Zagadnienie asertywności staje się ostatnio niezwykle popularne, a jej definicje, coraz częściej pojawiają się na łamach wszelkiego rodzaju czasopism i poradników o charakterze popularnonaukowym.
O ile jednak, wyjaśnienie tego pojęcia u dorosłych nie sprawia psychologom praktycznie żadnego problemu, a poświęcone temu pozycje wydawnicze są pełne psychologicznych treningów i odpowiedzi na pytanie "Jak być asertywnym?", to istota podobnego zachowania u dzieci wydaje się być niezwykle trudna, a niektóre jej aspekty do dziś budzą kontrowersję wśród badaczy. Nim jednak przejdziemy do właściwego tematu niniejszej pracy i postaramy się odpowiedzieć na pytanie o związek asertywności u dzieci z ich sukcesami i niepowodzeniami w szkole i poza nią, a także o roli nauczyciela w krzewieniu i podsycaniu tego zachowania wśród swoich podopiecznych, musimy podać zasadniczą definicję asertywności.
"Etymologicznie rzecz ujmując, pojęcie asertywność , oznacza wyzwolenie, zwłaszcza wyzwolenie niewolnika" - pisze w swojej książce Maria Oleś.[1] I dalej "Asercja, to (...), to formułowanie twierdzeń i wyrażanie ich w sposób stanowczy albo domaganie się uznania własnych praw. Przymiotnik assertive oznacza w języku angielskim wyrażanie, lub tendencję do wyrażania zdecydowanych sądów oraz wymagań, jak również wykazywanie przekonania i zaufania we własne zdolności. W znaczeniu czasownikowym, słowo assert ma dwa główne znaczenia: 1) upominanie się o swoje prawa; 2) deklarowanie, zaświadczanie o prawdzie, czy posiadanych uprawnieniach". A zatem człowiek asertywny, potrafi samodzielnie, bez oglądania się na innych podjąć istotne dla niego decyzje, nie ma w sobie lęku i niepewności, nie jest też agresywny wobec otaczających go osób. "Jest to zachowanie pozwalające nam konkretnie i zdecydowanie komunikować nasze potrzeby, chęci i uczucia innym ludziom - bez naruszania w jakikolwiek sposób ich praw". W związku z tzw. pojęciem asertywności, psychologowie wyróżniają trzy typy zachowań społecznych poszczególnych jednostek: agresywne, bierne i asertywne. Oto krótka charakterystyka każdego z nich.
Osoba o zachowaniu agresywnym, często mówi podniesionym głosem, lub po prostu krzyczy. Pozycja jej ciała jest przeważnie nieruchoma, a poszczególne wyrazy akcentowane są poprzez wskazywanie na coś palcem lub gwałtowne gesty, które mają dodatkowo podkreślić jej racje. Najczęściej używane przez nią słowa, to czasowniki w trybie rozkazującym, a także wulgaryzmy i przekleństwa. Przeciwieństwem takiego zachowania jest człowiek bierny, który przeważnie jest uległy, ma cichy proszący głos i zawstydzone spojrzenie. Najczęściej przyjmuje pozycję charakterystycznie pochyloną, a symptomem jego zdenerwowania i buntu są mocno zaciśnięte pięści i przesuwanie stóp. Zwykle używa on słów w trybie przypuszczającym, a jego głos ma przy tym zabarwienie proszące, niepewne. Zdecydowanym kontrastem dla obu przedstawionych typów jest zachowanie asertywne. Osoba asertywna, potrafi mówić głosem spokojnym, opanowanym, jest wyprostowana i patrzy swojemu rozmówcy prosto w oczy. Jednocześnie jasno wyraża swoje poglądy, mówiąc dobitnie, z dużą pewnością siebie.
