Wspomnienia wojenne

Karolina Lanckorońska

Streszczenie szczegółowe

Rozdział I Lwów (22 września 1939 – 3 maja 1940)

Armia Czerwona wkracza do Polski, a potem bezpośrednio do Lwowa. Miasto dostaje się pod okupację rosyjską. Narratorka, Karolina Lanckorońska, koncentruje się na opisie sytuacji, z którą się to wiąże: zwraca uwagę na propagandę, która błyskawicznie zostaje uruchomiona przez Sowietów. Z radia płynie informacja, że Lwów staje się częścią Związku Sowieckiego, ponieważ jest stolicą zachodniej Ukrainy, która wchodzi w stały i trwały sojusz z ZSRR. Na propagandzie niestety się nie kończy.

Rozpoczyna się przejmowanie prywatnych posiadłości. Bolszewicy zajmują między innymi słynny pałac Gołuchowskich, gdzie organizują centrum dowodzenia. W najgorszej sytuacji są właściciele ziemscy – ich majątki się rabuje, niszczy, a ich samych zabija.

Do Lwowa docierają wieści o aresztowaniu przez Niemców profesorów UJ i wywiezieniu ich do obozu. Rosjanie postąpili inaczej. 29 października zorganizowano spotkanie na Uniwersytecie Lwowskim, na którym to profesorowie dowiedzieli się od towarzysza Kornijczuka, że ich celem ma być scalenie kultury polskiej i ukraińskiej w całość. Poinformowano także, że wykluczeni ze studiowania będą studenci o korzeniach burżuazyjnych. Ta druga informacja wywołała protest. Na Uniwersytecie we Lwowie życie toczyło się jednak normalnie, oprócz tego, że władze przysyłały nowych, swoich słuchaczy.

W pewnym momencie rektora prof. Longchampsa zwolniono i zastąpiono profesorem Uniwersytetu Kijowskiego, Marczenką. Pracownicy musieli złożyć oświadczenia o pochodzeniu społecznym, swoich dotychczasowych osiągnięciach. Zaczęto likwidować niektóre katedry, powstały za to te poświęcone marksizmowi i leninizmowi. Oznaczało to także usuwanie z akademii polskich profesorów. W 1940 roku na Wydziale Historycznym pojawił się nowy dziekan, prof. Brachyneć, który polecił Lanckorońskiej poprowadzenie wykładów pod tytułem „Barok, renesans, renesans, barok”. Tytuł nie był wyrazem jakiegoś pomysłu interpretacyjnego czy gry, a niewiedzy dziekana, w jakiej kolejności powinien wymienić te epoki.

Lanckorońska w obliczu dokonujących się zmian politycznych nie cierpiała jednak jeszcze wielkiego ucisku. Przede wszystkim jako pracownik uczelni miała przywilej samodzielnego mieszkania, nie można było jej na siłę przydzielić nowego lokatora. Dzięki temu pozbyła się sowieckiego oficera Pawłyszeńki, który siłą zarekwirował pokój, a następnie uprzykrzał jej życie.

Niedługo odbyły się we Lwowie wybory, które miały legitymizować włączenie miasta do części Radzieckiej Ukrainy. Po tym na sile zaczęły przybierać aresztowania, wywózki w głąb Rosji. Ludzie, którzy byli wywożeni, starali się zostawiać przy torach kolejowych kartki z prośbą, by upomnieć się o nich po wojnie. Zaraz po wkroczeniu do Lwowa Sowietów wywieziono z miasta polskich oficerów. Do Lanckorońskiej i nie tylko dochodziły informacje o obozach w Starobielsku i Kozielsku.  Lanckorońska w szpitalu widziała rannego generała Andersa. Wiedziała, że także i on zostanie wywieziony w nieznane.

Lwów się coraz szybciej zmieniał. Znikły wszystkie oznaki polskości, łączenie z polskimi szyldami oraz polską walutą, która od 21 grudnia 1939 roku nic we Lwowie nie znaczyła.  Pogarszała się sytuacja wszystkich, ponieważ zaczęło brakować żywności.

Lanckorońska nie była gotowa się temu wszystkiemu przyglądać z boku, więc już w 1940 roku wstąpiła do Związku Walki Zbrojnej. Na początku niewiele mogła zrobić. Cały czas także pracowała, co było istotne także dla jej bezpieczeństwa, ponieważ Sowieci wprowadzili obowiązek pracy. Bez niej państwo pozbawiało środków utrzymania.

Do Lanckorońskiej i nie tylko dotarły wieści o dokonywanych przez Rosjan spisach ludności. Opowiadano o ludności transportowanej w wagonach bydlęcych, trzymaniu ludzi na trzydziestostopniowym mrozie. Transporty te przejeżdżały przez Lwów: słychać było z nich pieśni religijne, ale widać było także wynoszone ciała. Do niektórych wagonów w biegu wsiadali polscy księża tacy jak Tadeusz Fedorowicz.

W końcu Sowieci zajęli się także polskimi inteligentami we Lwowie. Wiosną Lanckorońska została zwolniona z uczelni. Na szczęścia za radą przyjaciół nie wróciła do domu, gdzie już czekali na nią milicjanci. Do Rosji wywożono coraz więcej inteligentów oraz właścicieli ziemskich. Lanckorońska szybko zorientowała się, że musi uciekać za granicę. Miała plan na wyjazd do Rzymu. Lanckorońska miała przekazać papieżowi wieści o polskim kościele. Ku jej zdziwieniu arcybiskup Twardowski podczas pożegnalnego spotkania poprosił, by przekazała, że polski kler ma się dobrze. Był dumny z postawy swoich księży, a także samych wiernych, którzy nie dali się zastraszyć.

3 maja 1940 roku Lanckorońska wyjeżdża do Krakowa. Na moście na Sanie dochodzi do rewizji. Tutaj ludzie muszą piątkami wychodzić na most, gdzie przejmują ich Niemcy. Lanckorońska zwróciła uwagę na różnicę między niechlujnymi sowieckimi żołnierzami a Niemcami, którzy nienagannie prezentowali się w swoich mundurach. Obok nich były pielęgniarki Czerwonego Krzyża.

Rozdział II Kraków (maj 1940 – czerwiec 1941)

Szybko okazało się, że bezproblemowy wyjazd do Rzymu to utopia. Podobnie jak szybko rozmyły się dobre wrażenia z mostu na Sanie. Podróżni trafili do koszar, gdzie spędzili dwa dni bez jedzenia. W łaźni każda naga kobieta była rewidowana przez dwóch mężczyzn, poszukujących ukrytego majątku. Ubrane już kobiety wygnano na dwór. W końcu podróżni mogli odjechać do Krakowa.

Lanckorońską martwiło, że nie miała żadnego kontaktu do Krakowskiej Komendy ZWZ. Na szczęście byli tacy, którzy mogli za nią poświadczyć i w końcu udało jej się dotrzeć do samego Tadeusza Bora-Komorowskiego, który wtedy dowodził w okręgu krakowskim. Jednak i tutaj nie było dla niej zadań. Zdecydowała ona, że wyjedzie jako kurier za granicę. ZWZ miało pomóc w przerzucie na Węgry. U kardynała Sapiehy dowiedziała się natomiast, że w kraju wzbierają nastroje antyrzymskie związane z milczeniem papieża.

Sytuacja w Krakowie była także coraz gorsza. Na sile przybierały łapanki, ludzie trafiali do obozów koncentracyjnych lub wywożono ich na roboty do Niemiec. W takiej sytuacji wyjazd Lanckorońskiej trzeba było odłożyć. Tym bardziej że do Polski dotarły już wieści o kapitulacji Belgii, Holandii i Francji. Z sojuszników Polsce została już tylko wiara w Anglię.

Lanckorońska nie była gotowa po prostu czekać na wyjazd, rozpoczęła więc pracę z Polskim Czerwonym Krzyżu. Najpierw rejestrowała osoby wywiezione do Rosji. Spotykała się z bliskim osób przebywających w Kozielsku i Starobielsku, a także w głębi Azji, na fermach kirgiskich.

Latem 1940 roku pojawiły się pierwsze informacje, że na granicy Śląska i Małopolski Niemcy stawiają jakieś ogromne baraki. Nikomu jeszcze wtedy nie przyszło do głowy, że oto rozpoczyna się najbardziej dramatyczna część tej wojennej historii. Powstawało Auschwitz.

Sama Lanckorońska źle znosiła bezczynność, oczekiwała zadań w konspiracji, a te nie nadchodziły. Wypomniała to swojemu przełożonemu Adamowi Szebestowi. Ten zaś powiedział, że problemem jest jej nazwisko – Lanckorońska pochodziła bowiem ze starodawnego, możnego rodu, do tego jej przodkowie byli blisko austriackiego dworu. Kobieta jednak zirytowana odrzekła, że nazwisko to jest dla niej zobowiązaniem, a poza tym liczy, że po przodkach odziedziczyła zdolność do walki. Po tej rozmowie zaczęła się praca kobiety w konspiracji.

