Osoby:
Sędzia - Andrzej Nowak
Prokurator - mecenas Jan Pawłowski
Obrońca - mecenas Tadeusz Brzozowski
Ława Przysięgłych
Woźny
Publiczność
W: Proszę o ciszę! Proszę wstać, Wysoki Sąd idzie. W rozprawie przeciwko Zenonowi Ziembiewiczowi przewodniczy sędzia Andrzej Nowak. Prokuraturę reprezentuje mecenas Jan Pawłowski, natomiast obrońcą przydzielonym z urzędu jest mecenas Tadeusz Brzozowski.
S: Proszę usiąść. Zebraliśmy się dziś w tej Sali, aby zadecydować o losie pana Zenona Ziembiewicza. Proszę oskarżyciela o postawienie zarzutów.
P: Wysoki Sądzie, członkowie ławy przysięgłych… Postaram się dziś dowieść Państwu, że oskarżony jest człowiekiem winnym i jego wina jest oczywista. Głównymi zarzutami są: niemoralne potraktowanie panny Justyny Bogutówny, przyczynienie się do zabicia jej nienarodzonego dziecka oraz wydanie rozkazu użycia broni wobec protestujących robotników.
S: Dziękuję. Głos oddaję teraz obronie.
O: Jestem tutaj po to, aby dowieść Państwu, że oskarżenia te są bezpodstawne oraz że mój klient jest niewinny i nie popełnił zarzucanych mu czynów.
S: O tym zadecyduje ława przysięgłych. Proszę prokuratorze, może pan zacząć.
P: Dziękuje Wysoki Sądzie. Szanowni Państwo, przypomnijmy sobie pokrótce losy pana Ziembiewicza. Jest on synem Waleriana i Żańci Ziembiewiczów. Pochodzi ze zubożałej szlachty. W młodości wierzył w szlachetne cele i ideały i według nich pragnął żyć. Czas pokazał, że bardzo szybko poświecił to wszystko dla zrobienia jak najszybszej kariery. Zdradzał i oszukiwał swoją żonę…
O: Sprzeciw! Pani Elżbieta widziała o Justynie, więc nie można mówić o oszukiwaniu żony. Jak pamiętamy mój klient przyznał się żonie do jednorazowej zdrady, a ona mu to wspaniałomyślnie wybaczyła.
P: Jednorazowej??? A czy wspominał jej także o tym, że Justyna w wyniku tej - jak pan to określił - "jednorazowej" zdrady spodziewała się dziecka, którego on był ojcem?
O: Mój klient nic nie wiedział o dziecku.
P: jak to nie wiedział? A kto dał pieniądze na jego usunięcie?
O: Powtarzam, mój klient nic nie wiedział o dziecku. Pieniądze owszem dał pannie Bogutównej, ale chodziło wtedy o uregulowanie zaległego wynagrodzenia. Pan Ziembiewicz nie miał pojęcia, co Justyna z nimi zrobi. Gdyby wiedział, na pewno by ich jej nie przekazał.
P: Nie widział? Drogi kolego, proszę nie opowiadać tutaj kłamstw. Oskarżony doskonale wiedział o dziecku, a ponieważ komplikowało mu ono plany, jasno dał kochance do zrozumienia, że go nie chce.
O: Panna Bogutówna sama zdecydowała o aborcji. Mój klient nie mógł jej do tego zmusić, bo - powtarzam po raz kolejny - nie został nawet poinformowany o tym, że zostanie ojcem.
P: A jak szanowny kolega wytłumaczy nam, w jakim celu Zenon Ziembiewicz nawet po uregulowaniu wszystkich spraw pieniężnych nadal spotykał się z panną Justyną?
O: Robił to z dobroci serca, gdyż martwił się o tę biedną dziewczynę. Wiedział, że sama nie poradzi sobie ona w życiu. Dlatego jej pomagał, jak umiał.
P: A może chciał ją mieć cały czas na oku, aby nie wydała go i nie rozpowiedziała wszystkim, że zmusił ją do aborcji, a teraz udaje troskliwego przyjaciela?
O: To brednie Wysoki Sądzie!!! To są jawne insynuacje!!!
S: Proszę o spokój! Cisza! A panów mecenasów proszę o kulturalniejsze zachowanie.
P: Przepraszam Wysoki Sądzie.
O: Ja też najmocniej przepraszam.
