatków i rekrutowania żołnierza. Narzucił także na Polskę obowiązek wykupienia sum bajońskich, co w ogromnym stopniu obciążyło budżet Księstwa Warszawskiego.

Ale nie to było największym problemem Polaków zamieszkujących je w roku 1809. Wprawdzie już podczas jego powstawania zdawali sobie sprawę, że istnieje niebezpieczeństwo wynikające z położenia pomiędzy trzema zaciekłymi wrogami, ale raczej nie spodziewali się, że tak szybko dojdzie do wojny. Polska armia szybko rosła, ale Napoleon potrzebował jej gdzie indziej. W 1809 roku najbardziej w Hiszpanii, gdzie rozpoczęła się rewolta przeciw jego władzy. W efekcie zamiast strzec własnej wolności na ziemiach polskich, nasze wojsko tłumiło niepodległościowe powstanie na Półwyspie Iberyjskim.

Wykorzystali to Austriacy, którzy pod dowództwem arcyksięcia Ferdynanda ruszyli na Warszawę. Mało kto spodziewał się takiego obrotu sprawy. Wynikało to z tego, że wojna z Księstwem Warszawskim była częścią działań austriackich przeciwko Napoleonowi. Zarówno on sam, jak i większość strategów, spodziewali się, że uderzenie austriackie pójdzie w kierunku zachodnim. Tymczasem Austriacy postanowili zdobyć ziemie na wschodzie.

Warszawa miała wprawdzie umocnienia, ale nie nadawały się one do tego, by próbować zatrzymać na nich 35-tysięczna armię austriacką. Trzeba było płacić za lata zaniedbań. Dowodzący polskim wojskiem książę Józef Poniatowski nie zdecydował się podjąć obrony stolicy i wyruszył na czele ok. 14-tysięcznego wojska na przedpola, do Raszyna.

Sytuacja Polaków była fatalna. Ustępowali oni wrogowi ilością żołnierzy i armat. Ich rozmieszczenie w najlepszych punktach nie mogło jednak zniwelować dwukrotnej różnicy w ilości żołnierzy. Austriacy szli w kierunku Warszawy wierząc, że szybko uda im się pokonać Polaków i zająć miasto.

19 kwietnia doszło do bitwy. Jej przebieg może być dowodem na to, że arcyksiążę był przekonany o tym, że czeka go zwycięstwo. Nie opracowywał jakiegoś planu taktycznego, po prostu rzucił swoje wojsko do zdecydowanego ataku. Nie przyniosło ono jednak wielkiego zwycięstwa. Polacy bronili się, a w krytycznym momencie żołnierzy do boju poprowadził sam książę Poniatowski.

Według przekazów, zsiadł z konia i zagryzając fajkę, poszedł w pierwszym szeregu tam, gdzie sytuacja była najgroźniejsza. Było to tym bardziej niebezpieczne, że nosił mundur wyróżniający go spośród innych żołnierzy i oficerów. Był więc łatwym celem dla strzelców austriackich, jednak tym razem nie trafiły go kule. Nie tylko zaskarbił sobie w ten sposób uznanie i przywiązanie żołnierzy oraz sławę bohatera, ale także pokrzyżował austriackie plany okrążenia sił polskich. Oznaczałoby to rzeź i zniszczenie polskiego wojska.

Tymczasem Polacy bronili się nadal. Arcyksiążę nie mógł z marszu pokonać dwukrotnie słabszego przeciwnika, co już samo w sobie było sukcesem Polaków. Musieli się jednak wycofać. Bitwa nie została rozstrzygnięta, ale była sukcesem Polaków. Stracili 450 zabitych i 900 rannych, po stronie Austriaków, którzy atakowali i byli bardziej narażeni na ostrzał, było 2500 ofiar.

Polacy wrócili do Warszawy, ale wkrótce opuścili ją nie mając szans na skuteczną jej obronę. Arcyksiążę przekraczając granicę Księstwa Warszawskiego liczył na ciepłe przyjęcie Polaków, ale srogo się rozczarował. Wkraczając do opuszczonej przez armię polską Warszawy przywitał go lud negatywnie nastawiony do Austriaków. Arcyksiążę Ferdynand musiała liczyć się z tym, że gdyby wysłał większość część wojska do ścigania księcia Poniatowskiego, mogłoby wybuchnąć w Warszawie powstanie antyaustriackie. W efekcie nie był panem sytuacji.

Zajęcie stolicy przez Austriaków nie był jednak końcem walki Polaków, a raczej dopiero początkiem zwycięstw. Książę Poniatowski poprowadził swoich żołnierzy na południe. Rozpoczął marsz, dzięki któremu zdobył ziemie całego trzeciego zaboru austriackiego i Zamość z przylegającym terenami. Tereny te zostały przyłączone do Księstwa Warszawskiego na mocy pokoju w Schönbrunn, który kończył wojnę pomiędzy Francją a Austrią. Ponieważ warunki pokoju mogli dyktować Francuzi, którzy pokonali wrogów pod Wagram, znalazł się tam także zapis o przejściu Galicji w ręce polskie.