Niestety sytuacja Polski była coraz gorsza. Niemcy zaatakowali ostatniego sojusznika – Wielką Brytanię. Lanckorońska była w Warszawie, gdzie miała okazję poznać tutejszą konspirację. W Krakowie spędzała czas z Romanem Dyboskim, specjalistą od literatury angielskiej. Wspólnie przeżywali niszczenie kultury polskiej. Kobieta nie umiała zrozumieć, jakie instynkty każą Niemcom niszczyć wspólne dziedzictwo ludzkości. Lanckorońska zajęła się pomocą jeńcom wojennym wracającym z Niemiec. W tym czasie łapanki były już właściwe masowe. Docierały też pierwsze wieści z Oświęcimia. Informacje o morderstwach na taką skalę były szokiem. Niemcy sporo także rabowali, ale i przyjmowali łapówki, które i tak nic nie dawały. Sama Lanckorońska o mało nie została aresztowana. Na szczęście  nie dotarła na czas na spotkanie z Janem Cicheckim, ponieważ inaczej jej losy mogłyby się potoczyć znacznie gorzej.

Kiedy w 1941 roku wybuchła wojna między Rosją a Niemcami, w Polakach obudziła się nadzieja. Niemcy zajęli Lwów. Do Lanckorońskiej dotarły wieści o nieznanym miejscu pobytu aresztowanych profesorów Uniwersytetu Lwowskiego. Sytuacja więźniów politycznych była tragiczna. Lanckorońska postanowiła, że chce zostać referentką wydział do spraw opieki nad tymi więźniami. Została więc urzędniczką RGO, Rady Głównej Opiekuńczej.

Rozdział III Objazdy do Generalnej Guberni (lipiec 1941 – marzec 1942)

Wcielenie planu Lanckorońskiej w życie nie było takie proste. Najpierw potrzebna była zgoda Niemców na taką działalność. Kiedy już dostała legitymację, która pozwalają jej na anonimowe dokarmianie więźniów w Generalnej Guberni, ruszyła do Tarnowa. Potem dotarła do więzień w Sanoku, Jaśle. Przyszedł czas na Nowy Sącz, gdzie komendantem więzienia był Haman. Gestapowiec był nieugięty. Kiedy Lanckorońska tam dotarła, okazało się, że wszyscy polscy więźniowie zostali rano rozstrzelani. Nieugięta kobieta ruszyła jednak dalej – do Częstochowy i Piotrkowa Trybunalskiego, gdzie spotkała więźniów na skraju śmierci głodowej, których można byłoby dokarmiać tylko specjalną dietetyczną żywnością.

W końcu Lanckorońska dotarła także do Lwowa. Okazało się, że wysiedlono w głąb Rosji także tych, którzy uciekli do Lwowa przed Niemcami na początku wojny. Kiedy bolszewicy się wycofali ze Lwowa, mieszkańcy zobaczyli w więzieniu na Brygidkach świadectwo ich okrucieństwa. Zastano tam skłębione ciała, spośród których wiele nosiło ślady okrutnych tortur. Cały czas dyskutowano także o 22 profesorach Uniwersytetu i Politechniki Lwowskiej, których losu nikt wtedy jeszcze nie znał. Od jednego z profesorów Lanckorońska otrzymała informację, że podobno widziano tak samo liczną grupę prowadzoną na Wólkę, która od dawna we Lwowie była miejscem egzekucji. Lanckorońska starała się nagłośnić sprawę, ale nie udało się nic ustalić.

W końcu Haman zgodził się na dożywianie więźniów w Nowym Sączu. Potem Lanckorońska ruszyła do Pińczowa, gdzie przetrzymywano Polki oskarżone o działalność polityczną. Te wszystkie działania były legalne, oprócz nich jednak Lanckorońska dalej prowadziła również działalność konspiracyjną, na którą od Delegatury Rządu uzyskała pieniądze.

W listopadzie 1941 roku Lanckorońska jeszcze raz udała się do Lwowa. Rozmawiała z żoną prof. Longchampsa, która odpowiedziała jej o samym wyprowadzeniu męża i synów z domu. Niestety nadal nikt nie wiedział gdzie są. Do Lanckorońskiej dotarły wieści o Stanisławowie, gdzie aresztowano 250 przedstawicieli inteligencji, po których także zaginął ślad. Tam komendantem był szef gestapo Krüger. Kobieta dotarła zimą. Dowiedziała się, że panuje ogromny terror, a Polacy cały czas znikają. Od prokuratora Rottera, który zarządzał częścią więzienia pod nadzorem władz sprawiedliwości, dowiedziała się, że tutaj morduje się Polaków. Obiecał zaprowadzić ją do Krügera.

Krüger nie zgodził się na dożywianie więźniów. Lanckorońska musiała się poddać. Tej samej zimy dotarła do swojej rodzinnej miejscowości, gdzie podjęła ją służba. Obiad z nimi był dla Lanckorońskiej wyjątkowo wzruszający.  

Mając w pamięci, jaki opór napotkała w Stanisławowie, Lanckorońska postanowiła przenieść się w te okolice i doprowadzić do poprawy warunków, w jakich przetrzymywano Polaków.

Rozdział IV Stanisławów (marzec 1942 – 7 lipca 1942)

Krüger dalej dowodził w Stanisławowie, co nie ułatwiało Lanckorońskiej podjęcia działań. Mieszkańcy byli zastraszeni, wszyscy bali się aresztowań i widma związanej z tym śmierci. Lanckorońska konsultowała działania w sprawie Stanisławowa z Borem-Komorowskim, w bezpośredniej pracy pomagała jej natomiast Maryla Dmochowska. Pewnego dnia Krüger postanowił przesłuchać Lanckorońską. Wszystko trwało ponad 4 godziny, podczas których gestapowiec próbował ją złamać, oskarżał o niedozwoloną działalność, a w końcu uznawał za element obcy w jego świecie. Domniemywał oczywiście, że Lanckorońska pracuje w konspiracji, ale nie miał na to żadnych dowodów.

Niestety po jakimś czasie Krüger postanowił aresztować Lanckorońską. Drugie przesłuchanie miało już zupełnie inny charakter. Lanckorońska była w pozycji więźnia. Krüger poinformował ją właściwie, że pojedzie ona do obozu koncentracyjnego w Ravensbrück. Mężczyzna przyznał, że aresztował ją ze względu na jej zbyt dumną postawę. Ujawnił także, że Niemcy wkraczając na podbite tereny, mieli już gotowe listy nazwisk osób, które mają zginąć. Przyznał się w trakcie tej rozmowy również do tego, że to on stał za zbrodnią na profesorach Uniwersytetu Lwowskiego.

Na początku warunki w więzieniu były możliwe do zniesienia: dostawała jedzenie, cela była czysta. Pierwsze dni po aresztowaniu stanowiły właściwie odpoczynek po intensywnym okresie podróży. Męczyło ją jedynie to, że nie może już pomagać więźniom. Krüger jednak nie odpuszczał – straszył ją, zmusił do fotografii z napisem „Kriminal Polizei”. Po jakimś czasie Lanckorońską przeniesiono do ciemnicy, w której spędziła tydzień, co było ponadstandardowe nawet jak na „standard” Stanisławowa. Po wyjściu od razu zabrano ją na przesłuchanie. Ona jednak, ku zaskoczeniu Krügera, była opanowana.

Lanckorońska trafiła do celi z innymi kobietami, które z rzeczy po więźniach zmuszone były do robienia skarpet oraz rękawic dla niemieckich żołnierzy. W więzieniu panował coraz większy głód, więźniów bito. Pewnego dnia na dziedzińcu pojawili się Żydzi, których trzymano tam wyjątkowo długo.

Więźniarki powiedziały Lanckorońskiej, że egzekucje są głównie w lesie, a ludzi wywozi się tam ciężarówkami. Każda z nich liczyła się ze śmiercią. W końcu wywołano nazwisko Lanckorońskiej. Była opanowana, żałowała jedynie, że nie będzie ginąć w dzień, jak bohaterowie „Iliady”. Ku jej zaskoczeniu została zaprowadzona na przesłuchanie, a następnie odesłano do celi. Następnego dnia dowiedziała się, że zostaje zwolniona z więzienia. Przed bramą czekał samochód, do którego miała wsiąść.