S: Panie prokuratorze proszę kontynuować.
P: Dziękuję. Przejdźmy teraz do kolejnego zarzutu. Wszyscy doskonale wiemy, ze siedzący tu Zenon Ziembiewicz jako prezydent naszego miasta (na marginesie - czas pokazał, że to był zły wybór) wydał rozkaz strzelania do strajkujących robotników. Był tak zajęty…
O: Sprzeciw! To nie zostało udowodnione.
P: Jeszcze nie skończyłem.
S: Sprzeciw oddalony. Proszę kontynuować.
P: Oskarżony był tak zaabsorbowany prywatnymi sprawami, że przestał się interesować tym, co się dzieje w mieście. A kiedy było już za późno na łagodniejszą interwencje, gdyż zdesperowani bezrobotni ludzie wyszli na ulicę, postanowił "mocnym" argumentem w postaci użycia broni rozwiązać sprawę.
O: Sprzeciw! Mój klient nigdy nie wydał rozkazu, o którym prokurator mówi. Nie ma na to żadnych dowodów. Dlatego wypraszam sobie takie insynuacje.
S: Proszę o spokój! Czy obrona chce jeszcze coś dodać?
O: Ależ oczywiście. Przypomnijmy sobie, jak wyglądało nasze miasto za czasów poprzedniego prezydenta. Zenon Ziembiewicz wybudował nowe domy dla robotników, założył park, stworzył korty tenisowe, nawet pijalnię mleka dla dzieci. Pomagał wszystkim. To chyba oczywiste, że to nie on wydał ten nieszczęsny rozkaz użycia broni.
P: To może obrona uświadomi nas tu zgromadzonych, do kogo należy ostatnie słowo w sprawach związanych z naszym miastem? Oczywiście, że do prezydenta. Nikt inny nie mógł wydać takiej decyzji, bo tylko on jest do tego uprawniony. Proszę nam tu nie mydlić oczu.
O: To są jawne oszczerstwa!!!
S: Dobrze. Dziękuję panom mecenasom za wyrażenie swoich opinii dotyczących oskarżonego. Teraz proszę prokuratora Pawłowskiego o wygłoszenie króciutkiej mowy końcowej.
P: Wysoki Sądzie, ławo przysięgłych, szanowni Państwo. Ten oto człowiek jest przykładem osoby pozbawionej jakiejkolwiek moralności. Swoim postępowaniem przyczynił się do nieszczęścia wielu osób. Przypomnijmy: doprowadzenie kochanki do obłędu, zabicie własnego dziecka oraz kilkunastu strajkujących robotników. Jego dłonie wielokrotnie splamiły się krwią. Nie można go ot tak sobie uniewinnić, ponieważ wyraźnie widać jego winę. Rozważcie to sobie dokładnie i wydajcie sprawiedliwy wyrok. Dziękuję.
S: Teraz o to samo proszę mecenasa Brzozowskiego.
O: Drodzy Państwo. Zenon Ziembiewicz jest tylko człowiekiem. Jak każdy z nas popełnił w swoim życiu mnóstwo błędów. Nigdy jednak nie przyczynił się do tego, co prokuratura usiłuje mu zarzucić. Nie był człowiekiem świętym, ale też nigdy nikogo nie zabił. Proszę wziąć to pod uwagę, wydając sprawiedliwy wyrok. Dziękuję.
S: Dziękuję panom. Zarządzam teraz trzydziestominutową przerwę. W tym czasie członkowie ławy przysięgłych udadzą się na naradę i ustalą wyrok.
W: Proszę wstać! Wysoki Sąd opuszcza salę.
(po 30 minutach)
W: Proszę wstać! Wysoki Sąd wznawia rozprawę.
S: Proszę usiąść. Czy ława przysięgłych podjęła już decyzję?
ŁP: Tak Wysoki Sądzie.
S: Proszę o kopertę z werdyktem.
ŁP: Proszę Wysoki Sądzie.
S: (czytając) Werdykt brzmi następująco: uznajemy oskarżonego Zenona Ziembiewicza winnym zarzucanych mu czynów i skazujemy go na karę dożywotniego pozbawienia wolności. Dodatkowo rodzinom zabitych robotników zostanie wypłacone odszkodowanie za poniesione szkody. Proszę wyprowadzić oskarżonego. Zamykam rozprawę.