Szara, uczniowska codzienność zaczyna się w momencie zakończenia czasu błogiego lenistwa, jakim są wakacje. Każdy uczeń równocześnie z końcem lata, musi powrócić do rzeczywistości, zacząć przyzwyczajać się do czekającej go pracy i nauki, co zazwyczaj nikomu nie przychodzi łatwo. Niektórzy uczniowie dość długo przyzwyczajają się do szkolnych obowiązków, co ma negatywny wpływ przede wszystkim właśnie na nich, gdyż utrudnia skupienie uwagi, nie pozwala się skoncentrować na toczących się lekcjach, myśli wracają jeszcze do wakacyjnych chwil.
Początkowe dni w szkolnych murach, stanowią zwykle przyjemne momenty, lecz nie dla wszystkich. Niektórzy, szczególnie ci, którzy zakończyli już naukę w swojej "starej" szkole i znaleźli się za murami nowej, wiążą się one ze stresem wynikającym z nieznanego otoczenia. Wszystko jeszcze na nich czeka, nowa szkoła, nieznani rówieśnicy, nowi nauczyciele, klasy. Na początku może się to wydawać dość strasznie, lecz już po kilku dniach niepewności, zaczynamy się powoli przyzwyczajać do nowej sytuacji.
Nauczyciele zazwyczaj na początku straszą swymi wymaganiami, niektórzy przeszywają nas swym groźnym spojrzeniem. Potem okazuje się jednak, iż ten srogi, niesympatyczny i czujący wielką satysfakcję z gnębienia młodzieży - pedagog, jest całkiem inny.
Uczniowska niedola, ma swój początek w momencie, gdy po niesamowicie ekscytującym weekendzie, spędzonym przeważnie wraz z przyjaciółmi, zazwyczaj na jakiejś imprezie, zbliża się chwila, kiedy trzeba znowu pójść do męczącej szkoły. Lecz co tu począć? Przecież nazajutrz ma się odbyć sprawdzian z fizyki, później z geografii, a w dodatku nauczycielka polskiego zapowiedziała odpytywanie z ostatnio poznanej epoki literackiej! Zostajemy wówczas postawieni pod ścianą. Lecz weekend spędziliśmy tak fajnie, że nawet nie mieliśmy okazji zajrzeć do podręcznika, albo zeszytu. Wtedy, jedno z ewentualnych wyjść, to udawanie choroby, lecz próżny nasz trud, gdyż jest to tak czy inaczej syzyfowa praca. Żadna mama nie daje się nabijać w butelkę. One świetnie poznały już wszystkie nasze numery. Decydujemy się jednak zajrzeć do podręcznika i przynajmniej spróbować zapamiętać cokolwiek, jednak nasz słomiany zapał niweczy nasze zamiary. Odczuwamy znużenie, senność, a zamiast skoncentrować się na przyswojeniu materiału, ciągle myślimy, aby wreszcie położyć się do łóżka. Siedzimy nad notatkami do późnych godzin wieczornych i w rezultacie zasypiamy nad jakimś zeszytem. Rankiem wstajemy zupełnie nie przygotowani, zaspani… W dodatku zaczynamy odczuwać skutki nieprzespanej nocy. Czujemy się, jakbyśmy mieli piasek w oczach. Wtem, kiedy jesteśmy już w klasie, spotyka nas fantastyczna niespodzianka. Nie ma sprawdzianu, ponieważ fizyk się rozchorował (być może spędził równie fajny weekend, jak my), okazuje się, iż dało się ściągać na geografii i było całkiem nieźle, zaś pani od polskiego odpytywała tylko tych, którzy sami się zgłosili do odpowiedzi. Jesteśmy niesamowicie zadowoleni z tego, iż los okazał się dla nas łaskawy.
Nieprzyjemnym wydarzeniem w życiu ucznia jest również wywiadówka. Każdy przeżywa to na swój sposób. Niektórzy oblewają się zimnym potem już na samą tylko myśl o spotkaniu z rodzicami po wywiadówce. Lecz ci, którzy systematycznie przykładali się do nauki, nie muszą czuć obawy przed wywiadówkami.
Można więc zauważyć, iż rozmaite sytuacje oraz wydarzenia, mają wpływ na uczniowską "dolę i niedolę". Niektóre sytuacje spadają na nas, niczym "grom z jasnego nieba". Należy nauczyć się radzić sobie w tego rodzaju chwilach, a wówczas spotka nas z pewnością więcej radosnych momentów.