Rozdział V Na ulicy Łąckiego i we Lwowie (8 lipca 1942 – 28 listopada 1942)

Samochód jechał do Lwowa. Karolina marzyła, że będzie mogła sama rozporządzać swym czasem. Była to jednak złudna nadzieja. Samochód zatrzymał się bowiem przed główną siedzibą gestapo. Karolinę ponownie uwięziono. Tym razie przesłuchiwał ją Walter Kutschmann, który nie znosił Krügera. Ponadto, kiedy dowiedział się, że wie ona, jaki los spotkał lwowskich profesorów, poprosił o zrelacjonowanie rozmowy z Krügerem. Okazało się, że to Kutschmann dowodził plutonem, który rozstrzelał profesorów. Na jego prośbę spisała swoje zeznania i je podpisała.

Warunki panujące we Lwowie były zdecydowanie lepsze od tych, w których żyła w Stanisławowie. Nie tylko miała wygodną i czystą celę, ale mogła odbierać paczki czy pisać listy. Zajęła się więc pracą naukową. Większość więźniów nie miała jednak takiego szczęścia. Tutaj także było piekło, a na dziedzińcu regularnie przeprowadzano egzekucje. Ofiary były także wywożone na Wzgórza Wuleckie.

Lanckorońska wykorzystywała swoją lepszą pozycję, aby dzielić się żywnością, która przychodziła do niej w paczkach, z innymi więźniami. Zaczęła pracować także jako sanitariuszka. Kiedy jedna z więźniarek, krawcowa Józia powiesiła się, jej ciało przyszła zobaczyć 18-letnia córka komendanta. Elegancko ubrana dziewczyna stopą zaczęła kołysać głowę zmarłej. Ten widok był trudny nie tylko dla Lanckorońskiej, ale nawet towarzyszącego dziewczynie esesmana.

Lanckorońska coraz więcej czasu spędzała w więziennym szpitalu. Cieszyło ją to, ponieważ mogła dzięki temu nieść autentyczną pomoc innym więźniom. Nie dano jej jednak cieszyć się tym zajęciem przez dłuższy czas, bo znów osadzono ją w zamkniętej celi. Aby nie marnować czasu, zaczęła robić notatki z przeżyć, ale sporo miejsca poświęciła także literaturze i sztuce. W końcu i Lanckorońska podupadła na zdrowiu. To jednak nie przeszkodziło jej dalej poszukiwać sposobów pomocy innym więźniom. Szczególnie interesowała się dwiema dziewczynkami oskarżonymi o konspirację. 12-letnią Jankę otoczyła szczególną opieką. Wiedziała także o 8-letniej dziewczynce przetrzymywanej w tym samym więzieniu.

Kutschmann wyjechał ze Lwowa. Warunki Lanckorońskiej uległy pogorszeniu. Kobieta domniemywała, że przegrał on starcie z Krügerem. Choć w rzeczywistości było zupełnie inaczej. Pewnego dnia Lanckorońską poinformowano, że przenoszą ją do Berlina. Przed wyjazdem spotkała się jeszcze z Kutschmannem, który poinformował ją, że będzie ona głównym świadkiem w procesie Krügera. Upierał się on bowiem, że nigdy z Lanckorońską o profesorach lwowskich nie rozmawiał. Kobieta nie była jednak pewna swojej roli. Podejrzewała, że zostanie zabita w Berlinie. 27 listopada 1942 roku wywieziono ją ze Lwowa. Obawiała się, że już nigdy nie wróci do Polski.

Rozdział VI Berlin (29 listopada 1942 roku – 9 stycznia 1943 roku)

Kiedy Lanckorońska dotarła do Berlina, została umieszczona w wyjątkowo wąskiej celi. Kolejnego dnia zaprezentowano jej protokół zeznań przedstawiony przez Kutschmanna z pytaniem o jego prawdziwość. Lanckorońska potwierdziła swoją wersję wydarzeń, co doprowadziło do decyzji o procesie przeciwko Krügerowi. Oznaczało to również, że i ona będzie się musiała jeszcze raz z nim skonfrontować.

Przebywając w Berlinie, Lanckorońska nawiązała kontakt z uwięzionymi tam komunistami, ale reprezentowane przez nie idee były bardzo dalekie od jej własnych założeń. Nie mogła także zapomnieć, co bolszewicy zrobili we Lwowie. Oprócz komunistek spotkała także, znaną już wcześniej działaczkę Polskiego Czerwonego Krzyża – Marią Bortnowską.

Sama Lanckorońska skarżyła się na problemy skórne. Po wizycie lekarskiej okazało się, że jest to efekt stresu i napięcia. Nierozładowanie emocji (a Lanckorońska wszystko starała się przyjmować z opanowaniem) skutkowało tym, że organizm szukał na to innego sposobu niż płacz czy histeria. W efekcie pojawiła się dokuczająca Lanckorońskiej egzema.

W berlińskim więzieniu spędziła Boże Narodzenie. 9 stycznia opuściła Berlin i została przewieziona do obozu koncentracyjnego w Ravensbrück, którym groził jej przecież kiedyś sam Krüger.

Rozdział VII Ravensbrück (9 stycznia 1943 - 5 kwietnia 1945)

Już pierwsze spojrzenie na obóz pozwoliło Karolinie zrozumieć, że trafiła do zupełnie innego miejsca. Uwagę przykuwały proste baraki i kobiety w tych samych strojach – pasiakach i brązowych chustach, z numerami i trójkątami na kurtkach. Trójkąty były w różnych kolorach oznaczających klasyfikację danej więźniarki.

Najpierw Karolinę i pozostałe kobiety przewiezione do obozu zaprowadzono do kancelarii, potem do łaźni, w końcu dotarły na wieczorny apel. Po nim okazało się, że kobiety już wiedziały, że Lanckorońska pojawiła się w obozie. Okazało się, że jest tutaj m.in. jej była studentka.

Podczas rozmowy z Lanckorońską blokowa, Eliza Cętkowska zapytała Karolinę, czy ktokolwiek w kraju zdaje sobie sprawę z tego, co dzieje się w Ravensbrück. Chodziło nie tylko o egzekucje, ale i o prowadzone na więźniach eksperymenty pseudomedyczne. Te ostatnie dokonywane były najczęściej na Polkach, które były oskarżane o działalność polityczną. Niestety Karolina musiała przekazać, że takiej świadomości w kraju nie ma. Dodatkowo zdziwiła się faktem, że w obozie znacznie więcej jest złodziejek czy prostytutek, co więźniarkom politycznym będącym w mniejszości jeszcze bardziej utrudnia codzienne funkcjonowanie.

Karolina wzięła udział w swoim pierwszym porannym apelu. Trwał on od 6 przez kilka godzin, po których upływie kobiety zostały zagonione do pracy. Pozostałe więźniarki chciały, że Lanckorońska została sztubową, ale jako nowa więźniarka mogła na ten moment jedynie pomagać blokowej. Pracując nad naprawą ubrań, dowiedziała się, że kolory trójkątów oznaczają rodzaj wykroczenia, za które więźniarka została skazana. Polityczne więźniarki miały czerwone trójkąty z P. Lanckorońska miała numer 16076.

Lanckorońską planowano odseparować od pozostałych więźniarek. Przydzielono jej celę w bunkrze. Była tutaj czysta pościel i kwiaty. Kiedy się zorientowała, że czekają na nią takie warunki, ale z dala od pozostałych więźniarek poprosiła, żeby nie powiadamiać władz obozowych, że jest już na miejscu. Dzięki temu mogła choć przez chwilę pobyć z innymi kobietami. Kiedy była na badaniach lekarskich, widziała „króliki”, czyli kobiety poddawane eksperymentom. Widać było, że okrutnie cierpią, choć Lanckorońska dowiedziała się, że wcześniej było jeszcze gorzej. Teraz ktokolwiek się nimi opiekował, wcześniej umierały samotnie w ogromnych mękach.

Duża liczba nowo przybyłych więźniarek wymusiła zmiany organizacyjne. Część kobiet przeniesiono do innych bloków. Powiadamiano o tym podczas 5-godzinnego apelu na 15-stopniowym mrozie. Po tym okazało się, że Cętkowską zamieni Erna, młoda kobieta niemieckiego pochodzenia, a Lanckorońska zostanie jej pomocą.

Lanckorońska dowiedziała się także, jak przebiegają egzekucje, z jakim opanowaniem idą na nie Polki. Każą się ładnie uczesać, nie pozwalają sobie zawiązać oczu, krzyczą o ojczyźnie. Lanckorońskiej nasuwało to skojarzenia z walczącymi pod Termopilami Spartanami. Szybko poproszono ją o prowadzenie tajnego kursu z historii starożytnej i historii sztuki. Oprócz wykładów prowadziła także spotkania indywidualne z więźniarkami. Została sztubową na bloku ukraińskim.

