Z roku na rok wzrasta liczba dziewczyn molestowanych przez własnych ojców. Od początku 2009 roku otrzymaliśmy 147 takich zgłoszeń. To o 35 więcej niż w ubiegłym roku - mówi warszawska policjantka.

Od września tego roku w klasie mamy nową uczennice. Jest nią Kamila. Ma 14 lat. Jest nadzwyczajnie spokojną nastolatką. Na przerwach z nikim nie rozmawia, a na lekcjach siada sama w ostatnich ławkach. Przed w-fem podeszłam do niej, żeby się przywitać, ale powiedziała że nie ma nastroju na rozmowę. Więc nie naciskałam. Gdy zadzwonił dzwonek wszystkie weszłyśmy do przebieralni. Obok mnie usiadła Kamila. Gdy zdjęła koszulkę zauważyłam ślady pobicia na jej ciele. Zapytałam co jej się stało, ale ona powiedziała że spadła ze schodów. Ale nie wyglądało mi to na upadek. Po lekcjach podeszłam do niej i zaprosiłam ją do siebie do domu. Na początku nie chciała ale po pewnym czasie się zgodziła. Próbowałam wyciągną z niej co jej się stało. Ale nadal trzymała się swojej wersji. Nagle zadzwonił jej telefon. Słyszałam jakieś krzyki. Dziewczyna powiedziała że musi szybko biec do domu, bo jej ojciec jest chory i potrzebuje pomocy. Nie chciało mi się w to wierzyć więc poszłam za nią. Podeszłam do drzwi i usłyszałam krzyki. Zapukałam. Otworzył mi jej ojciec. Stał z pasem w ręku, a na podłodze leżała półnaga Kamila. Ojciec kazał jej iść do pokoju. Powiedział mi, że mam się stąd jak najszybciej wynieść. Następnego dnia Kamili nie było w szkole. Zaraz po szkole znów poszłam do jej domu. Ale tym razem nikt nie otworzył. Zapukałam więc do drzwi obok. Otworzyła mi starsza kobieta. Zaprosiła mnie do środka. Powiedziała mi że jakieś 3 lata temu rodzicie Kamili rozwiedli się. Prawa opiekuńcze sąd przyznał matce. Ale niestety jakiś rok temu zachorowała i umarła. W takiej sytuacji Kamila musiała wprowadzić się do ojca. Postanowiłam zapukać do Kamili. Otworzyła mi drzwi cała zapłakana. Weszłam do środka. Powiedziała, że ojciec po śmierci matki ją maltretuje. I że dłużej tak nie wytrzyma. Pokazała mi swoje ręce. Próbowała podciąć sobie żyły. Oświadczyłam jej że tu nie zostanie nawet minuty więcej. Ona powiedziała że nie ma dokąd pójść. Zaproponowałam, żeby na razie zamieszkała u mnie. Gdy weszłyśmy do mnie do domu od razu opowiedziałyśmy mojej mamcie całą historie. Powiedziała że trzeba jak najszybciej iść z tym na policje. Kamila złożyła zeznania. Wiem, że to było dla niej trudne bo na świece ma tylko jego. Sprawa przeciwko ojcu Kamili odbyła się za 2 tygodnie. Na rozprawie ojciec Kamili wyrzekał się zarzucanych mu czynów. Mirosław K. został skazany na 15 lat pozbawienia wolności. Moja mama powiedziała, że złoży papiery w sądzie w sprawie adopcji Kamili.

Minął rok od kiedy Kamila mieszka z nami. Nadal nie może się pozbierać po tym co się stało. Mówi, że już nigdy nie zaufa żadnemu chłopakowi.