Wydany drukiem jako "Pięć pierwszych pieśni", a napisany w 1840 roku w Paryżu był "Beniowski" zapowiedzią większego dzieła.
Autor wielokrotnie dopisywał fragmenty, próbował połączyć poemat nawet z "Królem - Duchem", dlatego w całości wydany został pośmiertnie.
Jest to pozornie epicka opowieść o zubożałym polskim szlachcicu, Kazimierzu Beniowskim. Pierwowzorem postaci była historyczna postać żołnierza, podróżnika i awanturnika z Trnavy (obecne Węgry), który zdołał nawet uciec z zesłania na Kamczatce, został królem Madagaskaru, podróżował do Ameryki Północnej. Bohater literacki nie posiada tych bogatych cech
Jest ubogim szlachcicem, który podejmuje misję dyplomatyczną na Krymie, a później prowadzi tatarskie posiłki na odsiecz Barowi:
Jego spokojne ziemiańskie życie przerwały "majątkowe opresje". Ten, który "był u siebie panem" stał się wygnańcem, tułaczem, dyplomatą, bohaterem.
"Beniowski" to popularny w romantyzmie poemat dygresyjny, którego początki sięgają twórczości Byrona jako autora "Don Juana"
badacze doszukują się w utworze Słowackiego podobieństw "Orlandem szalonym" Ariosta (zmienność tonów", "Don Juanem" Byrona i "Eugeniuszem Onieginem" Puszkina (ten sam gatunek).
Poematem tym jednocześnie ukoronował, ale i zamknął Słowacki pracę nad bohaterem byronowskim. Odtąd głównym tematem jego twórczości będzie własna samotność.
Poemat dygresyjny cechuje się synkretyzmem gatunkowym, prosta i słabo rozwinięta fabuła - punkt wyjścia do licznych dygresji, czyli refleksji, odautorskich uwag, uogólnień.
W przypadku poematu Słowackiego historia pana Kazimierza posłużyła do wypowiedzi na temat ówczesnej emigracji, a szczególnie krytyków literackich i Mickiewicza, własnej twórczości i życia (np. motyw nieszczęśliwej miłości poety do Ludwiki Śniadeckiej)
Opowieść narratora jest niespójna, niechronologiczna, przerywana dygresjami, osobistymi uwagami, komentarzami.
Co mówi więc narrator - autor w swoich dygresjach? Przede wszystkim niekorzystnie przedstawia polską emigrację w Paryżu.
Na taki obraz wpłynęły zapewne uprzedzenia Słowackiego, nie był przecież lubiany ze względu na swoje demokratyczne poglądy, krytykę papiestwa i polemikę z Mickiewiczem. Ale i rzeczywiste zachowania w kręgach emigrantów, ich zazdrość, stronniczość, niechęć do ...zbyt intelektualnej poezji autora "Kordiana".
Słowacki krytykuje np. krytyczną ocenę swojej "Balladynę":
"Nie podobało się już w Balladynie
Że mój maleńki Skierka w bańce z mydła
Cicho po rzece kryształowej płynie".
Ludzi z kręgu czartoryskiego ocenia następująco:
"I wy co bez głowy
Upadli z pańskiej jak z niebieskiej sfery
W arystokratów gracie: smętne sowy."
Cały "Hotel Lambert" - określa "bez piekła ogniem", drwi z wodzów, ironicznie wyraża się o kulturowym przewodnictwie emigracji nad krajem.
Szczegółowo omawia swój poetycki program, a jego przesłanie zamyka w słowach: "Chodzi mi o to, aby język giętki powiedział wszystko, co pomyśli głowa".
W ostatniej, piątej księdze polemizuje z Mickiewiczem. Pamiętając doskonale zniewagę, kiedy po przyjęciu u wydawcy Eustachego Januszewicza - w emigracyjnej prasie zamieszczono informację, że Mickiewicz odmówił Słowackiemu miana poety.
W rzeczywistości ten entuzjastycznie ocenił improwizację Juliusza. Nie zamieszczenie sprostowania oraz skrajnie różne koncepcje wyzwolenia (mesjanizm, winkelriedyzm) doprowadziły poetę do polemiki z przeciwnikiem. Docenia wartość jego twórczości, ale podkreśla przeciwności:
"Bądź zdrów! - A tak żegnają się nie wrogi
Lecz dwa na słońcach swych przeciwnych - Bogi"
Tak kończy się pisany oktawą (8-wierszem) "Beniowski", w którym ironia, bogactwo obserwacji są równie cenne jak kunsztowna forma, styl wypowiedzi. W poemacie strofa staje się "taktem, nie wędzidłem", jak chciał sam autor.
Do "Beniowskiego" nawiązują późniejsi twórcy, np. Ryszard Berwiński w "Don Juanie poznańskim" (1884) czy Julian Tuwim w pełnych dygresji "Kwiatach polskich" (1940-1944).