W końcu jednak władze obozu sobie o niej przypomniały. Wezwano ją do kancelarii i zamknięto w odizolowanej od reszty celi, która od początku była przeznaczona dla niej. Warunki jak na obóz były wręcz luksusowe: było czysto, dobrze ją karmiono, przychodziły do nie paczki, miała nawet dostęp do biblioteki i gazet. Wszystko, tylko nie dostęp do innych więźniarek, a na tym Lanckorońskiej zależało najbardziej. Z gazet, do których miała dostęp, dowiedziała się o zbrodni katyńskiej. Nie umiała odpowiedzieć sobie na pytanie: Niemcy czy Rosjanie? Doszła jednak do wniosku, że Rosjanie, ponieważ ciała odnaleziono w pełnym umundurowaniu, a po Niemcach spodziewałaby się, że ograbią ciała ze wszystkiego, co jakkolwiek cenne.

Podczas jednego ze spacerów po obozowym ogrodzie, do czego Lanckorońska także miała prawo, spotkała Niemkę Hertę, która odsłoniła przed nią kulisy działania obozu. Powiedziała, że w krematorium pali się zamordowanych, a dziwny unoszący się w obozie zapachy to zapach włosów z palonych ciał. Mówiła także o komendancie gestapo, Ramdohru, który, aby wyciągnąć z kobiet zeznania, najpierw trzyma je 2 tygodnie w ciemnicy bez jedzenia, a jeśli to nie pomaga, stosuje tortury. Lanckorońska jeszcze raz postanowiła działać i spróbować podzielić się z więźniarkami ciemnicy jedzeniem, które dostawała w paczkach.

Do Karoliny dotarła wiadomość, że o jej uwolnienie apelują przedstawiciele Domu Sabaudzkiego. Dla Niemców była to mocno niekomfortowa sytuacja. Dlatego nie chcieli jej uwolnić, ale dbali, żeby życie w obozie nie było dla niej szczególnie uciążliwe, co mogłaby potwierdzić w razie przegranej Hitlera. Ponownie przesłuchano ją w sprawie Krügera. Tym razem rozmowę prowadził bardzo nieprzyjemny esesman, który uparcie próbował umniejszyć roli zeznań Karoliny, co najlepiej potwierdzało, jak dużą jednak wagę one miały.

Karolina zawierała kolejne znajomości, w tym z sekretarką francuskiego ministra spraw zagranicznych, Paula Reynauda, Christiane Mabire. Coraz lepiej szła jej komunikacja z resztą obozu. Sprawnie przekazywano informacje, paczki, listy. Mimo wszystko nie chciała jednak dalej funkcjonować w odosobnieniu. Paradoksalnie więc rozpoczęła świadomie głodówkę w obozie. Zaczęła jeść, dopiero kiedy obiecano jej decyzję w ciągu dwóch tygodni. W czasie, kiedy ona czekała na decyzje, rozstrzelano kolejne Polki, na innych przeprowadzono kolejne operacje. Co gorsza, przeprowadzono je już nie w szpitalu, a w bunkrze. Była to kara za to, że na apelu nikt nie chciał się dobrowolnie zgłosić do zabiegu. Kobiety się ukrywały. Tym mocniej starano się więc je ukarać.

Historię doświadczeń pseudomedycznych znała dość dobrze Gerda Quernheim, pielęgniarka, która była wrogiem Polek. Karolina podzieliła się z nią jedzeniem. Tamta zaś opowiedziała jej, że eksperymenty dzielą się na cztery kategorie: operacje kostne aseptyczne i septyczne (zakażenia) oraz operacje muskułów septyczne i aseptyczne. Wcześniej jeszcze przeprowadzano zabiegi wycięcia kości dla niemieckich żołnierzy, co oczywiście skończyło się śmiercią wszystkich więźniarek im poddanych. Karolina zapytała o dzieci, na co Gerda odpowiedziała, że noworodki się zabija.

Zdobytymi informacjami Lanckorońska postanowiła się podzielić ze światem. Zaryzykowała i wysłała do Bora-Komorowskiego zaszyfrowana wiadomość, która dotarła do niego w listopadzie 1943 roku.

Udało jej się także w końcu wrócić do obozu. Więźniarki były bardzo jej życzliwe. Karolinę przydzielono jako sztubową do bloku Armii Czerwonej, na który znajdowało się prawie pół tysiąca kobiet pojmanych na wschodnim froncie. Będąc w obozie, Karolina mogła wznowić działalność edukacyjną, prowadzić tajne wykłady. Chodziła także do „królików” – dla tych ogromnie cierpiących kobiet, nauka była jedyną pociechą i sposobem oderwania się od brutalnej rzeczywistości, w której musiały funkcjonować. Dziewczyny przygotowywano do matury. Lanckorońska nie była jedyną nauczycielką. Niemniej słynne były lekcje astronomii, które prowadziła pani Peretiatkowicz.

W grudniu Lanckorońską przeniesiono na blok nr 27, gdzie ulokowano przede wszystkim Żydówki i Francuzki. Okazało się, że zapanowanie nad Francuzkami to niemałe wyzwanie. Kiedy zrozumiały one, że Lanckorońska nie będzie pisać na nie donosów, od razu przestały stosować się do zasad obowiązujących w obozie. Francuzki w ogóle były przekonane, że to Polska wywołała wojnę i jest więc pośrednio odpowiedzialna za ich uwięzienie, były więc do Polek bardzo źle nastawione. Niestety za takie zachowanie karę ponosił cały blok, a nie pojedyncze więźniarki. Dla Karoliny zapanowanie nad nimi stanowiło niemałe wyzwanie. Do tego doszło jeszcze inne niemiłe wydarzenie, a mianowicie przerwanie jej wykładów.

Świadoma, że nie zapanuje nad Francuzkami, Lanckorońska zaproponowała władzom, że może jako osoba znająca kilka języków mogłaby pracować w szpitalu więziennym. Dostała zgodę. Pracować miała razem z doktor Marią Kujawską, lekarką, ale i więźniarką. Bardzo głęboko wierzyła ona w etykę lekarską i robiła wszystko, aby nawet w obozie szpital był miejscem odpoczynku. Niestety w ostatniej chwili władze obozowe zmieniły zdanie i zakazały Lanckorońskiej opuszczenie bloku 27. Nie mogła też zrezygnować z funkcji sztabowej. Pracowała więc ile miała sił. Niestety jednak jej organizm odmówił w końcu posłuszeństwa. Trafiła więc do Kujawskiej, ale nie jako pomoc, tylko pacjentka.

W końcu jednak w obozie zaświeciło światełko nadziei. Do Ravensbrück dotarła bowiem informacja o tym, że Polacy zdobyli Monte Casino. To była informacja o pierwszym zwycięstwie od tak dawna, że trudno nie było na nią zareagować. Za tą pierwszą poszły kolejne – o tym, że Alianci stopniowo wypierają Niemców z kolejnych krajów Europy. W końcu Polki zaczęły czekać, aż wyzwolenie dotrze także do nich.

Po tych informacjach przyszła także ta o powstaniu warszawskim i walkach toczonych w kraju. O ile pierwsze wieści napawały nadzieją, to jeden z kolejnych transportów przywiózł wieści, że Warszawa się pali, a z tych gruzów chyba nikt nie wyjdzie żywy. Więźniarkom znów zaczął towarzyszyć strach, niedowierzanie, niepokój. Kiedy do obozu zaczęły przyjeżdżać transporty z kolejnych dzielnic Warszawy, wszystko stało się jasne.

Nowe więźniarki błyskawicznie przydzielono do pracy, a tej nie brakowało. Bardzo potrzebne były przede wszystkim w niemieckich fabrykach. Robiono wszystko, aby ci, którzy z powodów ideologicznych, nie byli w stanie pracować dla wroga, nie musieli tego robić. Wymagało to ogromnego sprytu i dobrej organizacji, ale w dużej mierze się udawało, dzięki czemu żołnierze AK nie byli zmuszeni pracować na rzecz wojennego przemysłu wroga, z którym jeszcze przed chwilą aktywnie walczyli. 

Front przesuwał się cały czas. Najlepszym tego dowodem były powtarzające się naloty. Do Ravensbrück docierały także coraz to nowe transporty. Tak duży ruch mas ludzkich na małej przestrzeni musiał doprowadzić do epidemii. Wiele kobiet cierpiało na biegunkę, słabło z dnia na dzień. Na początku stycznia doszło do ostatniej egzekucji Polek w Ravensbrück. Zabito w niej między innymi Halinę Wohlfarth, wybitną uczennicę Karoliny. Łącznie w Ravensbrück zabito 144 Polki.

