Zastanawia nas czasem fakt czy "umywać ręce" znaczy tyle samo, co być niewinnym. W tej sytuacji warto zastanowić się nad argumentami za oraz przeciw, wówczas będzie możliwe uzyskanie odpowiedzi na powyższe pytanie.

Tak naprawdę trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to nurtujące nas pytanie, bowiem w życiu bywa bardzo różnie. Przypomnijmy postać profesora Sonnenbrucha oraz sytuację, w jakiej on uczestniczył. Z pewnością można powiedzieć, że istnieją dwa warianty walki, w tym aktywna oraz bierna. W tym kontekście można powiedzieć, że Joachim Peters uczestniczył w walce aktywnej, ponieważ brał czynny udział w walce z faszystami, używał do tego celu różnych karabinów. Natomiast profesor Sonnenbruch był zdecydowanie starszy od Joachima, nie można powiedzieć, że był człowiekiem młodym. Jednak był człowiekiem bardzo wrażliwym i sądził, że ponad życie nie ma nic ważniejszego. Był przekonany, że osobiste badania prowadzą do niszczenia ludzi, ale cóż mógł uczynić? Jego prawdziwe ideały zostały ukryte głęboko w sercu, stał się nieczuły na krzywdę innych. Nie miał wyjścia, nie był w stanie zjawić się w pracy i wszystkim oznajmić, że jego eksperymenty mają niekorzystny wpływ na życie innych ludzi. Taki stan rzeczy wynikał z jego życia na terenie faszystowskich Niemczech. A jak wszystkim wiadomo faszyzm był określany jako ustrój totalitarny, w tym kontekście nie trzeba chyba informować jak eliminowano niewygodne jednostki ze społeczności.

Mając na uwadze powyższe stwierdzenia przywołajmy sytuacje z naszego życia. Na przykład jesteśmy świadkami okrutnego znęcania się nas psem. Czy w tej sytuacji powinniśmy pozostać biernymi obserwatorami (przysłowiowo "umyć ręce")? Niestety trudno udzielić jednoznacznej odpowiedzi. Jako jednostki niewiele możemy zdziałać przeciwko sile większości. Działając w pojedynkę nie jesteśmy w stanie przemówić innym do rozumu, natomiast prawie pewne jest to, ze nie mamy, co liczyć na pomoc ze strony innych obserwatorów (wolą się w cudze sprawy nie mieszać). To typowy przejaw współczesnej znieczulicy. Jednak zawsze pozostaje ostateczne wyjście - powiadomić najbliższy posterunek policji o zaistniałej sytuacji. Wówczas będziemy pewni, ze podjęliśmy jakiekolwiek kroki, aby przeciwdziałać zaistniałemu złu. Wyobraźmy sobie sytuację, że trzy osoby planują zabójstwo. W momencie popełnienia zbrodni najczęściej dwóch morduje, natomiast jeden sprawdza czy nikt nie nadchodzi. W związku z tym po zakończonej "akcji' ten, który pilnuje może w konsekwencji "umyć ręce", bowiem w gruncie rzeczy on nie dopuścił się zbrodni. Czy w tym kontekście można powiedzieć, że ta osoba jest bez winy?

Swego rodzaju prekursorem powiedzenia "umywać ręce" był Piłat, który użył tych słów w rozmowie z samym Jezusem. Jednak ostatecznie trudno jednoznacznie powiedzieć, że nie popełnił żadnej "zbrodni". W tym miejscu powoli można sformułować ostateczne wnioski. Trudno postawić znak równości między stwierdzeniem "umywać ręce" a "być niewinnym". Warto tu przywołać pewien cytat: "Umywać ręce nie znaczy być niewinnym, lecz nie oznacza też winy".

Człowiek, który ma podjąć decyzję czy pomóc innym czy też zadbać jedynie o własne dobro - zawsze może być pewien, że wybór będzie należał do niego. To jego osobiste działanie będzie dowodziło w jaki sposób on sam interpretuje słowa "umywać ręce".