Moim zadaniem jest ustosunkowanie się do powyższego tematu. Opowiadania Gustawa Herlinga - Grudzińskiego przeczytałem ze niekłamaną pasją. Trudno odpowiedzieć na pytanie, skąd przyszło mi wcześniej do głowy, że będzie to nudna opowiastka dla niegrzecznych chłopców, których zamyka się w wieży za złe sprawowanie. Nie wiem, dlaczego nie miałam dobrego zdania o tej lekturze przed podjęciem wysiłku czytania, Teraz, po przebyciu drogi od strony pierwszej do ostatniej, jestem przekonany, że całkowicie wówczas się myliłem. Jestem zaszczycony, że miałem szczęście nie ominąć tej lektury. Dziś jestem mądrzejszy i bogatszy. Nie ulega wątpliwości, że to dzięki opowiadaniu "Wieża".
To przedziwna historia, taka niedzisiejsza. Trąd nie jest dziś tematem "na topie". Jeśli już dziś ktoś napisałaby o kimś, kto jest chory a nieuleczalną chorobę i przez to cierpi na szykany ze strony społeczeństwa, w którym wylądował, to było by na pewno AIDS. Wydaje mi się, że ważne jest to, na jaką chorobę zapadł główny bohater, ponieważ jest to choroba archetypiczna prawie, a już na pewno symboliczna.
Zacznę może od wyjaśnienia słowa "archetyp" - jest to pierwotny wzorzec ukierunkowujący sposób myślenia, postrzegania i reagowania na sytuacje typowe. Tyle definicja.
W temacie pojawił się "archetyp" i określenie Lebbroso jako archetypu człowieka i człowieczego losu. Chciałbym udowodnić, że to prawda.
Nikt, z pewnością, nie może nazwać go zwyczajnym przeciętnym człowiekiem, Everymanem ze średniowiecznych moralitetów, kimś wyprawnym z cech charakterystycznych, żeby moc go nazwać "każdym z nas".
Przeciwnie. Lebbroso ma swoją chorobę, która nie pozwala ani przez chwile pomyśleć o nim jak o kimś takim jak my. Ma zniekształconą chorobą twarz. Nosi w sobie śmierć, jak każdy z nas (wszyscy umrzemy, niektórzy jedyne szybciej, inni wolniej), ale jej widoczne piętno wyraźnie "wycina" go z rzeczywistości i zamyka w wieży.
Wygląd jest, rzecz jasna, bardzo ważny w życiu, Trudno żyć z taką twarzą. Trudno również dla samego siebie. Jednak pamiętać trzeba, że tu w grę wchodzą na tyle sprawy estetyczne, ale przede wszystkim piętno choroby, która zarażamy się przez dotyk. Nikt nie mógł się z nim kontaktować, żeby nie roznieść po okolicy zarazy. Siostra, z którą mieszkał przez długi czas, wyprowadziła się w końcu, ponieważ chciała normalnego życia. Mimo swojej izolacji i choroby, Lebbroso jest normalnym człowiekiem, który tęskni za kontaktem z innymi ludźmi, chce być taki, jak oni. Niestety, nie jest mu to w żaden sposób dane. Może jedynie patrzeć na innych. Nie może nigdy nikogo dotknąć... Jego życiową pasja jest hodowlą kwiatów. Hoduje te najrzadsze. nie może ich dotykać, ponieważ w ogrodzie bawią się dzieci, Gdyby nie poprzestawał wyłącznie na wąchaniu kwiatów, dzieci przestałyby pojawiać się przez jego oknem, a to byłoby dla niego nie do zniesienia, ponieważ oznaczałoby całkowitą izolację.
Lebbroso miał przez chwilę towarzysza życia, psa, ale na rozkaz władz miasta pies został zabity. Wszyscy bali się, że mógłby zacząć roznosić chorobę po okolicy. Rozpacz pustelnika była ogromna. Chciał popełnić samobójstwo, ale tuż przez śmiertelnym ciosem przeczytał list, który zostawiła dla niego siostra przed odejściem. Dzięki tym słowom, w których była miłość i oddanie, Lebbroso poczuł, że może dalej żyć.
Ta chęć życia, która przysnęła w nim na chwilę, wynikała ze celu, jaki sobie obrała. Celem i sensem istnienia Lebbrosa były kwiaty. Odkrył, że posiadł dar, który jest jednym z najbardziej poszukiwanym i niespotykany. Potrafił porozumiewać się z kwiatami. Drugą ważną sprawa było to, że kwiaty, które wyhodował, sprawiały ludziom radość. To, że mógł oglądać, jak cieszą obcych ludzi, z którymi nigdy nawet nigdy nie porozmawiał, dało mu sens istnienia. Pozwoliło mi poczuć misję - sprawiać ludziom radość kwiatami.
Tak najogólniej przedstawia się fabularna strona tego opowiadania. A archetypiczna, ta głęboko ukryta?
Znamię, piętno, jakie nosi na siebie Lebbroso, piętno, którego nikt nie może z niego zdjąć, powinno doprowadzić do na skraj rozpaczy (i zaprowadziło). Jednak znalazł w sobie wystarczająco dużo siły, żeby w ostatniej chwili zastanowić się, nim runął w jej głąb. Symbolika trądu jest następująca: wszyscy wiemy, że gdy jakiś człowiek, z jakichś niewytłumaczalnych bliżej powodów jest dla innych "nietykalny", to wtedy nazywamy go trędowatym (główna bohaterka "Trędowatej", arcydzieła kiczu polskiej literatury, jest odrzucona przez społeczeństwo z powodu swojego niskiego pochodzenia). Tu choroba Lebbrosa może być symbolem odrzucenia przez społeczeństwo. Trudno być człowiekiem będąc jednocześnie wyrzutkiem. Jeśli rozejrzymy się wokół, natkniemy się na wielu takich. Ja dają sobie radę? Gdzie szukają nadziei? Ci nieśmiertelni odrzuceni, którzy będą zawsze, choć piętna, jakie nałoży na nich otoczenie, zawsze będzie inne.
Lebbroso znalazł pocieszenie w pracy. To praca może okazać się ratunkiem. Bo praca ma sens. Człowiek - wytwórca, homo faber, może mieć szansę na odzyskanie miejsca w świecie. Nie ulega wątpliwości, że nikt nie powie o Lebbroso: mój przyjaciel i poklepie go po ramieniu. Ale jest wielka szansa, ze ktoś kiedyś powie: to ten silny człowiek, który przeszedł piekło i daje nam piękno w postaci kwiatów.
Lebbroso jest kimś, kto zasługuje na najwyższy podziw (i ja go podziwiam), ponieważ podjął walkę z losem, który już mu został przeznaczony. Nie może cofnąć tych wyroków, choroba spadła na niego jak przekleństwo. Ale może walczyć o swoją godność. I za to ja go podziwiam i wiem, że należy go naśladować. Bo to, co nas spotyka, przychodzi spoza nas. Ale to, co my z tymi darami losu zrobimy, to już wyłącznie nasza sprawa.