Wspomnienia wojenne - problematyka
„Wspomnienia wojenne” Karoliny Lanckorońskiej to przede wszystkim zapis doświadczeń II wojny światowej.
Istotnym tematem jest tutaj z pewnością stosunek okupantów – tak radzieckich, jak i niemieckich – do polskiej inteligencji. Wspomnienia Lanckorońskiej wyraźnie pokazują, jak istotne było dla atakujących, aby jak najszybciej odciąć inteligencję od możliwości wpływania na pozostałych obywateli, podporządkować ją sobie lub po prostu zgładzić. Najbardziej dramatyczna historia 220 profesorów Uniwersytetu im. Jana Kazimierza we Lwowie bardzo wyraźnie to pokazuje, w rozmowie z Lanckorońską oficer gestapo nawet nie kryje się z tym, że to metodyczne działanie. We wspomnieniach autorki jest takich wątków jednak więcej – historia profesorów UJ, rozmontowywanie uniwersytetu we Lwowie przez Sowietów, morderstwa na inteligencji w Stanisławowie.
Kolejne ważne zagadnienie to postawa polskiej inteligencji i klasy wyższej – Lanckorońska się tutaj nie wywyższa, ale warto zauważyć, że jako hrabina naprawdę nie musiała podejmować takiego ryzyka, narażać się na takie cierpienie; sama zdecydowała o wstąpieniu do konspiracji, podjęła się dokumentacji niemieckich zbrodni, nie ugięła się (Kruger przecież wprost jej mówił, że bardziej jest Niemką, więc powinna się zrzec tej „polskości”). Za każdym razem swoją uprzywilejowaną pozycję wykorzystywała, by nieść pomoc innym. Nawet w tak traumatycznym miejscu, jak obóz koncentracyjny nie straciła hartu ducha, niosła innym pomoc, pociechę, prowadziła edukację, starała się zdobywać informacje cenne dla późniejszego rozliczenia Niemców. Nawet po wyjściu z obozu, pierwsze, o czym myślała, to uwolnienie pozostałych kobiet. W tym sensie Lanckorońska reprezentuje wymarzoną przedstawicielkę klasy wyższej, która swoje uprzywilejowane pochodzenie traktuje jako odpowiedzialność za innych, a nie tylko przywilej.
Ważnym tematem, który kilka razy wraca we „Wspomnieniach wojennych” Karoliny Lanckorońskiej, jest nieumiejętność pojęcia przez nią tego, jak możliwe jest niszczenie kultury, pozbycie się ludzkich odruchów, pogarda dla drugiego człowieka. Za każdym razem, kiedy obserwuje to u Niemców, jest zaskoczona i zatrwożona, jak taka sytuacja jest możliwa. Siłą rzeczy nasuwa się tutaj przedwojenne stwierdzenie Freuda o tym, że naród, który wydał z siebie Goethego, nie może dopuścić się plugawych czynów. To, co dokumentuje Lanckorońska, to dokładnie przeciwstawna rzeczywistość do tej zakładanej przez Freuda (który II wojny światowej na szczęście nie dożył).