Po jakimś czasie do obozu dotarła informacja o układzie w Jałcie i zgodzie krajów europejskich, że Polska pozostaje pod wpływem radzieckim. Dla Lanckorońskiej było to trudne do wyobrażenia. W tamtym momencie musiała jednak zająć się bieżącymi problemami. A te dotyczyły między innymi królików, którym groziła śmierć. Były bowiem żywym dowodem na zbrodnie hitlerowskie. Kobiety wiedziały, że muszą jakoś ratować te dziewczyny, bo w przypadku upadku Niemiec one natychmiast zostaną zabite. Wprowadzano je więc do innych transportów opuszczających obóz, zmieniano ich dane personalne, aby mogły podszyć się pod inne więźniarki. Zadbano również o to, by niemieckie władze zdawały sobie sprawę, że wiedza o tych eksperymentach i tak już jest. Zarówno o tym, czego się dopuszczono, jak i kto stał za tymi eksperymentami.

Karolinę wezwano do doktora Treite. Po badaniu zatrzymano ją w szpitalu, regularnie podawano posiłki. Z reguły robiono wszystko, aby była w jak najlepszej formie. Dla pozostałych więźniarek był to bardzo czytelny sygnał, że zaraz opuści ona Ravensbrück. Zanim jednak to się stało, miała okazję zobaczyć masowe egzekucje, płonące niemal non stop piece krematoryjne i wysiłek niejednej kobiety w obozie, aby uratować tak wiele żyć, jak tylko się da.

Karolina Lanckorońska rzeczywiście z obozu została w końcu wypuszczona. Stało się to 5 kwietnia 1945 roku. Wyszła z obozu razem z grupą 300 kobiet. Przewieziono je ciężarówkami do Genewy. Tutaj na Karolinę czekał jej brat – Antoni, a także Carl Burckhardt, który odpowiadał za jej uwolnienie.

Rozdział VIII Italia

Karolina po opuszczeniu Ravensbrück wcale nie zapomniała o pozostałych tam kobietach. Jej myśli koncentrowały się na tym, aby jak najskuteczniej jak najwięcej więźniarek spróbować ocalić. To dzięki jej determinacji udało się zorganizować tzw. ekspedycję szwedzką, dzięki której wywieziono z obozu ogromną liczbę kobiet. Ta akcja pozwoliła zdobyć także informacje o Belgijkach i Francuzkach przebywających w obozie w Mauthausen. Także i po nie wysłano samochody.  Do Burckhardta dotarł natomiast list od zastępcy Himmlera, w którym potwierdził on przebieg sprawy Krügera i znaczenia informacji, że podczas przesłuchania Karoliny ujawnił on informacje dotyczące zbrodni na profesorach Uniwersytetu Lwowskiego.

Karolina we Włoszech zajęła się organizowaniem studiów wyższych dla żołnierzy Drugiego Korpusu, który tam stacjonował. Szybko zrozumiała, że nie wróci do Polski.

Epilog

Lanckorońska opisuje swój udział w procesie przeciwko Hansowi Krügerowi, który został oskarżony o mordowanie ludności ze Stanisławowa oraz ludności żydowskiej. Lanckorońska zgłosiła się jako świadek i dodała informacje dotyczące mordu na profesorach Uniwersytetu Lwowskiego. Krügera skazano na dożywocie, ale wyszedł z więzienia w 1986 roku – roku, kiedy zmarł kierujący plutonem egzekucyjnym strzelającym do lwowskich uczonych Walter Kutschmann.

Streszczenie krótkie

Rozdział I Lwów (22 września 1939 – 3 maja 1940)

Kiedy Armia Czerwona wkracza do Polski i potem do Lwowa, Karolina Lanckorońska pracuje jako profesor na Uniwersytecie Lwowskim. Relacjonuje ogłoszenie włączenia Lwowa  w sferę sowieckich wpływów, przejmowanie przez Sowietów kolejnych posiadłości, represjonowanie właścicieli ziemskich. Uniwersytet dalej działa, natomiast zmienia się jego polityka ideologiczna, a ze studiowania wyklucza się studentów z bogatych rodzin. Wprowadzony zostaje nowy rektor, nowi dziekani, co do których wiedzy Lanckorońska ma niemałe wątpliwości. Początkowo sytuacja nie wydaje się jednak dramatyczna. Po wyborach legitymizujących włączenie Lwowa do Radzieckiej Ukrainy sytuacja się zmienia. Zaczynają się masowe aresztowania, wywózki w głąb Rosji, do mieszkańców docierają wiadomości o obozach w Starobielsku i Kozielsku.  Usuwa się wszelkie oznaki polskości, unieważniona zostaje polska waluta. Zaczyna brakować żywności.

Lanckorońska chce działać, dlatego wstępuje do Związku Walki Zbrojnej, początkowo jednak nie ma zbyt wiele zadań, co ją nieco dziwi i smuci. Przez Lwów zaczynają przejeżdżać wagony wypełnione ludźmi, co napawa mieszkańców Lwowa coraz większym strachem, tym bardziej że Sowieci zaczynają walkę z polską inteligencją. Wiosną 1949 Lanckorońska zostaje zwolniona z uczelni. Na szczęście nie wraca do domu, gdzie czeka na nią milicja. Chce wyjechać do Rzymu, przekazać (milczącemu w sprawie wojny) papieżowi relację ze Lwowa. Najpierw wyjeżdża do Krakowa.

Rozdział II Kraków (maj 1940 – czerwiec 1941)

Na rzece San dochodzi do bardzo krępującej kobiety rewizji. Dopiero po kilku dniach hitlerowcy pozwalają podróżnym na kontynuację podróży. Po przyjeździe do Krakowa okazuje się, że wyjazd do Rzymu będzie trudny do zrealizowania.

Lanckorońska starała się nawiązać kontakt z krakowską komendą ZWZ i w końcu jej się to udało – dotarła do samego generała Tadeusza Bora-Komorowskiego. Także i on nie miał dla niej żadnych zadań. Sama więc ustaliła, że pojedzie jako kurier za granicę. Planowany był jej przerzut na Węgry. Wyjazd ze względów bezpieczeństwa trzeba było jednak cały czas odkładać. W Krakowie zaś trwały coraz liczniejsze łapanki. Mieszkańców wywożono do obozów koncentracyjnych lub na roboty do Niemiec. Hitlerowcy podbijali kolejno Belgię, Holandię, Niemcy. Latem 1940 roku do Krakowa zaczęły docierać informacje o budowie wielkich baraków koło Oświęcimia, nikt jednak nie podejrzewał, jaka historia się tam rozegra.

Lanckorońska rozpoczęła pracę w Polskim Czerwonym Krzyżu. Dalej męczył ją brak zadań w konspiracji. Podczas rozmowy z przełożonym, Adamem Szebestem dowiedziała się, że nikt nie chce ryzykować jej życiem ze względu na jej arystokratyczne pochodzenie. Kobieta zaś traktowała je jako zobowiązanie. Po tej szczerej rozmowie, w końcu zaczęła działalność konspiracyjną, którą prowadziła jednocześnie z działalnością w PCK.

Lanckorońska nie mogła zrozumieć, jak Niemcy mogą niszczyć polskie zabytki i polską kulturę, która należy przecież do europejskiego dziedzictwa. Informacje o kolejnych morderstwach na masową skalę, pierwsze wieści z Auschwitz były szokiem. Jakakolwiek działalność konspiracyjna związała się ze śmiertelnym niebezpieczeństwem. Sama Lanckorońska raz o mało nie została złapana.

Nadzieja na zmiany pojawiła się w momencie wybuchu wojny między Rosją a Niemcami. Natychmiast jednak przykryła ją wieść o nieznanych losach 22 profesorów Uniwersytetu Lwowskiego.  Ponieważ wszyscy zdawali sobie sprawę, jak tragiczna jest sytuacja więźniów politycznych, Lanckorońska została urzędniczką Rady Głównej Opiekuńczej, czyli organizacji charytatywnej niosącej opiekę więźniom.

Rozdział III Objazdy do Generalnej Guberni (lipiec 1941 – marzec 1942)

W pierwszej kolejności Lanckorońska ruszyła do Tarnowa, potem do Sanoka i Jasła. W Nowym Sączu komendant Haman odmówił jej zgody na wejście. Lanckorońska ruszyła tam mimo wszystko, ale na miejscu okazało się, że wszyscy polscy więźniowie zostali rozstrzelani tego samego dnia rano. Ruszyła więc do Częstochowy i Piotrkowa Trybunalskiego. Dotarła także do Lwowa, gdzie po opuszczeniu przez Sowietów więzienia na Brygidkach odkryto plątaninę ciał, z których wiele nosiło ślady nieludzkich tortur. Lanckorońskiej nie udało się natomiast ustalić, co stało się z 22 aresztowanymi (już przez Niemców) profesorami. Podobno widziano tę grupę prowadzoną na Wólkę, ale nic konkretnego nie udało się ustalić.

