Główny bohater powieści- Marcinek pochodzi z niezamożnej rodziny ziemiańskiej Borowiczów. Rozpieszczony przez matkę, dziecinny, zostaje wysłany na nauki do Klerykowa. Rodzice postanawiają oddać go na stancję, gdzie miał przygotować się w małej szkółce do podjęcia nauki w gimnazjum. Mały Marcinek jest tyle przestraszony co i podekscytowany nową sytuacją. Nigdy wcześniej nie oddalał się na dłużej od ukochanej matki. Szybko jednak przyzwyczaja się do stancji i do nowych kolegów. Nauka idzie mu nie najlepiej, ale dzięki pomocy innych dzieci pomału zdobywa wiedzę z arytmetyki i obowiązkowego w zaborach języka rosyjskiego. Zaborca nakazał naukę wyłącznie w języku rosyjskim, jednak małe szkółki nie trzymały się tego nakazu. Prawda o stopniu opanowania języka wyszła na jaw podczas kontroli dyrektora-Rosjanina. Prawie nikt nie umiał czytać w języku cara, pozostali ledwo klecą słowa. Na szczęście pojawiły się polskie matki dzieci, które zaczęły narzekać, że w szkole uczy się ich dzieci jedynie po rosyjsku. Ta skarga bardzo usatysfakcjonowała carskiego urzędnika, odstąpił więc od reprymendy, jaką zamierzał dać właścicielom szkoły za niestosowanie się do carskich przykazów. Wreszcie zjawia się matka Marcinka, pani Helena i zabiera chłopca do Klerykowa, gdzie znajdowało się gimnazjum, do którego, po zdaniu egzaminów ma uczęszczać Marcin. Do wstępnych testów pozostało jednak jeszcze kilka dni, które matka z synem poświęcają na poznanie miasta i znalezienie Marcinowi nowej stancji. Pani Helena wybiera na nowe miejsce zamieszkania dla Marcinka dom pani Przepiórkowskiej. Oboje- matka i syn- denerwują się zbliżającymi się egzaminami. Pani Helena, niespokojna o wyniki w nauce Marcinka opłaca mu dodatkowe korepetycje u jednego z nauczycieli gimnazjum- pana Majewskiego. Nadchodzi długo wyczekiwany dzień próby. Marcinek wychodzi z niej zwycięsko, zostając wpisanym w poczet uczniów klerykowskiego gimnazjum. Marcinek stara się być pilnym uczniem, sumiennie podchodzi do swoich nowych obowiązków. Po jakimś czasie matce udaje się uprosić dwudniowy urlop dla syna i zabiera chłopca do rodzinnego domu w Gawronkach. Rodzina nie może się sobą nacieszyć, radują się swoją obecnością, chciwie wysłuchują wieści, Marcinek- z domu, rodzice- ze szkoły. Radość ze wspólnego przebywania rodziny zostaje jednak przerwana nagłą śmiercią pani Heleny. Do Marcinka nie bardzo dociera co tak naprawdę się stało. Uczucie samotności, opuszczenia przez ukochaną mamę ogarnia go dopiero po powrocie na stancję do miasta. Marcin powoli dorasta, opuszcza się trochę w nauce, dojrzewają powoli jego kształtujące się poglądy, ciągle jednak nie potrafi się dookreślić. Odkrywa w sobie potrzebę chodzenia do kościoła. Codziennie rano modli się w katedrze, w modlitwie znajduje pocieszenie, nadzieję, spokój.

