Jadąc do Babadag - streszczenie krótkie
„Jadąc do Babadag” to podróż przez Europę Środkowo-Wschodnią, ale nie w znaczeniu przewodnikowym ani klasycznej reportażowej relacji. To zbiór esejów, obrazów i refleksji, które tworzą portret krain zapomnianych przez czas i wielką historię – Polski prowincjonalnej, Słowacji, Węgier, Rumunii, Ukrainy, Mołdawii, Albanii.
Narrator-podróżnik nie szuka atrakcji turystycznych ani spektakularnych miejsc. Interesuje go to, co na uboczu, to, co biedne, prowizoryczne, prawdziwe. Włóczęga jest dla niego aktem kontemplacji i filozofii, formą medytacji nad przemijaniem, nad biedą i godnością, nad upadkiem wielkich idei i oporem codzienności.
Książka składa się z rozdziałów, które często są samodzielnymi obrazami: podróż przez mglistą i zamkniętą krainę Seklerów, pustynno-kamienistą Albanię z bunkrami Hodży, błotnistą, cichą Mołdawię, chaotyczną i dziką deltę Dunaju. Wszędzie światło jest ostre albo przytłumione, zapachy są namacalne i cielesne, dźwięki jednostajne i hipnotyczne.
Ludzie pojawiają się jako figury codzienności: starcy siedzący na ławkach, dzieci bawiące się w kurzu, mężczyźni z kosami i torbami, ciche rozmowy przy ognisku. Nie są egzotyczni, ale bliscy, zrozumiali w swoim znużeniu i prostocie. Narrator nie ocenia, nie moralizuje. Patrzy, zapisuje, pamięta.
Kluczowym motywem jest tymczasowość i prowizoryczność. Namiot rozbity na jedną noc, drogi, które nagle znikają w błocie, domy, które się rozpadają, granice, które są umowne i płynne. Stasiuk traktuje namiot jako symbol życia. Cienka ściana oddziela nas od świata, ale niczego nie zatrzymujemy na zawsze.
Podróż do Babadag to nie cel, ale droga sama w sobie. Babadag okazuje się mieściną na końcu świata, pełną kurzu, ruin i ciszy, bez niczego spektakularnego, ale właśnie dlatego prawdziwą, nieprzefiltrowaną przez turystyczną wyobraźnię. Podróż to akt obecności, bycia tu i teraz, przyjęcia świata takim, jaki jest.
Stylistycznie książka to poetycki reportaż, pełen gęstych opisów, drobiazgowych obserwacji, filozoficznych dygresji. Narrator porównuje mapy do zużytej skóry, krajobrazy do snów i koszmarów, światło do noża, który wycina kształty. W tym wszystkim jest smutek – świadomość biedy i degradacji, ale też zachwyt nad tym, co nieudawane i odporne na fałsz.
„Jadąc do Babadag” to książka o Europie Wschodniej, o jej peryferiach, zapomnianych drogach i ludziach, którzy nie mają wielkich narracji, ale mają czas i ciszę. To hołd dla marginalności, dla świata, który trwa wbrew logice postępu, dla podróży bez planu, w której celem jest samo patrzenie i pamiętanie.