Kolejarz Filipek jest bohaterem "Początku" Andrzeja Szczypiorskiego. W swojej powieści, Szczypiorski nie ukazywał czytelnikom rzeczywistości obozowej, natomiast na jej powstanie z pewnością duży wpływ miał pobyt pisarza w obozie Sachsenhausen. Szczypiorski musiał zrewidować z tego powodu wiele swoich poglądów i przewartościować opinie o ludziach. Uważał za największą słabość człowieka bierność, bo "w momencie, kiedy jesteśmy bierni, zło zaczyna działać samo przez się, aby dobro mogło dojść do głosu musimy być czynni, to wymaga ogromnego wysiłku, żeby dobrem ocalić naszą człowieczą dobroć". Szczypiorski twierdził również, że "nie wiedzieliśmy, kim jesteśmy i dopiero faszyzm, dopiero wojna otworzyła nam oczy, pokazała, co tkwi w naturze człowieka". Największą dla Szczypiorskiego siłą i zaletą człowieka jest czyn i działanie. Bohaterowie bez względu na status społeczny działają i w większości są to działania pozytywne, i tak na przykład sędzia Romnicki organizuje ucieczkę z getta Joasi Fichtelbaum, łoży na jej utrzymanie. Po tym czynie "żyje bardziej niż kiedykolwiek przedtem". Siostra Weronika organizuje pomoc dla rannych i bezdomnych, opiekuje się, mimo początkowych oporów, żydowskimi dziećmi. Chcąc je ratować od śmierci chrzci je, wdraża do wiary chrześcijańskiej, uczy znaku krzyża, pacierza. Kolejarz Filipek natomiast - bohater tego wypracowania - pomaga w uratowaniu Irmy Seidenman z Gestapo, dzięki znajomości z Niemcem Johanem Millerem.
Jak możemy przeczytać w samym tekście powieści, Filipek "miał daleko do pracy. Mieszkał na Woli, dojeżdżał do parowodni na Pradze. Dwa razy dziennie przecinał miasto. Rano i po południu albo po południu i późnym wieczorem. Nie lubił pracować na drugiej zmianie. Powroty zawsze go niepokoiły." Już jako młody człowiek pracował w technice Frakcji Rewolucyjnej i bez problemu potrafił podrobić każdy dokument - bardzo precyzyjnie zresztą. Przygotowane przez niego papiery otwierały nawet bramy Pawiaka czy Cytadeli. Z czasem Niemcy stali się jednak bardziej podejrzliwi i nie było ich łatwo przechytrzyć - taka sytuacja miała miejsce od roku 1943.
Kolejarz Filipek potajemnie konspirował, siedział w tym po uszy - wieczorami na przykład pracował w tajnej drukarni, ponieważ doskonale się znał na najrozmaitszych typach maszyn oraz urządzeniach drukarskich. Nawet ze zwykłej wyżymaczki potrafił wyprodukować maszynę służącą jednej z podziemnych organizacji niepodległościowych.
Filipek był z pewnością człowiekiem niezwykle doświadczonym przez życie i niejednokrotnie odsiadywał kary w różnych więzieniach. Sam zresztą mówił o tym: "opowiadałem Ci nie raz Pawełku, żem figle płatał przez całe życie. Za Mikołaszki płatałem, za Stołypina płatałem, potem za Beselera, a jakże, płatałem również! Zgadnij Pawełku, kiedy nie siedziałem w kozie? Na Pawiaku siedziałem jeszcze przed rewolucją 1905 r., w kraju Krasnojarskim karczowałem tajgę, za cesarza Wilhelma trafiłem do tego samego cyrkułu, gdziem siedział pod Moskalem. Już jestem taki dziwoląg polski, pepesiacki."
Filipek zawsze był człowiekiem niezwykle szczerym, stawał w obronie ludzi słabszych od siebie, niewinnych oraz tych, którzy byli wykorzystywani. Nawet wobec komunistów wolał zachować pewien dystans - nie zgadzał się z nimi, ale nie był to dla niego powód do zbrojnej agresji. Mówił do Pawełka, że "Komunistów zwalczać należy, to gawiedź niebezpieczna, podstępna, ale nigdy pałką, nigdy pałką! Więc kiedy ich pałkami policja uczyła miłości ojczyzny, tom się hardo postawił".
