Konstrukcja "ty" lirycznego w wierszu Stachury, pt.: "Życie to nie teatr" jest poniekąd skomplikowana. Trudno po pierwszej lekturze stwierdzić, do kogo poeta kieruje swoje słowa. Spójrzmy na pierwszy wers wiersza:

Życie to nie teatr, mówisz ciągle, opowiadasz;

Maski coraz inne, coraz mylne się nakłada.

Po pierwsze mamy tutaj przełamanie słynnego motywu, toposu literackiego mówiącego o tym, że życie to teatr. Motyw ten upowszechnił się przede wszystkim dzięki Szekspirowi i jego sztukom. Mamy więc powiedziane, że podmiot liryczny potwierdza to, co słyszy od swojego interlokutora. Zgadza się z nim, co prawda, ale chyba niekoniecznie go szanuje i się z nim zgadza. Dalej czytamy:

Życie to nie teatr, ja ci na to odpowiadam;

Życie to nie tylko kolorowa maskarada;

(...)

Ty i ja - teatry to są dwa.

I w tym miejscu pojawia się pewna sprzeczność pomiędzy podmiotem lirycznym, a lirycznym "ty". Ten, do kogo kierowane są słowa wiersza uważa, iż życie nie jest co prawda teatrem, natomiast na pewno jest grą. Relacje międzyludzkie są zabawą, nie ma tutaj żadnej szczerości, wciąż zmienia się maski, nie ma żadnej stałości w ludziach. Ktoś, do kogo poeta kieruje swoje słowa przywykł już do wiecznego udawania, zarówno na scenie (może jest aktorem), jak i poza nią. Spotyka go z tego powodu pogarda ze strony poety, oskarżenie zawarte w słowach:

Ty - prawdziwej nie uronisz łzy.

Ty najwyżej w górę wznosisz brwi.

Nawet kiedy jest ci źle, to nie jest źle.

Bo ty grasz!

Jest to oskarżenie kierowane do osoby, która nie potrafi mówić o swoich prawdziwych uczuciach. Twierdząc, że życie to nie teatr, nie ma świadomości, w jakim świetle ją to stawia. Podmiot liryczny prowadzi grę ze swoim rozmówcą podobną do tej, jaką miał w zwyczaju prowadzić mistrz rozmów - Sokrates. Oboje posługują się jakąś definicją i terminem, ale używają go w odmiennym znaczeniu, zupełnie co innego mając na myśli.

Ja - duszę na ramieniu wiecznie mam.

Cały jestem zbudowany z ran.

Lecz kaleką nie ja jestem, tylko ty!

Chodzi tutaj o kalectwo emocjonalne. Wiadomo, że mówienie prawdy bywa czasem bolesne. Jest w życiu wiele sytuacji, w których mamy przysłowiową duszę na ramieniu - nie wiemy, czy dobrze postępujemy. To sprawia, że wielokrotne popełniamy błędy, natomiast uczymy się zawsze, jak postąpić w przyszłości. Prawda i życie zgodne z nią przynosi wiele łez.

Ty - ty prawdziwej nie uronisz łzy.

Ty najwyżej w górę wznosisz brwi.

Pojawia się niczym refren. A potem:

I niezaraźliwy wcale jest twój śmiech.

Bo ty grasz!

Osoba, do której zwraca się poeta wzbudza wiele emocji, ale nie jest przezeń lubiana. Być może jest to człowiek, który go oszukał. Z tego powodu osoba mówiąca w wierszu jest zła, sfrustrowana i ironiczna.