Tak mijają kolejne lata nauki. Wakacje po czwartej klasie Marcin spędza w domu, z ojcem. Odkrywa, jak wielką stratą dla domu, dla rodziny było odejście matki. Brakuje jej obecności, czułości, głosu. Marcin tęskni za dawnymi, dziecięcymi czasami. Odkrywa jednak nową pasję- polowanie. Młody chłopak uwielbiał chodzić ze strzelbą po lesie szukając zwierząt. Znalazł sobie nawet nauczyciela, miejscowego mistrza łowieckiego, który chętnie opowiadał Marcinowi o myśliwskich tradycjach, przytaczał historie, anegdoty, roztaczając przed zachwyconym chłopcem uroki polowań. Myśliwy wprowadzał go także w tajniki miejscowej roślinności, fauny, poprawnego kuszenia zwierzyny. Ten problem interesował go szczególnie żywo, poprosił bowiem Marcinka o przyniesienie mu na planowane wspólne polowanie wódki, ponoć niezbędnej do wabienia zwierza. Niestety, podczas gdy Marcinek tkwił nieruchomo w szuwarach, czatując na ptaki, a nie chcąc ich przedwcześnie spłoszyć, mistrz łowiecki zaszył się gdzie indziej z "wabikiem", dokumentnie się upił i zasnął. Okazało się, że od początku głównym obiektem polowania była dla niego wspomniana flaszka wódki, bo zwierzyny od wielu lat nikt w tych lasach nie widział. Tak beztrosko spędził Marcin wakacje w domu rodzinnym. Nadeszła jednak jesień i chłopiec musiał powrócić do Klerykowa, aby kontynuować naukę w piątej klasie. Klerykowskie gimnazjum przeszło w czasie wakacji istotne zmiany. Przede wszystkim zmienił się dyrektor szkoły a wraz z nim panujące w niej zasady: od tego roku jedynym językiem używanym w szkole miał być język rosyjski. Powstało nawet rosyjskie kółko literackie, do którego zapisał się Marcin. świetnie odnajdując się w pracy z rosyjskim tekstem literackim. Powstają liczne kółka zainteresowań, jednak podobnie jak kółko literackie, wszystkie, nawet języka polskiego, odbywają się po rosyjsku. Marcin coraz bardziej wtapia się w rosyjski krajobraz, utożsamia się z językiem, kulturą, obyczajami promowanymi przez opanowaną przez zaborców szkołę. Jako jeden z bardzo niewielu Polaków, którzy zdecydowali się na czynny udział w prowadzonych po rosyjsku spotkaniach teatralnych, może też liczyć na przychylność carskich władz szkoły.

Wśród uczniów klerykowskiego gimnazjum pojawił się nowy uczeń- Andrzej Radek. Andrzej pochodził z chłopskiej rodziny. Urodził się w biednej miejscowości, gdzie, aby zdobyć pieniądze na dalszą naukę zarabiał udzielaniem korepetycji młodszym uczniom. Był bardzo mądrym i ambitnym chłopcem. Bardzo sumiennie podchodził do nauki, wiedząc, że to dla niego jedyna droga do polepszenia swojego losu. Chłopak nie jest jednak akceptowany ani przez nauczycieli, ani przez szkolnych kolegów, którzy wytykają mu chłopskie pochodzenie i wyniesione ze wsi zachowanie i sposób mówienia. Bardzo chciał dostać się do gimnazjum, w którym uczył się Marcinek. W spełnieniu tego marzenia pomógł mu łut szczęścia. W drodze do Klerykowa spotkał pana Płoniewicza, zamożnego ziemianina, który, podwożąc chłopca do miasta, wypytuje go o dalsze plany. Dowiaduje się, że Andrzej nie ma gdzie się zatrzymać, nie ma pieniędzy ani na nocleg, ani na jedzenie. Dobry człowiek postanawia pomóc chłopcu i oferuje mu posadę korepetytora dla swoich dzieci. W zamian za pomoc w nauce udzielaną dzieciom pana Płoniewicza Andrzej miał zapewniony dach nad głową i jedzenie.

Andrzejowi było jednak bardzo ciężko przezwyciężyć niechęć kolegów. W gimnazjum dochodzi nawet do przepychanki w wyniku której Andrzej może stracić możliwość dalszej nauki w gimnazjum. Z pomocą przychodzi Marcinek, który korzystając z sympatii dyrektora wyprasza u niego łaskę dla Andrzeja Radka. Chłopak dzięki wstawiennictwu Marcina- pupila rosyjskiego dyrektora może pozostać w szkole.