Kolejarz zdawał sobie jednak sprawę z tego, że nie dane mu będzie doczekać chwili, w której Polska odzyska niepodległość. Wiedział, że niebawem zostanie schwytany przez hitlerowców - to była tylko kwestia czasu. Mimo wszystko, Filipkowi udało się przetrwać.
Dla naszego bohatera każdy partyjny agitator, który nie miał pojęcia o rzemiośle, był z góry przekreślony, przegrany, uważany przez niego za partacza. A partaczy Filipek nie szanował i nie słuchał, lekceważył po prostu. To właśnie taka typowa tandeta, nieróbstwo i taniocha, jak możemy przeczytać na kartach powieści, zniechęcało Filipka do pyskujących demagogów, którzy nie szanowali robotników. Komunistów nazywał po prostu zaklinaczami duchów. Przyznawał niektórym z nich odwagę, wiedział, że gotowi są na wszelkie poświęcenia w imię własnej ideologii, natomiast absolutnie ich nie szanował.
Bohater Szczypiorskiego był niezwykle dumny ze swojej robotniczej godności, z przynależności do klasy robotniczej. Był człowiekiem praktycznie myślącym, rzetelnym, przykładającym się do pracy. To właśnie praca decydowała o ewentualnym szacunku, jaki żywił do swoich bliźnich. Ci, którzy byli przede wszystkim fachowcami, przyzwoitymi pracownikami, mieli u niego ogromny plus, zasługiwali na szacunek. To właśnie "etyka ręki" - to decydowało o opiniach, jakie wydawał Filipek. Siła wykorzystywanych mięśni i ich skuteczność - to liczyło się najbardziej.
Jak widać, kolejarz był człowiekiem niezwykle rzetelnym, solidnym, pracowitym, obowiązkowym i konsekwentnym.
Poza tym, poza swoimi praktycznymi umiejętnościami, odznaczał się niezwykłą wrażliwością - był to człowiek bardzo lojalny wobec ojczyzny.
Zimą, w roku 1948 leżał już słabiutki, schorowany. Powieść zawiera opisy jego wegetacji:
- "Leżał w pościeli blady i wychudły, palił taniutkie papierosy, w drewnianej lufce".
- "To chyba ostatni człowiek tamtego świata, rozbitek kilku wojen i rewolucji, więzień cesarzy i despotów, ofiara strasznych figlów historii albo może szyderczej anegdoty, opowiadanej światu przez Boga, której na imię Polska".
I już po śmierci:
- "Filipek leżał w trumnie i o niczym nie wiedział. Może dopiero wtedy wiedział wszystko, lecz jemu przez całe życie się zdawało, że po śmierci już o niczym wiedzieć nie będzie, bo nie wierzył w Boga, jednak w socjalizm jak najbardziej, i aż do końca żarliwie".
Powieść Andrzeja Szczypiorskiego "Początek" jest nade wszystko opowieścią o Żydach, Niemcach oraz Polakach, ich wzajemnych stosunkach, dziwnych relacjach, w jakie ze sobą podczas wojny wchodzili. Opisuje ich początkowe relacje i zwraca uwagę również na to, co się z nimi działo po wojnie, po upływie kilku, kilkunastu lat. Jeżeli wojnę przeżyli, to ich losy układały się bardzo różnie, jednym szczęśliwie, innym mniej. Niektórzy spotykali się ze sobą, inni całkowicie stracili kontakt. Ludzie opisywani przez Szczypiorskiego są przypadkami bardzo różnymi, nie da się ich w żaden sposób zaklasyfikować, przypisać im jakiejś określonej roli. Tak rzecz się ma z kolejarzem Filipkiem, był to człowiek niejednoznaczny, o ciekawej, skomplikowanej osobowości, ale jasnych poglądach.
