Czy sztuka może być towarem? Takie pytanie powinna zadać sobie każda osoba wrażliwa na jej piękno. Pytanie to jest ważne zwłaszcza w obecnych czasach, kiedy to sztuka uległa komercjalizacji, a co za tym idzie - emanuje z niej kicz i bylejakość.

Jedno jest pewne: sztuka traktowana jako towar pomaga w znaczny sposób samemu artyście, który dzięki niej zdobywa potrzebne środki finansowe. Artysta powinien być wynagrodzony za trud tworzenia uniwersalnego piękna, ale z drugiej strony może to pociągnąć za sobą niebezpieczeństwo tworzenia tylko i wyłącznie dla pieniędzy, co degraduje i artystę i dzieło. Sztuka powinna być bowiem owocem głębokiej inspiracji i wyrastać ze szczerej potrzeby ducha.

Dziś coraz częściej za naprawdę dobrą sztukę trzeba zapłacić, co zawęża potencjalny krąg odbiorców, gdyż nie każdego stać na wyjście do kina, teatru, opery, filharmonii czy sali koncertowej. To właśnie dlatego sztukę, za którą się drogo płaci zwykło się uważać za tę "z wyższej półki", która nobilituje. Dlatego wiele ludzi obcuje z nią tylko dla samego pokazania się w pewnych kręgach. A przecież o jej wartości nie powinna decydować cena, lecz jej piękno i to, co sobą przedstawia i komunikuje. Każdy człowiek winien mieć do niej dostęp, jeśli tylko wykazuje wrażliwość na artystyczną formę wyrazu.

Jednak udostępnienie sztuki dla szerokiego ogółu wiąże się z zepchnięciem jej do niższego rzędu, z błędnym odczytaniem, bo przecież nie każdy ma odpowiednie przygotowanie merytoryczne. I tutaj pojawia się konieczność odpowiedniego przygotowania odbiorcy sztuki. Właściwe kształtowanie gustów publiczności już od dzieciństwa, odpowiednia edukacja powinny same rozpalić potrzebę obcowania ze sztuką, i to sztuką na odpowiednim poziomie. Tylko w ten sposób stanie się ona bezcenną wartością, po którą ludzie będą sięgać ze zrozumieniem i bez przymusu. Stanie się łącznikiem pomiędzy pokoleniami, piękną formą przekazu myśli między ludźmi.