W telewizji i radiu można czasem usłyszeć pytanie, czy wprowadzenie jednego, wspólnego języka wpłynęłoby dobrze na sytuację w Europie. Sądzę, że tak - dobrze by było, gdyby na całym kontynencie i w Unii Europejskiej wszyscy mówili jednym językiem.
Tak naprawdę większość ludzi zna tylko swój własny, ojczysty język. Gdyby w całej Europie obowiązywał tylko jeden, uniwersalny język komunikacji, zniknęły by bariery, i każdy mógłby rozmawiać z każdym, gdziekolwiek by nie byli. Wspólny język zbliżyłby do siebie różne narody różnych krajów.
Wspólny język byłby dobry dla polityków i urzędników. Błędy w tłumaczeniu nie mogłyby już zniszczyć planów czy pogorszyć równość wobec prawa w całej Unii.
Ujednolicenie języka umożliwiałoby każdemu człowiekowi zamieszkanie i pracę w każdym kraju, w którym byłby potrzebny. Także, jeśli komu nie podobałby się system władzy czy prawo ojczystego kraju, mógłby po prostu pojechać gdzie indziej. Także turystyka mogłaby kwitnąć. Człowiek pragnący poznać Europę mógłby pojechać wszędzie i łatwo się wszędzie porozumiewać.
Jeden język miałby też wpływ na kulturę. Można by pokazać innym to, co stworzyliśmy najlepszego - literaturę, film - i poznać, co najlepszego mają inni. Jeśli tylko literatury różnych języków zostałyby dobrze przetłumaczone.
Idei wspólnego języka Unii Europejskiej, a nawet całego świata, jest dziś język angielski. Można się w nim porozumieć praktycznie wszędzie. To właśnie ten język, którego w końcu o wiele łatwiej się nauczyć, niż polskiego czy francuskiego, zostanie pewnie kiedyś wspólnym językiem Europy. Warto, aby tak się stało, co potwierdzają wymienione wcześniej argumenty.