17.09.2078r
Na Marsie jesteśmy już kilka dni. Wczoraj znaleźliśmy jakąś budowlę, która może być siedzibą mieszkańców tej planety. Wewnątrz pełno było kości, co nas nieco przeraziło, choć wzięliśmy pod uwagę fakt, że stwory z tej planety mogą być podobne do ludzi. Przebadanie labiryntu korytarzy zajmie nam co najmniej kilka dni. Ciągle dostrzegamy niepokojące i zaskakujące zjawiska.
19.09.2078
Po południu znaleźliśmy coś, co wszyscy uznali za grobowiec. Najpierw dokładnie zbadaliśmy całe pomieszczenie, a dopiero potem otwarliśmy znalezisko. W środku było ogromne ciało i bardzo dużo niezidentyfikowanej materii święcącej na niebiesko. Przypominało mi to nieco sople lodu, ale nie wiem, co to mogło być. Nagle, nie wiem skąd, wyskoczyły dziwne istoty, podobne do małp. Szybko nas uśpiły...
20.09. 2078
Kiedy się obudziliśmy nadal byliśmy w pomieszczeniu z grobowcem. Wszystkich bolały głowy i kości. Stworów już nie było, podobnie jak zawartości grobowca. Postanowiliśmy raz jeszcze przeszukać komnatę. W krypcie odnaleźliśmy drzwi i przeszliśmy przez nie, aby dowiedzieć się, co się za nimi kryje. Długo wędrowaliśmy ciasnym korytarzem, aż wreszcie dotarliśmy do kolejnej komnaty. W niej znajdowały się kolejne trumny. Kiedy ponownie zobaczyłem agresywne stwory, pożałowałem, że ruszyliśmy się z miejsca. Rozpoczęła się bitwa. Walczyliśmy zaciekle i pokonaliśmy wroga, niestety nie obyło się bez ofiar z naszej strony. Została tylko skromna grupka z załogi. W jednej z trumien znaleźliśmy jedynego żyjącego stwora, który na szczęście okazał się przyjaźnie nastawiony. Całą noc spędziliśmy na rozmowach z nim.
21.09.2078
Poznany poprzedniego dnia ufoludek powiedział nam, że to jego rasa stworzyła ziemię i cały wszechświat, a oni sami są potomkami wielkiego Stwórcy. Jego właśnie widzieliśmy w grobowcu, który znaleźliśmy parę dni wcześniej. Otrzymaliśmy od niego klucz pasujący do wszystkich drzwi w budowli oraz informację, że Stwórca spełni jedno nasze życzenie - jeśli tylko nie zastaniemy go w stanie hibernacji.
22.09.2078
Pożegnawszy się z ufoludkiem, wyruszyliśmy w dalszą drogę. Po przejściu kilku korytarzy, stanęliśmy przed wielkimi złotymi drzwiami. Włożyłem w nie klucz i powoli go przekręciłem. Drzwi się otworzyły, ale drogę zagrodzili nam dwaj ogromni starcy. Dowiedzieliśmy się od nich, że nie pójdziemy dalej, jeśli nie odpowiemy na pytanie, ile gwiazd jest we wszechświecie.
My oczywiście nie mieliśmy o tym zielonego pojęcia, więc przemknęliśmy pod nogami olbrzymów i znaleźliśmy się przed Wielkim Stwórcą. Biegliśmy bardzo szybko, ale horda małp ruszyła w nasza stronę, próbując nas zatrzymać. Ratując nam życie, Stwórca pozabijał je jednym spojrzeniem. W komnacie nastała grobowa cisza. Po chwili rozległ się głos Stwórcy. Zapytał nas, czy mamy jakieś życzenie. Oczywiście, że mieliśmy. Chcieliśmy jak najszybciej powrócić do domów, więc poprosiliśmy go o to. Nawet nie zauważyliśmy, jak znaleźliśmy się na Ziemi.