Zastanowiło mnie stwierdzenie, że hipermarkety to XX-wieczna realizacja mitu o krainie wiecznego szczęścia, Arkadii. I doszedłem do wniosku, że jest to prawda. Postaram się w mojej pracy uzasadnić to stwierdzenie.

Po pierwsze, wydaje mi się, że ludziom w starożytności żyło się trudniej niż nam obecnie. Nie mieli przecież tak łatwego dostępu do jedzenia czy odzieży... Musieli się natrudzić, aby zdobyć wszystko to, co potrzebne, by prawidłowo funkcjonować w swoim środowisku. Najpierw jedzenie - aby mieć co jeść, starożytni musieli hodować zwierzęta i uprawiać rośliny. Oczywiście obecnie ludzie nadal to robią - jednak nie na taką skalę jak wówczas. Teraz człowiek, który nie ma bydła ani pola, na którym uprawiałby rośliny, musi tylko iść do hipermarketu. Tak może odnaleźć niemal wszystko, czego potrzebuje w danej chwili. Nie ma produktów niedostępnych - wystarczy tylko mieć pieniądze. A sięgnijmy do mitologii. W czasach najdawniejszych człowiek nie miał ognia i nie wiedział skąd go zdobyć. Dopiero Prometeusz, dobroczyńca, narażając się na gniew Dzeusa, wykradł ogień z Olimpu i podarował go ludziom. Zrobił to, choć wiedział, że za złamanie boskiego rozkazu grożą wielkie męczarnie. Poświęcił się dla dobra innych. A dziś, ilu takich ludzi możemy spotkać? Takich, którzy narażając się są wstanie dać coś innym. Niewielu. Ale też nie wszyscy tego potrzebują. Kto ma pieniądze, kupuje sobie "ogień" w hipermarkecie.

Po drugie, hipermarkety to oszczędność czasu i pieniędzy. Stwierdzenie może banalne, ale z pewnością prawdziwe. Dawniej ludzie długo czekali, aby zebrać plony bądź wyhodować gotowe do uboju bydło. Musieli inwestować w paszę, odpowiednie przyrządy... Teraz wystarczy pójść do sklepu - i mamy wszystko, czego chcemy. Łatwo znaleźć produkty gotowe do spożycia, w których przygotowanie nie musimy włożyć dużo wysiłku. Nie są one też drogie.

Wydaje mi się, że argumenty, które przedstawiłem, wystarczą dla poparcia tezy o hipermarketach jako XX-wiecznej realizacji mitu o krainie wiecznego szczęścia.