Warto zaznaczyć, że podobne zachowania są widoczne także u dzieci. Przeprowadzone i przedstawione przez cytowaną wyżej Marię Olech badania, jasno wykazały, że wśród dzieci, dominują jednostki o tzw. biernym lub agresywnym sposobie zachowania. Dzieci te są bardzo często lękliwe lub nadpobudliwe, mają niską samoocenę, utrudniony kontakt z rówieśnikami lub nauczycielem. Są mniej samodzielne, mniej przedsiębiorcze i ambitne, a także niecierpliwe i niespokojne, mające olbrzymi dystans do świata i ludzi. Dla porównania w przebadanej grupie dzieci asertywnych, znalazły się jednostki o bardzo pozytywnych cechach działania. Były bardziej spokojne i zrównoważone, staranniej wykonywały polecone im ćwiczenia i zadania, miały też w nich lepsze wyniki. Siebie opisywały pozytywniej, wybierając do tego opisu przymiotniki o dodatnim wydźwięku emocjonalnym. Były o wiele bardziej uczynne, lojalne i rozważne, łatwiej też akceptowały poszczególne autorytety. "Zachowanie asertywne jest nie tylko bardziej skuteczne, ale prawdopodobnie również bardziej akceptowane społecznie, niż zachowanie agresywne lub bierne" - dowodzi autorka. Asertywność wzmacnia poczucie zaradności i samodzielności, poprawia też istotnie swoją samoocenę. Aby jednak wykształcić w dziecku model zachowania asertywnego, należy dzieciom zapewnić miłość i wsparcie, uważną krytykę, podstawowe poczucie bezpieczeństwa i wartości, a także co niezwykle istotne i ważne, odpowiedni wzorzec do naśladowania. Warto jednak zauważyć, że istnieją również niebezpieczeństwa, związane ze zbyt silnie wykształconym stopniem asertywności. Dzieci, u których jest on za bardzo wykształcony, dążą do dominacji w grupie, są nadmiernie pewne siebie, o wiele częściej sięgają po alkohol, papierosy, lub w krańcowych przypadkach także narkotyki. Zbyt duża dojrzałość i brak uległości, może spowodować kłopoty z akceptacją wśród rówieśników, a także odrzucenie.
W tej sytuacji niezwykle ważna wydaje się być rola nauczyciela. Nauczyciel prowadząc zajęcia lekcyjne, powinien dużą uwagę zwracać na swoich podopiecznych. Dużą rolę ma w tym momencie także i jego zachowanie. Powinien on być wzorem postawy asertywnej, a nie lękliwie i niepewnie podchodzić do ucznia i jego problemów. Tylko zdecydowana postawa nauczyciela, spowoduje, że uczniowie, którzy ze względu na swoje lęki i frustracje nie mają osiągnięć w nauce, będą potrafili odpowiednio zmienić swoje zachowanie na bardziej pewne siebie, pozbędą się również szeregu zahamowań i kompleksów. U dzieci asertywnych natomiast, należy dbać o rozwiniętą w nich cechę, ale zważać też na to, by była dostosowana do wieku ucznia i jego sposobu myślenia i działania. W przypadku braku kontroli nad klasą lub nad poszczególnymi osobami, wykazującymi się nadmierną agresywnością lub asertywnością, nauczyciel powinien zasięgnąć porady szkolnego pedagoga, a także systematycznie kontaktować się z rodzicami. Skuteczne też wydają się odpowiednie treningi psychologiczne i ćwiczenia, które można przeprowadzać wspólnie z klasą na godzinach wychowawczych.
Moda na wolne związki - przyczyny i skutki
Aby odpowiedzieć sobie na pytanie zawarte w temacie, należy przede wszystkim wyjaśnić pojęcie tzw. wolnego związku. I tu pojawia się problem, liczba bowiem określających go definicji jest olbrzymia, i w dużej mierze zależy od poglądów, wyznawanych przez ich autorów. Dla przykładu Magdalena Rogalska w swoim artykule "Wolne związki, czyli życie daj mi kocią łapę", pisze: "Wolny związek zaczyna się już wtedy, gdy partnerzy nie ograniczają się nawzajem, dają sobie dużo swobody, mają do siebie pełne zaufanie i wspólnie ustalili pewne nieprzekraczalne dla obojga granice. Nie mają wówczas do siebie pretensji, żyją razem, przebywają ze sobą tylko wtedy gdy akurat mają na to ochotę, ale gdy zapragną spokoju i wolności przenoszą się na własne terytorium, do swego prywatnego mini - świata. Takie układy są bardzo wygodne, ale czasem przestają wystarczać i rodzi się problem (…). Wolny związek jest również wtedy, gdy dwójka młodych, mimo tego że jest razem, potrafi dać sobie wiele swobody, nie ogranicza się. Każde ma swoje pasje, zajęcia, rozwija się, nie wchodzi "na głowę" drugiemu, a przede wszystkim jedno w stosunku do drugiego nie zachowuje się jak policjant czy detektyw." Dla porównania, ksiądz Remigiusz Sobański mówi: "wolne związki to takie, w których doznaje się przyjemności, nie ma żadnych obowiązków. Ale to złudzenie, bo na tym świecie nie ma związków bez obowiązków."
