Wielu pisarzy pragnęło i zapewne pragnie nieśmiertelności dla swoich dzieł. Jednak całe grono wybitnych literatów nie było docenianych za życia. Trzeba było wiele czasu, aby zaczęto doceniać ich dzieła, rozumieć je, a samych autorów wynosić na literacki parnas. Jednym z takich niedocenianych za życia pisarzy był Franz Kafka - postać tajemnicza i zarazem fascynująca. Przechodził w swoim życiu różne etapy i to nic dziwnego, każdy człowiek doświadcza lepszych i gorszych dni. Chciał on np. zniszczyć swoje utwory, nie dopuścić do tego, aby inni się z nimi zapoznali. To, że tak się nie stało zawdzięczamy najbliższemu przyjacielowi pisarza - Maxowi Brodowi. Nie spalił rękopisów Kafki, jak chciał sam artysta, postanowił zachować je dla potomności. Dzięki temu możemy poznać jedno z najbardziej niezwykłych zjawisk w literaturze XX wieku. Czy Kafka bał się odrzucenia, niezrozumienia przez ludzi? Może sądził, iż jego pisanie wzbudzi tylko gorzki śmiech czy politowanie. Na szczęście pozostały jego dzieła, świadczące o niezwykłym geniuszu pisarskim. Lektura Kafki nie jest łatwa w odbiorze, ale ostatecznie spotkanie z takim tekstem rekompensuje czytelnikowi wszelkie trudy. Jedną z najbardziej znanych powieści pochodzącego z Pragi pisarza jest "Proces". Zaczyna się jak dobra historia kryminalna, a potem jest jeszcze bardziej interesująco. Otóż pewnego dnia obywatel Jozef K. został aresztowany. Nie wiadomo dlaczego i za co. Być może, sugeruje pisarz, ktoś zrobił na niego doniesienie… . Kim był bohater "Procesu", wspomniany już Józef K.? Był zwyczajnym, przeciętnym człowiekiem - urzędnikiem bankowym. Właściwie żadna szczególna cecha nie wyróżniała go z tłumu innych, jemu podobnych ludzi. Świat Kafki od samego początku wciąga w nieznaną i mroczną podróż. Wiele rzeczy trzeba się domyślać, nic nie jest podane na tacy. Przed czytelnikiem stoi trud odkrywania kawałek po kawałku kafkowskiej rzeczywistości. Z początku wiele może irytować, zarówno absurdalna rzeczywistość, szarość oraz przeciętność wykreowanego świata. Oto zwyczajnego człowieka postawiono w trudnej sytuacji - został oskarżony i powoli zapadał się w otchłań kompletnego chaosu i braku zrozumienia. Czytelnik łatwo daje się wciągnąć w ten labirynt, po którym posuwa się po omacku razem z bohaterem Józefem K. "Proces" nie jest książką, którą łatwo można zapomnieć. To chyba cecha wielkich arcydzieł literatury. Józef K. i jego perypetie jeszcze wielokrotnie wracał do mego umysłu, nawet długo po odstawieniu książki na półkę. Działała na mnie jak magnes, dlatego jeszcze wielokrotnie po przeczytaniu wracałem do niej wertując wybrane fragmenty, próbując zrozumieć ich ukryty, jak mniemam, sens. Stwierdzam, iż warto było pokonać początkowe trudności w czytaniu, aby zagłębić się w świat Józefa K. Każdy człowiek może wiele skorzystać czytając tę powieść. Wielu ludzi może odnaleźć w niej istotne elementy ze swego życia. Bohater Kafki jest człowiekiem samotnym, który nie nawiązuje zbyt łatwo kontaktów towarzyskich. Doświadcza w pewnym momencie absurdalnego oskarżenia, jest właściwie jego ofiarą. Dziejące się wydarzenia przeczą elementarnym zasadom logiki, nie mówiąc już o sprawiedliwości czy braterstwie ludzkim. Bohater wędruje po ciemnych korytarzach, strychach i innych ciemnych pomieszczeniach. Z każdą chwilą wzrasta jego lęk, poczucie osaczenia, bliżej nie zidentyfikowanego zagrożenia. Przypomina to w pewnym sensie koszmarny sen, z którego chcielibyśmy się jak najszybciej obudzić. Z każdą stroną ciemny świat Józefa K. wciąga nas coraz bardziej i pasjonuje. Z czasem puszcza go przekonanie o tym, iż padł ofiarą pomyłki. Okazało się, że całe miasto wiedziało o procesie Józefa K. i to nie tylko jego koledzy, ale nawet nieznajomi. Anonimowa siła, fatum zmieniła życie zwyczajnego urzędnika bankowego w ciąg absurdalnych i przypadkowych wydarzeń. Dziwna sytuacja z powieści może przypominać funkcjonującą w średniowieczu instytucję inkwizycji, która również ścigała ludzi często nie wiadomo za jakie przewiny. Wobec Jozefa K. zastosowano bezsensowne procedury, które uczyniły z jego życia piekło. Nie było natomiast sprawiedliwego sądu, uzasadnienia winy itp. Autor stworzył obrazy pokazujące