Kim tak naprawdę tytułowy bohater "Cierpień młodego Wertera" autorstwa Johanna Wolfganga Goethego? Kogo tak naprawdę kochał? Zapewne każdy czytelnik inaczej oceni jego uczucia, udzielając innej odpowiedzi na postawione przeze mnie pytania. Werter pisze listy do swojego przyjaciela Wilhelma, zwierzając mu się ze swoich najskrytszych uczuć. Pisze także, iż wyjechał na prowincję, do Wahlheim, gdzie może oddawać się błogim rozmyślaniom, sztuce, czytaniu książek Jego decyzja została podyktowana potrzebą odpoczynku po nieudanych miłostkach.

Jego plany spaliły na panewce w momencie, kiedy pierwszy raz zobaczył Lottę. Wówczas zapomniał, dlaczego postanowił wyjechać na wieś. Zakochał się w dziewczynie, a jego miłość do niej z każdym dniem była coraz silniejsza. Targała nim ogromna namiętność, którą z trudem powstrzymywał w czasie spotkań z Lottą. Widział w niej same zalety, zwracając uwagę na każdy detal jej niezwykłej urody. Jej postać wprawiała go w zachwyt. Miłość owładnęła Werterem, nie pozostawiając miejsca na inne uczucia. Przestał malować, pisać, ponieważ sensem jego życia stała się miłość. Bohater cierpi, ponieważ wie, że Lotta została przeznaczona dla innego mężczyzny. Tak więc platoniczna miłość Wertera jest skazana na niepowodzenie. Mimo wszystko związane z nią emocje są dla Wertera czymś niepowtarzalnym. Miłość do Lotty przeradza się w rodzaj niebezpiecznej fascynacji. Werter pisze: "Przeżywam dni tak szczęśliwe, jakie Bóg chowa dla swoich świętych [...] czuję samego siebie i całe szczęście, które dane jest człowiekowi". W kolejnym liście pisze: "Jakże wartościowy staję się sam dla siebie [...] jak sam siebie uwielbiam". Miłość sprawia, że Werter staje się dowartościowany, szlachetniejszy. Jak potężna musiała być ta miłość, skoro dokonała takich zmian w osobowości Wertera. Bohater coraz bardziej ulega jej wpływowi, nie zauważając, że coraz bardziej się pogrąża. Jego obsesyjne myślenie o Lotcie czyni z niego człowieka na wpół obłąkanego. Ogląda rzeczywistość przez pryzmat swojej chorej miłości, w dalszym ciągu idealizując Lottę. Jego radość burzy przybycie Alberta, narzeczonego Lotty, z którym Werter postanawia się zaprzyjaźnić. Mimo wszystko jego przyjazd jest dla Wertera nie do zniesienia. Zaczyna coraz bardziej odczuwać świadomość, że nigdy nie będzie z Lottą. Odczuwa ogromne przygnębienie. Nawet przyroda nie daje mu ukojenia, wręcz przeciwnie - staje się przyczyną jego melancholii i depresji. Taki stan rodzi w głowie Wertera liczne refleksje dotyczące miłości. Przekonuje się, że nie ma miłości bez cierpienia: "Pełne, gorące uczucie mego serca dla żywej natury, które dawało mi tyle rozkoszy, które mi świat otaczający w raj zamieniało, staje się teraz dla mnie nieznośnym dręczycielem, katującym duchem, który prześladuje mnie na wszystkich drogach". Podejmuje decyzję o wyjeździe, żeby nie niszczyć szczęścia Lotty i Alberta. Ucieka w sztukę i filozofię, licząc, że tam znajdzie rozwiązanie swoich problemów. Ból i rozpacz coraz bardziej dają mu się we znaki. Jego cierpienie w pewnym momencie staje się tak silne, że nie wie sam, co z sobą zrobić. W końcu dochodzi do przekonania, że nie ma już po co żyć i popełnia samobójstwo, strzelając sobie w skroń.

Według mnie miłość Wertera żyła jedynie w jego wyobraźni, toteż zderzenie z rzeczywistością okazało się dla niego bardzo bolesne. Uczucie, którym darzył Lottę było bez wątpienia piękne, było romantyczną komunią dusz, której na drodze mogła stanąć tylko śmierć. Jednak w rzeczywistości miłość Wertera do Lotty była uczuciem destrukcyjnym. Myślę, że Werter bardziej kochał samego siebie, ponieważ dbał tylko o swoje szczęście. Swoje uczucia uważał za najważniejsze. Zachwycał się własnymi stanami melancholii. Upajał się własną beznadziejnością, szukając zrozumienia u innych. W Lotcie widział przede wszystkim kogoś, kto potrafiłby mu współczuć. Uczucia były dla Wertera wszystkim, przez nie oglądał świat. Jego filozofią był czarny pesymizm. Nie dawał mu spokoju "ból istnienia" wynikający ze świadomości takiej, a nie innej egzystencji. W pewnym momencie stał się niewolnikiem własnych obsesji, co doprowadziło go do śmierci z własnej woli.