Haman z Nowego Sącza w końcu zgodził się na dożywianie więźniów, więc Lanckorońska tam wróciła.  Pojechała także do Pińczowa, gdzie były Polki oskarżone o działalność polityczną. W listopadzie 1941 roku jeszcze raz pojechała do Lwowa. Chciała przeprowadzić śledztwo dotyczące profesorów. Nadal jednak nie odkryła żadnego nowego tropu. Okazało się natomiast, że w Stanisławowie jest 250 aresztowanych przedstawicieli inteligencji. Lanckorońska pojechała więc do więzienia prowadzonego przez szefa gestapo Krügera. Prokurator Rotter potwierdził jej przypuszczenia, że w tym więzieniu morduje się Polaków. Mimo niezgody Krügera na dożywianie więźniów Lanckorońska postanowiła się tutaj przenieść i nieść pomoc.

Rozdział IV Stanisławów (marzec 1942 – 7 lipca 1942)

Krüger nie zamierzał ułatwiać Lanckorońskiej żadnych działań, w końcu jednak zgodził się na pewien rodzaj opieki dla więźniów. Pewnego dnia postanowił jednak przesłuchać samą Lanckorońską. Był poirytowany jej dumą, opanowaniem. Był przekonany, że pracuje w konspiracji, choć nie mógł jej tego udowodnić.

Niestety był tak urażony jej postawą, że postanowił ją jakiś czas później aresztować. Podczas przesłuchania groził jej wywiezieniem do obozu koncentracyjnego w Ravensbrück. Odsłonił także kulisy działania hitlerowców, którzy wchodząc na dany teren, mieli gotowe listy osób, które trzeba było usunąć. Przyznał się, że stał za zbrodnią na profesorach Uniwersytetu Lwowskiego.

Na początku w więzieniu Lanckorońska po prostu odpoczywała po ciągłej pracy w biegu. Krüger chciał ją jednak za wszelką cenę złamać, dlatego przeniósł ją na tydzień do ciemnicy. Ona nadal  była opanowana. W końcu trafiła do celi z innymi kobietami, które opowiedziały jej o egzekucjach w lesie i dumnej postawie Polek idących na śmierć. Kiedy pewnej nocy wywołano jej nazwisko, była przekonana, że idzie na śmierć. Przesłuchano ją jednak i następnego dnia wypuszczono. Przed bramą czekał samochód, który miał ją zawieźć do Lwowa.

Rozdział V Na ulicy Łąckiego i we Lwowie (8 lipca 1942 – 28 listopada 1942)

Szybko okazało się, że o żadnej wolności nie ma mowy. Przywieziono ją bowiem przed główną siedzibę gestapo i  ponownie uwięziono. Przesłuchiwał ją przeciwnik Krügera – Walter Kutschmann. Lanckorońska powiedziała mu, że wie o losach lwowskich profesorów. Kutschmann był wściekły, że Krüger to przed nią ujawnił. To bowiem Kutschmann dowodził plutonem, który rozstrzelał profesorów. Poprosił Lanckorońską, aby podpisała się pod swoimi zeznaniami. Zadbał o to, by miała wygodną i czystą celę, mogła odbierać paczki, pisać listy. Dzięki tej pozycji mogła się dzielić paczkami z przebywającymi tutaj innym więźniami. Pracowała także jako sanitariuszka, nadal nie mogąc pojąć okrucieństwa tkwiącego w Niemcach. W końcu podupadła na zdrowiu. Kiedy osadzono ją w odizolowanej celi, zajęła się spisywaniem notatek i pracą naukową. Opieką otoczyła 12-letnią dziewczynkę przetrzymywaną w więzieniu za działalność polityczną.

W końcu Lanckorońską poinformowano, że zostanie przeniesiona do Berlina. Miała być świadkiem w procesie Krügera. 27 listopada 1942 roku wywieziono ją ze Lwowa.

Rozdział VI Berlin (29 listopada 1942 roku – 9 stycznia 1943 roku)

W Berlinie została umieszczona w znacznie mniej komfortowych warunkach. Przedstawiono jej wcześniejsze zeznania, poproszono o ich potwierdzenie, co też uczyniła. Poznała tutaj walczące komunistki, ale nie była w stanie przyjąć ich myślenia. Zbyt mocno pamiętała, co stało się we Lwowie. Borykała się z egzemą, która okazała się reakcją organizmu na ogromny stres, którego Lanckorońska nie rozładowywała choćby płaczem. W Berlinie spędziła przełom 1942 i 1943 roku, a następnie została przewieziona do obozu koncentracyjnego w Ravensbrück.

Rozdział VII Ravensbrück (9 stycznia 1943 - 5 kwietnia 1945)

Ravensbrück natychmiast zrobiło ogromnie negatywne wrażenie na Karolinie. Szczególnie same baraki i kobiety w jednolitych pasiakach z numerami i trójkątami na kurtkach. Kobiety szybko zorientowały się, kim jest Lanckorońska, była w obozie bowiem jednak z jej studentek. Opowiedziały jej o egzekucjach, eksperymentach pseudomedycznych dokonywanych na młodych dziewczynach nazywanych „królikami”. W samym obozie więcej jednak było złodziejek i prostytutek niż więźniarek politycznych, co dla tych ostatnich było dość trudną sytuacją.

Karolina od początku miała być odseparowana od reszty obozu, ale kierownictwo na początku nie zauważyło jej obecności, więc została na bloku z pozostałymi Polkami. Oznaczono ją czerwonym trójkątem (dla więźniarek politycznych) z numerem 16076. Kiedy więźniarki zorientowały się, z kim mają do czynienia, poprosiły ją o wykłady z historii starożytnej i historii sztuki. Lanckorońska została także sztubową na bloku ukraińskim.

W końcu jednak władze obozu zorientowały się, że jest już ona na jego terenie i przeniesiono ją do oddzielnej czystej sali z dostępem do biblioteki i gazet. W tych ostatnich przeczytała o zbrodni katyńskiej. Poznała Niemkę Hertę, która opowiedziała jej jak się pali ciała zamordowanych w krematorium, jak umieszcza się więźniarki w ciemnicy bez jedzenia, aby złamać je i zmusić do zeznań. Lanckorońska korzystając z otrzymywania paczek, dzieliła się ich zawartością z głodzonymi więźniarkami.

Niemcy zasadniczo mieli problem z Lanckorońską. Nie chcieli jej uwolnić, ale ponieważ upominali się o nią przedstawiciele Domu Sabaudzkiego, trzeba było zadbać, aby życie w obozie nie było dla niej szczególnie uciążliwe, na wypadek, gdyby kiedykolwiek Niemcy przegrały wojnę. Okazało się także, że jej zeznania w sprawie profesorów lwowskich także miały ogromne znaczenie.

Ponieważ nie chciała być dłużej odizolowana od reszty polskich więźniarek, Lanckorońska zastosowała głodówkę, która skutecznie przekonała władze, aby przeniosły ją na blok z innymi kobietami. W tym czasie przeprowadzono kolejne eksperymentalne operacje, a także przeprowadzono egzekucje. O eksperymentach więcej dowiedziała się od pielęgniarki Gerdy Quernheim. Kobieta potwierdziła również, że noworodki w obozie się zabija. Wszystkie te informacje szyfrem Lanckorońska przekazała do Bora-Komorowskiego.

Lanckorońską przydzielono jako sztubową do bloku Armii Czerwonej. Natychmiast wznowiła także działalność edukacyjną, prowadziła tajne wykłady, pracowała. Pomagała „królikom” przygotować się do matury. W grudniu przeniesiono ją jako sztubową na blok z Żydówkami i Francuzkami. Te ostatnie nie zamierzały jej słuchać, co sprawiało, że Lanckorońska miała jeszcze więcej pracy. W końcu trafiła z przemęczenia do szpitala prowadzonego przez lekarkę-więźniarkę Marię Kujawską.

Pierwsza nadzieja pojawiła się, kiedy do Polek dotarły wieści o zwycięstwie pod Monte Casino i stopniowym przemieszczaniu się wojsk alianckich. Oczekiwano na wyzwolenie. Niestety pierwsze pełne nadziei informacje o powstaniu warszawskim szybko przykryły smutne wieści o płonącej stolicy i kolejne transporty do obozu z dzielnic Warszawy. Robiono wiele, aby ci, którzy jeszcze przed chwilą walczyli z Niemcami, nie musieli pracować w fabrykach przemysłu zbrojeniowego wroga. Front się jednak przesuwał. Coraz częściej pojawiały się naloty. Ogromny ruch w obozie doprowadził do rozwoju epidemii. Przyspieszono egzekucje, starano się usuwać najbardziej znaczących świadków tego, co działo się w obozie. Kobiety starały się chronić „króliki”, bo wiadomo było, że jeśli Niemcy przegrają wojnę, to dziewczyny zginą natychmiast jako żywe dowody zbrodni na ludzkości.