grozę katastrofizmu, który ciąży nad człowiekiem w systemie totalitarnym. Prawo, władza państwowa stają machiną niszczącą życie człowieka. O losie człowieka może zadecydować czyjś fałszywy donos, np. sąsiada, z którym ostatnio się pokłóciło… . Zhierarchizowany oraz zbiurokratyzowany sąd jawi się jako groźna oraz wszechpotężna siła, której celem nie jest wcale poznanie prawdy tylko zaszczucie i zgnębienie człowieka. W takim bezdusznym świecie każdy człowiek może być oskarżony w dowolnym czasie i miejscu, a następnie na podstawie wymyślonych zarzutów -skazany. Winą dla człowieka stawało się samo istnienie, życie. Jednostka była zabawką, igraszką zewnętrznych sił, pętających wolę ludzi. Trudne doświadczenie, które stało się udziałem Józefa K. wzmogło jego refleksyjną już i tak naturę. Można powiedzieć, iż obudził się jakby na nowo do świadomej egzystencji. Błądził samotnie po różnych ulicach miasta - poszukiwał prawdy, zarówno o sobie, jak i o świecie. Choć pozornie był wolny, całe jego jestestwo odczuwało potęgujące się zniewolenie. Józef próbował zwalczyć swoje lęk oraz poznać prawdę. Był jednak zostawiony sobie samemu, pomimo tego, że wokół otaczało go mnóstwo różnych ludzi. Przypominał po trosze postać namalowaną przez zmagającego się przez całe życie z chorobami Edvarda Mucha na swoim słynnym obrazie "Krzyk". Śledząc losy kafkowskiego bohatera można dojść do wniosku, iż człowiek jednocześnie jest mały i wielki, śmieszny i wzniosły. Postawiony w sytuacji bez wyjścia stara się walczyć o godność i człowieczeństwo. Pomimo potęgujących się trudności, łatwo się nie poddaje, chce jak najlepiej wykorzystać dar życia, nawet wtedy, gdy doskwiera mu świadomość, iż jakieś ciemne moce sprzysięgły się przeciwko niemu. Nie chce się podporządkować absurdalności świata, dlatego cierpi, gdyż swoją przestrzeń wolności musi wydzierać siłą, z największym natężeniem i zaangażowaniem. A przecież chciał żyć i pracować spokojnie, nikomu nie szkodząc. Jednak ustroje totalitarne dalekie są od pozwolenia człowiekowi na prowadzenie spokojnego żywota. Nie liczą się ani z życiem człowieka, ani jego potrzebami. Świat bohatera "Procesu" jest zaskakująco podobny do totalitarnego ustroju, tak dobrze nam znanego z historii. Sam autor odczuł jedynie namiastkę takiego systemu, choć nie był to system totalitarny. Zetknął się mianowicie z przesadnie zbiurokratyzowanym ustrojem, panującym wówczas w monarchii Austro-Węgier. Nakładane odgórnie wszelakiego rodzaju ograniczenia i zakazy ograniczały znacznie wolność obywateli, utrudniały im codzienne funkcjonowanie. Natomiast nie było takiego zniewolenia, jakie można było potem obserwować chociażby w Rosji Sowieckiej pod rządami autokratycznego satrapy Jozefa Stalina czy w II Rzeszy Adolfa Hitlera. Zwykły człowiek czuł się tam jak w klatce, osaczony zewsząd przez państwowych funkcjonariuszy. Ludzie żyli w przekonaniu, iż nie znają dnia ani godziny, kiedy zapukają do ich drzwi i skażą na długoletnie więzienie, obóz czy nawet karę śmierci. Nie wiadomo było, komu ufać, a kogo należy się wystrzegać jak ognia. Nawet najbliższy sąsiad mógł donieść i fałszywie zaświadczyć o nieistniejących przewinach. Podobnie było w świecie wykreowanym przez Franza Kafkę. Nie poznaliśmy przecież przyczyn aresztowania Jozefa K. Ciągle musimy się domyślać powodów, jak i jeszcze wielu innych rzeczy, które spotykały bohatera. Przypadek Józefa nie jest wyjątkowy. To mogło spotkać każdego, podobnie właśnie jak w przypadku życia w ustrojach totalitarnych, gdzie nawet wyrażenie innego zdania, niż obowiązujące odgórnie myślenie, mogło zakończyć się tragicznie. Wszechobecna staje się podejrzliwość, która uniemożliwia nawet w miarę normalne funkcjonowanie w społeczeństwie. Gdzie bowiem czai się wróg? Kto jest przyjacielem a kto donosicielem? Czyż można żyć w takich warunkach? Sam Józef po rozpoczęciu procesu podejrzewał swych kolegów z pracy, w tym wicedyrektora o przeglądanie akt spraw, nad którymi pracował w banku. Wielokrotnie powtarzał, iż odnosi wrażenie, że akta są przeszukiwane, a potem znikają. Tylko dlaczego, skoro nikt nie wie o co bohater był oskarżony? Przypomina to sytuację, gdzie człowiek zdradzony, osaczony wystawiony