Czym zatem jest ten nieszczęsny i budzący wiele kontrowersji, wolny związek? Moim zdaniem, to niesformalizowany związek, mieszkających ze sobą ludzi, którzy samodzielnie wyznaczają granicę swojego postępowania i wolności. Zachodzące w Polsce przemiany obyczajowe, spowodowały, że obecnie jest on coraz częściej spotykany w społeczeństwie, w którym dotychczas uważano, że najwyższą wartością jest małżeństwo i rodzina. Tymczasem, przeprowadzone badania statystyczne udowodniły, że w naszym kraju jest blisko 310 tysięcy wolnych związków, z czego aż 75% z nich, mieszka w dużych aglomeracjach miejskich. Co ciekawe, nie sprawdziła się teoria, jakoby większość z nich, stanowili młodzi, dobrze wykształceni i goniący za karierą, ludzie. Wręcz przeciwnie stwierdzono, że w wolnych związkach, żyją osoby o niskim statusie społecznym, bardzo często bezrobotne i zmagające się z wszelkiego rodzaju patologiami. Wynika to przede wszystkim z uwarunkowań społecznych, w których przyszło im żyć.
U podstaw decyzji o byciu w wolnym związku, w którym przebywają młodzi ludzie, stoją nie tylko względy ekonomiczne (brak pieniędzy na wesele, kłopoty mieszkalne, wreszcie chęć osiągnięcia pewnej niezależności finansowej), ale również społeczne. Dużą rolę pełni tu przede wszystkim zmiana w dotychczasowym modelu rodziny, budowanej teraz często w oparciu o wzorzec zachodni . Tak o tym pisze, cytowana już wyżej Magdalena Rogalska: "Zniknął gdzieś także typowy model rodziny. Już nie zawsze ojciec jest jej głową, zarabia na nią, często tę rolę przejmuje także kobieta, która świetnie zarabia, a mężczyzna czasem prowadzi dom. Mówi się o tym otwarcie, raczej nikt tego nie ukrywa, ani się nie wstydzi. Często mężczyźni są zadowoleni z tego, iż siedzą w domu i wychowują dziecko, gdy tym czasem kobieta troszczy się o utrzymanie rodziny." Warto dodać, że stale zwiększa się również liczba rozwodów. Wszystko to powoduje, że młodzi ludzie wychodzą z założenia, że szczęście należy budować w oparciu o miłość i zaufanie do partnera, a do tego nie jest im potrzebny żaden urzędowy papierek.
Pozostaje pytanie, jakie skutki niesie za sobą omawiane zjawisko. Czy budowanie związku, jedynie na tolerancji i swobodzie, nie jest wznoszeniem budowli na bardzo kruchych podstawach. I wreszcie, czy uczucie oparte na tak daleko idącym rozsądku, jest tak naprawdę miłością. Moim zdaniem, ma rację ksiądz Sobański: ". Trudno mówić o miłości wtedy, gdy ona jest zaplanowana tylko na czas "dopóki nam będzie dobrze". Nie brzmią autentycznie słowa o miłości, gdy są one uwarunkowane zastrzeżeniem "w razie czego się rozejdziemy" - hipotetyczna miłość to nie miłość."
[1] M.Oleś, Asertywność u dzieci w okresie wczesnej adolescencji, Towarzystwo Naukowe Kul, Lublin 1998.s.13.