Historia ze swoimi okrutnymi prawami raz po raz wkracza w jednostkowe życie i burzy utarty wcześniej porządek i ład. Nikt nie może się przeciwstawić okrutnym prawom dziejów, zwłaszcza wtedy, gdy wybucha wojna i zachodzi konieczność stawienia się na linii frontu. Wtedy młodzi chłopcy niezależnie od swoich wewnętrznych przekonań muszą chwycić za broń i stanąć ramię w ramię z innymi walczącymi. Później przyjdą kolejne pokolenia i historycy zajmujący się badaniem przeszłości, będą ustalać kolejność działań. Nic nie umknie ich bacznemu oku. Z popiołów, gruzów wydobędą rekwizyty świadczące o tym, co się wydarzyło.

Na przebieg procesu historycznego największy wpływ mieli oczywiście ci, którzy stali najwyżej i zajmowali ważną pozycję w hierarchii społecznej. Byli to władcy, królowie lub osoby znajdujące się w ich otoczeniu. Panujący od zawsze wszczynali konflikty zbrojne. W imię różnych idei naczelnych posyłali młodych ludzi na linię frontu. Nierzadko chcieli w ten sposób zaspokoić własną, wybujałą ambicję. To wystarczyło, aby przez wieki miliony ludzi spotkała przedwczesna śmierć na polu walki. Liczba poległych to nie tylko sucha statystyka, ale ludzkie tragedie wpisane w liczby. W ostatnim stuleciu totalitarni władcy, tacy jak Stalin, Hitler, skonstruowali bezwzględną machinę przemocy. Zorganizowali taki aparat nacisku, aby całkowicie podporządkować sobie obywateli. Właściwie nie było dziedziny życia, do której by rządzący nie ingerowali. Natomiast wszystkich niepokornych, nieposłusznych eliminowano ze społeczeństwa.

Jeśli uważniej przyjrzelibyśmy się dziejom Polski, to może się okazać, że wojny wybuchały w każdym stuleciu. Przyczyny zbrojnych interwencji były różne, począwszy od próby zachowania własnych granic i terytorium, poprzez różnice religijne, aż do ambicji władcy włącznie. Niemniej kiedyś, gdy nie było broni masowego rażenia, walka nie zbierała tak straszliwego żniwa. Dwie ostatnie wojny pokazały jak przerażające mogą być skutki żołnierskich wypraw. Broń atomowa przyniosła zniszczenia na nieprzewidywalną skalę. Fala zbrodni, popełnianych pod wpływem ideologii nazistowskiej w obozach zagłady, wprost zatrważa. Aż trudno uwierzyć, że do takich rzeczy byli zdolni ludzie. W imię wyimaginowanych idei całe grupy społeczne starano się eksterminować. Doszło do ludobójstwa na niespotykaną wcześniej skalę. Nic więc dziwnego, ze współcześni pisarze próbowali ująć ten straszliwy i przerażający świat w swoich wierszach.

Warto przyjrzeć się twórczości Władysława Broniewskiego, ponieważ sam autor był wyjątkowo doświadczony przez historię. W pierwszych latach istnienia niepodległego państwa polskiego brał udział w walce z bolszewikami. Po wybuchu II wojny światowej został aresztowany przez NKWD. Taki los spotkał wtedy wielu intelektualistów. Przeszedł przez piekło więzienia w ZSRR, ale nie przeszkodziło mu to już po zakończeniu wojny stworzyć bałwochwalczy panegiryk skierowany do komunistycznego przywódcy, zatytułowany "Słowo o Stalinie". Te częste zmiany poglądów podkreślają absurdalność świata, w którym przyszło żyć Polakom. Wydarzenia następowały tak szybko, że trudno było za nimi nadążyć.

W wyniku kolejnych sojuszy, dawni wrogowie stawali się sprzymierzeńcami. Układ między Ribbentropem i Mołotowem sprawił, że Polacy przebywający na ziemiach ZSSR byli represjonowani, traktowani niezwykle brutalnie. Wśród ofiar tych prześladowań Władysław Broniewski, który w 1940 r. został internowany w obozie dla polskich żołnierzy polskich i przebywał niedaleko Lwowa. W tych dramatycznych okolicznościach powstał wiersz zatytułowany "Rozmowa z historią". Już tytuł sugeruje, że odbywa się dialog między dwoma postaciami reprezentującymi odmienny pogląd. W centrum uwagi znajduje się refleksja na temat skomplikowanego biegu ludzkich dziejów. Chociaż historia została nazwana "mistrzynią życia", to trudno odkryć sens jej niektórych kroków. Prawdziwa nauczycielka nie byłaby skłonna do płatania "psich figli". Współczesne zdarzenia mają zatem więcej wspólnego z absurdem niż z racjonalnością. Bohater liryczny wprost wyznaje:

"siedzimy razem na kiblu"

Rozmowa z historią odbywa się zimą, w celi, co potwierdzają słowa "zza kraty podgląda nas Orion". Trzeba zaznaczyć, że wspomniany gwiazdozbiór z Drogi Mlecznej jest szczególnie wyraźny na niebie w okresie zimy. Broniewski nie ogranicza się do opisu własnej sytuacji, ale dostrzega zaskakującą powtarzalność dziejową. Tendencja ta pozwala nakreślić prawdopodobny schemat zdarzeń i niejako przewidzieć, co wkrótce będzie miało miejsce:

"na całym świecie

jak nie wojna, to stan wojenny"

Nic dodać, nic ująć. Pod każdą szerokością geograficzną toczą się walki. Pod tym względem sytuacja jest bez zmian. Jedynie zaskakują, dziwią pewne nielogiczne fakty, stąd poetyckie westchnienie:

"O Nieśmiertelna, skądże

ta skłonność do paradoksów"

Broniewski dostrzega przede wszystkim absurdalność własnego losu i znacząco pyta:

"Rewolucyjny poeta

ma zginąć w tym mamrze sowieckim?!"

Wszak on wielokrotnie w czasie swej młodości podkreślał lewicową postawę, aktywnie przeciwstawiał się wszelkim przejawom niesprawiedliwości społecznej, co więcej opowiadał się za powszechną rewolucją. Pomimo tego został aresztowany i osadzony w więzieniu na terenie ZSRR, głównie z powodów politycznych. Piewca komunizmu został za swoje poglądy ukarany właśnie przez wyznawców tej ideologii. Na tym polega paradoksalność i absurdalność jednostkowego losu. Broniewski zrozumiał to dopiero po internowaniu i dał wyraz swoim emocjom w poetyckim tekście. W związku z tym "Rozmowę z historią" trzeba niewątpliwie odczytywać jako jawną krytykę stalinizmu i wszystkich procesów, które z tym ustrojem się wiązały. Z władzami sowieckimi nie można było dyskutować, pozostaje tylko kornie prosić:

"Więc wstydź się, sędziwa damo,

i wypuść z Zamarstynowa..."

Więzienie rewolucjonisty jest swoistym "nietaktem" ze strony rządzących. Mimo zarysowania więziennej scenerii analizowany utwór nie korzysta z martyrologiczno-romantycznych obrazów cierpienia. Chociaż dominuje nuta żalu, smutku, to towarzyszy jej rozbrajająca ironia. W ten sposób tonacja wiersza łagodnieje. Trudna sytuacja nie jest ujmowana w patetycznych sformułowaniach, ale przy wykorzystaniu kolokwialnego, prostego języka. Paradoksy historii jawią się jako niegroźne, dziecinne żarty, stąd zwrot: "Historio (...) ktoś z nas po prostu jest dzieckiem!". Krytyka utrwalona w utworze była tylko chwilowym rozgoryczeniem z powodu zaistniałej sytuacji. Bowiem po wojnie Broniewski ponownie zmienił swoje poglądy. Tworzył wiersze aprobujące działania komunistycznego rządu PRL. Swoje wojenne doświadczenia konsekwentnie przemilczał.

Wspomniany poeta został brutalnie wciągnięty w wir niezrozumiałej dla niego historii. Chociaż brał udział w najważniejszych procesach dziejowych, to do końca ich nie pojmował. Dokonywał wyborów ideologicznych, które okazywały się całkowicie absurdalne. Przekonany o swoim błędzie, szybko zmieniał poglądy. Brakowało mu należytego dystansu, aby zrozumieć totalitaryzm. Mimo wszystko w pewien sposób wiarygodnie opisał ówczesną rzeczywistość i tragiczne konsekwencje niektórych wyborów światopoglądowych. Afirmacja błędnej, pokrętnej ideologii nie dała mu poczucia szczęścia. Niemniej trzeba zauważyć, ze skomplikowane dzieje historyczne i związanych z nimi ludzi trudno jednoznacznie interpretować. Maleńki człowiek jest tylko drobnym elementem globalnych procesów lub częścią ogromnej machiny, która nie wiadomo w jakim kierunku podąża. Wobec tego trudno o dobry wybór. W gąszczu idei można łatwo się pogubić i stanąć po niewłaściwej stronie.