zostaje na ciężką próbę. Wszyscy oczekują tylko na jego błąd, potknięcie, które zaważy na przyszłości. Wykorzystując historię Józefa K. Kafka pokazuje czytelnikowi obraz ludzkiego życia, miotanego bezustannie przez przeciwności i kłopoty. Nic więc dziwnego, że wielu mogło odnaleźć w tym, co pisał autor "Procesu" samych siebie, często zagubionych, sfrustrowanych, cierpiących w samotności i opuszczeniu. Możemy się zapytać czy tak musi być? Co robić ,aby nasze życie było wolne od niebezpieczeństw? Wydaje się, ze są one integralną częścią naszej egzystencji. Chodzi tylko o to, abyśmy nie zostali siłą wtłoczeni w sidła absurdalnych przepisów w państwie rządzonym przez grupkę fanatycznych szaleńców. Demokracja w założeniu ma eliminować takiego rodzaju rządy. Jednak nie jest ona absolutnym gwarantem tego, iż człowiek będzie mógł realizować swoje marzenia w wolnym od niesłusznych oskarżeń świecie. Józef K. zmuszony był walczyć o własne życie. A tytułowy "Proces" nie jest niczym innym niż nieustanną batalią o człowieczeństwo, o zachowanie godności w świecie, gdzie iluzja i fałsz są nieraz ważniejsze od prawdziwych wartości. Takie zmaganie nie jest łatwe i nie każdego na nie stać. Świat bowiem często milczy, zdaje się być głuchym na krzyk rozpaczy czy wołanie o ratunek. Józef z czasem tracił instynkt samozachowawczy oraz zaczął szukać winy w sobie samym. Według Franza Kafki wszyscy ludzie są w jakiś sposób winni. Wprawdzie ta wina nie zawsze musi być określona, jednak stanowi pewnego rodzaju wyzwanie dla człowieka. Skoro nasze życie jest procesem, to możemy je albo wygrać, albo przegrać. Kafka zdaje się obstawać przy ostatecznej porażce człowieka. Jednak nie odbiera mu szans na walkę, gdyż nawet uczciwa walka zakończona porażką - uszlachetnia człowieka, czyni go lepszym, dzięki niej może pełniej spoglądać na świat, staje się dojrzalszy.
Bohater Kafki natomiast zatraca poczucie oryginalności. Jego życie przypomina jakiś surrealistyczny, odrealniony sen. Człowiek, który niepewny jest własnego losu - czuje się głęboko nieszczęśliwy, samotny i opuszczony. Zaczyna panować nad nim przeświadczenie o znikomości ludzkiego życia. Wichry nieznanego jutra odbierają mu możliwość spokojnego snu, lęk staje się wszechwładnym królem.
"Proces" jest powieścią-parabolą. Wydarzenia w niej zawarte nie są najważniejsze. Akcja powieści rozgrywa się bowiem poza historią i czasem, gdzieś w czasoprzestrzeni uniwersalnej. Narracja pozbawiona jest jakichkolwiek komentarzy. Franz Kafka wytwarza atmosferę niezwykle duszną, wręcz męczącą. Dominuje tu nastrój snu, a logika wydaje się być zawieszona. Bohaterem jest zwyczajny człowiek, urzędnik, czyli mógłby nim być właściwie każdy z nas. Autor nazywa go Józefem K. co właściwie niczego nie mówi, niczego nie zdradza o samej osobie. Sama fabuła powieści zbudowana jest na kształt sennych urojeń. Jednak pod nią kryje się znaczenie głębsze, uniwersalne, ponadczasowe.
Kafka poruszył w swym utworze również problematykę religijną, związaną z takimi elementami jak: problem winy, grzechu, pokuty. Z problematyką tą mierzyli się najwięksi pisarze w historii literatury, wystarczy wspomnieć chociażby Fiodora Dostojewskiego - autora "Zbrodni i kary". Stanął wobec niej również i Franz Kafka, którego bohater - Józef K. zaciąga wydawałoby się największą winę wobec świata. Jest nią … samo życie, które bohaterowi sprawia tyle trudności i zadaje tyle cierpienia. Jednak wydaje się, że nie można normalnie żyć ciągle za to życie przepraszając… .
Każdy z nas decyduje o kształcie własnego życia. Przysłowie mówi, iż "każdy jest kowalem własnego losu." Tylko od nas zależy, czy zawładną nim demony podejrzliwości, strachu, osaczenia. Żyjemy w czasach pokoju, nie rządzi nami na szczęście żaden satrapa. Mamy więc wielką szansę ukształtować swoje życie na podstawie wolnych i mądrych wyborów. Mądra literatura będzie zapewne dla nas przewodnikiem i drogowskazem po krętych ścieżkach ludzkiego pielgrzymowania. Nie wolno nam zmarnować szansy na piękne życie. A gdy ogarną nas ciemne myśli, na wzór tych, które prześladowały Józefa K. poszukajmy bratniej duszy i razem z innymi starajmy się o budowanie na świecie coraz większego dobra.