Marcin dobrze się czuje w roli ulubieńca dyrekcji. Coraz bardziej ulega działaniom rusyfikacyjnym w szkole. Budzi się w nim chęć zdobywania wiedzy, razem z kolegami organizuje spotkania z lekturą rosyjskich dzieł, żywo dyskutując na temat ich treści, z którymi w pełni się utożsamia. Radość ze zdobywania wiedzy mąciły jednak incydenty wskazujące na to, że nie wszyscy uczniowie podzielają poglądy Marcina. Nie wszyscy tak łatwo ulegli rusyfikacji. Drażliwym przedmiotem staje się historia, na której rosyjski nauczyciel opowiada w sposób bardzo stronniczy i negatywny na temat Polski i kościoła katolickiego. Marcin, który nie utożsamia się z dawno już umarłą ojczyzną nie reaguje na treść wykładu. Reaguje kto inny, zwracając nauczycielowi uwagę, że jego okrutne i niewybredne słowa obrażają obecnych na sali katolików. Wściekły nauczyciel sprowadza do klasy rosyjskiego dyrektora. Ten zmusza niepokornego ucznia do wyjścia na środek i tłumaczenia się ze swoich poglądów, nie odpowiadających wizji kościoła katolickiego propagowanej w rosyjskiej szkole. Następnie dyrektor zwraca się do całej klasy z pytaniem o źródło takiego myślowego nieposłuszeństwa. Klasa boi się odpowiedzieć nauczycielowi, nikt nie chce zostać ukarany razem z odważnym kolegą. Dopiero Marcinek zabiera głos, jednak nie w obronie chłopca czy kościoła katolickiego, ale w geście poparcia dla stanowiska nauczyciela i dyrektora. Stwierdza, że nikt nie podziela poglądów chłopca, który sam, z własnej woli wyraził swoją własną opinię. Marcin wierzy, że to, co czytał nauczyciel jest najszczerszą prawdą. W efekcie wystąpienia Marcina, chłopiec, który wywołał całe zamieszanie, za swój patriotyzm zostaje wyrzucony ze szkoły.

Do zwrotu w światopoglądzie Marcinka dochodzi jednak później, pod wpływem nowego ucznia, przeniesionego z Warszawy Bernarda Zygiera. Młody człowiek został wyrzucony z poprzedniej szkoły za konspiracyjną działalność. Przez swoją świadomość narodową, rozwinięty, dojrzały patriotyzm wydaje się starszy od swoich kolegów. Siła przekonań chłopca trafia do wyobraźni rówieśników, także niemal do cna zrusyfikowanego Marcinka. Do prawdziwego przełomu dochodzi na lekcji języka polskiego, podczas której Zygier ogniście deklamuje Mickiewiczowską "Redutę Ordona". Uczniowie nie potrafili oderwać wzroku od chłopca, słowa wiersza głęboko wryły im się w myśli i w pamięć. W chłopcach rodzi się potrzeba odnalezienia w sobie polskich korzeni, pielęgnowania polskiej kultury. Zaczynają spotykać się na tajnych zebraniach w Starym Browarze, aby poczytać zakazaną przez zaborcę polską poezję narodową. Obcowanie z polską sztuką przybliżyło ich do tematyki narodowej, pozwoliło chłopcom odszukać w sobie zapomnianą narodową dumę, osierocone przez poprzednie pokolenie pragnienie wolności. Chłopcy kontynuowani nielegalne spotkania ryzykując relegowanie ze szkoły. O mało co nie odkrył ich siedziby podporządkowany Rosjanom pan Majewski. Marcin, aby nie dopuścić do zdemaskowania kryjówki atakuje nauczyciela błotem. Czuje, że w ten sposób nie tyko ratuje przyjaciół, ale także odpłaca nie lubianemu nauczycielowi za kłamstwa głoszone na lekcjach.

Zbliżają się egzaminy końcowe. Życie "towarzyskie" gimnazjalistów zamiera, kończą się wspólne spotkania. Każdy poświęca jak najwięcej czasu na naukę. Marcin poznaje w tym czasie smak miłości. Chłopak po raz pierwszy w życiu zakochuje się. Wybranką jest dziewczyna, którą Marcin spotyka chodząc do parku nad strumień z książką, aby pouczyć się w spokoju. Biruta, myśli o niej nie pozwalały jednak zakochanemu chłopcu skupić się na nauce. Nigdy nie podszedł do dziewczyny, żeby z nią porozmawiać. Wydawało mu się jednak, że czasem ona również na niego patrzyła i że coś między nimi "zaiskrzyło". Od tej pory nigdy więcej nie widział już Biruty. Po zdanych egzaminach wyjechał do Warszawy, aby zdawać na tamtejszy uniwersytet. Po powrocie spotkał panią Przepiórkowską. Poszli razem do kawiarni, rozmawiali o sprawach ciemiężonej ojczyzny. Marcin opuścił jednak kawiarnię, bo obudzone w nim w latach szkolnych patriotyczne uczucia nie pozwalały mu spokojnie słuchać antypolskich poglądów jednego ze znajomych pani Przepiórkowskiej. Chłopak, chcąc zobaczyć jeszcze raz ukochaną dziewczynę idzie pod jej dom. Tam dowiaduje się jednak, że rodzina dziewczyny przeniosła się w głąb Rosji.