Wielu autorów przedstawia świat jako teatr. Ukazują w ten sposób, że to Bóg jest reżyserem naszych żyć, a my jesteśmy tylko aktorami, którymi ktoś kieruje. Aktorzy wchodzą na scenę i z niej schodzą. Wszystko się kręci. Ale czy o to chodzi w koncepcji ludzkiego życia? Czy gramy tylko po to, by kiedyś zejść ze sceny i zniknąć? Zarówno Norwid jak i Baran w swoich wierszach poruszają tematykę ludzkiej egzystencji.

       Podmiot liryczny w „Marionetkach” Cypriana Kamila Norwida prowadzi monolog, w którym podkreśla, że się nudzi. Z pozoru przecież nic ciekawego nie dzieje się na świecie. Autor porusza problem nieuchronnego upływu czasu, który kiedyś zabierze ludzi ze sobą. Po człowieku nie pozostanie nic. Będą się rodzić nowi ludzie, a o tych, których już nie ma, nikt nie będzie pamiętał. Czas zabierze z ziemi ludzi, a wraz z nim ich historie. W utworze pojawia się więc motyw teatru świata. Zdaniem Norwida świat jest niedoskonałą sceną, na której codziennie odgrywają się najróżniejsze spektakle. Wszystko jest nudne, bo już było. Nie ma niczego nowego na tym świecie. Na scenie nie mieści się już nic więcej, bo jest „za mała”. Ludzie wciąż powtarzają te same schematy, jednocześnie są tylko tytułowymi marionetkami, popychanymi w rękach kogoś większego. Nad człowiekiem jest ktoś, kto nim steruje steruje i śmiertelnik nie może zrobić nic, żeby się temu przeciwstawić. Dalej podmiot liryczny rozmawia z jakąś panią. Tematem rozmowy jest to, co zwykle - nuda i to, że wszystko wszystkich nudzi, bo wszystko jest nudne. Następnie autor wywodu pyta, jednocześnie wyliczając, co można robić, kiedy kogoś ogarnia takiego typu zniechęcenie do życia: można pisać wiersze lub prozę, czytać romanse, czy „bywać u osób”. Dwa ostatnie wersy utworu są bardzo znaczące. Norwid podkreśla różnicę pomiędzy „ludźmi” a „osobami”. „Osoby” zakładają maski, udają kogoś kim nie są, grają. „Ludzie” natomiast są prawdziwi, autentyczni, mają swoje zdanie, którego nie boją się wyrazić.

       Utwór Józefa Barana zaczyna się paradoksem, zdanie otwierające zdaje się jednocześnie kończyć pewien rozdział, zapowiada nowy porządek rzeczy. Czytelnik dowiaduje się, że teatr zakończył działalność, został rozwiązany. Teraz widownia może przyglądać się przedstawieniu cyrkowemu, które uosabiane jest ze sztuką lekką, śmieszną, niepoważną. Okazuje się jednak, że cyrk Barana staje się miejscem zdarzeń tragicznych. Metaforą naszego życia okazuje się kręcąca arena cyrkowa. Los jest powtarzalny, arena toczy się kołem. To zaklęty krąg, miejsce, skąd nie ma ucieczki. Wszystko, co ma miejsce w cyrku, jest cykliczne i oczywiste. W smutnym świecie nie ma wartości stałych, pewnych. Wszystko jest złudne i iluzoryczne. Życie zdominowane jest przez strach i niepewność. Zanikły zasady i autorytety. Życie nie jest już sztuką. To jedynie ironiczna sztuczka, pełna złudzeń, niedopowiedzeń i niepewności. Dusza jest duszą upadłą. To jedynie duszyczka, obdarta ze swej pierwotnej wartości, którą na dodatek steruje sam Szatan. W tekście nie możemy rozróżnić co jest dobre, a co złe. Te dwie wartości zlewają się w jedną.

        Utwory łączy tematyka teatru świata. U Norwida na scenie życia występują marionetki, u Barana aktorzy cyrkowi. Oba przedstawiane światy są nudne, przewidywalne, oczywiste. Losy aktorów zataczają koło. Kiedy jeden umiera i schodzi ze sceny, zastępuje go drugi. Nikt nie zwraca na to uwagi, przedstawienie toczy się dalej. Autorzy przekazują, że życiem człowieka coś kieruje. Norwid mówi jednak o tym, że może to być Bóg, Baran twierdzi natomiast, że człowiek stracił wiarę w Stwórcę i to upadły anioł- Lucyfer kieruje jego życiem. Twórcy tych dzieł literackich ukazują świat obdarty z jakichkolwiek poważnych wartości. Norwid ukazuje przecież „osoby”, które boją się własnego cienia, podążają za większością, będą tańczyć tak jak im się zagra. Na arenie cyrkowej nic nie jest w jakikolwiek sposób poważne. Wszystko wydaje się błahe, nic nieznaczące.

       Życie człowieka może być kierowane przez siły wyższe. Na pewno każdy z nas ma określoną rolę w świecie i swoje zadania do wykonania. Jan Kalwin mówił przecież o predestynacji- doktrynie według której to Bóg z góry określa przeznaczenie człowieka. Nie mogę się jednak zgodzić z tym, że świat jest nudny i powtarzalny. Nigdy przecież nie jesteśmy wszystko pewni. Nie wiemy, co przyniesie nam kolejny dzień, jak go przeżyjemy. Każdy z nas sam decyduje o tym, czy jego życie będzie zataczało powtarzalne koło czy jednak zdecyduje się przeżyć jakąś przygodę.