Na wstępie należałoby zadać sobie pytanie, na czym ma polegać nowoczesność człowieka. XXI wiek jest czasem błyskawicznego rozwoju technologii, przeciętny człowiek nie nadąża za zmianami, nie mówiąc już o tym, że część unowocześnień nie jest dla niego istotna i niewiele w jego życiu zmienia. Często można mieć wrażenie, że niedługo powstanie coś, co zastąpi ludzki mózg. A wtedy co z nami będzie? Czy to człowiek stanie się narzędziem w rękach robotów, które sam stworzy?

Niewielu jest ludzi, którzy potrafią poradzić sobie z nowoczesnością i złożonością współczesnej techniki. Skomplikowane stało się nawet obsługiwanie telefonu, a co tu mówić o bardziej złożonych urządzeniach. Jeśli chodzi o konstrukcję maszyn, to tylko wysoko wyspecjalizowani fachowcy mogą sobie z nią poradzić. Dla przeciętnego człowieka jest to tzw. "czarna magia".

Czy umiejętność skonstruowania takiej maszyny to już dowód na bycie nowoczesnym, czy może chodzi o coś innego? Może o umiejętność jej zastosowania? Moim zdaniem to zdolność zastosowania i wykorzystania takiego urządzenia w dobry sposób to nowoczesność. Ci, którzy je budują to zupełnie inna kategoria ludzi, posiadająca zdecydowanie wyższy poziom wtajemniczenia.

Gdzie zatem można znaleźć ludzi nowoczesnych? Większość odpowie, że w dużych, dobrze rozwiniętych miastach. W przekonaniach większości pokutuje pogląd, że wieś jest zacofana, głównie technologicznie. Okazuje się jednak, że to nieprawda. Ludność wiejska znajduje inne zastosowanie dla nowoczesnych wynalazków. Oczywiście są ludzie nie idący "z postępem" i ci nadal w gospodarce wykorzystują konie, ale są i tacy, którzy zmechanizowali już całe gospodarstwa. Po prostu nowoczesność wiejska różni się nieco od tej miejskiej. Bardzo prawdopodobne jest natomiast to, że jeśli zamienić by ich rolami i miejscem zamieszkania, każdy z nich miałby problem z odnalezieniem się w nowej sytuacji. Ja uważam, że na wsiach żyją ludzie mądrzejsi życiowo od tych "nowoczesnych" mieszkańców miast. Nie oznacza to oczywiście, że jest tak zawsze.

Nowoczesne technologie wypierają, albo zastępują nowoczesnym ludziom część życia. Ci nowocześni częściej zapominają o sprawach duchowych, często nowinki techniczne pełnią w ich życiu funkcję bożków. Wydaje im się, że nad wszystkim panują dzięki wynalazkom, jakimi się otaczają. Najnowszy, lepszy, bardziej nowoczesny - to określenia najbardziej pożądanych teraz gadżetów. Społeczeństwo coraz bardziej staje się społeczeństwem konsumpcyjnym. Ważne są pozory - modne ubrania, fryzury, telefony, gry komputerowe, określone zachowania. Najwyraźniej widać to na przykładzie młodzieży. Pytanie, czy to rzeczywiście jest takie fajne? Moim zdaniem, nie. Wydaje mi się to puste i bezwartościowe. Wszystko jest na pokaz, wszystko po to, żeby zaimponować znajomym, dziewczynie, chłopakowi. W takim światku prawdziwe wartości znikają, przestają być aktualne. Nie ma miejsca dla Boga, nie ma miejsca na naukę, na prawdziwe przyjaźnie, oparte na więziach, a nie na tym, kto ma nowsze ciuchy.

Okazuje się, że być nowoczesnym człowiekiem tonie taka prosta sprawa. Nie twierdzę, że trzeba odrzucić wszystkie wynalazki, bo są złe. Przeciwnie, uważam, że dobrze jest być zorientowanym w tym, co się dzieje także w kwestii techniki i nauki. Należy tylko pamiętać o tym, żeby te nowinki nie stały się treścią i celem naszego życia. Dobrze jest nauczyć się odróżniać modę na kolejne gadżety od faktycznego na nie zapotrzebowania. No bo przecież po co nam tak naprawdę telefon z tysiącem funkcji, skoro służy nam tylko do rozmów i pisania smsów. Prawdziwy problem mają natomiast ludzie starsi. Naszym babciom i dziadkom trudno wyjaśnić, co to jest czat, czy jak działa poczta elektroniczna. Dla nich tempo rozwoju świata jest oszałamiające. Może zatem rzeczywiście świat rozwija się zbyt szybko? Może zmiany są zbyt radykalne? Może się okazać, że biegnąc tak szybko, szybciej będzie na mecie. Wydaje mi się, że i rozwój technologiczny ma swoje granice.