Na wieść o układzie w Jałcie i oddaniu Polski pod wpływy radzieckie Lanckorońska nie umiała zareagować inaczej niż szokiem. Pewnego dnia Karolinę wezwano do doktora Treite, zatrzymano w szpitalu, dożywiono. Wszystko wskazywało, że zostanie wypuszczona. Tak się też stało 5 kwietnia 1945 roku. W Genewie czekał na Karolinę jej brat – Antoni, a także Carl Burckhardt, który odpowiadał za jej uwolnienie.

Rozdział VIII Italia

Karolina od razu zaczęła pracę nad tym, by ocalić jak najwięcej więźniarek. Ona odpowiadała za ekspedycję szwedzką. Pomogła uzyskać informacje o Belgijkach i Francuzkach przebywających w obozie w Mauthausen. Kobiety wywieziono bezpiecznie z jednego i drugiego obozu. Po przyjeździe do Włoch Lanckorońska organizowała studia wyższe dla byłych  żołnierzy Drugiego Korpusu.

Epilog

Lanckorońska wzięła udział procesie przeciwko Hansowi Krügerowi. Zgłosiła się jako świadek i dodała informacje dotyczące mordu na profesorach Uniwersytetu Lwowskiego. Krügera skazano na dożywocie. Wyszedł jednak z więzienia w 1986 roku.

Plan wydarzeń

  1. Zajęcie Lwowa przez Armię Czerwoną.
  2. Atak na polską inteligencję, zmiana charakteru Uniwersytetu we Lwowie.
  3. Zwolnienie Lanckorońskiej z Uniwersytetu.
  4. Wstąpienie Lanckorońskiej do Związku Walki Zbrojnej.
  5. Wyjazd Karoliny do Krakowa.
  6. Porzucenie planów wyjazdu do Rzymu.
  7. Podjęcie pracy konspiracyjnej połączonej z pracą w Polskim Czerwonym Krzyżu.
  8. Opieka nad więźniami politycznymi w Generalnej Guberni w ramach Rady Głównej Opiekuńczej.
  9. Objazd po najważniejszych więzieniach i niesienie różnych form pomocy.
  10. Konflikt z komendantem więzienia w Stanisławowie – Hansem Krügerem.
  11. Aresztowanie Lanckorońskiej, próba jej złamania.
  12. Przyznanie się Krügera do zamordowania profesorów Uniwersytetu Lwowskiego.
  13. Przewiezienie Karoliny Lanckorońskiej do Lwowa.
  14. Przesłuchanie przez Waltera Kutschmanna i ujawnienie przez Karolinę źródła wiedzy o losach lwowskich profesorów.
  15. Przewiezienie Karoliny do więzienia w Berlinie i potwierdzenie przez nią zeznań przeciwko Krügerowi.
  16. Pobyt w obozie koncentracyjnym w Ravensbrück.
  17. Solidarność Karoliny z innymi więźniarkami.
  18. Działalność edukacyjna.
  19. Pomoc „królikom” i pozyskanie wiedzy o eksperymentach paramedycznych.
  20. Przekazywanie informacji zdobytych w obozie do Bora-Komorowskiego.
  21. Wieści o zmianie układu sił i przesuwaniu się frontu.
  22. Szok na wieść o układzie w Jałcie.
  23. Wypuszczenie Karoliny z obozu.
  24. Opuszczenie obozu i wyjazd do Genewy.
  25. Wyjazd Lanckorońskiej do Włoch i praca na rzecz II Korpusu Polskiego.
  26. Udział w procesie Hansa Krügera.

Charakterystyka bohaterów

Główną bohaterką i narratorką „Wspomnień wojennych” jest Karolina Lanckorońska, która samej sobie nie poświęca szczególnie wiele uwagi. Charakteryzują ją przede wszystkim jej własne działania. Kiedy ją poznajemy, jest profesorką Uniwersytetu Lwowskiego. Po zwolnieniu z uczelni podejmuje decyzję o wstąpieniu do Związku Walki Zbrojnej i konspiracji, pracuje w Polskim Czerwonym Krzyżu, potem w Radzie Głównej Opiekuńczej. Oddaje się całkowicie pomocy innym, za co płaci wysoką cenę, ponieważ podczas pobytu w Stanisławowie zostaje aresztowana. Najpierw zostaje zatrzymana tam, potem przeniesiona do Lwowa, następnie Berlina – wszystko wiąże się z pozyskaniem przez nią informacji o egzekucji na profesorach Uniwersytetu Lwowskiego. W końcu trafia do obozu koncentracyjnego w Ravensbrück. Tutaj ponownie prezentuje się jako wyjątkowo wytrwała, konsekwentna w swoich działaniach, niestrudzona. Nie czuje się wyżej postawiona od innych więźniarek, choć jej pochodzenie, pozycja społeczna mogłyby ją do tego uprawniać. Wykorzystuje swoją pozycję tylko po to, by np. móc dzielić się paczkami z innymi więźniarkami. Prowadzi działalność edukacyjną, stara się wspierać młode dziewczyny poddawane eksperymentom medycznym. Po uwolnieniu robili wiele, aby uwolnić jak najwięcej kobiet z niemieckich obozów.

Pozostali bohaterowie to przede wszystkim przyjaciele, współpracownicy lub antagoniści Lanckorońskiej, których w tym wojennym czasie spotyka na swojej drodze, m.in.:

Hans Krüger – szef gestapo, komendant więzienia w Stanisławowie, który aresztował Lanckorońską oburzony jej dumną postawą, odpowiedzialny za mord na lwowskich profesorach, wyjątkowo okrutny

Walter Kutschmann – dowódca lwowskiego gestapo, dowodzący plutonem, który rozstrzelał profesorów ze Lwowa, doprowadza do ataku na Krügera za ujawnienie tego wydarzenia Karolinie

prof. Longchampsrektor Uniwersytetu Lwowskiego, zamordowany przez gestapo

ks. Tadeusz Fedorowicz – przyjaciel Lanckorońskiej, który dobrowolnie wyjechał z jedną z grup wywożonych przez Sowietów w głąb Rosji

Adam Szebestow – przełożony Lanckorońskiej w Związku Walki Zbrojnej

Roman Dyboski – specjalista od literatury angielskiej, przyjaciel Lanckorońskiej z czasu pobytu w Krakowie

Maria Bortnowska – działaczka PCK poznana przez Lanckorońską w berlińskim więzieniu

Gerda Quernheimpielęgniarka, od której Lanckorońska zdobyła więcej informacji o eksperymentach w obozie w Ravensbrück

Maria Kujawska – lekarka, uwięziona w Ravensbrück, prowadząca szpital zgodnie z wyznawana przez siebie etyką lekarską

Halina Wohlfarth - wybitna uczennica Lanckorońskiej, która zginęła w ostatniej egzekucji w Ravensbrück

Antoni Lanckoroński – brat Karoliny

Carl Burckhardt – przyjaciel Karoliny, który doprowadził do jej uwolnienia.

Czas i miejsce akcji

Czas i miejsce akcji „Wspomnień wojennych” Karoliny Lanckorońskiej jest precyzyjnie określone. Wydarzenia obejmują czas od 22 września 1939 roku do 5 kwietnia 1945 roku, a więc od momentu wkroczenia Armii Czerwonej do Lwowa po wyjście Karoliny z obozu w Ravensbrück. Rozdział ostatni oraz epilog nie są już tak precyzyjne w datowaniu, natomiast dotyczą pierwszych tygodni po wyjściu z obozu i akcji ratunkowej dla więźniarek, a także procesu Hans Krügera, który odbył się w 1967 roku.

Jeśli chodzi o miejsca to główne wydarzenia rozgrywają się najpierw we Lwowie, potem Krakowie, następnie w Generalnej Guberni (Nowym Sączu, Tarnowie, Sanoku, Częstochowie, Piotrkowie Trybunalskim), więzieniu w Stanisławowie, z którego Lanckorońska już jako więźniarka trafia do Lwowa, potem Berlina, a w końcu ponad dwa lata (9 stycznia 1943 - 5 kwietnia 1945) spędza w obozie w Ravensbrück. Wspomina się także o jej pobycie w Genewie oraz Italii.

