Według mnie zawsze silne uczucia nas zmieniają. Tak też jest w przypadku miłości, która przecież całkowicie nas angażuje. Pod wpływem wewnętrznych emocji, inaczej też patrzymy na otaczający nas świat. Nic więc dziwnego, że Mistrz, bohater powieści Bułhakowa też się zmienił, kiedy zaczął kochać.

To zresztą bardzo ciekawa postać, w której mieści się niesamowita mieszanka nieraz sprzecznych emocji. Na swój sposób był łagodny i wrażliwy, jednak prawdziwa burza rozgrywała się w jego wnętrzu. Można nawet powiedzieć, że był nieobliczalny. Cierpi z powodu sytuacji politycznej, która uniemożliwia mu twórcze działania. Totalitarne państwo nie jest najlepszym miejscem do rozwijania swoich artystycznych pomysłów, o czym Mistrz przekonał się wielokrotnie. Skutecznie podcinano mu skrzydła i właściwie unieszczęśliwiono go. Ten nieugięty obrońca prawdy musiał źle się czuć w tak zepsutym świecie. Oczywiście szukał spełnienia jako artysta, ale jednak nie mógł na to liczyć. Jego skomplikowana osobowość była dla niego zarówno błogosławieństwem jak i potwornym ciężar. Mistrz miał przecież skłonności destrukcyjnych, które w niesprzyjających okolicznościach często dochodziły do głosu. Był w gruncie rzeczy typem współczesnego męczennika. Wiecznie poszukiwał drogi do swego szczęścia i spełnienia.

Przez jakiś czas czuje się wspaniale. Wtedy to poznał Małgorzatę i obdarzył ją wielkim uczuciem. Wtedy w jego życiu wiele się zmieniło. On sam zdobywa jaśniejsze oblicze. Przeznacza pieniądze wygrane na loterii na mieszkanie oraz zakup książek. Źródłem jego szczęścia były kolejne spotkania z Małgorzatą. Pokochał tą kobietę od pierwszego wejrzenia. Właściwie nie ma się czemu dziwić, bo to byłą nie tylko wyjątkowo piękna i urodziwa pani, ale jeszcze w dodatku mądra i inteligentna. Powstało miedzy nimi głębokie uczucie. Miłość szła w parze z weną twórczą, co potęgowało stan błogości. Odtąd Mistrz miał wielką siłą napędową, która nadawała sens jego życiu. Nastał okres szczęścia, kiedy mógł pisać swoją wymarzoną książkę o Piłacie. Był wtedy pełen zapału, bo miał przed sobą jasny cel.

Wkrótce jednak błogostan się skończył, gdy ukończył swoje dzieło. Wszelkie próby publikacji książki spełzały na niczym, ponieważ wtedy nie było zapotrzebowania na takie dzieło. Surowa cenzura w ówczesnym systemie nie pozwalała na publikację tekstu obnażającego zakłamanie rządzących. Krytycy bezlitośnie rozprawili się nawet z tymi fragmentami książki, które ukazywały się w prasie. Negowali zwłaszcza wartość literacką pozycji. Przygnębiony Mistrz nie mógł się pogodzić z takim podejściem. Jego psychika nie była przygotowana na takie gorzkie słowa. Wzrastał w nim lęk i odczucia paranoi. Popada w skrajne stany. Stłamszona jednostka nie ma szansy na skuteczną walkę z reżimem.

W akcie desperacji chce nawet spalić rękopisy powieści, ale pojawia się Woland, który mówiąc: "rękopisy nie płoną", równocześnie nakazuje dokończyć dzieło. Pisarz zabiera się do pracy, chociaż wcześniej chciał się wyrzec własnych ideałów, przekonań. Ten melancholik przeżywa kolejne emocjonalne kryzysy i tylko Małgorzata go jest w stanie zrozumieć. Okoliczności są tak niesprzyjające, że Mistrz woli być zamknięty w szpitalu psychiatrycznym. Jednak ukochana nie zapomina o nim i próbuje go odszukać. Zgadza się nawet oddać duszę Szatanowi, byle dotrzeć do Mistrza.

Nie ma wątpliwości, że miłość była silniejsza od czegokolwiek innego, nawet śmierci. Tak przedstawił to Bułhakow. Trudno jest przeprowadzić dokładny bilans strat i korzyści. Jednak jedno jest pewne: miłość literacka twórczość wywarły największy wpływ na Mistrza. Te dwie sprawy traktował priorytetowo i najbardziej cenił. Nieludzki ustrój zadał mu wiele cierpień. Był przy tym jako artysta bardziej wrażliwy i podatny na wszelkiego rodzaju zranienia. Dźwigał straszliwy bagaż doświadczeń. Jego psychika nie potrafiła sprostać brutalnej rzeczywistości. Jednak miłość Małgorzaty go ocaliła i doprowadziła do szczęśliwego finału tej historii.