Geneza utworu i gatunek

Lanckorońska w wydanych wspomnieniach kilkukrotnie sygnalizuje, że notatki do nich powstawały już w tracie jej uwięzienia. Spisane zostały przez nią jednak głównie w latach 1945–1946. Przez wiele lat nie były jednak publikowane. Zgodnie z jej pierwotnym zamierzeniem miały zostać one wydane dopiero po jej śmierci. Zmieniła jednak zdanie pod koniec życia, uznając, że przyszedł czas na ich publikację. Po raz pierwszy „Wspomnienia wojenne” Karoliny Lanckorońskiej zostały wydane w 2001 roku.

Wspomnienia wojenne” Karoliny Lanckorońskiej wpisują się w szeroką grupę utworów niefikcjonalnych, świadectw wydarzeń II wojny światowej. Cechuje je:

  • narracja pierwszoosobowa, z wyraźnym odesłaniem do konkretnej postaci bohatera-narratora,
  • balansowanie między relacją a opisem subiektywnych przeżyć, reakcji, na to, co się wokół dzieje,
  • połączenie języka sprawozdawczego z fragmentami o silnym nacechowaniu emocjonalnym,
  • odwoływanie się do konkretnych wydarzeń, ich zlokalizowanie w czasie i przestrzeni, przywoływanie konkretnych postaci.

Karolina Lanckorońska we „Wspomnieniach wojennych”, podobnie jak Gustaw Herling-Grudziński w „Innym świecie” czy Tadeusz Borowski w swoich opowiadaniach, opowiada historię, która stała się jej własnym udziałem.

Problematyka

„Wspomnienia wojenne” Karoliny Lanckorońskiej to przede wszystkim zapis doświadczeń II wojny światowej.

Istotnym tematem jest tutaj z pewnością stosunek okupantów – tak radzieckich, jak i niemieckich – do polskiej inteligencji. Wspomnienia Lanckorońskiej wyraźnie pokazują, jak istotne było dla atakujących, aby jak najszybciej odciąć inteligencję od możliwości wpływania na pozostałych obywateli, podporządkować ją sobie lub po prostu zgładzić. Najbardziej dramatyczna historia 220 profesorów Uniwersytetu im. Jana Kazimierza we Lwowie bardzo wyraźnie to pokazuje, w rozmowie z Lanckorońską oficer gestapo nawet nie kryje się z tym, że to metodyczne działanie. We wspomnieniach autorki jest takich wątków jednak więcej – historia profesorów UJ, rozmontowywanie uniwersytetu we Lwowie przez Sowietów, morderstwa na inteligencji w Stanisławowie.

Kolejne ważne zagadnienie to postawa polskiej inteligencji i klasy wyższej – Lanckorońska się tutaj nie wywyższa, ale warto zauważyć, że jako hrabina naprawdę nie musiała podejmować takiego ryzyka, narażać się na takie cierpienie; sama zdecydowała o wstąpieniu do konspiracji, podjęła się dokumentacji niemieckich zbrodni, nie ugięła się (Kruger przecież wprost jej mówił, że bardziej jest Niemką, więc powinna się zrzec tej „polskości”). Za każdym razem swoją uprzywilejowaną pozycję wykorzystywała, by nieść pomoc innym. Nawet w tak traumatycznym miejscu, jak obóz koncentracyjny nie straciła hartu ducha, niosła innym pomoc, pociechę, prowadziła edukację, starała się zdobywać informacje cenne dla późniejszego rozliczenia Niemców. Nawet po wyjściu z obozu, pierwsze, o czym myślała, to uwolnienie pozostałych kobiet. W tym sensie Lanckorońska reprezentuje wymarzoną przedstawicielkę klasy wyższej, która swoje uprzywilejowane pochodzenie traktuje jako odpowiedzialność za innych, a nie tylko przywilej.

Ważnym tematem, który kilka razy wraca we „Wspomnieniach wojennych” Karoliny Lanckorońskiej, jest nieumiejętność pojęcia przez nią tego, jak możliwe jest niszczenie kultury, pozbycie się ludzkich odruchów, pogarda dla drugiego człowieka. Za każdym razem, kiedy obserwuje to u Niemców, jest zaskoczona i zatrwożona, jak taka sytuacja jest możliwa. Siłą rzeczy nasuwa się tutaj przedwojenne stwierdzenie Freuda o tym, że naród, który wydał z siebie Goethego, nie może dopuścić się plugawych czynów. To, co dokumentuje Lanckorońska, to dokładnie przeciwstawna rzeczywistość do tej zakładanej przez Freuda (który II wojny światowej na szczęście nie dożył).

Znaczenie tytułu

Tytuł „Wspomnienia wojenne” Karoliny Lanckorońskiej wskazuje przede wszystkim na osobisty, indywidualny charakter prowadzonej relacji, a jednocześnie usytuowanie tej indywidualnej historii na szerszym planie historii II wojny światowej.

Biografia autora

Karolina Lanckorońska urodziła się w 1898 roku w austriackim Buchbergu. Rodzina Lanckorońskich była z Wiedniem związana od III rozbioru Polski, kiedy jeden z przodków Karoliny się tutaj przeprowadził. Rodzina (hrabiowska) brała aktywny udział w życiu politycznym monarchii. Ojciec Karoliny, Karol Lanckoroński był na dworze Franciszka Józefa wielkim ochmistrze. Był świetnie wykształcony, przyjaźnił się z artystami takimi jak Jacek Malczewski czy Auguste Rodin. Był jednym z najbogatszych arystokratów w Galicji. Kolekcjonował sztukę, w tym dzieła Simone Martiniego czy Masaccia. Rodzina Lanckorońskich była jednak nadal mocno związana z kulturą polską. Jej członkowie czuli się Polakami.

Podczas I wojny światowej ojciec Karoliny zorganizował w posiadłości ośrodek rekonwalescencyjny dla polskich żołnierzy, córka  pracowała tam jako sanitariuszka. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości w 1918 roku rodzina przyjęła obywatelstwo polskie. Karolina studiowała historię sztuki w Wiedniu, potem obroniła tam doktorat. Związała się jednak z lwowskim uniwersytetem Jana Kazimierza. Tam też uzyskała habilitację z historii sztuki (jako pierwsza kobieta w Polsce). Po zajęciu Lwowa przez Armię Czerwoną dołączyła do Związku Walki Zbrojnej (czyli poprzedniczki Armii Krajowej). Dzięki doskonałej znajomości niemieckiego świetnie radziła sobie w konspiracji. Jako reprezentantka  Rady Głównej Opiekuńczej do Stanisławowa w 1942 roku odkryła masowe morderstwa, których gestapo dokonywało na przedstawicielach polskiej inteligencji. Gestapo ją aresztowało. Przed śmiercią uchroniło ją wstawiennictwo włoskiej rodziny królewskiej. Przeniesiono ją do Lwowa, potem do Berlina, a w końcu do obozu koncentracyjnego w Ravensbrück.

W wyjściu z obozu działała aktywnie na rzecz uwolnienia kolejnych kobiet. W 1945 roku przeniosła się do Rzymu. Tutaj zaczęła pracę jako oficer prasowy przystąpiła do 2. Korpusu Polskiego. Organizowała studia dla byłych żołnierzy Korpusu. To jej naukę na rzymskich, bolońskich i turyńskich uczelniach zawdzięczało ponad 1000 polskich żołnierzy. Nie mogąc pogodzić się z porządkiem pojałtańskim, zdecydowała się na pozostanie w Rzymie. Tutaj była jedną z założycielek Polskiego Instytutu Historycznego. Potem powołała Fundację Lanckorońskich oferująca polskim badaczom stypendia zagraniczne.  Została przez polskie władze po upadku komunizmu odznaczona m.in. Orderem Odrodzenia Polski. Na Zamek Królewski w Warszawie oraz na Wawel przekazała ponad 500 obiektów ze zbiorów ojca w tym arcydzieła malarstwa włoskiego i dwa obrazy Rembrandta. Zmarła w 2002 roku.

Potrzebujesz pomocy?

Współczesność (Język polski)

Teksty dostarczone przez Interia.pl. © Copyright by Interia.pl Sp. z o.o.

Opracowania lektur zostały przygotowane przez nauczycieli i specjalistów.

Materiały są opracowane z najwyższą starannością pod kątem przygotowania uczniów do egzaminów.

Zgodnie z regulaminem serwisu www.bryk.pl, rozpowszechnianie niniejszego materiału w wersji oryginalnej albo w postaci opracowania, utrwalanie lub kopiowanie materiału w celu rozpowszechnienia w szczególności zamieszczanie na innym serwerze, przekazywanie drogą elektroniczną i wykorzystywanie materiału w inny sposób niż dla celów własnej edukacji bez zgody autora podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności.

Prywatność. Polityka prywatności. Ustawienia preferencji. Copyright: INTERIA.PL 1999-2025 Wszystkie prawa zastrzeżone.